Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2016
Dystans całkowity: | 70.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 70.00 km |
Więcej statystyk |
Rajd IV Żywiołów - zima 2016
-
DST
70.00km
-
Sprzęt SANTA
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 stycznia 2016 | dodano: 25.01.2016
Zachwyceni rajdem IV Żywiołów w 2015 roku z niecierpliwością wyczekiwaliśmy edycji zimowej. Rower, trekking oraz zadania specjalne czyli wszystko co charakteryzuje doskonałą zabawę.
Do bazy w Bydlinie przybywamy po 7:00 i od razu wpadamy na naszego ulubionego Piechura. Kogo jak kogo, ale Jego nie mogło tu zabraknąć. Idziemy razem na odprawę a tam dowiadujemy się, że:
- jaskinia będzie umiarkowanie ciasna (kłamstwo!!)
- siepacze ALP aktywni na trasie, więc w rezerwatach nie schodzić z wyznaczonych traktów
- baza wysunięta w Żelazku (tam gdzie byłą baza Irokeza w 2014)
- część rowerowa kolejność obowiązkowa, część piesza scorelauf
Rozdanie map i oficjalny start.
Lecimy z tłumem do pierwsze skrzyżowania: szlakiem przez las czy dłuższą drogą na około asfaltem. Zgadnijcie co wybraliśmy i za moment pchamy rowery po śniegu po jakaś nielichą górkę. Po 20 min pchania zaczynają się - jak zawsze - pierwsze wątpliwości czy była to dobra decyzja, ale zjazd "na gaz" po śniegu rozwiewa wszelakie wątpliwości. Pod oponami wesoło chrupie, a my lecimy w dół przez las. Trochę "szarpie" na zakrętach bo sporo białego nieubitego puchu, a i miejscami lód pod śniegiem.
Do bazy w Bydlinie przybywamy po 7:00 i od razu wpadamy na naszego ulubionego Piechura. Kogo jak kogo, ale Jego nie mogło tu zabraknąć. Idziemy razem na odprawę a tam dowiadujemy się, że:
- jaskinia będzie umiarkowanie ciasna (kłamstwo!!)
- siepacze ALP aktywni na trasie, więc w rezerwatach nie schodzić z wyznaczonych traktów
- baza wysunięta w Żelazku (tam gdzie byłą baza Irokeza w 2014)
- część rowerowa kolejność obowiązkowa, część piesza scorelauf
Rozdanie map i oficjalny start.
Lecimy z tłumem do pierwsze skrzyżowania: szlakiem przez las czy dłuższą drogą na około asfaltem. Zgadnijcie co wybraliśmy i za moment pchamy rowery po śniegu po jakaś nielichą górkę. Po 20 min pchania zaczynają się - jak zawsze - pierwsze wątpliwości czy była to dobra decyzja, ale zjazd "na gaz" po śniegu rozwiewa wszelakie wątpliwości. Pod oponami wesoło chrupie, a my lecimy w dół przez las. Trochę "szarpie" na zakrętach bo sporo białego nieubitego puchu, a i miejscami lód pod śniegiem.
Szybko chwytamy dwa pierwsze punkty i uderzamy na Ryczów. Znamy to miejsce z niejednego rajdu - Strażnica nadal stoi jak stała :)
Lecimy dalej przez miejscowość i za moment ponownie w las. Tutaj na trasie towarzyszy nam ekipa Silesia Race, którą bardzo polubiliśmy po Rajdzie Katowice i rajdzie Silesia Race. Kierujemy się na Hutki-Kanki - mam słabość do tego urokliwego miejsca. Fajnie być tu znowu, a do tego pierwszy raz zimą. Wyhaczamy kolejnego punkta i teraz kierunek Żelazko.
Lecimy dalej przez miejscowość i za moment ponownie w las. Tutaj na trasie towarzyszy nam ekipa Silesia Race, którą bardzo polubiliśmy po Rajdzie Katowice i rajdzie Silesia Race. Kierujemy się na Hutki-Kanki - mam słabość do tego urokliwego miejsca. Fajnie być tu znowu, a do tego pierwszy raz zimą. Wyhaczamy kolejnego punkta i teraz kierunek Żelazko.
W bazie wysuniętej zostawiamy rowery i wyruszamy na 20 km część pieszą po okolicznych lasach.
Zajmie nam ona sporo...dużo więcej niż się spodziewaliśmy. No ale Szermierze nie biegają - ile my mamy lat aby biegać?
Broń biała przy pasie wymusza krok Arystokraty a nie jakieś gonienie po traktach :P
(tak jest na wszystkich naszych rajdach przygodowych - na częściach pieszych zawsze tracimy najwięcej i trwonimy każdą przewagę nad innymi zespołami...oczywiście o ile jest ktoś za nami, bo zdarza się nam robić za ariergardę).
Zajmie nam ona sporo...dużo więcej niż się spodziewaliśmy. No ale Szermierze nie biegają - ile my mamy lat aby biegać?
Broń biała przy pasie wymusza krok Arystokraty a nie jakieś gonienie po traktach :P
(tak jest na wszystkich naszych rajdach przygodowych - na częściach pieszych zawsze tracimy najwięcej i trwonimy każdą przewagę nad innymi zespołami...oczywiście o ile jest ktoś za nami, bo zdarza się nam robić za ariergardę).
Lecimy po naszemu czyli nieraz na azymut przez las bez ścieżki.
Dla niekumatych:
a) na azymut - na skróty (sic!), szybko i sprawnie miedzy drzewami
b) na szagę - na skróty (+ / -), krzory, jeżyny, chaszcze, rzeki
c) na rympał - na skróty (???) rower na plecach, my na czworakach na skarpie, w bagnie po pas itp
Nagle robi się "na szagę" bo rzeka. Mostu nie ma, a nie będziemy nadrabiać 3 km do mostu (nie pieszo!).
Tu drobna uwaga co do mostu - skrót zakładał przeprawę przez rzekę, mostu tu miało nie być.
Jakoś tylko ta rzeka szersza niż zakładaliśmy - dobrze, że w miarę płytka.
Tak więc, buty do łapy i boso przez rzekę. Jest cudownie, temperatura koło - 3 stopni a my po kolana w wodzie.
Zaliczamy wszystkie punkty trasy pieszej i dosłownie na 3 minuty przed zmrokiem jesteśmy w bazie wysuniętej.
Odśnieżamy rowery i ruszamy na drugą część rowerową. Miejscami (przy rzece) temperatura spada do -11, średnio jest koło -8.
Teraz to dopiero chrupie pod kołami.
Przed nami 2 zadania specjalne:
a) wspinaczka
Uprząż i luźno wisząca drabinka linowa. Właśnie wtedy dowiedziałem się, że jestem nie tylko gruby ale i ciężki.
Niemniej wyleźliśmy na sam szczyt aż do lampionu. Dla mnie było o tyle trudne, że będąc w górskich butach ledwie mieściłem stopę na strasznie wąskich szczebelkach.
b) jaskinia
Umiarkowanie ciasna tak? Basia ledwo się tam wczołgała!! I słowo wczołgała nie jest przenośnią.
Po zadaniach lecimy przez las żółtym szlakiem pod dwa ostatnie punkty, a potem już do bazy.
Pierwszy rajd w tym roku i pierwszy komplet punktów!!
Bez charakterystycznego dla nas morderczego finishu z walką o życie, a za to z prawie godzinnym zapasem.
Znak zmian czy wypadek przy pracy?
Kategoria Rajd, SFA