aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2017

Dystans całkowity:70.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:70.00 km
Więcej statystyk

RAJD IV ŻYWIOŁÓW - zima 2017

  • DST 70.00km
  • Sprzęt SANTA
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 stycznia 2017 | dodano: 24.01.2017

Rozpoczęcie sezonu 2017. Znowu ostrożnie i zachowawczo, bez ścigania bo rajd jest w sobotę, a w piątek...kończę rehabilitację kolana. Cóż zrobić, kiedyś wymyśliłem sobie zepsuć się, to temat będzie co jakiś czas powracać... nasz styl życiu też nie pomaga w tym temacie :) 
Finalnie decydujemy się jechać na trasę OPEN czyli trasę 3 etapowa (2x rower, 1xpieszo) oraz 2 zadania specjalne z limitem czasu 24h. Jest także dłuższa trasa dla chętnych, ale jest na niej etap narciarski na biegówkach, co w naszym przypadku odpada. Zarówno przez kolano, jak i fakt, że o nartach słyszałem...że coś takiego istnieje. Nie żebym widział na własne oczy, ale powiadają że to jakiś środek transportu ponoć.
Na rajd wybieramy się większą ekipą: Kamila i Filip będą nam towarzyszyć w naszej zimowej przygodzie. 

KIERUNEK BYDLIN
Baza rajdu zlokalizowana jest, podobnie jak rok temu, w Bydlinie więc o godzina 6:15 wyruszamy z Krakowa. Droga na Olkusz wita nas...deszczem. Jest około zera stopni i pada deszcz. Będzie ślisko. Gdy docieramy na miejsce i ściągamy rowery z dachu auta, pokryte są warstwą lodu. Kryształ tak czysty, że nie powstydziłby się go sam Walter White. Będzie cholernie ślisko...


Na odprawie dowiadujemy się, że nasze zadania specjalne to będzie: logika oraz wspinaczka. Trasa Extreme (ta z nartami) ma zadanie morsowania - w samych gaciach do przerębla. W tym momencie cieszę się, że jesteśmy na trasie Open, bo coś czuję że poszedłbym na dno jak Titanic. Nawet w takich samym zimowym majestacie :)
W bazie wiele znajomych twarzy: Sergiusz, Dziabnięci czy też Osa Opole. Czekając na start naszych tras, wspominamy najlepsze akcje z poprzednich rajdów. 

ETAP ROWEROWY
Wyruszamy na część rowerową. Do pierwszego punktu mamy naprawdę spory kawałek drogi. Nie forsujemy jednak tempa, bo drogi to jeden lód. Różni je, że raz to lód odśnieżony, a raz lód pod śniegiem. Pierwszy podjazd - jest dobrze i źle. W miarę dobrze z kolanem i fatalnie z kondycją. 6 tygodni nie robienia nic, święta po drodze i już widać pierwsze problemy na horyzoncie. W sumie to nawet nie na horyzoncie...horyzont jest daleko i pod górę, a problemy są już tu :)
Nie ma się jednak co łamać, jedziemy. Kilka spektakularnych poślizgów, ale wszystkie mniej lub bardziej kontrolowane.
W lasach śniegu sporo, chrupie pod kołami aż miło. Dobrze być znowu w trasie!

Kamila i Filip także wyglądają na zachwyconych, albo doskonale udają :)

Dobrze, że nie wypadliśmy z nawigacyjnej formy i dość łatwo łapiemy pierwszy punkt. Miejscami śnieg jest kopny i nie jedzie się najprościej. Opory to jedno, ale to jak jazda w głębokim piachu - propriocepcja rowerowa level advanced. Docieramy do ogromnej polany i bawimy się w lodołamacze. Gmina nie odśnieżyła polany, więc trzeba włączyć tryb: SANTA-PANZERKAMPFWAGEN.
Szkodnik przeciera drogę, szkoda że nie do końca w tą stronę którą trzeba :D
Kto by się jednak przejmował takimi szczegółami. Drobna korekta i lecimy w kierunku Doliny Wądącej. Bardzo lubię to miejsce, ale nigdy nie byłem tutaj w zimie. Łapiemy trzeci punkt, ale nie obywa się bez 300 m spaceru przez krzory. Proste, że wariant azymutowy!! Wąwóz, krzoki, ściana i jest punkt. Inni pewnie od drogi, ale drogą było na około. Mierzi nas jazda na około, skoro można na wprost :)
Tymczasem SANTA pokochał śnieg. Jak w kawale, przychodzi SANTA do apteki i mówi:
- Proszę lekarstwo na chciwość...ale dużo, dużo, DUŻO.

COCAINE...SO MUCH COCAINE.


3 punkty zdobyte - długa na bazę. Tam nastąpi zmiana etapów i wyruszymy na część pieszą. Lecimy zatem z powrotem na Bydlin. Po drodze spotykamy WILCZĄ ekipę (Rajd Wilczy). Biegną sobie 18 km/h, zobaczyli nas i przyspieszyli do 22 km/h. Patrzę na licznik i stwierdzam, to nie jest normalne...

LOGIKA GŁUPCZE
Wpadamy do bazy i dostajemy zadanie logiczne do zrobienia. Byłoby prościej gdyby zrozumiał zasady tej gry.... trzeba było dopasowywać symbole do siebie, a ja przypasowywałem symbole do definicji na odwrocie kart. Dzięki takiemu nieortodoksyjnemu podejściu do zasad, łapiemy drobną karę czasową. Cóż, miewam swoje momenty...ale akurat nie tym razem :P

ETAP PIESZY
Wyruszamy na część pieszą, na której zrobimy około 25 km. Opuszczamy Bydlin czerwonym szlakiem... 
Do trzech razy sztuka...Szlak leci sobie pięknym wąwozem i nagle - trochę z dupy - go opuszcza. Rok temu na Rajdzie 4 Żywiołów pocisnęliśmy wąwozem i się zgubiliśmy, na Mordowniku pocisnęliśmy wąwozem i zgubiliśmy się bardzo...tym razem jestem przygotowany. Tym razem bezbłędnie.

Planem było skończyć etap pieszy przed zmrokiem. Zmrok zastaje nas po pierwszym punkcie (z 4 łącznie). Cóż, wędrujemy po nocy po lesie - nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Etap pieszy spokojnym tempem zajmuje nam prawie 6h. Do bazy docieramy około 22:00, mając w nogach około 25 km.


CO MA WISIEĆ NIE UTONIE...na rowerze pojedzie
W bazie czeka nas zadanie linowe. Trzeba się wdrapać po linie 4 razy pod sam sufit sali gimnastycznej.
Basi oczywiście nie sprawia to żadnych problemów. Chyba nie zrozumiała, że to trudne zadanie...


Po zadaniu wyruszamy na ostatni rowerowy etap. Niestety na ten etap jedziemy już tylko w dwójkę. Znowu wraca klasyka: środek nocy, a my sami w lesie, wędrujemy w świetle czołówek. Ostanie 3 punkty to formalność, ale zajmują nam dłuższą chwilę. 
Wracamy do bazy "z kompletem" około 2-giej w nocy. Przed 4-tą rano jesteśmy w domu.
Super przygoda i rewelacyjnie rozpoczęcie sezonu. W kategorii zespołów MIX zajmujemy 2-gie miejsce.


Kategoria Rajd, SFA