aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2022

Dystans całkowity:292.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:97.33 km
Więcej statystyk

"Sam Diabeł szepnął 'WIETRZE WIEJ'... "

  • DST 93.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 lutego 2022 | dodano: 19.02.2022

... a wiatr na to "OK", bo wieje jak potomek płci męskiej kobiety negocjowalnego afektu, czyli - jak nieraz już pisałem - jak sk***yn :)
W lesie miota konarami i kamieniami, czasem poleci nawet jakaś betonowa podpora mostu... ogólnie trzeba uważać, bo w kniejach miota wszystkim jak Szatan.  
Pewnie cześć z Wam się zastanawia czemu Diabeł w tytule jest napisany z wielkiej litery, no ale cóż... trzeba mieć trochę szacunku dla swojego MOCO-dawcy :D
Tytuł wpisu to oczywiście klasyka polskiej piosenki.

...i znowu ruszam samotnie... samotnie bo Szkodnik jeszcze chyba długo nie wsiądzie na rower :(
Samotnie aby wypalić WKRW wszelaki z zeszłego tygodnia (Darth Maul prawdę Ci powie: "...THIS WORLD WILL BURN. I have been waiting, fueled by my singular hatred...").
Na polanach tak wieje, że po szutrowej drodze jadę góra 5-6 km/h, a nogi i płuca palą żywym żarem, ale dobrze, dobrze.... ogień oczyszcza, wytapia, wypala... potrzeba mi było tego.
Ostatnio mamy sporo stresów począwszy od kolana Basia, a kończąc... w zasadzie na wszystkim. Rok zaczął się naprawdę świetnie i tak ładnie się też sp******lił w połowie stycznia, czego "kwintesencją" były Gorce z GOPR'em.
Trzeba jakoś zatem rozładować napięcie, na przykład poprzez brutalną i nierówną walkę z wiatrem. 

"- Tactical system online, radar engaged.
- Alright. Are the shields full?
- Affirmative!
- Good cause I am ready to rage... THERE THEY ARE !! Kill them with fire!
- No problem, target acquired!"
  (całość: TUTAJ)


Wiało tak, że prędkość osiągalna to 5-6 km/h...

Przewiało jednak tak, że naprawdę daleko widać :)

Zdobywając lokalny pagór!

Flota :)

Uwielbiam HYDRO-obiekty :)

Przez nieznane mi dotąd szlaki...

Kanonik pierwszy P jest regularny wtedy i tylko wtedy, kiedy nie dzieli rzędu grup klas ideałów P-tego ciała cykloTOMICZNEGO...
(źródło TUTAJ)... ale jaja że ta definicja tak pasuje: Klas ideałów oraz CYKL TOMICZNY :D :D :D


Punkt kontrolny z naszego rajdu (KOMPANIA KORNA)

Oberkommando DES Heeres - to jest GENETIV, nawet macie końcówkę "-s" dodaną do rzeczownika, Pacany !!! Ale wtopę zrobiła gmina w nazwie :D 

Szlak mi zalało...

... zalało mi bardziej. Ciężko się było przeprawić, bo to wcale tak ładnie nie pływa, jak się na tym stanie...

A szlak do mnie: nadal biegnę prosto...

Po kilku minutach przeprawiania się BRUTE FORCE'em przez wodną przeszkodę... suszę się...

Odbijam na żółty - kierunek rezerwat KAJASÓWKA

A żółty jest dość dziki !!!

"Najtrudniejszy pierwszy krok, przy drugim już łatwiej jest..." bo nie brakuje desek!  (Klasyka)

Urokliwe skałki

"Dawno nie było nam tak źle
Zostaliśmy zupełnie sami.
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami…"

(sami czyli TREK i ja bo Szkodnika tu nie ma... - całość to oczywiście Mistrz Jacek TUTAJ)

Kajasówka... jak tu się zmieniło, odkąd tu byłem ostatnim razem!

Mam słabość do takich leśnych miejsc...

Niebo po prostu płonie :)

Jest pięknie... gdzieś na powrocie

Ciemność mnie znowu zastała... ciemność i wiatrołomy (story of my life)

Płoną góry :)



Kategoria SFA, Wycieczka

Śladami wielkiej wojny...

  • DST 105.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 lutego 2022 | dodano: 13.02.2022

Nadal jeszcze nie wiemy kiedy wrócimy do normalnego trybu wyprawowego... ale Szkodnik wyrzuca mnie "w trasę" w taką pogodę. Cieszę się, że mogę jechać, ale chcę być w miarę blisko Krakowa, aby moc wrócić w każdej chwili. Tydzień temu wpadło Wzgórze Kaim, dziś zatem odwiedzę różne okoliczne cmentarze z I wojny światowej. Zwykle włóczymy się po tych na pogórach lub w górach (Rotunda, Pustki, itp), a te w okolicy Krakowa to "odwiedzimy jak będzie okazja". No i skoro nie chcę wybywać nigdzie dalej na razie, no to takowa się nadarza.

Na wschód... a tam tylko "dzikie pola"
 
Pogoda żyleta

Pierwszy z wielu dzisiejszych cmentarzy

Mały i ukryty przy zakręcie drogi, w środku miejscowości

Przelot, lecę dalej...

Jest i drugi... w zasadzie będący tylko pomnikiem, ale za to w bardzo ciekawym miejscu

A mianowicie tutaj:

Pozostałości wspomnianego wyżej zespołu

Kolejni KAISERJAGER...

Pod słońce...

Psychodeliczne miejsce w Kościelnikach... tu jest chyba z 1000 krzyży

Całe wzgórze jest ich pełne...

Kraków Pierwszy :)

Kolejne miejsce pamięci dzisiaj... o bardzo dziwnej nazwie "Wydartusy"

...pośród bezkresnych pól

Piękna wstęga drogi...

Ciągnie mnie w takie miejsca...

Opuszczone i zapomniane...

"Fighter pilots in exile fly over foreign land
Let their story be heard, tell of 303rd..." (całość TUTAJ)


Te murale robią wrażenie

Kolejny przystanek na trasie...

"...zwróćmy im tożsamość". Niesamowite, że udało się ustalić nazwiska...

...gdzie jest Eddie kiedy jest potrzebny?

Siły powietrzne aktywne :)

Akurat zastanawiałem się co zrobić z niektórymi "problemami" w pracy... las prawdę Ci powie :D :D :D

Kolejny...

"Jakby to był rzeczywiście skrót, to poprowadzili by tędy szlak..." - cytat ze słabego horroru, który ostatnio oglądałem. Muszę sobie ten tekst wziąć do serca. TEN FILM :)

Jeszcze jeden...

i kolejny...

"Już miałem na oku hacjendę, wspaniałą mówię Wam..." (całość to KLASYKA)

Zdecydowanie bez Basi, mój wybór wariantów nie ma ogranicznika w postaci zdrowego rozsądku...

Wracając do domu...



Kategoria SFA, Wycieczka

(prawie) SETKA na rozluźnienie

  • DST 94.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 lutego 2022 | dodano: 06.02.2022

Życie zaczyna się po "setce" mawiają zaprawieni w bojach menele. a łyk alkoholu pozwala Im zapomnieć o sprawach bieżących i wejść w błogostan, nirwanę, ekstazę albo po prostu delirium tremens...  U mnie to nie zadziała, bo nadal nie piję nic wysokoprocentowego... nisko też nie... choć jak czasem patrzę na ten świat, to zaczynam stwierdzać, że powinien zacząć...i to natychmiast.  Było by to łatwiejsze niż patrzeć trzeźwo na ten łez padół... wądół, debrzę, jar, wąwóz.
Minął tydzień odkąd woziliśmy się quadem po lesie... i nadal działamy z analizą DTC (czytaj DI-TI-SI'ków czyli DIAGNOSTIC TROUBLE CODE). Nie mamy jeszcze kompletnych danych jak skończy się cała sprawa bo dopiero w nadchodzącym tygodniu mamy badanie, w które w nazwie ma częstotliwość drgań własnych układów będzie równa częstotliwości wymuszenia czyli rezonans. Na razie mieliśmy tylko badanie US... US... B czy jakoś tak :)
Wiem, wiem, piszę hermetycznie ("Of course you don't understand. I am speaking in the riddles, that's kind of the point, like a clue...that will later make you go: OH, THAT'S WHAT YOU MEANT" - czyli jak zawsze, jeśli ktoś nie zauważył, nota bene link prowadzi do kultowej sceny filmu, który niszczy system :D
Mówiąc (prawie) w prost, to nadal jesteśmy w diagnostyce i nie wiemy jeszcze czy będą nam najpierw zabierać pieniądze (kroić), a potem będą nam wybaczać dawne winy i przewinienia (rehabilitować) czy tylko będą wybaczać dawne grzechy, a pieniądze nam zostawią. Inna sprawa, żeby jeśli zdecydujemy się na pewne rzeczy "prywatnie", a nie na NFZ (Nie Fundujemy Zabiegów), to zdanie powyżej zaczyna mieć naprawdę głębszy sens...
Zamiast zatem szaleć na Silesia Race w Koszęcinie (już kiedyś szukaliśmy lampionów z Lisami nad Górą LASwartą :P ... albo coś w ten deseń), siedzimy w domu i podajemy się rekonwalescencji. Basia wyrzuca mnie jednak na rower, chce abym się chociaż trochę przejechał i nie siedział obok w trybie "stand-by"... na początku bardzo nie chcę, bo nie chcę jej zostawiać, ale nalega. Mówi, że dobrze mi to zrobi, że trochę ochłonę, bo chyba martwię się bardziej niż Ona... Po dłuższej wymianie argumentów, finalnie zgadzam się, ale postanawiam, że nie będę wyjeżdżał nigdzie dalej autem, tak aby w każdym momencie móc szybko wrócić. Do tego wieczorem ma do nas wpaść Lenon w odwiedziny... może rzeczywiście dobrze mi to zrobi. Postanawiam zatem reaktywować projekt "Bądź turystą we własnym mieście" i ruszam zobaczyć miejsca, które są tak na blisko, że odwiedzenie ich to dosłownie chwila, a jakoś nigdy nie ma na to czasu....
Np. Wzgórze Kaim... niesamowite miejsce z ogromną historią, a nigdy wcześniej tam nie dotarliśmy.
Jeśli ktoś nie zna, to jest to wzgórze pod które dotarła armia rosyjska w grudniu 1914. Innymi słowy carska armia stanęła u wrót Krakowa zagrażając miastu i to właśnie tutaj, na tym wzgórzu udało się Rosjan zatrzymać. Zobaczcie na mapie, że to wzgórze to w zasadzie obrzeża Krakowa, takie bardzo, bardzo bliskie obrzeża. Już nigdy więcej w IWW front wschodni nie podszedł tak blisko naszego Królewskiego Miasta, a patrząc jak wyglądały miasta po przejściu tego frontu, można przypuszczać - właściwie z dużą dozą pewności - że bitwa o wzgórze Kaim ocaliła Kraków.
Już w trakcie wojny w 1915! postawiono tu pomnik upamiętniający odparcie carskiej armii... i ja tu jeszcze nigdy nie byłem, bo "tak blisko, że można podjechać w każdej chwili".
Ruszam zatem szturmować Wzgórze Kaim.
Potem przeskoczę zobaczyć ten nasze nowe Malediwy i obczaję niemal gotową ścieżkę do Tyńca, zahaczając
Na koniec doj***bie mi śnieżycą, gradem i złem wszelakim... wrócę do domu tak przemoczony, że będę rozbierał się na korytarzu bo woda będzie ze mnie ściekać litrami. Na bulwarach Wiślanych wyzwanie rzuci mi jakiś patyczak (chude oponki, chuda rama, anemia nie rower, kierownica Mu się wygła w dół... dramat jakiś). Przekona się, że czołgi może nie mają duże przyspieszenia, ale jak już się rozpędzą to pod "koła" idzie wszystko: dzieci, psy, także patyczaka przemieli... może kiedyś go w tej Wiśle znajdą :)
Potrzeba mi tego było, Basia miała rację... rozładować trochę emocji. Pewnie komuś przez to uratowałem życie, bo mógłby te emocje rozładować na nim... do ostatniego naboju :)

Powyginało te ścieżki w tym parku... ale powyginało nie powyginało, to jakże zacny napis na bandzie. ZAFIREK to wypas gablota :)

Lokalne Malediwy, na wzór Malediwów w Jaworznie :)

Kraków to Kraków - Smoku musi być :)


Szlakiem Wielkiej Wojny

A miałem się dziś nie wytarzać w błocie... chyba nie umiem.
   Wzgórze to wzgórze, wysokość się sama nie wbije :)

Na szczycie Wzgórza Kaim

Tu ich zatrzymaliśmy w 1914... i tu ich zatrzymamy w 2023 czy 2024 jeśli będzie trzeba! Pogoda ostatnio bywa nieprzewidywalna i może dowalić im nagle GRAD, na przykład GRAD BM-21.

"...drogę do Krakowa ryglowało umocnione wzgórze Kaim"

Kto wie gdzie to jest :)

Malo znany (i dobrze) a jakże urokliwy lasek, witamy w Królewskim Mieście Kraków :)

Do drogi, do drogi, która zabierze mnie na zachód...

"Po drugiej stronie chmur zawsze jest czyste niebo..."

Ja też dostanę coś za pozowanie? Chociaż czekoladę...

Pas startowy :D sekwencja zapłonu...

Jeszcze nic nie zapowiada śnieżycy, która mnie dorwie na powrocie...



Kategoria SFA, Wycieczka