Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2024
Dystans całkowity: | 191.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 47.75 km |
Więcej statystyk |
Pilsko, Rysianka i Romanka
-
DST
28.00km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 16 listopada 2024 | dodano: 18.11.2024
Ruszamy na sporą pętlę z Sopotni: Pilsko (1557m), Rysianka (1322m) oraz Romanka (1366). Tym razem towarzyszą nam Iga i Paweł, czyli moja kuzynka z mężem. Dobrze znowu wrócić w Beskid Żywiecki i w końcu zrobić tą pętlę, bo jakoś tak zawsze dwójkami nam wpadały te szczyty: albo bez Pilska albo bez Romanki. A zawsze byliśmy fanami obfitych pakietów sportowych, więc nie wzgardzimy trójeczką :D
Na górze już początki zimy, ale to jeszcze nie czas na wyjście w góry "w szpilkach". Kijki na razie wystarczą.
Zaliczymy dziś także wszystkie kolory szlaków: od szlaku w kolorze szkarłatu po szlak w kolorze nadziei. Będzie także lazur, czerń i złoto.
Leci galeria:
Na górze już początki zimy, ale to jeszcze nie czas na wyjście w góry "w szpilkach". Kijki na razie wystarczą.
Zaliczymy dziś także wszystkie kolory szlaków: od szlaku w kolorze szkarłatu po szlak w kolorze nadziei. Będzie także lazur, czerń i złoto.
Leci galeria:
Szlak w kolorze słońca i złota :)
Wielka góra przed nami...
...ale i za nami także
Gdzieś na granicy jesieni i zimy :)
Into the light...
...czyli ślepnąć od świateł :P
Wspinamy się...
W kosówce...
Niezmiennie:
"Idę w góry boś przeżyć, a nie zostać tam na wieki... ekwipunek wkładam w plecak, przemyślany co do sztuki, dopracuję każdy detal, przecież obiecałem wrócić"
(całość TUTAJ)
Dramatis personae :D
"...i bez przerwy o tym myślę, by na szczycie wypić kawę, choć to rzadkie statystycznie, móc popatrzeć na Orawę"
Formacja "Mała Fatra" strzeżona przez Miodnych Władców (link jak zawsze na własną odpowiedzialność). Chociaż w Tatrach Niżnych jest ich jeszcze więcej
"Do 600 kilo, ponad dwa metry wzrostu i za żadne skarby nie zmusisz go do postu..." :P
Zadymiło :)
"...ja nie muszę iść daleko, mi wystarczą góry w koło, chcę tam spędzić każdy miesiąc, no bo kocham je jak 'swoją' (link powyżej)
Maksima lokalne, czyli miejsca gdzie zerują się pierwsze pochodne funkcji :D :D :D
Znowu zaczyna się nasza ukochana pora w górach :D
Tak, tak, tak :D :D :D
Szkodnik polanowy / halowy :D
Otoczeni górami :)
Cień wielkiej góry :)
Romanka płonie :)
Pocisk ATACMS czy meteoryt? Zginiemy wszyscy czy tylko wielu :D :D :D
"...świat się wokół nas wciąż mniejszy staje, kontynenty na odległość dłoni są, samoloty jak z dziecinnych bajek, ponad głową coraz szybciej niebo tną" - całość TUTAJ
Szlak na Księżyc :)
Księżyc Romanka :D
Na szczycie...
"...and I told her that the Moon was a magical thing, it shone gold in winter and silver in spring..." (tysiąc razy Wam już linkowałem, ale niech będzie - TUTAJ)
"...idę w góry, tętno wzrasta, tak zaczyna się przygoda, z góry widać światła miasta, jeśli pozwoli pogoda" (link powyżej)
Kategoria SFA, Wycieczka
Durbaszka i Veterny Vrch
-
DST
70.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 listopada 2024 | dodano: 13.11.2024
Wyprawa w dawno niewidziane PIENINY. W planie Durbaszka, zjazd na Słowację i atak na nasz ukochany Veterny Vrch (1111m), czyli jedziemy odwiedzić Miśka z flagą.
A później łapiemy nieznany nam wcześniej szlak, który wyprowadzi nas górami do Czerwonego Klasztoru. Powrót do auta po zmroku już klasykiem pienińskim czyli Przełomem Dunajca.
Plan max był bardziej ambitny aby wrócić ze Szczawnicy do Jaworek przez Radziejową i Wielki Rogacz... ale nie dało rady, nie jak dzień się kończy o 16:00. Szkoda, no ale wrócimy tu w lecie! I tak pękło nam dzisiaj 1600m przewyższenia.
A o 8:00 rano w Jaworkach (parking) było -7.... to już nie jest jesień! Gryzło po ryju naprawdę mocno :P
A później łapiemy nieznany nam wcześniej szlak, który wyprowadzi nas górami do Czerwonego Klasztoru. Powrót do auta po zmroku już klasykiem pienińskim czyli Przełomem Dunajca.
Plan max był bardziej ambitny aby wrócić ze Szczawnicy do Jaworek przez Radziejową i Wielki Rogacz... ale nie dało rady, nie jak dzień się kończy o 16:00. Szkoda, no ale wrócimy tu w lecie! I tak pękło nam dzisiaj 1600m przewyższenia.
A o 8:00 rano w Jaworkach (parking) było -7.... to już nie jest jesień! Gryzło po ryju naprawdę mocno :P
Zaczynamy podjazd na Durbaszkę.
Zrobiło się trochę cieplej... nie wiem czy to fakt, że jest już tylko -5 czy to dlatego, że dymamy srogo pod górę :D
Szkodnik in the spotlight :D
Ciepełko z lewej :D
Już nad schroniskiem
Hmmmmm....
W cieniu nadal ujemnie :)
A Pieniny toną w mgłach (inwersja nadal trzyma)
Wygrzewają się nasze bestie
Niezmiennie :D
Pukając do nieba bram :)
Dobre drzewo na PUNKT - Orientaliście będą wiedzieli o którym mówię :D
To co bułeczka z herbatką na ławeczce z widokiem? :)
Nowe jezioro? :D
Oszalałem - ten szlak jest cudny!!!
Ale mnie Szkodnik odstawił !!!
Owczy pociąg :D
Ha, wyprzedzon na podjeździe :D
No niesamowicie tu jest
Rewelacyjny ten szlak!
A to już na podjeździe na Vetrny Vrch
Nagła zmiana pory roku :D
Przełęcz pod Veternym
Zaiste niezmiennie :D
Nasz znajomy Misiek :)
Dnia 11.11 na górze o wysokości 1111m - czyli ładujemy binarki :D
A co tam nowego u Szkodnika? W sumie to NIEZMIENNIE :D
No ale chyba warto :D
Kolejny fajny szlak!
Płonie :D
Zaczyna się zachód słońca
Szkodnik dalszy...
Szkodnik bliższy :)
No i zgasło...
Wracamy klasykiem czyli Przełomem Dunajca
A za chwilę już totalnie ciemno i pozostało dojechać tych kilka km do auta (Jaworki)
Kategoria SFA, Wycieczka
Śniadanie na Mogielicy
-
DST
8.00km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 9 listopada 2024 | dodano: 13.11.2024
O 12:00 musimy być w Wieliczce, bo wtedy zaczyna się wtedy Puchar Wieliczki 2024, czyli nasze trzecie w tym roku zawody szermiercze Ligi A (Trójbój klasyczny, Puchar 3 Broni - nasze wzajemne obijanie sobie masek ma wiele...hmmm... twarzy?). Odkąd bardziej skupiamy się na organizacji oraz sędziowaniu (ej, bez głupich komentarzy bo nasz pierwszy start jako zawodnicy to był rok 2003 więc swoje się już nawalczyliśmy... ) to zwykle robimy tak, że w soboty - gdy trwają eliminacje - uderzamy gdzieś w teren, a w niedzielę skupiamy się na dobrym poprowadzeniu finałów. Jednakże, Wieliczka to przecież niemal Kraków czyli zawody mamy praktycznie "u siebie" i fajnie byłoby być na całości.
Z drugiej strony w górach będzie można podeptać chmury bo jest inwersja... a w takich chwilach Beskid Wyspowy pokazuje dlaczego nazywa się "wyspowym"...
No nic, trudne sytuacje wymagają rozwiązań niestandardowych ---> budzik na 4:00 rano. "Dzida" na Przełęcz Rydza Śmigłego i "zielonym" na Mogielicę.
Śniadanie zjemy na wieży :D
Przed 11:00 z powrotem w aucie i "dzida" na Wieliczkę.
Innymi słowy cytując klasyka (kto pamięta z jakiego to było filmu? Ha, kto go widział, film z roku 1991 - TUTAJ)
"- Musisz wybrać, góra albo ja..."
- Będą miał Was obie!" (czyli bierzemy z życia ile się tylko da, a potem negocjujemy jeszcze trochę :P)
Z drugiej strony w górach będzie można podeptać chmury bo jest inwersja... a w takich chwilach Beskid Wyspowy pokazuje dlaczego nazywa się "wyspowym"...
No nic, trudne sytuacje wymagają rozwiązań niestandardowych ---> budzik na 4:00 rano. "Dzida" na Przełęcz Rydza Śmigłego i "zielonym" na Mogielicę.
Śniadanie zjemy na wieży :D
Przed 11:00 z powrotem w aucie i "dzida" na Wieliczkę.
Innymi słowy cytując klasyka (kto pamięta z jakiego to było filmu? Ha, kto go widział, film z roku 1991 - TUTAJ)
"- Musisz wybrać, góra albo ja..."
- Będą miał Was obie!" (czyli bierzemy z życia ile się tylko da, a potem negocjujemy jeszcze trochę :P)
"Hier kommt die Sonne... " (klasyka, ale znacie tą wersję :D ---> TUTAJ)
Na dole ujemne temperatury
"...był czas gdy cień mój cieszył się, jak Ona mnie, jej cień go mamił i wlokę go, on wlecze mnie, kałuże lśnią nam pod nogami" (całość TUTAJ)
Do lasu, byle do lasu :)
Słońce coraz wyżej :)
Wieża na Mogielicy
O to chodziło!
Jest zacnie - wyspy!!! Archipelagi całe :)
Ocean chmur :)
Śniadanie na Mogielicy :)
Wracamy, a mgły to nawet nie mają zamiaru się rozpływać :)
Spektakl świateł :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Do San Escobar na Fajną Rybę
-
DST
85.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 listopada 2024 | dodano: 06.11.2024
Do San Escobar mieliśmy się wybrać już dawno, ale długo czekaliśmy na wizę :D
Wpadła nam ona idealnie pod kątem terminu, bo w kraju nad Wisłą temperatury stają się coraz niższe, więc pora uciekać w egzotyczne kraje. Chociaż wiecie, to nie są sprawy o których mówi się publicznie i nie mogę Wam wszystkiego powiedzieć. Zostańmy zatem przy wersji z wizą, a protokół dyplomatyczny zostawcie już pod naszą opieką. Co Wam będę mówił, że pełnię tam rolę attache wojskowego i odbyłem spotkanie z san-escobarskimi dyplomatami, w tym z chargé d’affaires, konsulem oraz ambasadorem :D
Przy okazji wizyty zostaliśmy oprowadzeni po stolicy Santo-Subito, popływaliśmy w jeziorze De Naturato, zdobyliśmy szczyt Pica Chu, odwiedziliśmy Park Narodowy Vina Tusca , a po kolacji zatrzymaliśmy na dłużej w La Trynie :D
Największą atrakcją było jednak mecz na stadionie Carne Gole oraz inspekcja rezerw złota zgromadzonych w Banku Narodowym w San Tander :D
To jest niesamowite. Zakochałem się w tej miejscówce. Genialny pomysł ktoś miał aby zrobić taką miejscówkę - TUTAJ.
Po wizycie w San Escobar udaliśmy w pobliskie kniej i lasy, no i pękło 85 km. Nieźle jak na listopadową przejażdżkę gdy na pytanie "która godzina", możecie bezkarnie odpowiedzieć "16-sta w nocy...". Inna sprawa, że w San Escobar miało być ciepło, a na początku dnia było -3 stopnie (w takcie dojazdu) i -1 na początku wycieczki.
Chwilę po opuszczeniu egzotycznego kraju przedzieraliśmy się - no a jak mogło być inaczej - przez dziką roślinność :P
No i co w niej znaleźliśmy? Grób, tych którzy nie dali rady się przedrzeć... nie wierzycie? Zobaczcie zdjęcia poniżej.
Potem na listę miejsc odwiedzonych wpadł zabytkowy ohel cadyków, a chwile potem odwiedziliśmy przejechany w całości tego rocznego lata SZLAK PIEKIELNY.
Fajna Ryba nie była w planie, bo byliśmy tu kiedyś z Kingą, ale w sumie byliśmy już tak blisko... a czas był niezły... że grzechem byłoby nie wpaść na rybkę. Dosłownie "NA", bo to najwyższy naturalny pagór województwa łódzkiego (Strach padł na Śródmieście gdy okrutny Tauron oszukał system i zbudował Górę Kamieńsk.... był kiedyś o tym jakiś film, jak dobrze pamiętam, "Władca struktur formalizujących własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej" czy jakoś tak...
- Pierścieni, Władca Pierścieni - Szkodnik.
- Nigdy nie pamiętam tych głupich nazwa, definicja to definicja, jednoznaczna!
W lesie ciekawa akcja... dużo o tym teraz mówią. Spotykamy starszego Pana, który się zgubił zbierając grzyby.
Pyta nas, którędy do miejscowości X (nazwa nieważna), my z mapy odczytujemy, że idzie źle... wyszedł po drugiej stronie lasu i obecnie oddala się od wskazanego miejsca.
Upiera się jednak, że nie potrzebuje pomocy, bo dzwonił już do bliskich i mają go odebrać... no OK, ale mają go odebrać z X, a On się od X oddala!
Pokazujemy Mu, że X jest pod drugiej stronie lasu, a teraz idzie w kierunku torów kolejowych. On mówi, że sobie poradzi, ale jakbyśmy spotkali czarnego forda na świętokrzyskich blachach, to abyśmy powiedzieli, że będzie w X.
NIE BĘDZIE bo idzie "od" X w... pizdu... upiera się jednak, że idzie dobrze. Mapa go nie przekonuje... no i co z tym robić? Obezwładnić czy zastraszyć? Co byście wybrali... aby nakłonić Pana do zmiany kierunku. Obyło się jednak bez przemocy (ech... trochę szkoda, już się nastawiłem...), ale przeleciliśmy lasem spory kawałek - na rowerze to jednak odległości szybko pękają.
Udało się namierzyć forda... oczywiście "porzuconego", bo ktoś zostawił go i chyba poszedł szukać pana do lasu z buta.
Niemniej po powrocie do pana i informacji, że ford stoi zupełnie w innym kierunku niż on teraz idzie, nagle uwierzył mapie i się tam skierował.
Trochę nie ogarniam tego... nie tego, że można się zgubić w lesie... my się na co drugim rajdzie zgubimy w lesie, ale że nadal upierał się, iż idzie dobrze, mimo że mapa pokazywała inaczej.
Zapytacie może czy nie miał Google... no nie miał, bo telefony klawiszowe czasem nie mają :P
Ważne, że dotarł do forda, tam już sobie poradzą... chyba, że zgubi się poszukujący, no ale wierzymy że dał radę "nie" :P
Lecimy dalej i na spontanie podejmujemy decyzję aby uderzyć na Fajną Rybę oraz nową wieżę widokową w Bożej Woli.
Tak, z Bożej Woli udało się trafić na wierzę. Zacnie, nieprawdaż?
Koniec dnia to jakieś odmienne stany świadomości słońca, bo dało taki spektakl kolorów podczas zachodu słońca, że - jak to mawiała moja nauczycielka z LO - oglądaliśmy to z zapartym stolcem :D
A w nocy, już właściwie przy aucie, przelot Starlinków - mega dobrze widoczny pociąg na niebie.
No piękny dzień. Jak na listopadową wycieczkę, to kosmos atrakcji :)
Wpadła nam ona idealnie pod kątem terminu, bo w kraju nad Wisłą temperatury stają się coraz niższe, więc pora uciekać w egzotyczne kraje. Chociaż wiecie, to nie są sprawy o których mówi się publicznie i nie mogę Wam wszystkiego powiedzieć. Zostańmy zatem przy wersji z wizą, a protokół dyplomatyczny zostawcie już pod naszą opieką. Co Wam będę mówił, że pełnię tam rolę attache wojskowego i odbyłem spotkanie z san-escobarskimi dyplomatami, w tym z chargé d’affaires, konsulem oraz ambasadorem :D
Przy okazji wizyty zostaliśmy oprowadzeni po stolicy Santo-Subito, popływaliśmy w jeziorze De Naturato, zdobyliśmy szczyt Pica Chu, odwiedziliśmy Park Narodowy Vina Tusca , a po kolacji zatrzymaliśmy na dłużej w La Trynie :D
Największą atrakcją było jednak mecz na stadionie Carne Gole oraz inspekcja rezerw złota zgromadzonych w Banku Narodowym w San Tander :D
To jest niesamowite. Zakochałem się w tej miejscówce. Genialny pomysł ktoś miał aby zrobić taką miejscówkę - TUTAJ.
Po wizycie w San Escobar udaliśmy w pobliskie kniej i lasy, no i pękło 85 km. Nieźle jak na listopadową przejażdżkę gdy na pytanie "która godzina", możecie bezkarnie odpowiedzieć "16-sta w nocy...". Inna sprawa, że w San Escobar miało być ciepło, a na początku dnia było -3 stopnie (w takcie dojazdu) i -1 na początku wycieczki.
Chwilę po opuszczeniu egzotycznego kraju przedzieraliśmy się - no a jak mogło być inaczej - przez dziką roślinność :P
No i co w niej znaleźliśmy? Grób, tych którzy nie dali rady się przedrzeć... nie wierzycie? Zobaczcie zdjęcia poniżej.
Potem na listę miejsc odwiedzonych wpadł zabytkowy ohel cadyków, a chwile potem odwiedziliśmy przejechany w całości tego rocznego lata SZLAK PIEKIELNY.
Fajna Ryba nie była w planie, bo byliśmy tu kiedyś z Kingą, ale w sumie byliśmy już tak blisko... a czas był niezły... że grzechem byłoby nie wpaść na rybkę. Dosłownie "NA", bo to najwyższy naturalny pagór województwa łódzkiego (Strach padł na Śródmieście gdy okrutny Tauron oszukał system i zbudował Górę Kamieńsk.... był kiedyś o tym jakiś film, jak dobrze pamiętam, "Władca struktur formalizujących własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej" czy jakoś tak...
- Pierścieni, Władca Pierścieni - Szkodnik.
- Nigdy nie pamiętam tych głupich nazwa, definicja to definicja, jednoznaczna!
W lesie ciekawa akcja... dużo o tym teraz mówią. Spotykamy starszego Pana, który się zgubił zbierając grzyby.
Pyta nas, którędy do miejscowości X (nazwa nieważna), my z mapy odczytujemy, że idzie źle... wyszedł po drugiej stronie lasu i obecnie oddala się od wskazanego miejsca.
Upiera się jednak, że nie potrzebuje pomocy, bo dzwonił już do bliskich i mają go odebrać... no OK, ale mają go odebrać z X, a On się od X oddala!
Pokazujemy Mu, że X jest pod drugiej stronie lasu, a teraz idzie w kierunku torów kolejowych. On mówi, że sobie poradzi, ale jakbyśmy spotkali czarnego forda na świętokrzyskich blachach, to abyśmy powiedzieli, że będzie w X.
NIE BĘDZIE bo idzie "od" X w... pizdu... upiera się jednak, że idzie dobrze. Mapa go nie przekonuje... no i co z tym robić? Obezwładnić czy zastraszyć? Co byście wybrali... aby nakłonić Pana do zmiany kierunku. Obyło się jednak bez przemocy (ech... trochę szkoda, już się nastawiłem...), ale przeleciliśmy lasem spory kawałek - na rowerze to jednak odległości szybko pękają.
Udało się namierzyć forda... oczywiście "porzuconego", bo ktoś zostawił go i chyba poszedł szukać pana do lasu z buta.
Niemniej po powrocie do pana i informacji, że ford stoi zupełnie w innym kierunku niż on teraz idzie, nagle uwierzył mapie i się tam skierował.
Trochę nie ogarniam tego... nie tego, że można się zgubić w lesie... my się na co drugim rajdzie zgubimy w lesie, ale że nadal upierał się, iż idzie dobrze, mimo że mapa pokazywała inaczej.
Zapytacie może czy nie miał Google... no nie miał, bo telefony klawiszowe czasem nie mają :P
Ważne, że dotarł do forda, tam już sobie poradzą... chyba, że zgubi się poszukujący, no ale wierzymy że dał radę "nie" :P
Lecimy dalej i na spontanie podejmujemy decyzję aby uderzyć na Fajną Rybę oraz nową wieżę widokową w Bożej Woli.
Tak, z Bożej Woli udało się trafić na wierzę. Zacnie, nieprawdaż?
Koniec dnia to jakieś odmienne stany świadomości słońca, bo dało taki spektakl kolorów podczas zachodu słońca, że - jak to mawiała moja nauczycielka z LO - oglądaliśmy to z zapartym stolcem :D
A w nocy, już właściwie przy aucie, przelot Starlinków - mega dobrze widoczny pociąg na niebie.
No piękny dzień. Jak na listopadową wycieczkę, to kosmos atrakcji :)
Witajcie w Republice San Escobar :)
Rajska plaża :)
Hydro obiekty w San Escobar :)
Już wiecie gdzie mieszka NEMO - w San Escobar :D
Dość, ileż można asfaltem, dawać bezdroża :D
Nie każdy z tych bezdroży powrócił...
Ohel cadyków
Leśne autostrady
Zacne przeloty
Drogi po horyzont
Jest i PIEKIELNY. It's been a while, my old friend :)
Upalanie pod dobrych drogach - jak nie my :P
W poszukiwaniu czarnego forda :)
O kurde - przybył, przecież to jego prom!!! Gdzieś tu muszą być statki eskorty - a co chodzi, znajdziecie TUTAJ.
Znowu w lesie :)
Ciągle w lesie :)
Niezmiennie w lesie :)
Podjazd na Rybę, całkiem FAJNĄ RYBĘ :D
Tutaj jeszcze złota jesień :)
Rekin pagórów :D
Wieża z Bożej Woli :D
No i znowu :)
Cóżby nie :)
Zaczyna się nasza ulubiona pora dnia :)
Zdjęcia muszą być
Szesnasta w nocy, a niebo płonie :)
Na powrocie
Kosmos kolory :)
Kategoria SFA, Wycieczka