Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2024
Dystans całkowity: | 85.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 85.00 km |
Więcej statystyk |
Do San Escobar na Fajną Rybę
-
DST
85.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 listopada 2024 | dodano: 06.11.2024
Do San Escobar mieliśmy się wybrać już dawno, ale długo czekaliśmy na wizę :D
Wpadła nam ona idealnie pod kątem terminu, bo w kraju nad Wisłą temperatury stają się coraz niższe, więc pora uciekać w egzotyczne kraje. Chociaż wiecie, to nie są sprawy o których mówi się publicznie i nie mogę Wam wszystkiego powiedzieć. Zostańmy zatem przy wersji z wizą, a protokół dyplomatyczny zostawcie już pod naszą opieką. Co Wam będę mówił, że pełnię tam rolę attache wojskowego i odbyłem spotkanie z san-escobarskimi dyplomatami, w tym z chargé d’affaires, konsulem oraz ambasadorem :D
Przy okazji wizyty zostaliśmy oprowadzeni po stolicy Santo-Subito, popływaliśmy w jeziorze De Naturato, zdobyliśmy szczyt Pica Chu, odwiedziliśmy Park Narodowy Vina Tusca , a po kolacji zatrzymaliśmy na dłużej w La Trynie :D
Największą atrakcją było jednak mecz na stadionie Carne Gole oraz inspekcja rezerw złota zgromadzonych w Banku Narodowym w San Tander :D
To jest niesamowite. Zakochałem się w tej miejscówce. Genialny pomysł ktoś miał aby zrobić taką miejscówkę - TUTAJ.
Po wizycie w San Escobar udaliśmy w pobliskie kniej i lasy, no i pękło 85 km. Nieźle jak na listopadową przejażdżkę gdy na pytanie "która godzina", możecie bezkarnie odpowiedzieć "16-sta w nocy...". Inna sprawa, że w San Escobar miało być ciepło, a na początku dnia było -3 stopnie (w takcie dojazdu) i -1 na początku wycieczki.
Chwilę po opuszczeniu egzotycznego kraju przedzieraliśmy się - no a jak mogło być inaczej - przez dziką roślinność :P
No i co w niej znaleźliśmy? Grób, tych którzy nie dali rady się przedrzeć... nie wierzycie? Zobaczcie zdjęcia poniżej.
Potem na listę miejsc odwiedzonych wpadł zabytkowy ohel cadyków, a chwile potem odwiedziliśmy przejechany w całości tego rocznego lata SZLAK PIEKIELNY.
Fajna Ryba nie była w planie, bo byliśmy tu kiedyś z Kingą, ale w sumie byliśmy już tak blisko... a czas był niezły... że grzechem byłoby nie wpaść na rybkę. Dosłownie "NA", bo to najwyższy naturalny pagór województwa łódzkiego (Strach padł na Śródmieście gdy okrutny Tauron oszukał system i zbudował Górę Kamieńsk.... był kiedyś o tym jakiś film, jak dobrze pamiętam, "Władca struktur formalizujących własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej" czy jakoś tak...
- Pierścieni, Władca Pierścieni - Szkodnik.
- Nigdy nie pamiętam tych głupich nazwa, definicja to definicja, jednoznaczna!
W lesie ciekawa akcja... dużo o tym teraz mówią. Spotykamy starszego Pana, który się zgubił zbierając grzyby.
Pyta nas, którędy do miejscowości X (nazwa nieważna), my z mapy odczytujemy, że idzie źle... wyszedł po drugiej stronie lasu i obecnie oddala się od wskazanego miejsca.
Upiera się jednak, że nie potrzebuje pomocy, bo dzwonił już do bliskich i mają go odebrać... no OK, ale mają go odebrać z X, a On się od X oddala!
Pokazujemy Mu, że X jest pod drugiej stronie lasu, a teraz idzie w kierunku torów kolejowych. On mówi, że sobie poradzi, ale jakbyśmy spotkali czarnego forda na świętokrzyskich blachach, to abyśmy powiedzieli, że będzie w X.
NIE BĘDZIE bo idzie "od" X w... pizdu... upiera się jednak, że idzie dobrze. Mapa go nie przekonuje... no i co z tym robić? Obezwładnić czy zastraszyć? Co byście wybrali... aby nakłonić Pana do zmiany kierunku. Obyło się jednak bez przemocy (ech... trochę szkoda, już się nastawiłem...), ale przeleciliśmy lasem spory kawałek - na rowerze to jednak odległości szybko pękają.
Udało się namierzyć forda... oczywiście "porzuconego", bo ktoś zostawił go i chyba poszedł szukać pana do lasu z buta.
Niemniej po powrocie do pana i informacji, że ford stoi zupełnie w innym kierunku niż on teraz idzie, nagle uwierzył mapie i się tam skierował.
Trochę nie ogarniam tego... nie tego, że można się zgubić w lesie... my się na co drugim rajdzie zgubimy w lesie, ale że nadal upierał się, iż idzie dobrze, mimo że mapa pokazywała inaczej.
Zapytacie może czy nie miał Google... no nie miał, bo telefony klawiszowe czasem nie mają :P
Ważne, że dotarł do forda, tam już sobie poradzą... chyba, że zgubi się poszukujący, no ale wierzymy że dał radę "nie" :P
Lecimy dalej i na spontanie podejmujemy decyzję aby uderzyć na Fajną Rybę oraz nową wieżę widokową w Bożej Woli.
Tak, z Bożej Woli udało się trafić na wierzę. Zacnie, nieprawdaż?
Koniec dnia to jakieś odmienne stany świadomości słońca, bo dało taki spektakl kolorów podczas zachodu słońca, że - jak to mawiała moja nauczycielka z LO - oglądaliśmy to z zapartym stolcem :D
A w nocy, już właściwie przy aucie, przelot Starlinków - mega dobrze widoczny pociąg na niebie.
No piękny dzień. Jak na listopadową wycieczkę, to kosmos atrakcji :)
Wpadła nam ona idealnie pod kątem terminu, bo w kraju nad Wisłą temperatury stają się coraz niższe, więc pora uciekać w egzotyczne kraje. Chociaż wiecie, to nie są sprawy o których mówi się publicznie i nie mogę Wam wszystkiego powiedzieć. Zostańmy zatem przy wersji z wizą, a protokół dyplomatyczny zostawcie już pod naszą opieką. Co Wam będę mówił, że pełnię tam rolę attache wojskowego i odbyłem spotkanie z san-escobarskimi dyplomatami, w tym z chargé d’affaires, konsulem oraz ambasadorem :D
Przy okazji wizyty zostaliśmy oprowadzeni po stolicy Santo-Subito, popływaliśmy w jeziorze De Naturato, zdobyliśmy szczyt Pica Chu, odwiedziliśmy Park Narodowy Vina Tusca , a po kolacji zatrzymaliśmy na dłużej w La Trynie :D
Największą atrakcją było jednak mecz na stadionie Carne Gole oraz inspekcja rezerw złota zgromadzonych w Banku Narodowym w San Tander :D
To jest niesamowite. Zakochałem się w tej miejscówce. Genialny pomysł ktoś miał aby zrobić taką miejscówkę - TUTAJ.
Po wizycie w San Escobar udaliśmy w pobliskie kniej i lasy, no i pękło 85 km. Nieźle jak na listopadową przejażdżkę gdy na pytanie "która godzina", możecie bezkarnie odpowiedzieć "16-sta w nocy...". Inna sprawa, że w San Escobar miało być ciepło, a na początku dnia było -3 stopnie (w takcie dojazdu) i -1 na początku wycieczki.
Chwilę po opuszczeniu egzotycznego kraju przedzieraliśmy się - no a jak mogło być inaczej - przez dziką roślinność :P
No i co w niej znaleźliśmy? Grób, tych którzy nie dali rady się przedrzeć... nie wierzycie? Zobaczcie zdjęcia poniżej.
Potem na listę miejsc odwiedzonych wpadł zabytkowy ohel cadyków, a chwile potem odwiedziliśmy przejechany w całości tego rocznego lata SZLAK PIEKIELNY.
Fajna Ryba nie była w planie, bo byliśmy tu kiedyś z Kingą, ale w sumie byliśmy już tak blisko... a czas był niezły... że grzechem byłoby nie wpaść na rybkę. Dosłownie "NA", bo to najwyższy naturalny pagór województwa łódzkiego (Strach padł na Śródmieście gdy okrutny Tauron oszukał system i zbudował Górę Kamieńsk.... był kiedyś o tym jakiś film, jak dobrze pamiętam, "Władca struktur formalizujących własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej" czy jakoś tak...
- Pierścieni, Władca Pierścieni - Szkodnik.
- Nigdy nie pamiętam tych głupich nazwa, definicja to definicja, jednoznaczna!
W lesie ciekawa akcja... dużo o tym teraz mówią. Spotykamy starszego Pana, który się zgubił zbierając grzyby.
Pyta nas, którędy do miejscowości X (nazwa nieważna), my z mapy odczytujemy, że idzie źle... wyszedł po drugiej stronie lasu i obecnie oddala się od wskazanego miejsca.
Upiera się jednak, że nie potrzebuje pomocy, bo dzwonił już do bliskich i mają go odebrać... no OK, ale mają go odebrać z X, a On się od X oddala!
Pokazujemy Mu, że X jest pod drugiej stronie lasu, a teraz idzie w kierunku torów kolejowych. On mówi, że sobie poradzi, ale jakbyśmy spotkali czarnego forda na świętokrzyskich blachach, to abyśmy powiedzieli, że będzie w X.
NIE BĘDZIE bo idzie "od" X w... pizdu... upiera się jednak, że idzie dobrze. Mapa go nie przekonuje... no i co z tym robić? Obezwładnić czy zastraszyć? Co byście wybrali... aby nakłonić Pana do zmiany kierunku. Obyło się jednak bez przemocy (ech... trochę szkoda, już się nastawiłem...), ale przeleciliśmy lasem spory kawałek - na rowerze to jednak odległości szybko pękają.
Udało się namierzyć forda... oczywiście "porzuconego", bo ktoś zostawił go i chyba poszedł szukać pana do lasu z buta.
Niemniej po powrocie do pana i informacji, że ford stoi zupełnie w innym kierunku niż on teraz idzie, nagle uwierzył mapie i się tam skierował.
Trochę nie ogarniam tego... nie tego, że można się zgubić w lesie... my się na co drugim rajdzie zgubimy w lesie, ale że nadal upierał się, iż idzie dobrze, mimo że mapa pokazywała inaczej.
Zapytacie może czy nie miał Google... no nie miał, bo telefony klawiszowe czasem nie mają :P
Ważne, że dotarł do forda, tam już sobie poradzą... chyba, że zgubi się poszukujący, no ale wierzymy że dał radę "nie" :P
Lecimy dalej i na spontanie podejmujemy decyzję aby uderzyć na Fajną Rybę oraz nową wieżę widokową w Bożej Woli.
Tak, z Bożej Woli udało się trafić na wierzę. Zacnie, nieprawdaż?
Koniec dnia to jakieś odmienne stany świadomości słońca, bo dało taki spektakl kolorów podczas zachodu słońca, że - jak to mawiała moja nauczycielka z LO - oglądaliśmy to z zapartym stolcem :D
A w nocy, już właściwie przy aucie, przelot Starlinków - mega dobrze widoczny pociąg na niebie.
No piękny dzień. Jak na listopadową wycieczkę, to kosmos atrakcji :)
Witajcie w Republice San Escobar :)
Rajska plaża :)
Hydro obiekty w San Escobar :)
Już wiecie gdzie mieszka NEMO - w San Escobar :D
Dość, ileż można asfaltem, dawać bezdroża :D
Nie każdy z tych bezdroży powrócił...
Ohel cadyków
Leśne autostrady
Zacne przeloty
Drogi po horyzont
Jest i PIEKIELNY. It's been a while, my old friend :)
Upalanie pod dobrych drogach - jak nie my :P
W poszukiwaniu czarnego forda :)
O kurde - przybył, przecież to jego prom!!! Gdzieś tu muszą być statki eskorty - a co chodzi, znajdziecie TUTAJ.
Znowu w lesie :)
Ciągle w lesie :)
Niezmiennie w lesie :)
Podjazd na Rybę, całkiem FAJNĄ RYBĘ :D
Tutaj jeszcze złota jesień :)
Rekin pagórów :D
Wieża z Bożej Woli :D
No i znowu :)
Cóżby nie :)
Zaczyna się nasza ulubiona pora dnia :)
Zdjęcia muszą być
Szesnasta w nocy, a niebo płonie :)
Na powrocie
Kosmos kolory :)
Kategoria SFA, Wycieczka