Marzec, 2024
Dystans całkowity: | 336.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 67.20 km |
Więcej statystyk |
Kiczora, Jaworzyna, Magurki
-
DST
26.00km
-
Aktywność Wędrówka
Porywamy Bartka i ruszamy w Gorce. Celem jest oglądnąć balony, które będą latać nad Nowym Targiem popołudniem... powiem tak, wiało tak (i lało), że nie latały :D
No ale lało dopiero o 16:00. Do 16:00 było pięknie.
Z resztą - Gorce, to mój drugi dom, tu zawsze jest pięknie :)
A że pada, Gorce mają swój mikroklimat - tu zawsze jest mokro!
Znowu coś poszarpało krajobraz
Idziemy!
Wieża na Magurkach po prawej - tam będziemy popołudniem
Domek
Nowe gminne szlaki
Domek na drzewie
Resztki śniegu
Kopce, kopce :)
Jaworzyna i kapliczka :)
Szlak w kolorze nadziei, który znam na pamięć... każdy korzeń, każdy kamień :)
Kawałek drogi :)
Szlaki strumieniowe :)
Idziemy dalej :)
Ławeczka z widokiem
Gorce, typowe Gorce :)
Magurki z drugiej strony - tam będziemy niedługo
Na żółtym szlaku i na polance
Czacha!!!
Dziura w niebie
California Rocket
"Wings of glory"
Zegary
Wieża na Magurkach
Wieje (i pada)
Ale i tak jest fajnie
Bardzo fajnie
Kategoria SFA, Wycieczka
Velo KAZIMIERZA - WIELKA wyprawa do WIŚLICY
-
DST
153.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Siedzę i próbuję coś tam negocjować z aurą (dialog ja - pogoda)
- Nowy Targ - padam
- Zakopane - tęsknisz za śniegiem?
- Dobra, to Rzeszów - a jakże, padam
- Krosno - będę padać
- Dukla - tam też padam
- Tarnów - no ba! padam
- Katowice - leje
- Opole - kap, kap, kap
- Prudnik - a daleko to od Opola, padam
- Olkusz - hahaha, leję
- Częstochowa - padam
- Ech... no dobra, Wieluń? - Niezła próba, ale padam
-A możesz przestać? - NIE
Dziękuję... widzę że się nie dogadamy...
To nie ma sensu, to jak granie w statki z typem, co oszukuje i nie zaznaczył na planszy żadnego "masztowca"... a potem triumfuje, że "pudło!".
A czy będzie padać czy tylko straszą? Słupki deszczu niby zaznaczone, ale nigdy nie wiecie...
No jak w piosence...
"...miałby być grady, miały być deszcze,
stacja meteo dezinformuje.
Prognozę pogody oglądam do nocy
może powiedzą prawdę nareszcie
potem zasypiam zawinięty w kocyk
i wcale nie wychodzę, tylko śpię" (całość TUTAJ)
Przyjdzie chyba znowu walić gdzieś pieszo, bo siedzieć w domu nie zamierzamy... no dobra ONE LAST TRY.
- Proszowice? -No, mogę popadać ale tylko wieczorem
- No to chyba Cię mam! Kazimierza Wielka? -No, wieczorem trochę, ale z umiarem.
HAHAHAHA... dorwałem Cię w końcu! Jest, jest, jest!
Rower Power!
Mamy wyznaczony obszar działań operacyjnych, "na skos", północy-wschód od Krakowa, okolice krajowej 7-mki.
Teraz plan taktyczny: co i jak. Niedawno Interniety donosiły o nowo otwartej ścieżce Velo od Proszowic do Wiślicy. Można by obczaić.
Skoro wszędzie indziej pada, to nie będzie nam tak bardzo żal gór - można walić w pola i open-space'y na wschodzie Krakowa.
Zrobimy check-out Velo'watego, a wieczorem - nawet jak lunie - to po asfalcie nie będzie dramatu z błotem.
Przyglądnijmy się bliżej: net donośni, że to około 50 km od Proszowic do Wiślicy (przez Kazimierzę Wielką). Ścieżka biegnie po trakcie byłej kolejki więc klasycznie jak kiedy przyszła "KOLEJ NA ROWER"
To co Szkodnik? W tę i na zad?
Szkodnik by wolał wracać inaczej - ja też, bo pętla to jednak pętla. Nawet ta na szyi.
Rzucam od niechcenia: po Wiślicy zjedziemy nad Wisłę zielonym szlakiem i wrócimy WTR'ką (Wiślaną Trasą Rowerową) z małym przeskokiem z Nowego Brzeska do Proszowic bez szlaków. Trzaśniemy sobie 150-tkę - rzucam żartem... nie spodziewając się jak blisko prawdy będę... bo w sumie nikt nie planował 150-tki... tylko.... tylko, że...
Mapa była 1:75000 a nie 1:50 000, a zaplanowaliśmy setkę :D
Do tego wziąłem mapę Ponidzia bo przecież to był żart z tą WTR'ką... no więc jechaliśmy poza mapą, bo "Ponidzie" nie obejmuje terenów pod Proszowicami. Jechaliśmy z nawigacją z telefonu... to jest niepojęte, jak tak można :D
Co więcej, przeprawimy się promem... (tylko, że trzeba było popatrzeć, że mamy dwie rzeki: Wisłę i Dunajec. To są znane nam widły, ale jakoś tak założyliśmy - zwłaszcza, że było to poza naszą mapą - że jakiś prom się trafi. Trafił, ale musieliśmy nadłożyć 15 km do promu przenoszącego nas do właściwej konfiguracji... bo chcieliśmy prom przez Dunajec a nie przez Wisłę. WTR jest po konkretnej stronie Wisły, więc nie każdy prom promował naszą opcję :P)
Wyszło nieplanowane 150 km, ale było fajnie :D
Dolało nam pod koniec dnia, ale noc była już piękna - wspaniałe niebo.
23:00 z powrotem przy aucie... czyli klasyka.
Dobrze było zobaczyć tą trasę, bardzo fajnie jest zrobiona, ale tak jak WTR'ka. Dla nas, bagienno-górskich stworów, to tzw. JEDNORAZOWE VELO czyli drugi raz całości raczej nie pojedziemy. To nie są Gorce czy Tatry, aby ciągle tu wracać i wracać :)
Niemniej super było obczaić ścieżkę, bo pewnie niektóre jej fragmenty wykorzystamy jako elementy łączące inne wyprawy (w takich konfiguracjach jednorazowe VELA są super, bo można trzasnąć jakiś kierunek i nie wracać potem wioskami, tylko Velem, na przykład po nocy). Tego mi brakuje na przykład przy Paśmie Brzanki - 30 km dobrego terenowego szlaku: Brzanka - Liwocz, ale powrót jest po wioskach, a jakby było tam takie jednorazowe VELO, to byłoby super... no ale może kiedyś, bo coraz więcej tych Velo tu postaje: Eno Velo, Velo Metropolis, Velo Dunajec, WTR, Velo Raba, itp. Będzie co łączyć :D
Dzisiaj jednak Velo Proszowice lub jak ktoś woli Velo Kazimierza (czyli) Wielka wyprawa na północny wschód Krakowa.
Łasisz mi się do pancerza, patrzysz w oczu moich toń
Szkodnik, Velo Kazimierza, kilometry goń, goń, goń! (luźna parafraza TEGO)
Goniąc horyzont
Nie ważne gdzie, ważne że szlakiem :)
Lubimy mostki :)
Droga wije się przez pola
"Deep inside you know
Seeds I plant will grow
One day you will see
And dare to come down to me
Come on, come on now take the chance
"That's right let's dance" (Devil Dance od Metallicy - całość TUTAJ)
Remont by się przydał... a tak serio, to fascynują mnie opuszczone obiekty i ich historia (zwłaszcza ich historia).
Hydro-Szkodnik na waterfall'u :D
Dom zły? A może szczęśliwy... a może przeklęty... któż to wie... niesamowite są takie miejsce
Szkodnik, idź przodem... jakby były Rogate to posłużysz za przynętę :D
Niekończąca się droga :)
Pola, pola, pola...
Przewróciło się, niech leży... i dobrze, klimat robi !!!
Znam takich co by tu lampion dali :D
Coś się bok drogi nam nagle wypionował...
Cmentarz wojenny IWW oraz IIWW (na zielonym szlaku).
Kapliczka z 1666 roku - WOW
Nie tylko Polacy walczyli na wszystkich frontach (i nie tylko w IIWW)
PROM(się)NADA :D
Coś się zaczyna odwalać na niebie - grzmi! W marcu, srogo :D
Niesamowite to niebo!
Linia frontu :)
No i chłosta nas zło...
Krajobraz po chłoście :)
Zjawiskowo :)
Under wicked sky...
"Lay beside me, under wicked sky... " (całość TUTAJ)
Kategoria SFA, Wycieczka
Jak ja kocham Dolinkę Racławki...
-
DST
25.00km
-
Aktywność Wędrówka
... tak bardzo, że mogę po niej chodzić i chodzić. Krótki spacer po Dolinkach po śniadaniu zamienił się w spacer po śniadaniu, w porze obiadowej, spacer wieczorem i nocą. Krótki, nie krótki, długi, nie długi - oceny subiektywne zostawmy na boku, spójrzmy w metryki. 25 km pękło, więc chyba nieźle. Wyprawa odbyła się wraz z Amelią i Lenonem.
Miało być fajnie i było. Nie miało być błota, a było.
Skrót z Racławki do Eliaszówki przez tereny kopalni trochę się nam jednak skomplikował :D :D :D
Wąwóz Stradlina w Dolince Racławki :)
Pierwsze prawo lasu: gdy kończy się błoto, zaczynają się wiatrołomy :D
Skałek nad wodą :)
Racławka to bardziej Beskidy przypomina niż okolice Krakowa - dlatego ją tak lubię
Dżek Pstrąg - GENIALNE !!!
Szlak w kolorze złota :)
Tyle lat a Ci dalej kopią :D
Zaczyna się trudniejszy kawałek :)
Jest błotko, to cieszymy patelnie :D
Dużo błotka... co tu jeździło :)
Na zakręcie :)
W okopach...
Zasysa...
A wczoraj, po rowerach, zamiataliśmy klatkę schodową... daremnie :P
"... and there's no one there to comfort you with a helping hand to lend
just remember that..."
MUD WILL NEVER END :D (parafraza tej ballady)
Ładunki podłożone, będzie KABOOM
Dobre miejsce na punkt. Gdyby kiedyś robił jakiś rajd, to dałbym tu zagadkę:
"Uciekając z tych lasów upiornych,
na ledwie żywych ze zmęczenia koniach
wejdź w bramę dóbr przyklasztornych
co postacie trzymają w swych dłoniach"
Po kamyczkach :D
Kolejne dobre miejsce na punkt :D
"Płynie rzeka wąwozem jak dnem koleiny, która sama siebie żłobiła,
Rosną ściany wąwozu, z obu stron coraz wyżej,
tam na górze są ponoć równiny;
i im więcej tej wody, tym się głębiej potoczy,
sama biorąc na siebie cień zboczy (…) woda syczy i wchłania, lecz żyje; i zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni, ale płynie, wciąż płynie... bo źródło wciąż bije" (TUTAJ)
Znowu pod górkę :)
Szkodnik zakapior :D
W katedrach drzew, w przyłbicach gór, wagnerowski ton
Za witraża dziwnym szkłem, pustych komnat chłód
W szary pył rozbity czas, martwy, pusty dwór" (TUTAJ)
Świetne miejsce na punkt !!!
Kolejna noc w lesie :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Szkodnik znowu ZAR HOMBARKI !!!
-
DST
92.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Hombarki czyli wyprawa na Górę ŻAR (tą na Spiszu, a nie tą z "basenem" na szczycie :P) oraz na GRANDEUS. Wracamy w Pieniny Spiskie ale nie sami - tym razem z Piotrem (tym od Szabli jakby ktoś nie widział - Piotr od Szabli) :D
Ruszamy z Nowego Targu przez czerwienią zabarwiony Bór (jeśli ktoś ogarnia o jakim rezerwacie mówię), lecimy VELO (na) Czorsztyn, ale po drodze złapiemy jeszcze Przełom Białki. Finalnie skończy się pchaniem i niesieniem w błocie na czerwonym szlaku na Żar oraz dalej na (Mighty) Grandeus czyli na dwie piękne spiskie Pieniny :D :D :D
Powrót przez VELO Dunajec. Tak minie wieczór i poranek... będziemy widzieć, że były dobre :D
Chlup :P
Szkodnik trochę utkno :P
A tędy dojechaliśmy do miejsca CHLUP :P
Forsowanie krat :)
Przełom (trochę) Białki :D
Skała w wodzie a tyle radości :D
Szlakiem w kolorze błękitu...
...walimy na Dębno
Znane i lubiane VELO
Co za architekt to budował? Przecież ta ściana jest krzywa!
KOZY na zamku!!!
Wygląda jak przez okno :D
I nagle jesteśmy po drugiej stronie
I dymamy pod Żar czerwonym szlakiem
Przynajmniej z ładnymi widokami :)
Mówiłem! :P
Poszarpany ten krajobraz :)
Jeszcze tego nie wiemy, ale "ostre" koła bardzo się przydadzą zaraz
Mlask, mlask...
Przynajmniej nie pada...
...ale zaraz my padniemy (bo niesienie idzie w kilometry...)
Ech...
Dziwna konfiguracja...
Teraz trochę lepiej :)
Wyleźli my...
Szkodnik też wylazł :)
Dobra techniczna ścieżka nad przepaścią :)
Znowu nas noc zastała na trasie :)
...my chyba nie umiemy inaczej :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Zawody Ligi B - Siemianowice Śląskie 2024
-
Aktywność Sztuki walki
Pamiętajcie, człowiek nie boi się przemocy jako takiej, ale boi się przemocy źle "umiejscowionej" (jak ktoś nie wierzy, to polecam książkę "Behave - o tym jak biologia wydobywa z nas to co najlepsze i to co najgorsze"). Natomiast my tą przemoc umiejscawiamy bardziej niż dobrze i tej wersji będę się trzymać. Zwłaszcza, że nasze największe hardcore'y do Ligii B to wstępu nie mają (Oni mają się tłuc w lidze A). Zawodnicy młodsi stażem mogą zatem naprawdę poszaleć, a szanse na medale zdaje się raczej przybliżać niż oddalać.
Tym razem pada na Siemianowice Śłąskie, bo zawody te staramy się w różnych latach rozrzucić po naszych filiach.
Kiedy my z Basią toniemy w błotach Beskidu Niskiego w sobotę, nasi zawodnicy walczą w eliminacjach Szpady i Szabli.
My stawimy się tam w niedzielę, oglądnąć eliminację Rapiera, a następnie sędziować finały wszystkich 3 broni. No co!? Duble się same nie rozdadzą - przyjechałem tutaj jeść ciastka i dawać duble i wiecie co? Ciastka się skończyły :P
Flash of the blade :D
PAC :P (niemal słyszę to "pac")
Zdradzić Wam tajemnicę uników: źle zrobione uniki nie działają :P
A dobrze postawiona zasłona działa :)
"...a niewprawną puścisz dłonią, w pysk odbije stali siła. Tak się naucz robić bronią by naturą swą służyła" (klasyk - TUTAJ)
Dokładnie tak! W przypadkach relacji z zawodów w Trójboju Klasycznym (Szpada, Szabla, Rapier) w Lidze A zwykle wrzucam Wam także kilka słów o samej szermierce lub systemie naszych zawodów. Nierzadko sygnalizuję tutaj tematy związane z taktyką i strategią, bo to jest ten etap rozwoju, w którym zawodnicy muszą pokochać te pojęcia jeśli marzą o wysokich wynikach i wspinaniu się po szczebelkach rankingu.
Mało jednak było o sztuce operacyjnej (a to przecież wielka trójca każdej walki: strategia, taktyka oraz sztuka operacyjna). Roboczo nazwałbym działania operacyjne techniką czyli umiejętność wykonania założeń taktycznych. Cóż z tego, że wiecie iż przeciwnik nie radzi sobie - na przykład - z natarciami zwodzonymi, kiedy:
- nie umiecie wykonać sugestywnego zwodu
- spóźniacie wyminięcie (na przykład poprzez zbyt szeroki ruch klingą)
- "łapiecie się" na układ zasłon przeciwnika bo nie zrobiliście odpowiedniego typu wypadu (na przykład "z narastającą prędkością") więc niespełniony jest warunek trafiania w odsłaniany, a nie odsłonięty wycinek pola trafienia
Innymi słowy wasz poziom techniczny musi Wam umożliwiać wykonanie działania, jakie zaplanujecie. I tak... wielu zawodników nie umie planować walki, gdy zaczyna swoją przygodę z szermierką. Idą po prostu na żywioł i walczą z każdym przeciwnikiem tak samą, po prostu tak jak umieją. I to nieraz Wam opisywałem, ale mamy także drugą stronę medalu.
Zaplanowanie to jedno, ale wykonanie to inna bajka. Jeśli chcecie sięgnąć po mistrzostwo, to wszystkie te 3 umiejętności (wspomniane wyżej) musicie rozwijać równolegle.
Dlatego tak bardzo dojeżdżamy Was na treningach o przykładanie się do ćwiczeń.
Technika zawsze się degeneruje w walce - zawsze i u każdego. Tego nie da się uniknąć, bo walka to nie są komfortowe warunki lekcji, ale konieczność wykonania działania na pełnej prędkości, w dobrym timinigu i przy trudnym warunku, bo przeciwnik próbuje Wam je uniemożliwić. Im lepiej zatem opanujesz ruch w warunkach "lekkich", im lepiej się go nauczysz, im lepiej zakodujesz go jako "nawyk czuciowo-ruchowy", tym mniej się on zdegeneruje w walce.
Pisałem Wam kiedyś, że ś.p. Profesor Czajkowski wyróżniał 4 poziomy rozwoju: etap wstępny, etap początkowy, etap zawodniczy i etap mistrzowski. Poziomy zawodnicze i mistrzowskie omawialiśmy sobie w relacji z Mistrzostw i zawodów lokalnych. Spójrzmy zatem na dwa pierwsze etapy - świetnie przecież pasuję do zawodów w ramach Ligii B.
Rzut czyli "that's what I call: BIG AIR" :D
Jak ja kocham walki rapierowe :)
"Wyobraź sobie, że to biszkopt" :P :P :P - cytat pochodzi stąd
Jak myślicie zdąży z tą zasłoną czy Rapier wjedzie w podbrzusze? :D
Bro, do you even lift?
Pierwszą rzeczą jaką musicie sobie uświadomić, to to że na pierwszych etap sprawność fizyczna odgrywa ogromne znaczenie. Na poziomie wstępnym i początkowym taktyka i technika nie odgrywają aż tak wielkiej roli, bo musicie najpierw osiągnąć pewien poziom sprawności ogólnej (siły, szybkości, koordynacji/zborności ruchowej, wytrzymałości i rozciągnięcia). Co chcę przez to powiedzieć? NAKUR***CIE POMPKI !!! Dużo pompek :P
Musicie poznać własne ciało i jego możliwości. Nie mówię tutaj o samym poziomie pobudzenia bo to zagadnienie wchodzące w waszą psychę jako zawodnika i to jest osobny temat... temat rzeka, ale dziś o ograniczeniach jakie uniemożliwiają Wam np. kondycyjne wytrzymanie walki. Owszem są taktyczne sposoby, aby sobie z tym poradzić, ale to działa od pewnego momentu dopiero. Jak nie zareagujecie na działanie przeciwnika (czas reakcji), jeśli nie dacie rady operować bronią bo jest dla Was za ciężka, jeśli dusicie się pod maską po wykonaniu 4 kroków w pracy nóg.... to o czym my mówimy.
Możemy Was nauczyć wszystkiego, ale nie tego (co nie znaczy, że nie możemy Was srogo dojechać na siłówce i "przebiegach"). Praca po waszej stronie musi jednak także zostać wykonana. Musimy mieć na czym pracować. Zrobisz 15 pompek, ale nie na kolanach... na zasadzie, "gleba i ciśniesz". 15 - 20... no dobra chociaż 10. Jeśli nie, to co tu jeszcze robisz --> wyjazd naku***iać pompy!
Zrobisz przewrót w przód, przewrót w tył, gwiazdę? Jeśli nie, to wyjazd nak***iać przewroty (najlepiej do ze-rzygania i potem jeszcze trochę) :P
Prawdziwy ze mnie trener-współczujący, prawda? W SFA możesz zawsze na to liczyć... na ciepłe słowo: na przykład KALORYFER :P
Dostałeś, noś je z dumą... na plecach wbiegając po schodach :P
Pamiętaj: przeciwnik nigdy nie jest zbyt szybki, to Ty jesteś za wolny.
Przeciwniki nigdy nie jest zbyt silny, to Ty jesteś za słaby.
Braki w sprawności (np. w związku z kontuzjami, ograniczeniami i innymi takimi) skompensujemy techniką i taktyką, ale nigdy nie skompensujemy totalnej słabości ogólnej.
Na tych etapach walki często wygrywają po prostu osoby, które są sprawniejsze fizycznie, szybsze, silniejsze - niekoniecznie lepsze technicznie.
Niestety, takie to życie parszywe... tak już jest, więc "gleba i ciśniesz" :P
A jak wejdziesz już na pewien poziom sprawności ogólnej i to wcale niekoniecznie tak kosmiczny jak to się wydaje, to otworzy się przed Tobą nowy świat - świat taktyki i wyboru działań. Będzie to kolejny etap twojego rozwoju... trudniejszy etap.
I tym optymistycznym - typowym dla SFA - akcentem kończę na dziś i wrzucam ostatnią porcję zdjęć.
Do zobaczenia gdzieś na sali lub/i planszy!
Zasłona dziewiąta - rzadkość! Zwykle jest ona intuicyjna gdy braknie czasu i miejsca na przeciw-szóstą lub czwartą oporową. Spektakularne, zaiste spektakularne!
Zdradzić Wam tajemnicę zasłony 3-ciej? Źle postawiona trzecia nie działa :P
Znowu dynamicznie
Krążki :P
Kategoria SFA
Gdzie jedziesz? BARANIE !!!
-
DST
40.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po drodze porwiemy jeszcze Kingę oraz jej "speca", a następnie już w trójkę zameldujemy się w Zyndranowej.
Stamtąd czarnym szlakiem na granicę, potem Przełęcz Dukielską i dalej cały czas granicznym szlakiem aż na Baranie. A powrót?
Coś się wymyśli... no i wymyśliliśmy... żółty szlak przez polską Dolinę Śmierci czyli przez zniszczone podczas operacji dukielsko-preszowskiej wioski.
Twierdza Karpaty czyli czy da się zatrzymać armię, dla której dowództwa straty ponad 120 tysięcy ludzi i 500 czołgów w walce o dość niewielki obszar, są w pełni akceptowalne i maszeruje ona dalej...
- cytat przypisywany dowódcy całej operacji, marszałkowi Iwanowi Koniewowi (w praktyce otrzymał on rozkaz sforsowania Twierdzy Karpaty w zasadzie z marszu, starty nie miały większego znaczenia - liczył się cel. Wspominałem Wam już kiedyś, że ja osobiście nie przepadam za zarządzaniem przez cele...?)
Błota Beskidu Niskiego to jest legenda :)
Brody, brody, brody - kolejna unikalna cecha Beskidu-nie-takiego-Niskiego
Kinga sprawdza czy nie znajdziemy tutaj wrót do Narnii :)
Na granicy
Drogi są tutaj... umowne :)
Wzdłuż słupków
Szkodnik cieszy patelnie, że znowu się trzeba przedzierać :P
Wprost z fabryki traktorów - sezony 1941 - 1945 (później w sumie także :P)
Muzeum nad Przełęczą Dukielską
Pomnik poległych
Pomnik saperów, którzy po wojnie rozminowywali te tereny (szacuje się, że musieli rozbroić około 25 tys min... wielu z nich zginęło)
Była przełęcz więc musi być pod górę
Srogo pod górę :P
W poszukiwaniu electro :D
Linia widnokręgu oraz linie energetyczne :)
To przed nami (za drzewami) już czeka - niech Was nie zmyli, że jest w dół :P
Im więcej zjedziesz...
... tym więcej dymasz pod górę potem :P
No właśnie...
Baranie - szczyt! Po lewej ruiny wieży widokowej
Tabliczki
Znowu nas noc zastała
Kamienny most w Olchowcu - kapitalne miejsce
Znowu przez brody, tyle że teraz po zmroku
Coś chyba sponiewierało słupa :P - okolice nieistniejącej już wsi Wilsznia
Rekonstrukcja posterunku granicznego
Nieistniejąca już wieś - Smereczyna
Piękne upamiętnienie dawnych czasów
Kategoria SFA, Wycieczka