Wycieczka
Dystans całkowity: | 14596.00 km (w terenie 23.00 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 241 |
Średnio na aktywność: | 60.56 km |
Więcej statystyk |
Pilsko, Rysianka i Romanka
-
DST
28.00km
-
Aktywność Wędrówka
Na górze już początki zimy, ale to jeszcze nie czas na wyjście w góry "w szpilkach". Kijki na razie wystarczą.
Zaliczymy dziś także wszystkie kolory szlaków: od szlaku w kolorze szkarłatu po szlak w kolorze nadziei. Będzie także lazur, czerń i złoto.
Leci galeria:
Szlak w kolorze słońca i złota :)
Wielka góra przed nami...
...ale i za nami także
Gdzieś na granicy jesieni i zimy :)
Into the light...
...czyli ślepnąć od świateł :P
Wspinamy się...
W kosówce...
Niezmiennie:
"Idę w góry boś przeżyć, a nie zostać tam na wieki... ekwipunek wkładam w plecak, przemyślany co do sztuki, dopracuję każdy detal, przecież obiecałem wrócić"
(całość TUTAJ)
Dramatis personae :D
"...i bez przerwy o tym myślę, by na szczycie wypić kawę, choć to rzadkie statystycznie, móc popatrzeć na Orawę"
Formacja "Mała Fatra" strzeżona przez Miodnych Władców (link jak zawsze na własną odpowiedzialność). Chociaż w Tatrach Niżnych jest ich jeszcze więcej
"Do 600 kilo, ponad dwa metry wzrostu i za żadne skarby nie zmusisz go do postu..." :P
Zadymiło :)
"...ja nie muszę iść daleko, mi wystarczą góry w koło, chcę tam spędzić każdy miesiąc, no bo kocham je jak 'swoją' (link powyżej)
Maksima lokalne, czyli miejsca gdzie zerują się pierwsze pochodne funkcji :D :D :D
Znowu zaczyna się nasza ukochana pora w górach :D
Tak, tak, tak :D :D :D
Szkodnik polanowy / halowy :D
Otoczeni górami :)
Cień wielkiej góry :)
Romanka płonie :)
Pocisk ATACMS czy meteoryt? Zginiemy wszyscy czy tylko wielu :D :D :D
"...świat się wokół nas wciąż mniejszy staje, kontynenty na odległość dłoni są, samoloty jak z dziecinnych bajek, ponad głową coraz szybciej niebo tną" - całość TUTAJ
Szlak na Księżyc :)
Księżyc Romanka :D
Na szczycie...
"...and I told her that the Moon was a magical thing, it shone gold in winter and silver in spring..." (tysiąc razy Wam już linkowałem, ale niech będzie - TUTAJ)
"...idę w góry, tętno wzrasta, tak zaczyna się przygoda, z góry widać światła miasta, jeśli pozwoli pogoda" (link powyżej)
Kategoria SFA, Wycieczka
Durbaszka i Veterny Vrch
-
DST
70.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
A później łapiemy nieznany nam wcześniej szlak, który wyprowadzi nas górami do Czerwonego Klasztoru. Powrót do auta po zmroku już klasykiem pienińskim czyli Przełomem Dunajca.
Plan max był bardziej ambitny aby wrócić ze Szczawnicy do Jaworek przez Radziejową i Wielki Rogacz... ale nie dało rady, nie jak dzień się kończy o 16:00. Szkoda, no ale wrócimy tu w lecie! I tak pękło nam dzisiaj 1600m przewyższenia.
A o 8:00 rano w Jaworkach (parking) było -7.... to już nie jest jesień! Gryzło po ryju naprawdę mocno :P
Zaczynamy podjazd na Durbaszkę.
Zrobiło się trochę cieplej... nie wiem czy to fakt, że jest już tylko -5 czy to dlatego, że dymamy srogo pod górę :D
Szkodnik in the spotlight :D
Ciepełko z lewej :D
Już nad schroniskiem
Hmmmmm....
W cieniu nadal ujemnie :)
A Pieniny toną w mgłach (inwersja nadal trzyma)
Wygrzewają się nasze bestie
Niezmiennie :D
Pukając do nieba bram :)
Dobre drzewo na PUNKT - Orientaliście będą wiedzieli o którym mówię :D
To co bułeczka z herbatką na ławeczce z widokiem? :)
Nowe jezioro? :D
Oszalałem - ten szlak jest cudny!!!
Ale mnie Szkodnik odstawił !!!
Owczy pociąg :D
Ha, wyprzedzon na podjeździe :D
No niesamowicie tu jest
Rewelacyjny ten szlak!
A to już na podjeździe na Vetrny Vrch
Nagła zmiana pory roku :D
Przełęcz pod Veternym
Zaiste niezmiennie :D
Nasz znajomy Misiek :)
Dnia 11.11 na górze o wysokości 1111m - czyli ładujemy binarki :D
A co tam nowego u Szkodnika? W sumie to NIEZMIENNIE :D
No ale chyba warto :D
Kolejny fajny szlak!
Płonie :D
Zaczyna się zachód słońca
Szkodnik dalszy...
Szkodnik bliższy :)
No i zgasło...
Wracamy klasykiem czyli Przełomem Dunajca
A za chwilę już totalnie ciemno i pozostało dojechać tych kilka km do auta (Jaworki)
Kategoria SFA, Wycieczka
Śniadanie na Mogielicy
-
DST
8.00km
-
Aktywność Wędrówka
Z drugiej strony w górach będzie można podeptać chmury bo jest inwersja... a w takich chwilach Beskid Wyspowy pokazuje dlaczego nazywa się "wyspowym"...
No nic, trudne sytuacje wymagają rozwiązań niestandardowych ---> budzik na 4:00 rano. "Dzida" na Przełęcz Rydza Śmigłego i "zielonym" na Mogielicę.
Śniadanie zjemy na wieży :D
Przed 11:00 z powrotem w aucie i "dzida" na Wieliczkę.
Innymi słowy cytując klasyka (kto pamięta z jakiego to było filmu? Ha, kto go widział, film z roku 1991 - TUTAJ)
"- Musisz wybrać, góra albo ja..."
- Będą miał Was obie!" (czyli bierzemy z życia ile się tylko da, a potem negocjujemy jeszcze trochę :P)
"Hier kommt die Sonne... " (klasyka, ale znacie tą wersję :D ---> TUTAJ)
Na dole ujemne temperatury
"...był czas gdy cień mój cieszył się, jak Ona mnie, jej cień go mamił i wlokę go, on wlecze mnie, kałuże lśnią nam pod nogami" (całość TUTAJ)
Do lasu, byle do lasu :)
Słońce coraz wyżej :)
Wieża na Mogielicy
O to chodziło!
Jest zacnie - wyspy!!! Archipelagi całe :)
Ocean chmur :)
Śniadanie na Mogielicy :)
Wracamy, a mgły to nawet nie mają zamiaru się rozpływać :)
Spektakl świateł :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Do San Escobar na Fajną Rybę
-
DST
85.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wpadła nam ona idealnie pod kątem terminu, bo w kraju nad Wisłą temperatury stają się coraz niższe, więc pora uciekać w egzotyczne kraje. Chociaż wiecie, to nie są sprawy o których mówi się publicznie i nie mogę Wam wszystkiego powiedzieć. Zostańmy zatem przy wersji z wizą, a protokół dyplomatyczny zostawcie już pod naszą opieką. Co Wam będę mówił, że pełnię tam rolę attache wojskowego i odbyłem spotkanie z san-escobarskimi dyplomatami, w tym z chargé d’affaires, konsulem oraz ambasadorem :D
Przy okazji wizyty zostaliśmy oprowadzeni po stolicy Santo-Subito, popływaliśmy w jeziorze De Naturato, zdobyliśmy szczyt Pica Chu, odwiedziliśmy Park Narodowy Vina Tusca , a po kolacji zatrzymaliśmy na dłużej w La Trynie :D
Największą atrakcją było jednak mecz na stadionie Carne Gole oraz inspekcja rezerw złota zgromadzonych w Banku Narodowym w San Tander :D
To jest niesamowite. Zakochałem się w tej miejscówce. Genialny pomysł ktoś miał aby zrobić taką miejscówkę - TUTAJ.
Po wizycie w San Escobar udaliśmy w pobliskie kniej i lasy, no i pękło 85 km. Nieźle jak na listopadową przejażdżkę gdy na pytanie "która godzina", możecie bezkarnie odpowiedzieć "16-sta w nocy...". Inna sprawa, że w San Escobar miało być ciepło, a na początku dnia było -3 stopnie (w takcie dojazdu) i -1 na początku wycieczki.
Chwilę po opuszczeniu egzotycznego kraju przedzieraliśmy się - no a jak mogło być inaczej - przez dziką roślinność :P
No i co w niej znaleźliśmy? Grób, tych którzy nie dali rady się przedrzeć... nie wierzycie? Zobaczcie zdjęcia poniżej.
Potem na listę miejsc odwiedzonych wpadł zabytkowy ohel cadyków, a chwile potem odwiedziliśmy przejechany w całości tego rocznego lata SZLAK PIEKIELNY.
Fajna Ryba nie była w planie, bo byliśmy tu kiedyś z Kingą, ale w sumie byliśmy już tak blisko... a czas był niezły... że grzechem byłoby nie wpaść na rybkę. Dosłownie "NA", bo to najwyższy naturalny pagór województwa łódzkiego (Strach padł na Śródmieście gdy okrutny Tauron oszukał system i zbudował Górę Kamieńsk.... był kiedyś o tym jakiś film, jak dobrze pamiętam, "Władca struktur formalizujących własności algebraiczne liczb całkowitych oraz arytmetyki modularnej" czy jakoś tak...
- Pierścieni, Władca Pierścieni - Szkodnik.
- Nigdy nie pamiętam tych głupich nazwa, definicja to definicja, jednoznaczna!
W lesie ciekawa akcja... dużo o tym teraz mówią. Spotykamy starszego Pana, który się zgubił zbierając grzyby.
Pyta nas, którędy do miejscowości X (nazwa nieważna), my z mapy odczytujemy, że idzie źle... wyszedł po drugiej stronie lasu i obecnie oddala się od wskazanego miejsca.
Upiera się jednak, że nie potrzebuje pomocy, bo dzwonił już do bliskich i mają go odebrać... no OK, ale mają go odebrać z X, a On się od X oddala!
Pokazujemy Mu, że X jest pod drugiej stronie lasu, a teraz idzie w kierunku torów kolejowych. On mówi, że sobie poradzi, ale jakbyśmy spotkali czarnego forda na świętokrzyskich blachach, to abyśmy powiedzieli, że będzie w X.
NIE BĘDZIE bo idzie "od" X w... pizdu... upiera się jednak, że idzie dobrze. Mapa go nie przekonuje... no i co z tym robić? Obezwładnić czy zastraszyć? Co byście wybrali... aby nakłonić Pana do zmiany kierunku. Obyło się jednak bez przemocy (ech... trochę szkoda, już się nastawiłem...), ale przeleciliśmy lasem spory kawałek - na rowerze to jednak odległości szybko pękają.
Udało się namierzyć forda... oczywiście "porzuconego", bo ktoś zostawił go i chyba poszedł szukać pana do lasu z buta.
Niemniej po powrocie do pana i informacji, że ford stoi zupełnie w innym kierunku niż on teraz idzie, nagle uwierzył mapie i się tam skierował.
Trochę nie ogarniam tego... nie tego, że można się zgubić w lesie... my się na co drugim rajdzie zgubimy w lesie, ale że nadal upierał się, iż idzie dobrze, mimo że mapa pokazywała inaczej.
Zapytacie może czy nie miał Google... no nie miał, bo telefony klawiszowe czasem nie mają :P
Ważne, że dotarł do forda, tam już sobie poradzą... chyba, że zgubi się poszukujący, no ale wierzymy że dał radę "nie" :P
Lecimy dalej i na spontanie podejmujemy decyzję aby uderzyć na Fajną Rybę oraz nową wieżę widokową w Bożej Woli.
Tak, z Bożej Woli udało się trafić na wierzę. Zacnie, nieprawdaż?
Koniec dnia to jakieś odmienne stany świadomości słońca, bo dało taki spektakl kolorów podczas zachodu słońca, że - jak to mawiała moja nauczycielka z LO - oglądaliśmy to z zapartym stolcem :D
A w nocy, już właściwie przy aucie, przelot Starlinków - mega dobrze widoczny pociąg na niebie.
No piękny dzień. Jak na listopadową wycieczkę, to kosmos atrakcji :)
Witajcie w Republice San Escobar :)
Rajska plaża :)
Hydro obiekty w San Escobar :)
Już wiecie gdzie mieszka NEMO - w San Escobar :D
Dość, ileż można asfaltem, dawać bezdroża :D
Nie każdy z tych bezdroży powrócił...
Ohel cadyków
Leśne autostrady
Zacne przeloty
Drogi po horyzont
Jest i PIEKIELNY. It's been a while, my old friend :)
Upalanie pod dobrych drogach - jak nie my :P
W poszukiwaniu czarnego forda :)
O kurde - przybył, przecież to jego prom!!! Gdzieś tu muszą być statki eskorty - a co chodzi, znajdziecie TUTAJ.
Znowu w lesie :)
Ciągle w lesie :)
Niezmiennie w lesie :)
Podjazd na Rybę, całkiem FAJNĄ RYBĘ :D
Tutaj jeszcze złota jesień :)
Rekin pagórów :D
Wieża z Bożej Woli :D
No i znowu :)
Cóżby nie :)
Zaczyna się nasza ulubiona pora dnia :)
Zdjęcia muszą być
Szesnasta w nocy, a niebo płonie :)
Na powrocie
Kosmos kolory :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Szwedzka Droga i Bukowa Góra
-
DST
50.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tym razem nasz wybór pada na czerwony szlak w okolicach Frywałdu, potem Bukowa Góra, Garb Tenczynski i tzw. "Szwedzka Droga" nad Krzeszowicami. Naprawdę szwedzka. To jest naprawdę trakt zbudowany jeszcze w czasach Potopu Szwedzkiego (kilka słów o historii tego miejsca - TUTAJ)
Powrót przez Rudawę i Nielepice. Być może niektórym z Was (nawet tym z Krakowa) niewiele mówią te nazwy, ale ja się tutaj poruszam bez mapy, a kolory tutejszych szlaków to znam na pamięć gdzie który biegnie. Lecimy ze zdjęciami... acz to Dolinki, więc wyjazdy tutaj nie są bez-kosztowe, swoje trzeba zapłacić... niby przejażdżka popołudniem, a 700m przewyższenia pyknie! Kochamy Dolinki :D :D :D
Czerwony nad Frywałdem (niedaleko połączenia z czarnym, który prowadzi do niebieskiego, który idzie przez Wąwóz Półrzeczki i Dolinę Mnikowską... no dobra, już przestaję :P)
KOLORY RYJĄ BANIĘ !!!
Szkodnik w kolorach jesieni
W drodze na Czerwono-złot...eeee... Bukową Górę :)
Czerwony rowerowy (szlak) Orlich Gniazd
To zdjęcie niemal słychać :D :D :D
Kosmos kolory
Czarny Staw w drodze do Puszczy Dulowskiej (Garb Tenczynski)
Lecimy dalej - w kierunku dawnej kopalni "Krystyna"
Czerwony bywa czasem dziki - WĄSKO !!!
Most choinkowy nad błotem :)
Brama Zwierzyniecka - uwielbiam to miejsce. Jeden z naszych punktów kontrolnych... ech kto to jeszcze pamięta (TUTAJ).
"Gdy trzaśnie bariera na moście i runę w spienione fale rzeki
rzucą się lekarze na oślep, dusząc mnie w szponach swojej opieki..."
chociaż jak tam patrzę to tutaj raczej runął bym w liście :D
BZZZZZ... bzzzzz...
Ruiny budowli dawnych kamieniołomów w Miękini
Tutaj też daliśmy lampion na Wiosennym CZARNYM... zwanym także Zimowym BIAŁYM :D
"Za swe krzywdy - prawo jarmarku
otrzymała ta miejscowość dumna
Przeto powiedz z czyjej to woli w tym parku
stanęła ta oto kolumna..." - pamiętacie to jeszcze?
Szwedzka Droga
Cmentarz choleryczny przy Szwedzkiej Drogiej
Szwedzka Droga ku Bartlowej Górze
Ruiny dawnych zabudowań spichlerza i browaru (Pisary)
Nad Nielepicami
Wracamy na auta - ponownie przez Bukową Górę
Kategoria SFA, Wycieczka
Lodowa Przełęcz (sł. Siedelko 2372m)
-
DST
30.00km
-
Aktywność Wędrówka
Tatry na totalnym spontanie :)
Jesteśmy umówieni na sobotę, ale w czwartek okazuje się, że spotkanie trzeba przełożyć na listopad. Zwalnia nam to sobotę, więc od razu pojawiają się plany: rower, góry, wyprawy, wycieczki... no skoro mamy wolny weekend, to pasowałby się sponiewierać, prawda?
TATRY? Przecież to ostatnia chwila bo od listopada zamykają szlaki powyżej schronisk na Słowacji.
Cel: LODOWA PRZEŁĘCZ (sł. Siedelko 2372m).
Tak z nami bywa, że tylko Ci, którzy także potrafią zdecydować się na spontanie (czyli w piątek), zdołają dołączyć do wyprawy - Bartek miał niecałe 24h na decyzję: "jedziesz? nie jedziesz?".
Pojechał!
Wyszliśmy z Tatrzańskiej Łomnicy, więc spora wyrypa się zrobiła, równe 30 km, choć Bartek twierdzi że 32 :D
Ech te Garminy, zegarki i inne dziady. U mnie trochę ponad 30 km wskazało i takie wskazanie rejestruję we wpisie.
Tymczasem zdjęcia, bo znowu było magicznie - pogoda żyleta!
Wodospady - czy ja już mówiłem jak kocham wodospady?
Mostek nad doliną
Nosicz - rzadki gatunek ludzi gór. Ich rekordy dochodzą do 150 kg... sto pięćdziesiąt kilo na plecach!!!
Całe zaopatrzenie wnoszę Oni na swoich plecach do takich schronisk jak Terycho Chata czy Zbójnicka Chata.
Tutaj w drodze do Chaty Terry'ego.
Pazur!!
Znów "PORWALIŚMY SIĘ NA ZDOBYCIE WIELKICH GÓR" i to jest piękne~!
Niebo robi dzisiaj robotę!
Niesamowicie jest
Prawie pod Chatą Terry'ego
Na kolizyjnym :)
Już za chatą - w drodze na Lodową Przełęcz
"...i warto było iść, do góry wciąż się piąć..." (zobaczcie inne wpisy z Tatry z tego roku - nie będę tego linkował po 1000 razy) :D
Pod schroniskiem trochę ludzi, ale większość tam zostaje... część pójdzie także na Czerwoną Ławeczkę. Na Lodowej Przełęczy będzie w zasadzie pusto
Przestrzenie
Czerwona Ławeczka - legenda... tam może pójdziemy innym razem.
Przepiękna grań
Kolce, pazury, zadziory!!!
A my wciąż w górę i w górę
Zniszczone schody na Przełęcz
KAMZIK !!!
KAMZIK na wysokości :)
Ostatnie podejście po bardzo "sypkim" - łańcuch bardzo się przydaje
Przełęcz Lodowa
Szkodnik na tejże Przełęczy
Tak wyglądało podejście
Magia
Morza chmur
Schodzimy
Tak, tam byliśmy przed chwilą - Lodowa Przełęcz
Kosmos... cudownie
Mleko rozlało się po górach
Mgła wtargnęła w dolinę
Przelewa się !!!
Zachód Słońca na 2000m - bajka
"Watch the flames burn,on the mountain side... I see fire inside of the mountain..." (całość TUTAJ)
Bartek przygotowuje się do zaginięcia we mgle
Powrót po nocy... dzień już krótki, a droga daleka
Ma to jednak swój klimat
A w nocy, w środku Tatrzańskiej Łomnicy, można spotkać Rogatych :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Zobaczę ROHACZE i Widmo Brockenu
-
DST
22.00km
-
Aktywność Wędrówka
Dawno nie byliśmy na Rohaczach, bo ostatnim razem to w 2020 roku czyli cztery lata temu (Wtedy atakowaliśmy Rohacze od Barańca, a z Wołowca szliśmy na Jarząbczy i wracaliśmy Granią Otargańców - TUTAJ).
Tym razem nie idziemy w pełnym słońcu, ale w morzu mgieł i uda się DWA RAZY zobaczyć Widmo Brockenu. Nareszcie, nareszcie! Nieważne, że złowieszcza legenda mówi, że kto je ujrzy, ten zostanie kiedyś w górach na zawsze. Ja podchodzę do tego praktycznie czyli analizą statystyczną:
- ciężko trafić aby wszystkie warunki były spełnione dla wystąpienia tego zjawiska (chmury pod wami, mgła/chmury, ale taka aby słońca nie zakrywała, itp)
- musicie te chmury widzieć pod stopami czyli to muszą być wysokie góry z przepaściami
Podsumowując: trzeba dużo chodzić po górach, wysokich górach, być tam w warunkach ograniczonej widoczności (zwykle jesień) i jeszcze trafić w ten moment i miejsce... innymi słowy, jesteście w grupie ryzyka bardziej niż osoba, która raz w roku idzie do Doliny Chochołowskiej :P
Tyle w temacie :)
Teraz pora na zdjęcia bo było przepięknie!
Rohacki wodospad - kocham wodospady :)
Rohackie stawy we mgle
Można zamoczyć... nóżki :D
Droga w otchłań :)
"Porwaliśmy się na zdobycie wielkich gór...
...herosi z dawnych lat, służyli nam za wzór..."
...przez niebotyczną grań pieliśmy długo się..." (całość TUTAJ)
Rohacz Płaczliwy
Widmo Brockenu !!!
Niesamowite
Rohacze w tej mgle wyglądają jak Mordor - niesamowity klimat
"...aż po tysiącach prób, przez przeraźliwą biel, opłacił się nasz trud, osiągnęliśmy cel..."
Chmury pomału, bardzo pomału odsłaniają góry
Przewalają się przez doliny
Klimat magiczny
Komin w drodze na Rohacz Ostry
ROHACKI KOŃ !!!
Teraz ostrożnie...
Zejście w dół nie jest łatwe
Ale walczymy :)
Magia z tymi mgłami i słońcem
Walka w ścianie :)
Przepięknie jest
Majestat !!!
Słupki, kochane słupki :)
Morze chmur
Drugie WIDMO BROCKENU dzisiaj - tym razem pod Wołowcem
Zaczyna się spektakl świateł - zbliża się zachód słońca
Kolory!!!
Rohacze w chmurach i "rudy" Wołowiec
Dymiące słupki :)
Wodospad mgieł/chmur :)
Zdjęcia tego nie oddadzą, ale te chmury przewalają się przez góry i doliny. Płyną
Słońce ustępuje miejsca swojemu następcy...
Już po zachodzie słońca
Noce w górach są niesamowite
Ostatnie spojrzenie w tył... ale niedługo wrócimy, tu jest za pięknie aby nie wrócić :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Velo Pszemsza, zapadliska i Rabsztyn
-
DST
50.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Innymi słowy weekend wykorzystany w pełni, tylko nogi trochę bolą bo wczoraj pękło około 2000 przewyższeń / 28 km, a teraz dokładamy kolejne 600m pod górkę :D
Szkodnik poszedł po bandzie :)
Silver Park Olkusz
Ciuchcia! Niezmiennie w sercu gra TO !!!
Zabytkowa kapliczka
Czyżby filia znanego klubu studenckiego :D ?
Szukając fajnych miejsc w lesie :)
Szlakiem w kolorze nieba :)
Zapadlisko!!!
Olkuskie Mazury :)
Kosmos, że dwa lata temu tu była droga :D
Prawie jak Jeziorka Duszatyńskie :)
To co? Bierzemy z biegu :D ?
No dobra, tutaj tylko po pas :D
Szkodnik z jeziora :)
Pani Jeziora :D
Upalamy
Nie drzyj ryja. Po dobroci! Z przebitym płucem ciężko będzie Ci krzyczeć :)
Jak niedziela to DO LASU, DO LASU, DO LASU :)
VELO przez Pustynię - wypass
-Daleko do morza? -Z 500km - Panie, ale Wam plażę odwalili...
Wypasss
CISNĄŁBYM... a nie, czekaj! CISNĄŁEM :D
HAŁUDY !!!
Zacne to Velo :)
Kierunek WOLBROM
Tzw. pętla w Kolbarku :)
Niezmiennie :)
Rabsztyn o zmierzchu
Wracamy bo zimno, ciemno i do domu daleko :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Polski Grzebień i Mała Wysoka
-
DST
28.00km
-
Aktywność Wędrówka
Tym razem naszym celem jest:
- przełęcz Polski Grzebień 2200m (atak ze Smokovca, ale najpierw podejście Tatrzańska Magistralą do Śląskiego Dom pod Gerlachem)
- Mała Wysoka 2429m
- Prielom Rohatka 2288m
- schronisko Zbójnicka Chata
- Rainerova Chata, Hrebieniok i powrót do Smokovca.
Zapowiada się piękny dzień w wysokich górach... nie wiemy jeszcze, że mimo pięknej pogody na dole, to na górze w ciągu godziny przejdziemy z lata w zimę... tak, nie w jesień, ale w zimę, bo na 2400 będzie nam padał śnieg. Owszem dziś jeszcze się nie utrzyma na ziemi, ale gdy piszę te słowa czyli dzień po wyprawie, to już wiem że po nocy na najwyższych szczytach jest biało. A pomyśleć, że pod Domem Śląskim (okolo 1600m) jedliśmy drugie śniadanie w podkoszulku, bo było "lato w pełni". Na Wysokiej (2429m) miałem na sobie polar, kurtę, rękawiczki i czapkę :D
Zmiana warunków "w oczach" to jedno, ale dzisiejszy dzień będzie należał do chmur i mgieł. Będą się one "przewalać" przez góry, raz zasłaniając je całkowicie, tylko po to, aby za moment ostre szczyty przecięły tą mleczną biel. Niesamowity klimat, przepiękny i złowieszczy spektakl. Z resztą popatrzcie na zdjęcia poniżej!
Na podejściu w sercu grać mi będzie poniższy utwór (tak, wiem, że ma on podtytuł "Historia pewnej rewolucji" i jest pewną metaforą, ale dla mnie ma on dwa znaczenia - to alegoryczne, ale i dosłownie, bo kapitalnie ujmuje piękno i majestat gór)
Herosi z dawnych lat służyli nam za wzór
Przez niebotyczną grań pięliśmy długo się
Niejeden opadł tam znajdując w dole śmierć
Po drodze hulał wiatr i sypał w oczy śnieg
Paraliżował strach odbierał zmysły lęk
Lecz nie ustawał nikt nawet w godzinie złej
Zaciskał pięści i ze śmiechem wołał : hej
Przepięknie jest
I tylko tlenu mniej
A prowadziły nas Nadzieja Wiara Złość
Bo tam na dole Zła naprawdę było dość
I warto było iść do góry wciąż się piąć
By sobą wreszcie być by przestać karki giąć...
Przepięknie jest
I tylko tlenu mniej
Aż po tysiącach prób przez przeraźliwą biel
Opłacił się nasz trud - osiągnęliśmy cel
Czuliśmy bicie serc i pod stopami szczyt
Gdzie pewne było że przed nami nie był nikt
Lecz nie odezwał się tym razem żaden śmiech
Bo wszyscy padli tu zajadle łapiąc dech
I dziwny jakiś był zwycięstwa słodki smak
Minęło parę chwil aż ktoś wychrypiał tak
Przepięknie jest
I tylko tlenu brak..." (całość TUTAJ)
Tatrzańska Magistrala w kierunku Domu Śląskiego
Jest i DOM
Z każdą mijającą minutą, chmury te będą coraz bliżej nas... będą wspinać się po zboczach, aż przykryją nas całkowicie. Niesamowite to będzie - pościg!
Jak ja kocham wodospady
"Pnie się w górę ścieżką kamienistą
Wśród upiorów, widm, bezgłowych ciał,
Ale nie przeraża go to wszystko
Bo nie takie strachy z domu znał...
Widzi już na szczycie, jak ze źródła
Woda Życia tryska srebrną mgłą
A przy źródle jeden z braci mruga:
Popatrz Jasiu w dół, tam jest twój dom!" (klasyka, całość TUTAJ)
(popatrz w dół, tam rzeczywiście stoi pewien DOM)
Zaczyna się spektakl... z każdą chwilą stając się coraz bardziej złowieszczy...
"...ale czy pewne formy zła, nie kryją w sobie, pewnego dziwnego, perwersyjnego piękna?"
"Z mgieł zakrywających ścianę, wyłaniała się potężna postać kobiety w długiej sukni, w kapeluszu z chmur.
Uniesioną ręką zdawała się nam grozić. Gniewna Bogini..." - Anna Czerwińska (himalaistka), cytat z książki "Nanga Parbat - góra o złej sławie"
"Za koronkową mgłą
Misterium się rozgrywa..." (całość TUTAJ)
"...po drodze hulał wiatr i sypał w oczy śnieg..."
"...paraliżował strach, odbierał zmysły lęk..."
W górach jest przygoda,
ruszaj jeśliś żyw,
animuszu doda
plecak pełen piw..." :D :D :D (całość TUTAJ)
"Tam Tatry prawie do nieba,
tam ludzie tacy jak trzeba
tam moje życie, szczęście me i moja łza..." (całość TUTAJ)
"Na szczytach Tatry, na szczytach
na sinej ich krawędzi,
króluje w mgłach świszczący wiatr
i ciemne chmury pędzi..." ---->
"...rozpostarł z mgły utkany płaszcz
i rosę z chmur wyciska,
a strugi wód z wilgotnych paszcz
spływają na urwiska" (wiersz Adama Asnyka "Ulewa" ---> w poezji śpiewanej TUTAJ)
"...i warto było iść, do góry wciąż się piąć..."
Wąsko :)
"Aż po tysiącach prób przez przeraźliwą biel
Opłacił się nasz trud - osiągnęliśmy cel
Czuliśmy bicie serc i pod stopami szczyt..."
"Nie widać nic - błękitów tło,
i całe widnokręgi
zasnute w cień, zalane mgłą,
porżnięte w deszczu pręgi... " (Asnyk - macie link powyżej)
"...i tylko Tatry niech w śniegu zapłaczą,
za Tobą, za mną, za nami.
Oto są sprawy najprostsze
Nic ponad Tatrami" (całość TUTAJ)
Kocioł między Polskim Grzebieniem a Prielomem Rohatka...
Obiektyw zalany wodą z trudem łapie ostrość
Wtargnięcie mgieł do doliny, za parę sekund jezioro zniknie w mlecznej bieli...
"Po grani, po grani, po grani,
tu mi drogi nie zastąpią pokonani,
tylko łapią mnie za nogi, krzyczą 'nie idź, krzyczą 'stań'
Ci co w pół stanęli drogi i zębami, pazurami, kruszą grań" (całość - TUTAJ)
"Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć karze
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić
Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej!" (całość TUTAJ)
"...ściana! Droga pod szczyt...
samo możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt..." (całość jak wyżej)
"Za szczyty gór,
Za kresy chmur
W krainę cieniów bladą —
Spiesz noc i dzień.
(Odrzeknie cień}
Tam znajdziesz Eldorado!" - (Edgar Allan "Eldorado" - wersja w oryginale czyli po angielsku, poezja śpiewana ---> TUTAJ)
Schodząc w nieprzebytą biel...
Magiczne miejsce
Under wicked sky...
"To moja droga z piekła do piekła
Z wolna zapada nade mną mrok
więc biesów szpaler szlak mi oświetla..." (znowu Mistrz Jacek - link macie kilka zdjęć powyżej bo to ta sama piosenka co poprzednio)
Zbójnicka, Terycho, pod Wagą - czyli historia do dziś pisana przez tzw. "Nosiczy"
Legenda słowackich Tatr
Kategoria SFA, Wycieczka
(Prawie jak) MORDOWNIK 2024
-
DST
16.00km
-
Aktywność Wędrówka
Jako, że relację piszę w tygodniu, to widzimy już ogromne konsekwencje ulewnych opadów w sobotę i niedzielę...
Dolny Śląsk to dla nas niemal drugi (i pół) dom... Jak kiedyś nam odbije aby wyprowadzić się z Krakowa, to jedną opcją jest JELENIA GÓRA... bo JELENIA JEST SPOKO !!!. Drugim i pół bo drugim są Gorce. Nie zmienia to faktu, że oglądając wiadomości mam wrażenie otrzymywania raportów z frontu, gdy pod naporem wroga "padają" kolejne miejscowości... w zasadzie wszystkie te miasta bardzo dobrze znamy i darzymy niemałym sentymentem, a widok przelewającej się tamy w Plichowicach (zwłaszcza, jak wiecie jak to miejsce wygląda w normalnym czasie) jest wręcz surrealistyczny...
Niewiele możemy jednak zrobić... natomiast wiemy także jak wielki problem mają Janek, Kamila i Łukasz czyli Organizatorzy. Przeżyliśmy to (przynajmniej tyle... bo mogliśmy "nie" przeżyć, jeśli wiecie o co mi chodzi) w 2020 roku, kiedy nasz rajd Siła KORNOlisa został odwołany na 3 dni przed imprezą. Opisywałem to w Podsumowaniu Roku 2020.
Skoro niewiele możemy poradzić na sytuację na południu kraju, to może chociaż pomożemy ze złożeniem trasy?
Podejmujemy spontaniczną decyzję aby pojechać do Ujsołów i na coś się przydać.
Decyzja może i spontan, ale przygotowanie wyjazdu konkretne.
Pamiętajcie, że relację piszę w tygodniu - natomiast w sobotę kompletnie nie wiedzieliśmy co zastaniemy.
Czy dojedziemy? Czy droga będzie przejezdna?
Czy wrócimy? Przejazd w jedną stronę to jedno, ale powrót po kilku godzinach - to mogą być zupełnie inne warunki.
Czy w miarę bezpiecznie będzie wejść do lasu?
Decyzja zapadła, pora teraz zminimalizować ryzyko. Do plecaka idzie cały zestaw do przebrania, ale wszystko - wszystko. Polar, druga kurtka przeciwdeszczowa, rękawiczki wodoodporne. Wszystko zapakowane w dwa lub trzy worki - tak abym mógł się przebrać "w suche" w terenie, jeśli nas przemoczy lub się skąpiemy.
Drugi taki zestaw leci do auta, czyli mamy dwa zestawy przebrania się "w suche".
Do tego zapasy wody i jedzenia na dwa dnia - możemy zabiwakować jak nas gdzieś odetnie. Folie/pałatki NRC jakby nie dało się w aucie. Do tego 3 latarki, w tym jedna zapakowana w 3 worki plus także trzy powerbanki, nóż, lina, saperka i multitoole.
Ostatecznie okaże się to nadmiarowe bo Ujsoły nie ucierpiały. Cała siła żywiołu poszła właściwie w Dolny Śląsk i obrzeża opolskiego. W Beskidzie Żywieckim warunki nie odbiegały od normalnego deszczu w Beskidach. Powiem więcej, na pół godziny nawet przejaśniło się niebo i wtedy... upchać do plecaka dwie przeciwdeszczowe kurtki, dwa polary oraz resztę szpeju, o którym pisałem powyżej... no to było wyzwanie. Zawsze lepiej jednak mieć ekwipunek niż go nie mieć.
Ruszamy po lampiony, ale cały czas staram się być na bieżąco z sytuacją w kraju. Serce boli jak widzi się dobrze znane nam miejsca rujnowane przez wodę... Mimo, że takie zjawiska to domena głównie lata, to jednak tym razem nawiedziły nas wczesną jesienią... a skoro to "Deszcze jesienny" no to:
"Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą..."
(całość w wykonaniu ROCKOWYM "śpiewane" przez AI ---> TUTAJ.
Ciekawe ilu z Was w szkole przerabiało tylko ten fragment o szybach, a fragment o Szatanie to był jakoś tak dziwnie ocenzurowan :P )
W bazie spotykamy Anię i Grześka, którzy także postanowili pomóc i zebrać część trasy. Jakoś tak ich decyzja o przyjeździe wydaje nam się mega racjonalna :D
Jak to było w "V for Vendetta" ---> "ah, man of my own heart"
W praktyce zatem, jako że punkty zbierają także Organizatorzy, to już w sobotę uda się zebrać wszystkie lampiony ze wszystkich tras..
Śmiać mi się chciało, bo Ania i Grzesiek zebrali 7 punktów kontrolnych, więc pasowałby zebrać przynajmniej 8, prawda?
Takie myślenie to chyba już jest nieuleczalny stan umysłu :D
Stwory hydrofobowe :)
"Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia,
dokąd pędzisz w stal odziany,
pewnie tam, gdzie błyszczą w dali
Jeruzalem, białe ściany..." (całość TUTAJ)
W białą otchłań...
Mokre szlaki...
Mordownik nie zawsze uznaje ścieżki :D
Zbieramy mokre lampiony
Na 30 min się przejaśniło
Przez mokre lasy
"Niebo, ziemia, ja i Ty, na świata dwóch krańcach, żeby bliżej Ciebie być, STAWAŁAM NA PALCACH..." (całość TUTAJ)
Przez potoki...
No i czasem pod górę...
Nasz część trasy zebrana... mission accomplished.
Kategoria SFA, Wycieczka