aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2023

Dystans całkowity:105.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:35.00 km
Więcej statystyk

XVII Mistrzostwa MCF

  • Aktywność Sztuki walki
Sobota, 25 listopada 2023 | dodano: 26.11.2023

Witajcie na Mistrzostwach!!! Który to już raz spotykamy się skrzyżować ostrza w ramach tak wielkiego dla całego SFA wydarzenia. W sumie jest to pytanie retoryczne, bo dobrze wiem który to już raz się tak spotykamy: SIEDEMNASTY, no ale tak zadane pytanie zwiększa dramaturgię! Tak więc... jeszcze raz, który to już raz spotykamy się obić sobie maski w ramach najważniejszych zawodów sezonu! Najwyższy czas zakończyć także cały Puchar 3 Broni 2023, więc załóżcie maski, zapnijcie kaftany (także te bezpieczeństwa) bo ruszamy na szermierczą planszę poszukać najlepszych trójboistów klasycznych. Mistrzów:

RAPIERA

SZABLI

oraz SZPADY


O samych Mistrzostwach nieraz Wam już pisałem – czym są, co je charakteryzuje oraz ile dla nas znaczą. To co niezmiennie robi na mnie wrażenie to wzrost poziomu trudności tych zawodów. Nigdy nie było łatwo, ale ostatnio to wzrost z wysokiego do kosmiczny! Z każdym rokiem mamy coraz większą ilość pretendentów do strefy medalowej i mówię tutaj także o całym cyklu zawodów czyli Pucharze 3 Broni. Tabela po 3 zawodach lokalnych (Puchar Małopolski, VI Puchar Dolnego Ślaska, Puchar Piotrkowa) jest nadal „otwarta” i dobry start na Mistrzostwach może w niej nieźle zamieszać. Różnice punktowe między zawodnikami są niewielkie i ogromne zarazem – zależnie od przyjętego kryterium analizy. Niewielkie bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni i ogromne… bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni. Brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. Tak zwanym problemem "szóstek" (czyli ćwierćfinałów) jest to, że mają one tylko 6 miejsc... zaczyna więc być bardzo ciasno i czasem "położenie" już jednej walki w eliminacjach, przekreśla szansę na dostanie się do nich. Mówiąc na przykładzie: czasem "wystarczyłoby" zająć 3-cie miejsce w Rapierze aby nie stracić wywalczonej dotąd przewagi (niezależnie od wyniku waszych oponentów), ale aby zdobyć to najniższe miejsce podium, to trzeba pokonać pięciu prawdziwych killer’ów. Innymi słowy, globalnie i bez emocji wyniki są nadal otwarte, ale osobowo i uwzględniając presję psychiczną, to różne młode wilce już czekają na wasz najmniejszych błąd. Podołacie? I o tym dziś właśnie będzie – o brzemieniu przychodzącym wraz z tytułem Mistrza.
Pisałem Wam już także nieraz jak ciężko jest się „dosłużyć” takiego tytułu... jaki ogrom pracy trzeba włożyć w to aby po takie laury sięgnąć albo chociaż wejść do półfinałów. Mówiąc dosadnie, aby nie utknąć w grupie, którą nazywa się jajami (czyli są jak jaja podczas seks: biorą udział zawsze, ale nigdy nie wchodzą). Wiemy już zatem jak długa droga do tego tytułu wiedzie, ale czy zastanawialiście się kiedyś CO DALEJ?
Co dalej kiedy już tam dotrzecie? Jaki jest nie sam koszt osiągnięcia tego sukcesu, ale jakie przyniesie Wam on brzemię?
Wielu jest tak napalonych i głodnych tytułu Mistrzu, iż pewnie krzyknie, że zyski są tutaj zawsze większe od późniejszych kosztów. Być może tak jest, ale jeśli tych kosztów nie uwzględnicie w swoim rozwoju, to długo tego tytułu nie utrzymacie... wasza gwiazda zgaśnie szybciej nim się zapaliła, a Was pokryje mrok niepamięci. Czas zetrze na proch waszą chwilę sławy. Aby Mistrzem pozostać (a nie tylko jednorazowo po ten tytuł sięgnąć) musicie mieć plan. Plan uwzględniający „co dalej” i w jaki sposób chcecie się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem, z kolejnym etapem waszego rozwoju – utrzymaniem tytułu. Musicie zbudować własną legendę, musicie wykuć ją w kamieniu aby przetrwała długie lata... a nie będzie to łatwe. Czekają na Was liczne pułapki i przeszkody - ale pozwólcie, że udzielę Wam kilka rad przed wyruszeniem w tą drogę... czujcie się jednak ostrzeżeni. To niekoniecznie będzie miła opowieść. There be dragons, THERE BE DRAGONS !!!

STAY LOW !!!

Kontrola to podstawa :)

Między oczy :)

Jak ja lubię zasłonę pierwszą - ma tę moc :)
Druga też :P :P :P (hermetyczne - jak nie rozumiesz to zapytaj)



Jesteś prawdziwym mistrzem czy tylko wypadkiem przy pracy, chichotem losu, kaprysem historii... ?

"You were never one of us. You were nothing but usurper. A FALSE IDOL. My eyes have been opened. Let me help YOU to see..." 
(kocham tą podlinkowaną scenę i ten tekst.  A jakby ktoś się, tak jak ja, zachwycał się muzą w niej użytą to TUTAJ. Piękny tytuł: "The only thing they fear is you" - jakże pięknie pasuje do legendy prawdziwego mistrza. I te chóry na końcu: RIP AND TEAR, RIP AND TEAR... aż mam ochotę wjechać komuś w gardło Rapierem. Ah... ). Niech to będzie zatem motto dzisiejszej lekcji. Przyjrzyjmy się zagadnieniu głębiej. Najpierw jest radość i euforia. Złoty medal, puchar w dłoniach, Faust by rzekł „chwilo trwaj, jesteś taka piękna” ale niestety… to tylko chwila. Aby ją zatrzymać, aby stała się twoją na zawsze, aby nie zostać "fałszywym idolem" pamiętaj:

Po pierwsze: nic nie jest dane raz na zawsze. Zwłaszcza jeśli dopiero co udało Ci się po ten tytuł sięgnąć. Nie rozdmuchaj swoich oczekiwań zbyt bardzo. Sięgnąłeś po mistrzostwo ponieważ sprzyjało Ci szczęście. Tylko i wyłącznie dlatego. Nie bulwersuj się tak, taka jest prawda. Zaakceptuj to. Udało Ci się, nie dlatego że jesteś najlepszy, ale dlatego że komuś innemu mogło nie pójść tak dobrze, jak by mogło. Mistrzostwo to powtarzalność, to utrzymywanie pewnego poziomu w czasie. Historia jest pełna zawodników, którzy raz błysnęli i już nigdy więcej nie zbliżyli się nawet do tego wyniku ponownie. Nawet jeśli ten tytuł kosztował Cię ogromną pracę i wysiłek, to dopóki nie pokażesz mi, że zdobędziesz go po raz drugi, trzeci, czwarty… to nadal mógł być to tylko przypadek. Tak też działa pewna kobieta negocjowalnego afektu zwana statystyką, która lubi rozkładać się lubieżnie przed Panem Gauss'em. Nie oczekuj, że skoro raz wszedłeś do ćwierćfinału, raz stanąłeś na podium, to teraz na pewno masz już to zagwarantowane. Zbyt dużo jest młodych wilców, którzy tylko czyhają na to aby Cię stamtąd zrzucić. Jeśli założysz, że jesteś już teraz na tyle dobry, że będzie po prostu wchodził do (ćwierć)finałów automatem, to powiem Ci że przewiduję krótki koniec twojej kariery, „Miszczu”. Zwycięstwo w zawodach A, nie gwarantuje zwycięstwa w zawodach B, nawet jeśli w zawodach B walczą – w twojej ocenie – słabsi zawodnicy. Nigdy nie lekceważ żadnego przeciwnika, żaden przeciwnik nie jest łatwy... owszem, może się takim stać. Jeśli zachowasz koncentrację i wykorzystasz swoje atuty oraz jego błędy, to wtedy walka (po fakcie) może zostać nazwana łatwa, ale nie będzie taka tylko dlatego, że tak chcesz i dlatego ,że tak oceniasz swojego. Nie ma prostych przeciwników, są tylko zagrożenia... a zagrożenia się eliminuje, usuwa, a nie wyśmiewa. 

Po drugie: „szermierka nie jest przechodnia”
Co to oznacza? Załóżmy, że mamy trzech zawodników i Ty jesteś jednym z Nich. Zdefiniujmy Cię jako „A” - wygrywasz powtarzanie z zawodnikiem "B", a tenże "B" powtarzalnie radzi sobie z "C". To wcale nie musi oznaczać, że „C” Cię nie pokona. "C" może spuścić Ci taki srogi wprdl że nie będziesz nawet wiedział jak i kiedy to się stało. Każdy z zawodników jest inny, ma inny styl walki, przyjmuje inne strategie i inne popełnia błędy (a błędy taktyczne i techniczne przeciwnika to nie zawsze jest "super sprawa" dla Ciebie – to często zwiększenie zagrożenia dublem!).
Co to oznacza zatem w praktyce? Dopóki nie będziesz powtarzalnie pokonywał wszystkich zawodników osobiście, nie możesz zakładać, że skoro z wygrałeś z jednym, to z tym drugim także wygrasz. Pycha często kroczy przed upadkiem. Potrzebujesz wszechstronnego wachlarza działań taktycznych i technicznych, aby radzić sobie z różnymi typami zawodników (defensywnymi, agresywnymi, chaotycznymi, bojaźliwymi, samobójczymi, itp). Udowodnij sam sobie, że radzisz sobie z każdym. Nie przez słowa i założenia, ale przez wyniki walki.  

Nieudany unik

Stay low again!

Piękny timing

Tutaj także


Po trzecie: oczekiwania zewnętrzne i wewnętrzne
Presja! Jestem dobry, a więc nie mogę przegrać. Będzie wstyd jak nie wyjdę z grupy. Wszyscy tylko czekają na moje potknięcie... Klasyczna motywacja ujemna. Kocham ją.
Musisz nauczyć się radzić sobie z taką presją i nie mówię tutaj o coaching'owych bredniach o wychodzenia ze strefy komfortu. Nie ma żadnej strefy komfortu i nigdy nie będzie. "Nic nie musisz, wszystko możesz" - jak mawiają na szkoleniach. Zgadza się nic nie musisz... wygrywać też nie musisz, ale możesz chcieć. Skup się na celu i konsekwentnej jego realizacji. Jeśli nie idzie Ci zasłona szósta, doskonal ja do bólu, bo kiedyś może Ci jej zabraknąć. I stanie się to oczywiście w najważniejszej walce. W walce nie możesz walczyć tak "aby nie było wstydu". Oczekiwania innych nic nie znaczą, ich śmiech kiedy coś Ci się nie uda także niewiele znaczy... będą Ci zazdrościć i pożądać twojego tytułu, ale niekoniecznie będą chcieli włożyć odpowiednią ilość pracy aby mieć szansę Ci go odebrać. Zostaw ich ze swoim własnym losem, musisz sam chcieć stawać się wciąż lepszy i lepszy... czyli podejście nie "będzie wstyd przed innymi jak nie wygram", ale "będzie mi wstyd przez samym sobą, że nie zrobiłem wszystkiego aby wykorzystać szansę"  
Kiedy twój trening się zakończy? Kiedy będziesz mógł nazwać się Mistrzem? NIGDY. Zawsze będzie coś do poprawy, zawsze znajdzie się jakiś pretendent do tytułu, który posiadasz. Kto nie idzie naprzód ten się cofa. Nigdy nie będzie tak, że zakończyłeś naukę i umiesz wszystko. Ciągłe doskonalenie to jedyna droga do utrzymania tytułu. 

Po czwarte: Ty odpowiadasz za walkę….
Tu dotykamy zagadnienia doboru taktyki do przeciwnika, ale dziś spojrzymy na to zagadnienie zupełnie z innej strony.  Osoba bardziej doświadczona lepiej rozumie to, co się w walce dzieje, a zatem musi przejąć odpowiedzialność/kontrolę. Nie pomyl tego z przejęciem inicjatywy – czasem właśnie najlepsze działanie to oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika. Kontrola, o której mówię dzieje się na wielu poziomach i technicznie to jest temat na osoby wykład…niemniej na potrzeby dzisiejszego wpisu, powiedz mi Mistrzu: kto jest bardziej doświadczony Mistrz czy Uczeń? Kto zatem bardziej odpowiada za tego dubla… uczeń, który zareagował intuicyjnie i błędnie czy też Mistrz, który miał kontrolować sytuację, a ta wymknęła Mu się z pod kontroli… a może nie było tutaj żadnego Mistrza, co? Były tylko dwa chaotyczne stwory, które kompletnie nie zważały na to co robi przeciwnik, a teraz chętnie przerzucają odpowiedzialność "za dubla" na drugą stronę, bo tak jest łatwiej. 
Jeśli będziesz rozumiał co się w walce dzieje, będziesz umiał unikać sytuacji zwiększających prawdopodobieństwo niekorzystnego dla siebie wyniku (np. nie zaatakujesz wielokrotnie zwodzonym natarciem osoby, która kompletnie nie postrzega zwodów i panikuje wystawiając broń na każdy twój ruch do przodu albo będziesz umiał uspokoić walkę, ale nie tylko w swojej percepcji, ale w percepcji przeciwnika - w twojej mogła to być najspokojniejsza walka ever, ale czy twój oponent jest takiego samego zdania?). 
Branie odpowiedzialności za walkę nie oznacza, że nigdy nie natrafisz na skrajnie samobójczego przeciwnika, z którym cokolwiek byś nie zrobił i tak skończy się to dublem. Im będziesz jednak lepszy, tym takich sytuacji będzie mniej. To będą skrajności. Wiele walk, które dziś kończysz dublem bo "nie było innej opcji", dasz radę wygrać jak opanujesz co robić i jak (taktykę i technikę). Gdzieś jest granica "lepiej się nie da", ale nigdy nie uznawaj że ją znalazłeś, a staraj się ją ciągle przesuwać - wciąż dalej i dalej.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt silny, to Ty jesteś za słaby.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt szybki, to Ty jesteś za wolny
Przeciwniki nigdy nie jest zbyt dobry, to Ty jesteś za kiepski
...albo za mało sprytny, aby zniwelować jego przewagę swoim innym atutem.

Dopełnienie geometryczne :D

Zwarcie

Dynamicznie


Po piąte: buduj swoją legendę"you must break them before you engage them... you must have fear, surprise and intimidation on your side"
Przeciwnik powinien wychodzić do walki z Tobą nie wierząc, że da radę wygrać. Wiara przenosi góry, a jako Mistrza każdy będzie brał Cię na cel. Zwycięstwo z Tobą będzie jak drogocenne trofeum więc motywacji Im nie braknie. Będą ćwiczyć, będą się rozwijać, będą szukać sposobu aby Cię pokonać - tego nie dasz rady Im odebrać i do walki z Tobą wyjdą często bardzo mocno nakręceni. Poprowadź pierwszą fazę starcia tak aby wiarę w to zwycięstwo stracili. Jest na to wiele sposobów i to także temat na osobny wpis, ale jako Mistrz zakładam że je dobrze znasz.
"If you make yourself more than a man..."  - przeciwnik powinien przegrać najpierw ze samym sobą. Jeśli uwierzy, że to grupa śmierci, jeśli uwierzy że skoro ma Cię w półfinale, to czeka Go już tylko walka o trzecie miejsce, bo na finał nie ma szans... to jest to pierwszy krok do tego, aby Ci nie zagroził. I co najpiękniejsze, ten spektakl może odbyć się wyłącznie w jego podświadomości, nie musi być On nawet świadomy że tak się stało... wystarczy, że Ty poczujesz, że stał się mniejszym zagrożeniem, a to będzie doskonały moment, aby pokazać Mu że nie jest jeszcze gotowy Cię zdetronizować... i nigdy nie będzie :P
Musisz być w percepcji przeciwnika poza jego zasięgiem. Nie ważne czy to jest prawda (najczęściej nie) - ważne że On w to wierzy.
Ale nie możesz tej legendy budować słowami --- patrz ostatni punkt.

Po szóste (albo piąte prim): czyny mówią więcej niż słowa
Nieważne ile razy nam opowiesz jak dobrze i skutecznie walczysz... wysłuchamy, pokiwamy głową, zweryfikujemy na planszy. 
Poza tym, "wyrozumiałość to siły przywilej" - pozwól podnieść przeciwnikowi upuszczoną broń i wygraj z Nim (czy ryzykujesz nie wykorzystując szansy na trafienie? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Liniowy nie widzą twoich trafień - zadaj kolejne, nawet jeśli masz wygrać nie 3:0 a 7:0 (czy ryzykujesz przedłużenie walki, którą możesz przegrać? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Pamiętaj - RESPECT IS EARNED, NOT GIVEN.
Mistrz to nie tylko tytuł, to postawa. Uznaj swoją porażkę, przyznaj się jeśli otrzymałeś trafienie, przyznaj się do błędu (ludzie nie lubią nieomylnych, sędziowie tym bardziej)... nie da się zawsze wygrywać każdych zawodów, ale to nie oznacza że po porażce nie można wrócić silniejszym. Nawet przegrane zawody to nie jest koniec świata - ważna jest statystyka. Ważna jest powtarzalność wyników, ale to nie oznacza braku miejsca na bolesną lekcję. Ważne aby po niej wrócić mądrzejszym

Aha no i pamiętaj także aby dobrze czytać tocząca się grę i układy sił w niej. Jeśli przez 30 min grasz w pokera i nie wiesz kto jest frajerem, oznacza to że Ty nim jesteś :P
Simple as that.
Czy powyższa lista wyczerpuje temat? Buhahahaha... oczywiście, że nie, ale na dzisiaj już wystarczy.
Kiedyś może jeszcze powrócimy do tematu.

I znowu piękny timing

Śmierć z wysoka :P

Źle postawiona szósta nie działa :D



Kategoria SFA

Nowa wieża na Kamionnej

  • DST 15.00km
  • Aktywność Wędrówka
Piątek, 24 listopada 2023 | dodano: 30.11.2023

Wasz ulubiony Inspektorat Wież Wszelakich oraz Obiektów, co właśnie wyszły z ziemi realizujący zadanie w terenie donosi - NOWA WIEŻA NA KAMIONNEJ jest zacna!!
Sami zobaczcie :)

Zawsze :)

Mostki przeszły proces zatwierdzenia :D

Ładnie tutaj

Główny Szlak Beskidu Wyspowego :)

Wspinamy się pod górę

Domek

Artyleria :)

Jest i nowo-wyszłe (z ziemi)  :D

Sprawdzamy konstrukcję

I widoki

Szkodniczek na Kamionnej

Tabliczka

Dawny kamieniołom




Kategoria SFA, Wycieczka

Góry Opawskie - Wróblik, Macov i Vetrny

  • DST 55.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 listopada 2023 | dodano: 13.11.2023

- Kiedy to Góry Opawskie stały się celem naszych jednodniowych wycieczek?
- Wtedy gdy uświadomiłem sobie, że jest tu podobny czas dojazdu jak w Beskid Niski.
No właśnie... wydaje się że jest tu dość daleko, ale przecież nie jest to dalej niż do - na przykład - Jaślisk czy Dukli. Co więcej, możemy popatrzeć na tą sprawę nie tylko pod kątem odległości, ale także czasu dojazdu, bo do Prudnika to mamy większość "przelotu" autostradą, a nie "jednopasem" przez wiochy.
To otwiera wiele ciekawych możliwości wycieczkowych na wiosnę czy lato, gdy dzień jest będzie dłuższy :)
No cóż, pokochaliśmy Jeseniki (czeskie Góry Opawskie i Złote), więc nawet teraz gdy dzień kończy się o wiele zbyt szybko, decydujemy się na wypada w te strony.
Zwłaszcza, że planowaliśmy Beskid Niski, ale prognozy pogody były bezlitosne: w Niskim ma lać, więc uciekamy na zachód i dzięki temu wyhaczymy piękny dzień w tych terenach.  

Kobylica - jeden ze szczytów na naszej liście dzisiaj :)


Wilk (trochę) zgubion :D - to jakiś wilk na orientację?

Co za legenda - zabijał zwierzęta i ludzi, poszedł św. Franciszek i wynegocjował: "Ty przestajesz, my będziemy Cię żywić do śmierci i będzie git".
Wilk był ustawiony do końca życia i jeszcze po nim płakali, gdy zmarł. 
"Nic nie robić, nie mieć zmartwień, zimne piwko w cieniu pić..." - no bez kitu!

W kierunku granicy

Ruiny klasztoru

Ponoć gdzieś dziś leje...

...a u nas to deszcz liści w słońcu :D

Nie chcecie wiedzieć co przeczytałem przejeżdżając "na prędkości" obok, gdy mignął mi ten słupek w kącie oka - literka D się tam napatoczyła :D  

Widok na kopalnie SZAROGŁAZU !!!

Grozi złamaniem jakieś ważnej kości... np. podstawy czaszki :P

Nadal w stronę granicy

Ślady historii...

Szczyt na granicy

Ruszamy wgłąb Czech...

Co za miejscówka!

Tyrolka (odważnik tu widoczny zapewnia powrót tyrolki na start po użyciu)

Świnki !!!

Woda na młyn

Leśna odmiana kręgli :D

Wypas wiata (odpocivadlo :D )

Widok na Góry Opawskie

Przełęcz U OBRAZKU

No jest zacnie

No bez kitu - Bieszczady, po prostu Bieszczady

Szkodnik na skale :)

Skrót w wariancie czarnym :D

Poświata zachodzącego słońca

Szczyt Vetrnego

Ruiny dawnego schroniska po Biskupią Kopą

Pomnik poległych w wojnie światowej... 1914 - 1918, gdy nie była to jeszcze pierwsza wojna światowa, ale jedyna.

Z powrotem po polskiej stronie

Kolejny wędrujący kamyczek :)

Aleja martwych turystów - serio. Każdy kamień to upamiętnienie kogoś... ale nie zmienia to faktu zatem, że to Leśna Aleja Zmarłych :P




Jesienne Gorce: Tobołów i Turbacz

  • DST 35.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 listopada 2023 | dodano: 13.11.2023

Jako że mamy wolny piątek, to uderzamy w teren nim nadejdą zapowiadane deszcze. Po pierwsze, najładniej ma być w okolicach Nowego Targu, a po drugie chcemy zdążyć na trening, szermierki wieczorem, bo przygotowania do Mistrzostw idą pełną parą (lecimy ze szkółką taktyczno-techniczną dla zawodników, sparingami omawianymi/ocenianymi, itp). W związku z powyższym wybór jest prosty - GORCE i TURBACZ. Po raz n-ty... ale co z tego, nadal tu jest fajnie. Tym razem przez Tobołów i ze zjazdem na Przełęcz Borek.
GORCE RULEZZZ :)

Mała retencja

Kiedyś nie było tu takich dróg :)

Na drzewach już pusto... ani liści (ani ciał) :P

"Słoneczko późno dzisiaj wstało i w takim bardzo złym humorze i świecić też mu się nie chciało bo mówi, że zimno na dworze..."

Tobołów :)

W kierunku czerwonego na Turbacz

Pod górkę, zawsze pod górkę :P

Pomnik katastrofy awionetki lotniczego pogotowania ratunkowego

Zawsze! Na Gorce można zawsze liczyć - błotko :D

Oblepia :P

Poradnik dla skrytobójców jak biegać z nożem

Poznajcie to miejsce?

Dziku w kierpcach :D

Błotem malowane...

W Tatrach już zima

Czołem! Turbaczu :D

Borek - miejsce dla mnie kultowe (od 3 roku życia tyram tu regularnie, czasem nawet kilka razy w roku). Gorce to mój drugi dom




Kategoria SFA, Wycieczka

VI Puchar Piotrkowa 2023

  • Aktywność Sztuki walki
Sobota, 4 listopada 2023 | dodano: 05.11.2023

Ostatnie zawody lokalne/eliminacyjne Trójboju Klasycznego przed kończącymi sezon zawodów Mistrzostwami, które już za niecałe trzy tygodnie. Całe SFA rusza zatem do Piotrkowa powalczyć o jak najlepszą pozycje punktową przed wielkim finałem sezonu zawodów 2023. Jedziemy także i my z Basią, niegdyś czynni zawodnicy Pucharu 3 Broni, dziś bardziej instruktorzy, współorganizatorzy i sędziowie. Z jednej strony przez ostatnie 20 lat nawalczyłem się już sporo, ale nie ukrywam że jak widzę niektóre walki, to aż mnie skręca aby wrócić do czynnych startów... niemniej na ten moment mi jeszcze nie wolno, bo nie zgada się na to ani śruba w kolanie, ani jej montażysta :)
A co za rok...? Na ten moment, nie wiem i mimo że jestem dużym "planistą", to staram się nie wybiegać, aż tak bardzo w przyszłość. Na razie jestem tu i teraz, obserwuję walki, sędziuję, doradzam zawodnikom i analizuję ich błędy, aby jak najlepiej potem przygotować ich do kolejnych zawodów. Uwielbiam ekipę filii SFA Wrocław, kibicuję filii SFA Piotrków/Łódź, sympatyzuję z filią SFA Katowice, tęsknię za filią SFA Tripolis (bo akurat nie dali rady przyjechać), ale nie zmienia to faktu, że to zawodników SFA Kraków chciałbym widzieć na podium. W końcu są Oni trochę jak nasze - z Basią - dzieci, często krnąbrne i rozwydrzone, regularnie chłostane po nerach kablem od żelazka i nierzadko trzymane karnie w szufladzie... ale jednak to dzieci... a dzieciom trzeba dać zjeść. Najlepiej rozczłonkowane ciała przeciwników i ich świeżo wykrojone serduszka. 
No bo przecież o to w tym chodzi - o rywalizację, o sprawdzenie się w trudnych warunkach, o ciągły rozwój umiejętności technicznych i taktycznych (ale także i o dobrą zabawę w gronie podobnych psycho- i socjo- patów). 

"...As you cut and thrust and parried at the fencing master's call
He taught you all he ever knew, to fear no mortal man..."
(całość TUTAJ)
Dziś będzie trochę o nauce oraz o byciu na nią opornym, czyli o konieczności wychodzenia ze swojej strefy komfortu. Zabrzmiało coaching'owo, co? Dobrze, tak miało, bo się czasem nie słuchasz... w normalnych okolicznościach dodałbym "kurwiu"... w sumie... to okoliczności są normalne, więc "...się czasem nie słuchasz się, kurwiu" :D
Pierwszym warunkiem nauki jest akceptacja, że popełniło się błąd. Czy to techniczny (np. źle wykonany ruch) czy też taktyczny (np. zły dobór działania do przeciwnika). Boli, prawda? Ciężko się do tego przyznać, nie? Ale to koniecznie, aby zacząć zbliżać się do wykonania pierwszego kroku w kierunku przyszłego małego progresu :P
To grzech popełniamy przez wielu zawodników, nawet tych już naprawdę niezłych. Zawsze znajdą wytłumaczenie, czemu akurat MUSIELI popełnić błąd i to - w ich rozumieniu - ich rozgrzesza. Czytaj, wiedzą co powinni byli zrobić, ale warunki były tak specyficzne, że nie było opcji uniknięcia błędu. Wygodne, zaiste... jakże wygodne podejście, ale oprócz krótkotrwałego komfortu psychicznego nie dające zupełnie nic. Co więcej, bardzo szkodliwe bo "zwalniające z obowiązku" poprawy... no nie dało się inaczej.
Prawie mnie przekonałeś aby uronić łzę nad twoim losem... prawie... gdzie ja położyłem kabel od żelazka?
Cholerny XXI wiek i rozwój technologii... żelazko bezprzewodowe... nie ma czym smagnąć po plerach... jak ja mam pracować w tak nieludzkich skore odbierane są mi podstawowe narzędzia dydaktyczne...ech.
Wracając... pycha kroczy przed upadkiem. Błędy popełnia każdy... wiecie ile my popełniliśmy w walkach błędów? Niezliczoną ilość. Jak mawiał nasz mentor i nauczyciel, śp. prof. Czajkowski "Błędów nie należy się bać. Błędy należy dostrzegać i eliminować". Nie należy się ich także wstydzić. Trzeba z nich wyciągać wnioski. Przyjęcie błędu, pogodzenie się z nim (dopuszczam tutaj wyładowanie negatywnych emocji na czyjeś masce) to pierwszy krok do tego, aby następnym razem ZMNIEJSZYĆ PRAWDOPODOBIEŃSTWO jego popełnienia.
Tu dochodzimy do drugiej pułapki "wiedzieć CO ZROBIĆ nie znaczy UMIEĆ WYKONAĆ", a wielu zawodników uznaje, że owszem... popełniłem błąd ale jakbym zrobił np. przeciwtempo to by mnie tym przeciwnatarciem nie trafił. Tak, jest to prawda co do idei, ale są też pewne kryteria skuteczności, które trzeba spełnić aby to przeciwtempo TECHNICZNIE poprawnie wykonać.
A spełnienie tych kryteriów to nierzadko milion powtórzeń tego działania w lekcjach i ćwiczeniach w parach, bo jest to naprawdę trudny technicznie i timingowo ruch.

Pamiętajcie:

Technika bez taktyki jest najwolniejszą drogą do zwycięstwa. Taktyka pozbawiona techniki jest zgiełkiem poprzedzającym klęskę
 (to parafraza SUN TZU "Sztuka wojny" gdzie zmieniłem słowo strategię na technikę bo jest nam to bliższe w tym kontekście. Strategia to u nas coś jeszcze innego i kiedyś poruszę ten temat, np w kontekście planowania strategii na cały sezon zawodów).  Natomiast, aby w dwóch słowach, podsumować powyższe motto.
Jak perfekcyjnie umiecie zasłony i natarcia, to najpewniej uda Wam się w końcu zwyciężyć, ale walkę, którą moglibyście rozstrzygnąć w 3 akcjach (przed którymi przeciwnik nie umie się obronić), rozstrzygniecie po długich i męczących wymianach, bo nie zidentyfikujecie tych kilku najskuteczniejszych działań przeciwko danemu szermierzowi.
Natomiast jak zaplanujecie: pchnięcie w linii dolnej aby sprowokować przeciwnatarcie, na które postanowicie zareagować zasłoną długą w linii szóstej czyli działaniem zwany czasami przeciwtempem przez złożony chwyt żelaza.... skończy się to waszym nabiciem się na przeciwnatarcie przeciwnika, bo spóźnicie ruch zasłony lub wykonacie go tak fatalnie, że ona nie zadziała. Innymi słowy, cały misterny plan w pizdu... bo tajemnica zasłony szóstej jest bezlitosna "źle postawiona zasłona szósta, nie działa" :P
Nie wpadajcie w tą pułapkę zatem... wiedzieć co, niekoniecznie jest tożsame z wiedzieć jak, a wiedzieć jak nie jest tym samym z "umiem wykonać".
Pytajcie, analizujcie, dajcie sobie komfort możliwości popełnienia błędu ale i narzućcie reżim późniejszej go eliminacji. 

To tyle na dziś - krótko, ale mam nadzieję, że treściwie. Enjoy the photos, acz przypominam - my robimy je z naszego szturmowego, rajdowego apartu więc to nie jest jakość fotek oficjalnych (np. tych z drona, który dziś otrzymał imię DRONIA). Na te oficjalne to musicie trochę poczekać i do zobaczenia na MISTRZOSTWACH. 

Dynamicznie :)


Wymiana na Szpadzie

In da air :P

In da air 2 czyli ENIGMA :D (masz pytanie? Dam Ci odpowiedź - po zasłonie szóstej, wprost na maskę) :D

Zasłon ósmy skuteczny :)

Zasłon pierwszy także skuteczny

Zasłon piąty spóźniony :P

Pod czujnym okiem DRONI :)

Dronia lvl niżej

W wypadzie

Wymiana

Down you go :P

Oj-jojoj... zatrzepoce zaraz chorągiewkami :P

Kolejna wymiana

Gdy brakuje długości ramion

Tak zwany stoperek na gardło :D
Morał tej bajki jest dobrze znany
Na Rapierze na wprost nie wbiegamy :P


Medaliści :)



Kategoria SFA