Kwiecień, 2021
Dystans całkowity: | 230.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 76.67 km |
Więcej statystyk |
Człowiek z BLIZNĄ... a może w OGNIU?
-
DST
70.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Planem było zrobić tak ze 100-tkę z hakiem, ale plany pokrzyżował nam mały pożar... i ze dwie godziny spędziliśmy z przesympatycznymi Strażakami z okolicznych miejscowości, którzy sprawy nie olali, a w sumie to wręcz przeciwnie.
Jak do tego doszło? Wbijamy sobie na żółty szlak i lecimy leśnymi ścieżkami, ale tak z kilometr od Blizny, czyli zaraz na samym początku trafiamy na pozostałości po ogromnej wycince. Niby typowa sprawa, ale jednak jednak coś jest nie tak... są zostawione tutaj nie-do-końca dogaszone 4 ogniska. Wokoło żywej duszy (może jakaś martwa w krzakach leżała - nie wiem, nie sprawdzałem...). Nie są to wprawdzie duże ogniska, ale jednak jak zawieje wiatr (a wieje dziś dość mocno) to pojawiają się płomienie. Zbyt to duże aby ugasić to z bidonu - wylanie litra wody nie zrobiło na pogorzelisku większego wrażenia... no i zagwozdka. Zgłaszać czy nie...Nie wygląda to bardzo źle, ale jednak to ogień w lesie... a po wycince jest dość sucho.
No kurde, nie wiemy co robić... z jednej strony bez sensu zawracać głowę służbom pierdołą, z drugiej strony to "nasz" drugi" pożar lasu.
No i powiem Wam, że ten pierwszy to nas trochę nauczył. To było parę lat temu na Jurze - sytuacja taka sama. Znajdujemy coś się trochę tli się i jakoś tam żarzy. Zgłaszać czy nie... po 10 minutach nie mieliśmy już jednak wątpliwości, bo kiedy my sobie debatowali na ile to jest poważne, to płomień zrobił się na metr wysoki i na 1,5-2m szeroki. Przynajmniej przekonał nas, żeby jednak dzwonić. Owszem to był czerwiec i upał, a dziś nie ma takich temperatur.
Nie dawałoby nam to jednak spokoju przez całą wycieczkę - dzwonimy na 112.
To już chyba 5-ty raz jak korzystam z tego numeru i powiem Wam, że zawsze działa to rewelacyjnie. Tym razem nie jest inaczej, bo natychmiast przekierowują nas do okolicznej remizy. Dostajemy instrukcję aby pozostać na miejscu, bo ekipa już wyrusza. No nic, albo dostaniemy zjebę za panikę albo pochwałę za postawę. Do zjeb przywykłem, pochwały lubię (a kto nie lubi), więc jakoś damy radę przy każdym scenariuszu :)
Podajemy koordynaty GPS bo nie ma tu słupków z kwartałami lasu i jedyne co można powiedzieć, to to że jesteśmy na żółtym szlaku na południe od Blizny. No i czekamy.
Gdy słychać już syreny, dzieją się dwie ciekawe rzeczy:
- autem przyjeżdża podpalacz i mówi nam, że nie "niepotrzebnie alarmujemy bo on pilnuje". Nie żeby nie było tu nikogo od pół godziny... chce zatrzymać Staż i wyrusza Im naprzeciw, ale albo Ich nie znalazł abo go zlali, bo przyjechali
- dzwoni do nas SP i mówi, że nas nie ma miejscu zdarzenia, a są ogniska!
My na to, że przecież jesteśmy i po wymianie danych o lokacji, okazuje się, że "zdarzeń" dziś jest więcej. Ekipa zostaje gasić to co znaleźli po drodze! a do nas jedzie drugi wóz z drugiej strony... no grubo, widzę że dziś jest jakiś światowy dzień podpaleń. Gdyby wiedział, że to jakaś zorganizowana akcja, to też bym gdzieś ogień podłożył - jak wszyscy to wszyscy, a uwierzcie że znalazło by się trochę takich gości, których "to nie tak, że cię nienawidzę, ale gdybyś płonął a ja miałbym wodę, to bym ją wypił" :D :D :D
Chwilę później "Jadą wozy kolorowe" , a dokładniej to czerwone.
4 "grubsze siki" i jest po sprawie, a nas Dowódca bierze na bok i... dziękuję nam za zgłoszenie (czyli dziś bez zjeby za panikę).
Mówi nam, że podpalacz ma zgodę nadleśnictwa na wypał, ale
a) ma być cały czas kiedy płonie
b) ma dobrze zabezpieczyć po wypale
Wygląda na to, że poległ już przy punkcie a)
Chyba ktoś będzie tu miał dziś nie-najlepszy dzień... ciekawe jak bardzo nas nie lubi, za to zgłoszenie.
Chwilę gadamy ze Strażakami i ruszamy dalej.
Nie zrobimy całej planowanej trasy, bo około 2 godzin cała akcja nam zjadła, ale możemy się skupić na jeździe po lesie, a nie ma myśleniu czy dobrze zrobiliśmy czy nie.
Coś tam jednak udało się przejechać, więc poniżej galeria z wyprawy:
Oznaczmy prędkość rakiety jako V2, a odległość od celu... Winston, może Ty rozwiążesz to zadnie :)
Do lasu, do lasu !!! Ja bez lasu nie dam rady normalnie funkcjonować... :)
No i gdzie teraz?
No i co zgłaszać czy nie?
No a teraz?
Jest i kawaleria :)
Takie tam z pożarem i Strażą :)
Dobry wonsz zawsze na propsie :)
Na takich zdjęć to jeszcze nie mieliśmy :)
Muszę w robocie poprosić o przeniesienie do projektu Mercedesa bo... HOMOLOGOWAŁBYM / CERTYFIKOWAŁBYM :D
Zajebisty mają ten herb !!
Ruszamy dalej
Kadry wracają do normalności czyli LAS, LAS, LAS - WINCYJ, WINCYJ !!!
Żółty szlak wali w zasadzie przez jezioro (ścieżki wzdłuż brzegu nie ma)... już go lubię :)
DROGA JEST CELEM !!!
Dziura w jeziorze !!!
Na zielonej trawce :)
Drogi mają tu WYPASSS
... no chyba że się skończą :)
...albo staną się bagnem. Na leśne atrakcje zawsze można liczyć :)
Byle do drogi... NIE, nie dało się przyjechać "z głębi" zdjęcia, cały czas trzymaliśmy się żółtego szlaku :)
Mają tu pomnik Szkodnika !!
Od kiedy ZABŁOCIE jest rezerwatem? Wiedziałem, że to dzikie tereny i bez maczety lepiej tam nie hasać, ale aż tak !?!
Zacne miejsce na punkt :)
Ładne mają tu te mostki :)
Jak ja lubię takie ścieżki !!!
Jest taki cykl dokumentów: "Na chwilę przed tragedią" - Szkodnik wygrał casting na nowy odcinek.
Nie mam tego na zdjęciu, bo trzeba było ratować (nie widać tego dobrze, ale brzegi było bardzo strome, a strumyk szerszy niż się wydaje :D )
Na zielonym dywaniku :)
Mój schorowany umysł przeczytał "Wysoce zjadliwa GRUPA ptaków" i rozkminiam o co chodzi... ale przynajmniej nie atakują autobusów :)
Zawsze, zawsze przez jakieś chaszcze :)
Szkodnik rozkminia czy zmieści mu się rakieta do plecaka - w pyteczkę byłaby taka pamiątka :)
Kategoria Wycieczka, SFA
Odbić TELEGRAF z rąk Grupy OTROCZA
-
DST
80.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdy od Znienacka (tak, "OD" a nie "Z" - bo to całkiem spoko koleś, choć życie go nie oszczędzało: "Sterlitz zaatakował Znienacka, Znienacko bronił się Umiał, a Umiał to był nielada zawodnik!")...
No więc, gdy dostaliśmy od Znienacka dziwnie brzmiącą wiadomość, że "TELEGRAF wpadł w ręce Grupy OTROCZA..." postanowiliśmy zbadać sprawę i wyruszyliśmy w nieznane nam zakamarki tajemniczej krainy Sierra de Santa Cruz (hipsz. Góry Świętogo Krzyża), aby zbadać sprawę i jeśli będzie potrzeba, to zdobyć Telegraf i zmierzyć się z Grupą Otrocza.
Pewnie część z Was nie do końca wie, o co chodzi w powyższym akapicie, więc spieszę z wyjaśnieniem:
Mamy nowy projekt: Korona Gór Świętokrzyskich (na dole strony jest link do dokumentu Worda z wykazem szczytów)
Kilka z nich już mamy: rok temu Szczytniak w Paśmie Jeleniowskim, dwa tygodnie temu Zelejowa i Patrol, no to teraz lecimy dalej: Telegraf, Biesak, Otrocz, Sikorza, Wymyślona, Radostowa i Klonówka (a taki ładny komplecik dzisiaj... 80km i 1500m przewyższeń trzaśnie na pagórach po mających wysokość 300-400m)
Niesamowity jest ten niebieskie szlak - lepszy niż Główny Świętokrzyski (czerwony)
Nie inaczej !!!
"When you're standing on the crossroads that you cannot comprehend, just remember that... " (o tym przypomnieć może Ci kapliczka)
Jest i TELEGRAF :)
Zgadzam się, zawsze trzeba mieć spore zapasy wody!
Prawie jak: "My name is Oliver Queen. For five years I was stranded on an island with only one goal - survive..." :D :D :D
Aramisowe szlaki rowerowe... niezmiennie
Watch your steps :)
Do lasu !!! Tutaj zdejmie nas każdy snajper :)
Proszę zapiąć pasy... SEKWENCJA ZAPŁONU
"Odpalam silnik, 12 garów, w powietrzu unosi się zapach smaru, korba powoli nabiera prędkości, czas już przywitać ciepło mych gości..." (parafraz TEGO)
Nawet liczba zębatek się zgadza z piosenką :)
Pod szczytem Otrocza
Jest i sam szczyt
Dziwne te znaki przy drodze :)
Pisało, że wieża widokowa... Myślałem, że chodzi o tą metalową, ale jakiś "kolo" w mundurze mi drogę zagrodził :)
No może trochę szarpać na zjeździe... Strome te pagóry :)
Podejście pod Wymyśloną (co za nazwa !!!)
Wymyśliliśmy sobie szczyt Wymyślonej, no to jesteśmy :)
Droga na Radostową... będzie tyrania... UPHILL BATTLE za 3, 2, 1...
Jest i ona !!!
Ładnie tu... jak się już wytyrało...
Diabelska Skała tuż przed szczytem Klonówki
Czas pomału wracać...
Kategoria SFA, Wycieczka
Sosna krocząca PONIDZIE
-
DST
80.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponidzie wiosenne, Ponidzie leniwe, prężysz się jak do słońca kot.
Rozciągnięte na tych polach, lichych lasach, pstrych łozinach
skałkach słońcem rozognionych...
Nidą w łąkach roztańczoną
Na Ponidziu wiosna trwa..
(całość TUTAJ)
Dlatego ruszamy w mało znana nam Krainę Ponidzia - niegdyś, w normalnych czasach odbywały się tu Świętokrzyskie Jatki...
- Premiera VENOM i Piekło Ponidzia (prawie 40 stopni i zero lasów.. i łzy Szkodnika w kukurydzy...)
- Okolice Pińczowa z Andrzejem
Niemniej oprócz tych dwóch rajdów, to słabo nam poznane tereny więc przewidując tłumy w górach w Drugi Dzień Świąt ruszamy właśnie na Ponidzie...
Na około asfaltem jest 400m dalej. To nie ma sensu, chodź tędy, nie będziemy przecież nadkładać drogi (kiedyś zginę za takie słowa...)
Droga jest celem, co Tomasz? Uwierz, że naprawdę Cię rozumiem!
Ale to będzie zielony tunel już niedługo :)
Wstęga asfaltu - rzadkość w naszej marszrucie :)
"YOU SHALL NOT PASS !!!"
Kolega z którym zjedliśmy drugie śniadanie
Zacne tu mają jaskinie :)
Skały... lubię skały :)
Okienko :)
Ciekawy czy także zamknięty przez lockdown...
"...rockets red glare, bombs bursting in the air, gave proof through night that our FLAG WAS STILL THERE" (uwielbiam ten fragment - to oczywiście... ech, TUTAJ)
Z tęsknoty za Sudetami skręcamy za strzałką :)
YES !!! Wincyj, wincyj !!!
Sosna krocząca
Od tylu lat... niezmiennie :)
Ale sobie ktoś drogę wyrąbał :)
Kategoria SFA, Wycieczka