Jaszczur - Kresowe Bagna
-
DST
70.00km
-
Sprzęt Dart(h)Moor Primal
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 lipca 2017 | dodano: 11.07.2017
Brzmi kusząco, nieprawdaż? Tereny rajdu to Poleski Park Narodowy,
czyli obszar dla nas nieznany, nigdy niespenetrowany i zupełnie
nieodkryty. 5 godzin drogi w jedną stronę, ale co tam - Jaszczur ma
swoje prawa. Urywamy się w piątek z obozu szermierczego (jak rok temu na
Tropiciela) i wracamy do Krakowa tylko po to aby zrobić szybki przepak i
wyruszyć na rajd. Szkoda nam opuszczonych zajęć, bo robimy arcyciekawe
rzeczy, jak na przykład:
Z własnej inicjatywy: zwód natarcia w linii ósmej
Z własnej inicjatywy: zwód natarcia w linii ósmej
-
na brak reakcji przeciwnika, przejęcie do pchnięcia z kryciem po
żelazie w linii 6-stej
- w przypadku
przeciwnatarcia przeciwnika pchnięciem wyprzedzającym na przedramię,
przejście do przeciwtempa przez zasłonę przeciw-czwartą długą...
...więc sami widzicie, że to naprawdę fascynujące złożenia. A jak nie widzicie, to kiedy w końcu zaczniecie uczyć się szermierki, Stwory, błądzące w ciemnościach życia pozbawionego fechtunku? :P
Jaszczur przyciąga siłą WOLI...
...Wereszczyńskiej w gminie Urszulin. Tam jest baza rajdu...czyli jak zawsze, gdzieś na końcu świata. Diabeł nie mówi tu dobranoc, bo nigdy tu nie dotarł...zgubił się po drodze. Pobudka o 3:10 - ech coś ostatnio często ta godzina nas zwala z łóżka. O 4:00 wyruszamy w trasę. Tym razem aż w 5 osób. Towarzyszą nam Kamila, Filip i Lenon, którzy atakują trasę pieszą 50 km. Gnamy przez noc w kierunku wschodzącego słońca...
"Polesia czar, to dzikie knieje, moczary
Polesia czar, to dziwny wichru jęk
Gdy w mroczną noc z bagien wstają opary
Serce me drży, dziwny ogarnia lęk
Słyszę jak w głębi wód jakaś skarga się miota
Serca prostota wierzy w Polesia czar..."
...więc sami widzicie, że to naprawdę fascynujące złożenia. A jak nie widzicie, to kiedy w końcu zaczniecie uczyć się szermierki, Stwory, błądzące w ciemnościach życia pozbawionego fechtunku? :P
Jaszczur przyciąga siłą WOLI...
...Wereszczyńskiej w gminie Urszulin. Tam jest baza rajdu...czyli jak zawsze, gdzieś na końcu świata. Diabeł nie mówi tu dobranoc, bo nigdy tu nie dotarł...zgubił się po drodze. Pobudka o 3:10 - ech coś ostatnio często ta godzina nas zwala z łóżka. O 4:00 wyruszamy w trasę. Tym razem aż w 5 osób. Towarzyszą nam Kamila, Filip i Lenon, którzy atakują trasę pieszą 50 km. Gnamy przez noc w kierunku wschodzącego słońca...
"Polesia czar, to dzikie knieje, moczary
Polesia czar, to dziwny wichru jęk
Gdy w mroczną noc z bagien wstają opary
Serce me drży, dziwny ogarnia lęk
Słyszę jak w głębi wód jakaś skarga się miota
Serca prostota wierzy w Polesia czar..."
...czyli
kresowe bagna już czekają. Czeka także MALO z mapą pełną lidarów i
nietypowych punktów kontrolnych. Czeka i Król Dart(h)Moor Pierwszy - czeka na
swój debiut i na swój pierwszy punkt kontrolny.
Oto nowy początek...nowy rozdział w naszej nawigacyjnej sadze.
Dobrze być znowu gdzieś na końcu świata...dobrze być znowu na Jaszczurze, a oto nasza mapa:
Wszystkich punktów kontrolnych jest 42 - potężna liczba. Dla trasy rowerowej komplet to 39 z tych 42 punktów, ale nastawiamy się, że jeśli tylko czas pozwoli, to spróbujemy zrobić wszystkie.
Po kolcach ich poznacie...czyli kolczaści przyjaciele rosną w siłę
Leśna makarena czyli "koszmar minionego lata"
A tak naprawdę to koszmar lata 2014, kiedy na naszym pierwszym Bike Oriencie komary chciały nas pożreć żywcem. Tutaj także gryzą i to jak! Miliony komarów. Jak się tylko zatrzymamy to obsiadają nas dziesiątkami...masakra. Nie sposób nawet potwierdzić punktu kontrolnego...sekund zatrzymania i 7-8 nowych ugryzień. Tańczymy makarenę na każdym punkcie kontrolnym okładając się rękami po całym ciele. Nic nie pomaga, za każdy punkt płacimy daninę krwi... I tak będzie przez cały dzień...bez przerwy, bez litości, bez wytchnienia. Gryzą jak pojeb**ne.
Pkt zadaniowy: oszacuj szerokość "łąki"
Punkt zadaniowy: policz białe krzyże
Punkt zadaniowy: oszacuj wysokość kopczyk. Taaaak kopczyka, tutejsze mrówki mają dobrych konstruktorów
Prawie złapałem SNAKE'a !!!
Chodzenie po bagnach wciąga
Punkt w zagłębieniu między dwoma "wzgórzami"...tyle, że wzgórza są zrobione "z roślinności" bagiennej. Idę po punkt mijając stowarzysza...zapada już zmrok. Wchodzę między wzgórza, trawa sięga po pas. Krok w przód, roślinność po szyję... krok w przód, zakrywa mnie, krok w przód...lecę na ryj...ouch...spadłem z pół metra. Jakiś uskok, którego nie miałem szans zobaczyć. Roślinność mnie już kryje, krok w przód, zapadam się za kostkę w bagno, próbuję wytargać nogę...próbuję odbić się z drugiej nogi, ale ta przy nacisku na podłoże, także się zapada.
No dobra, sprawa się rypła ale mam plan awaryjny...SPIERD***M STAD...stowarzysz to 60 pkt. 60 punktów i zachowanie życia zamiast 100 pkt i utonięcia to dobry deal. Trzeba tylko przekonać Basię, że stowarzysz jest spoko.
Wygrzebuję się z bagna, mówię do Basi: "zapadłem się, nie wchodzę tam dalej"......mówię do Basi, hmm...do Basi? Pusto...Basia?
Coś się rusza w krzakach obok, Basia wygrzebuje się z trudem:
"Masakra, zapadłam się i miałam problem wyjść. Nie wchodzę tam...bierzemy stowarzysza!"
Dla mnie spoko - łatwo poszło z tym przekonywaniem :)
(Zdjęcie nie jest z tego zdarzenia - ale poglądowo, aby zobaczyć jak wyglądała roślinność)
Poleskie Northshore'y :D
Lepiej nie spaść z tego kołem, bo bagno nie jest najpłytsze :)
WINCYJ PUNKTÓW... NIŻ TRZEBA
Zaliczamy wszystkie punkty. Wszystkie 42 punkty!! Zajmuje nam to koło 13 godzin, ale zbieramy wszystko. Drugi raz w życiu robimy komplet na Jaszczurze (pierwszy komplet był w Puszczy Augustowskiej na "Granicznych Wodach"). Mamy jednak świadomość, że udało się tylko dlatego, że:
- płaskie tereny, znikome przewyższenia (nie trzeba było nosić, tachać na rympał i po wąwozach)
- Malo nie mógł w 100% rozwinąć swoich skrzydeł bo część trasy biegła przez Poleski Park Narodowy, co oznaczało że część punktów była przy ścieżkach i drogach (totalnie nie Jaszczurowo). Nie narzekamy - wręcz przeciwnie, dzięki temu zwiedziliśmy kolejny Park Narodowy. Mamy jednak świadomość, że regulamin spowodował, że była to jedna z najłatwiejszych nawigacyjnie edycji Jaszczura.
Do bazy docieramy koło 23:00. Zebraliśmy wszystko - jest dobrze. Na trasie spotkaliśmy Sergiusza, Darka i Jacka - to już się robi niemal jak "zdarzenie pewne" :D To też bardzo cieszy.
Kilka minut po nas do bazy docierają także Kamila, Filip i Lenon. Chwila odpoczynku w bazie i wracamy na Kraków - do domu docieramy około 9:00. Dwie noce zerwane, tydzień treningów dzień w dzień na obozie i rajd na dokładkę...bosko. Niedzielę przesypiamy całą.
Niemniej jesteśmy przeszczęśliwi - komplet na Jaszczurze plus pierwszy start Króla Dart(h)Moor'a Pierwszego :D
Zaczęliśmy nowy rozdział naszej nawigacyjnej opowieści z naprawdę mocnym akcentem.
Pozdrawiamy także spotkanych strażników parku - miło się gawędziło, a i wpuścili nas do parku bez opłat, no bo rajd!
Oto nowy początek...nowy rozdział w naszej nawigacyjnej sadze.
Dobrze być znowu gdzieś na końcu świata...dobrze być znowu na Jaszczurze, a oto nasza mapa:
Wszystkich punktów kontrolnych jest 42 - potężna liczba. Dla trasy rowerowej komplet to 39 z tych 42 punktów, ale nastawiamy się, że jeśli tylko czas pozwoli, to spróbujemy zrobić wszystkie.
Znowu mamy punkty postaci:
- odległość aphelium
- policz białe krzyże
- co robi mewa śmieszka, a czego nie robią rybitwy
- numer rejestracyjny
- koszt jednostkowy budowy grobli
- ilość Jezusów
Ruszamy zatem na eksplorację!
"Jedźmy, nikt nie woła"
Ruszamy zatem na eksplorację!
"Jedźmy, nikt nie woła"
A
jednak woła i to do nas! To Kamila, Filip i Leon, którzy wystartowali
parę minut przed nami. Wybrali podobny wariant startu co my, pozdrawiamy
się i mijamy ich na rowerach. Drat(h) smakuje swoje pierwsze leśne
ścieżki i piachy, które prowadzą wprost na pierwszy punkt kontrolny. Chwilę
później znikamy w lesie i próbujemy ustalić jakie aphelium ma Neptun
(podobna astrościeżka znajduje się naszych ukochanych Górach Izerskich).
Najpierw trzeba ten Neptun jednak znaleźć, a na razie to wpadliśmy na
URAN. No to się wzbogacimy...o nowe doświadczenia (albo projekty np.
projekt Manhattan) :D
Nie przeraża mnie jednak ta leśna przestrzeń kosmiczna bo wiecie umiem wyrywać różne ssaki leśne:
Baby, there will be only 7 planets left after I destroy URANUS :D :D :D
Nie przeraża mnie jednak ta leśna przestrzeń kosmiczna bo wiecie umiem wyrywać różne ssaki leśne:
Baby, there will be only 7 planets left after I destroy URANUS :D :D :D
Po kolcach ich poznacie...czyli kolczaści przyjaciele rosną w siłę
Leśna makarena czyli "koszmar minionego lata"
A tak naprawdę to koszmar lata 2014, kiedy na naszym pierwszym Bike Oriencie komary chciały nas pożreć żywcem. Tutaj także gryzą i to jak! Miliony komarów. Jak się tylko zatrzymamy to obsiadają nas dziesiątkami...masakra. Nie sposób nawet potwierdzić punktu kontrolnego...sekund zatrzymania i 7-8 nowych ugryzień. Tańczymy makarenę na każdym punkcie kontrolnym okładając się rękami po całym ciele. Nic nie pomaga, za każdy punkt płacimy daninę krwi... I tak będzie przez cały dzień...bez przerwy, bez litości, bez wytchnienia. Gryzą jak pojeb**ne.
Pkt zadaniowy: oszacuj szerokość "łąki"
Punkt zadaniowy: policz białe krzyże
Punkt zadaniowy: oszacuj wysokość kopczyk. Taaaak kopczyka, tutejsze mrówki mają dobrych konstruktorów
Prawie złapałem SNAKE'a !!!
Chodzenie po bagnach wciąga
Punkt w zagłębieniu między dwoma "wzgórzami"...tyle, że wzgórza są zrobione "z roślinności" bagiennej. Idę po punkt mijając stowarzysza...zapada już zmrok. Wchodzę między wzgórza, trawa sięga po pas. Krok w przód, roślinność po szyję... krok w przód, zakrywa mnie, krok w przód...lecę na ryj...ouch...spadłem z pół metra. Jakiś uskok, którego nie miałem szans zobaczyć. Roślinność mnie już kryje, krok w przód, zapadam się za kostkę w bagno, próbuję wytargać nogę...próbuję odbić się z drugiej nogi, ale ta przy nacisku na podłoże, także się zapada.
No dobra, sprawa się rypła ale mam plan awaryjny...SPIERD***M STAD...stowarzysz to 60 pkt. 60 punktów i zachowanie życia zamiast 100 pkt i utonięcia to dobry deal. Trzeba tylko przekonać Basię, że stowarzysz jest spoko.
Wygrzebuję się z bagna, mówię do Basi: "zapadłem się, nie wchodzę tam dalej"......mówię do Basi, hmm...do Basi? Pusto...Basia?
Coś się rusza w krzakach obok, Basia wygrzebuje się z trudem:
"Masakra, zapadłam się i miałam problem wyjść. Nie wchodzę tam...bierzemy stowarzysza!"
Dla mnie spoko - łatwo poszło z tym przekonywaniem :)
(Zdjęcie nie jest z tego zdarzenia - ale poglądowo, aby zobaczyć jak wyglądała roślinność)
Poleskie Northshore'y :D
Lepiej nie spaść z tego kołem, bo bagno nie jest najpłytsze :)
WINCYJ PUNKTÓW... NIŻ TRZEBA
Zaliczamy wszystkie punkty. Wszystkie 42 punkty!! Zajmuje nam to koło 13 godzin, ale zbieramy wszystko. Drugi raz w życiu robimy komplet na Jaszczurze (pierwszy komplet był w Puszczy Augustowskiej na "Granicznych Wodach"). Mamy jednak świadomość, że udało się tylko dlatego, że:
- płaskie tereny, znikome przewyższenia (nie trzeba było nosić, tachać na rympał i po wąwozach)
- Malo nie mógł w 100% rozwinąć swoich skrzydeł bo część trasy biegła przez Poleski Park Narodowy, co oznaczało że część punktów była przy ścieżkach i drogach (totalnie nie Jaszczurowo). Nie narzekamy - wręcz przeciwnie, dzięki temu zwiedziliśmy kolejny Park Narodowy. Mamy jednak świadomość, że regulamin spowodował, że była to jedna z najłatwiejszych nawigacyjnie edycji Jaszczura.
Do bazy docieramy koło 23:00. Zebraliśmy wszystko - jest dobrze. Na trasie spotkaliśmy Sergiusza, Darka i Jacka - to już się robi niemal jak "zdarzenie pewne" :D To też bardzo cieszy.
Kilka minut po nas do bazy docierają także Kamila, Filip i Lenon. Chwila odpoczynku w bazie i wracamy na Kraków - do domu docieramy około 9:00. Dwie noce zerwane, tydzień treningów dzień w dzień na obozie i rajd na dokładkę...bosko. Niedzielę przesypiamy całą.
Niemniej jesteśmy przeszczęśliwi - komplet na Jaszczurze plus pierwszy start Króla Dart(h)Moor'a Pierwszego :D
Zaczęliśmy nowy rozdział naszej nawigacyjnej opowieści z naprawdę mocnym akcentem.
Pozdrawiamy także spotkanych strażników parku - miło się gawędziło, a i wpuścili nas do parku bez opłat, no bo rajd!
Kategoria Rajd, SFA