(Prawie jak) MORDOWNIK 2024
-
DST
16.00km
-
Aktywność Wędrówka
Sobota, 14 września 2024 | dodano: 16.09.2024
...ciężko cokolwiek sensownego napisać, gdy południe naszego kraju po prostu tonie. MORDOWNIK 2024 jeszcze w piątek, decyzją gminy Ujsoły, został odwołany ze względu na prognozowane opady deszczu. Nie chcę pisać tutaj frazesów o tym, że była to dobra i jedyna słuszna decyzja (bo była!) - chyba wszyscy są świadomi tego, co się wydarzyło w ten weekend.
Jako, że relację piszę w tygodniu, to widzimy już ogromne konsekwencje ulewnych opadów w sobotę i niedzielę...
Dolny Śląsk to dla nas niemal drugi (i pół) dom... Jak kiedyś nam odbije aby wyprowadzić się z Krakowa, to jedną opcją jest JELENIA GÓRA... bo JELENIA JEST SPOKO !!!. Drugim i pół bo drugim są Gorce. Nie zmienia to faktu, że oglądając wiadomości mam wrażenie otrzymywania raportów z frontu, gdy pod naporem wroga "padają" kolejne miejscowości... w zasadzie wszystkie te miasta bardzo dobrze znamy i darzymy niemałym sentymentem, a widok przelewającej się tamy w Plichowicach (zwłaszcza, jak wiecie jak to miejsce wygląda w normalnym czasie) jest wręcz surrealistyczny...
Niewiele możemy jednak zrobić... natomiast wiemy także jak wielki problem mają Janek, Kamila i Łukasz czyli Organizatorzy. Przeżyliśmy to (przynajmniej tyle... bo mogliśmy "nie" przeżyć, jeśli wiecie o co mi chodzi) w 2020 roku, kiedy nasz rajd Siła KORNOlisa został odwołany na 3 dni przed imprezą. Opisywałem to w Podsumowaniu Roku 2020.
Skoro niewiele możemy poradzić na sytuację na południu kraju, to może chociaż pomożemy ze złożeniem trasy?
Podejmujemy spontaniczną decyzję aby pojechać do Ujsołów i na coś się przydać.
Decyzja może i spontan, ale przygotowanie wyjazdu konkretne.
Pamiętajcie, że relację piszę w tygodniu - natomiast w sobotę kompletnie nie wiedzieliśmy co zastaniemy.
Czy dojedziemy? Czy droga będzie przejezdna?
Czy wrócimy? Przejazd w jedną stronę to jedno, ale powrót po kilku godzinach - to mogą być zupełnie inne warunki.
Czy w miarę bezpiecznie będzie wejść do lasu?
Decyzja zapadła, pora teraz zminimalizować ryzyko. Do plecaka idzie cały zestaw do przebrania, ale wszystko - wszystko. Polar, druga kurtka przeciwdeszczowa, rękawiczki wodoodporne. Wszystko zapakowane w dwa lub trzy worki - tak abym mógł się przebrać "w suche" w terenie, jeśli nas przemoczy lub się skąpiemy.
Drugi taki zestaw leci do auta, czyli mamy dwa zestawy przebrania się "w suche".
Do tego zapasy wody i jedzenia na dwa dnia - możemy zabiwakować jak nas gdzieś odetnie. Folie/pałatki NRC jakby nie dało się w aucie. Do tego 3 latarki, w tym jedna zapakowana w 3 worki plus także trzy powerbanki, nóż, lina, saperka i multitoole.
Ostatecznie okaże się to nadmiarowe bo Ujsoły nie ucierpiały. Cała siła żywiołu poszła właściwie w Dolny Śląsk i obrzeża opolskiego. W Beskidzie Żywieckim warunki nie odbiegały od normalnego deszczu w Beskidach. Powiem więcej, na pół godziny nawet przejaśniło się niebo i wtedy... upchać do plecaka dwie przeciwdeszczowe kurtki, dwa polary oraz resztę szpeju, o którym pisałem powyżej... no to było wyzwanie. Zawsze lepiej jednak mieć ekwipunek niż go nie mieć.
Ruszamy po lampiony, ale cały czas staram się być na bieżąco z sytuacją w kraju. Serce boli jak widzi się dobrze znane nam miejsca rujnowane przez wodę... Mimo, że takie zjawiska to domena głównie lata, to jednak tym razem nawiedziły nas wczesną jesienią... a skoro to "Deszcze jesienny" no to:
"Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą..."
(całość w wykonaniu ROCKOWYM "śpiewane" przez AI ---> TUTAJ.
Ciekawe ilu z Was w szkole przerabiało tylko ten fragment o szybach, a fragment o Szatanie to był jakoś tak dziwnie ocenzurowan :P )
W bazie spotykamy Anię i Grześka, którzy także postanowili pomóc i zebrać część trasy. Jakoś tak ich decyzja o przyjeździe wydaje nam się mega racjonalna :D
Jak to było w "V for Vendetta" ---> "ah, man of my own heart"
W praktyce zatem, jako że punkty zbierają także Organizatorzy, to już w sobotę uda się zebrać wszystkie lampiony ze wszystkich tras..
Śmiać mi się chciało, bo Ania i Grzesiek zebrali 7 punktów kontrolnych, więc pasowałby zebrać przynajmniej 8, prawda?
Takie myślenie to chyba już jest nieuleczalny stan umysłu :D
Stwory hydrofobowe :)
"Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia,
dokąd pędzisz w stal odziany,
pewnie tam, gdzie błyszczą w dali
Jeruzalem, białe ściany..." (całość TUTAJ)
W białą otchłań...
Mokre szlaki...
Mordownik nie zawsze uznaje ścieżki :D
Zbieramy mokre lampiony
Na 30 min się przejaśniło
Przez mokre lasy
"Niebo, ziemia, ja i Ty, na świata dwóch krańcach, żeby bliżej Ciebie być, STAWAŁAM NA PALCACH..." (całość TUTAJ)
Przez potoki...
No i czasem pod górę...
Nasz część trasy zebrana... mission accomplished.
Jako, że relację piszę w tygodniu, to widzimy już ogromne konsekwencje ulewnych opadów w sobotę i niedzielę...
Dolny Śląsk to dla nas niemal drugi (i pół) dom... Jak kiedyś nam odbije aby wyprowadzić się z Krakowa, to jedną opcją jest JELENIA GÓRA... bo JELENIA JEST SPOKO !!!. Drugim i pół bo drugim są Gorce. Nie zmienia to faktu, że oglądając wiadomości mam wrażenie otrzymywania raportów z frontu, gdy pod naporem wroga "padają" kolejne miejscowości... w zasadzie wszystkie te miasta bardzo dobrze znamy i darzymy niemałym sentymentem, a widok przelewającej się tamy w Plichowicach (zwłaszcza, jak wiecie jak to miejsce wygląda w normalnym czasie) jest wręcz surrealistyczny...
Niewiele możemy jednak zrobić... natomiast wiemy także jak wielki problem mają Janek, Kamila i Łukasz czyli Organizatorzy. Przeżyliśmy to (przynajmniej tyle... bo mogliśmy "nie" przeżyć, jeśli wiecie o co mi chodzi) w 2020 roku, kiedy nasz rajd Siła KORNOlisa został odwołany na 3 dni przed imprezą. Opisywałem to w Podsumowaniu Roku 2020.
Skoro niewiele możemy poradzić na sytuację na południu kraju, to może chociaż pomożemy ze złożeniem trasy?
Podejmujemy spontaniczną decyzję aby pojechać do Ujsołów i na coś się przydać.
Decyzja może i spontan, ale przygotowanie wyjazdu konkretne.
Pamiętajcie, że relację piszę w tygodniu - natomiast w sobotę kompletnie nie wiedzieliśmy co zastaniemy.
Czy dojedziemy? Czy droga będzie przejezdna?
Czy wrócimy? Przejazd w jedną stronę to jedno, ale powrót po kilku godzinach - to mogą być zupełnie inne warunki.
Czy w miarę bezpiecznie będzie wejść do lasu?
Decyzja zapadła, pora teraz zminimalizować ryzyko. Do plecaka idzie cały zestaw do przebrania, ale wszystko - wszystko. Polar, druga kurtka przeciwdeszczowa, rękawiczki wodoodporne. Wszystko zapakowane w dwa lub trzy worki - tak abym mógł się przebrać "w suche" w terenie, jeśli nas przemoczy lub się skąpiemy.
Drugi taki zestaw leci do auta, czyli mamy dwa zestawy przebrania się "w suche".
Do tego zapasy wody i jedzenia na dwa dnia - możemy zabiwakować jak nas gdzieś odetnie. Folie/pałatki NRC jakby nie dało się w aucie. Do tego 3 latarki, w tym jedna zapakowana w 3 worki plus także trzy powerbanki, nóż, lina, saperka i multitoole.
Ostatecznie okaże się to nadmiarowe bo Ujsoły nie ucierpiały. Cała siła żywiołu poszła właściwie w Dolny Śląsk i obrzeża opolskiego. W Beskidzie Żywieckim warunki nie odbiegały od normalnego deszczu w Beskidach. Powiem więcej, na pół godziny nawet przejaśniło się niebo i wtedy... upchać do plecaka dwie przeciwdeszczowe kurtki, dwa polary oraz resztę szpeju, o którym pisałem powyżej... no to było wyzwanie. Zawsze lepiej jednak mieć ekwipunek niż go nie mieć.
Ruszamy po lampiony, ale cały czas staram się być na bieżąco z sytuacją w kraju. Serce boli jak widzi się dobrze znane nam miejsca rujnowane przez wodę... Mimo, że takie zjawiska to domena głównie lata, to jednak tym razem nawiedziły nas wczesną jesienią... a skoro to "Deszcze jesienny" no to:
"Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą..."
(całość w wykonaniu ROCKOWYM "śpiewane" przez AI ---> TUTAJ.
Ciekawe ilu z Was w szkole przerabiało tylko ten fragment o szybach, a fragment o Szatanie to był jakoś tak dziwnie ocenzurowan :P )
W bazie spotykamy Anię i Grześka, którzy także postanowili pomóc i zebrać część trasy. Jakoś tak ich decyzja o przyjeździe wydaje nam się mega racjonalna :D
Jak to było w "V for Vendetta" ---> "ah, man of my own heart"
W praktyce zatem, jako że punkty zbierają także Organizatorzy, to już w sobotę uda się zebrać wszystkie lampiony ze wszystkich tras..
Śmiać mi się chciało, bo Ania i Grzesiek zebrali 7 punktów kontrolnych, więc pasowałby zebrać przynajmniej 8, prawda?
Takie myślenie to chyba już jest nieuleczalny stan umysłu :D
Stwory hydrofobowe :)
"Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia,
dokąd pędzisz w stal odziany,
pewnie tam, gdzie błyszczą w dali
Jeruzalem, białe ściany..." (całość TUTAJ)
W białą otchłań...
Mokre szlaki...
Mordownik nie zawsze uznaje ścieżki :D
Zbieramy mokre lampiony
Na 30 min się przejaśniło
Przez mokre lasy
"Niebo, ziemia, ja i Ty, na świata dwóch krańcach, żeby bliżej Ciebie być, STAWAŁAM NA PALCACH..." (całość TUTAJ)
Przez potoki...
No i czasem pod górę...
Nasz część trasy zebrana... mission accomplished.
Kategoria SFA, Wycieczka