Mistrzostwa 2024
-
Aktywność Sztuki walki
Niedziela, 24 listopada 2024 | dodano: 09.12.2024
No i dotarliśmy do końca Pucharu 3 Broni 2024. Eh, ale to minęło! Masakra jak ten czas leci - przecież jeszcze przed chwilą zawodnicy przygotowywali się do pierwszych zawodów sezonu! A teraz? Jesteśmy już po wszystkich zmaganiach i rozstrzygnięciach. Ha, powiem więcej: zaczynają się przygotowania do Ligii B na wiosnę 2025 roku. Można zatem powiedzieć, że nie zwalniamy tempa! Zostańmy jednak jeszcze na chwilę, na pewnej hali sportowej w Siemanowicach Śląskich, bo to właśnie tam odbyły się najważniejsze zawody sezonu 2024 czyli MISTRZOSTWA. Jak zawsze zapodam Wam ze dwa słowa o samych zawodach jako takich oraz pewną "lekcję" szermierki. To już pewna tradycja na tym blogu :)
"Było ich razem kupę luda, a każdy inną bronią władał,i każdy służył naszej sprawie wszystkim co posiadał...
Do każdej bitwy wraz stawali, w tawernie razem pili zdrowie
często na dużej byli bani, w Gdyni czy w Krakowie" (parafraza klasyki szant - TUTAJ)
STAY LOW !!!
Jeśli to wejdzie, to może zaboleć :P
Gardełko :)
Coś słaba ta kontrola lewakiem :P
Kiedy będzie łatwo? Już było !!!
Dokładnie tak! Kiedyś dostawało się medale za każdą z konkurencji osobno, więc jak mieliście trochę szczęścia to dało się przywieźć z takich Mistrzostwa 4 medale (w Szpadzie, Szabli, Rapierze plus jeden za wynik w Trójboju Klasycznym). Od jakiegoś czasu nie ma już takiej opcji. Teraz liczy się tylko wynik w Trójboju czyli suma waszych wyników we wszystkich z wyżej wymieniony konkurencji. To oznacza, że aby przywieźć medal z Mistrzostwa to trzeba uzyskać dobre wyniki we wszystkich broniach. Co ciekawe, czasem wystarczy mieć na przykład trzy razy czwarte miejsce, aby wskoczyć na podium w Trójboju, ale dzieje się to dość rzadko... częściej, aby zdobyć medal medal, to musicie mieć jednak sumę "trzech podium".
Podniosło to trudność niebotycznie, no ale jesteśmy przecież w Lidze A - profesjonalnej, więc nie oczekujcie taryfy ulgowej. Bilety ulgowe przysługują tylko młodszym (stażem), znajdziecie to w zasadzie w każdym regulaminie :)
Co więcej, pamiętajcie że u nas, samo dostanie się do finału, wcale nie oznacza od razu jakiegoś medalu. Zawsze można dostać wynik postaci: cztery czwarte miejsca. Stanie się tak, gdy postanowicie zakończyć wszystkie swoje walki trafieniami obopólnymi. Ach, jak ja wtedy lubię bawić się tymi nieprzyznanymi, nierozdanymi medalami. Topię je sobie na kuchence, podgrzewając posiłek nocą gdzieś w lesie na jakieś ultra wyrypie... ach jak wtedy pięknie płyną... niczym łzy zawodników, którzy musieli obejść się smakiem. Piękne uczucie :D
Pamiętacie moją dywizję... eee... dewizę sędziowską? "Zawsze przychylę się na waszą niekorzyść" :P
ZAWSZE. Tak więc moi Drodzy, jeśli pytacie kiedy będzie łatwiej, to mówię, że już było, a teraz proszę zabrać się za trening i przygotowania do kolejnego sezonu zawodów :P
Lekko paniczny unikDokładnie tak! Kiedyś dostawało się medale za każdą z konkurencji osobno, więc jak mieliście trochę szczęścia to dało się przywieźć z takich Mistrzostwa 4 medale (w Szpadzie, Szabli, Rapierze plus jeden za wynik w Trójboju Klasycznym). Od jakiegoś czasu nie ma już takiej opcji. Teraz liczy się tylko wynik w Trójboju czyli suma waszych wyników we wszystkich z wyżej wymieniony konkurencji. To oznacza, że aby przywieźć medal z Mistrzostwa to trzeba uzyskać dobre wyniki we wszystkich broniach. Co ciekawe, czasem wystarczy mieć na przykład trzy razy czwarte miejsce, aby wskoczyć na podium w Trójboju, ale dzieje się to dość rzadko... częściej, aby zdobyć medal medal, to musicie mieć jednak sumę "trzech podium".
Podniosło to trudność niebotycznie, no ale jesteśmy przecież w Lidze A - profesjonalnej, więc nie oczekujcie taryfy ulgowej. Bilety ulgowe przysługują tylko młodszym (stażem), znajdziecie to w zasadzie w każdym regulaminie :)
Co więcej, pamiętajcie że u nas, samo dostanie się do finału, wcale nie oznacza od razu jakiegoś medalu. Zawsze można dostać wynik postaci: cztery czwarte miejsca. Stanie się tak, gdy postanowicie zakończyć wszystkie swoje walki trafieniami obopólnymi. Ach, jak ja wtedy lubię bawić się tymi nieprzyznanymi, nierozdanymi medalami. Topię je sobie na kuchence, podgrzewając posiłek nocą gdzieś w lesie na jakieś ultra wyrypie... ach jak wtedy pięknie płyną... niczym łzy zawodników, którzy musieli obejść się smakiem. Piękne uczucie :D
Pamiętacie moją dywizję... eee... dewizę sędziowską? "Zawsze przychylę się na waszą niekorzyść" :P
ZAWSZE. Tak więc moi Drodzy, jeśli pytacie kiedy będzie łatwiej, to mówię, że już było, a teraz proszę zabrać się za trening i przygotowania do kolejnego sezonu zawodów :P
Locked'n'loaded :P
...and FIRING :D
Na chwilę przed trafieniem
Pięknie weszło :)
Oj, zaraz się będzie działo bo walka w zwarciu to może być kopyto na ryj i łokieć w nery
Na granicy zasięgu
Ostatnia lekcja w 2024 roku, tak na zakończenie sezonu
No dobrze... zawsze piszę Wam coś o walce i szermierce jako takiej, więc nie może być inaczej i tym razem.
Ostatnio, przy okazji relacji z Pucharu Wieliczki, poruszaliśmy temat jak odmiennie wygląda walka bronią białą, od tego co widzimy w filmach czy grach. Skończyliśmy konkluzją, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. Kto nie widział lub nadal nie wie o co chodzi, tego odsyłam do wpisu z tamtych zawodów.
Może zostańmy zatem w okolicy tego tematu, zwłaszcza że na koniec tej relacji mam dla Was "historię jednej akcji", w której obserwowaliśmy dość widowiskowy, ale i skuteczny unik - a tak naprawdę asekurację upadku połączoną z wycofaniem się/unikiem. No właśnie, upadek... to się zdarza. Wchodzimy w zwarcia, walczymy na pełnej... prędkości i nieraz się zdarzy, że albo po zderzeniu, albo po błędzie pracy nóg lub na skutek przypadku (np. poślizgnięcie) wasz przeciwnik kończy na deskach. Co teraz? Rzucić się i dobić? Zrobić z nim filmową jatkę i zrobić "dosiad" na następnie siłować się dociskając broń do jego gardła?
Mogę powiedzieć, że hmmm... "i TAK, i NIE", czyli dam Wam moją ulubioną odpowiedź (prawie tak ulubioną, jak odpowiedź po szóstej :P). Wszystko zależy jednak od sytuacji i jeśli przewracacie się w zwarciu razem z przeciwnikiem, to jeszcze większy skrót odległości i dosiad plus kontrola jego ręki uzbrojonej, to może być najlepsze co możecie zrobić! Rozważmy jednak sytuację trochę inną, częstszą ---> wasz przeciwnik, z jakiegoś powodu - np. uznał to zajebisty pomysł - przewraca się, a Was dzieli od Niego kilka metrów. Widziałem już nieraz, jak zawodnik stojący startuje wtedy do ataku, chcąc wykorzystać zaistniałą sytuację i nierzadko kończy się tym, iż nabija się na broń zawodnika leżącego. I aż widać to zdziwienie zza maski. Dlaczego tak się dzieje?
Otóż z kilku powodów:
- po pierwsze: przewracający się przeciwnik zwykle traci... równowagę hahaha... niezły suchar, nie?
No dobra, ale tak na serio:
- po pierwsze: przewracający się przeciwnik zwykle działa instynktownie bo sytuacja jest także dla niego zaskoczeniem. Zwykle nie planujecie upadku... no chyba że chcecie wyłudzić ubezpieczenie, ale w normalniej sytuacji próbujecie raczej uniknąć upadku. Natomiast działania intuicyjne będą zwykle instynktownym natarciem, a zatem jeśli próbujesz "dojechać" przewracającego się przeciwnika to oczekuj, że pojawi się z jego strony takowe. Bardzo często o tym zapominamy!
- po drugie: przewracający nie za bardzo ma się jak bronić. Jeśli wiecie jak działa mechanika zasłon, to będziecie świadomi że zasłona w trakcie upadku raczej nie będzie skuteczna... a więc przeciwnatarcie/natarcie będzie BARDZO racjonalnym działaniem! Ma ono na celu powstrzymać atakującego przeciwnika, zapobiec temu atakowi... w myśl zasady: skoro nie mam się jak obronić, to muszę powstrzymać ten atak, wystawiam zatem broń - przecież nikt się na nią głupio nie rzuci, prawda? PRAWDA...?
- po trzecie: natarcie to będzie lecieć po "dziwnej", nietypowej trajektorii. Nie będzie to natarcie pchnięciem prostym na bark, które parowaliście tysiące razy (albo nie... jeśli nie umiecie zasłon...), ale będzie to natarcie gdzieś od dołu, często ukośne/diagonalne, a może nawet jakiś tzw. "hakiem"... ogólnie, natarcie wyjdzie ku górze z poziomu parteru, a to nie jest typ natarcia, przed którym broniliście się setki razy. Często może być ono nawet PONIŻEJ waszej granicy postrzegania akcji, a to już jest problem, bo bronimy się tylko przed tym co widzimy.
Dlatego też, taka sytuacja często kończy się trafieniem obopólnym i dużym zdziwieniem strony atakującej, bo przecież miało się taaaaką przewagę!
Co zatem zrobić? Powiem szczerze: jeśli nie jesteście jeszcze bardzo doświadczonym szermierzem, to najlepiej będzie pozwolić przeciwnikowi wstać. Wiem, wiem... chciałoby się wtedy... wiem, ale to trzeba umieć! Jak nie umiesz, to nie ryzykuj - to są zawody !!!
Co bardziej doświadczeni zawodnicy mogą próbować trafić WSTAJĄCEGO przeciwnika... wstającego, nie leżącego! I to może fajnie zadziałać, bo proces wstawania jest bardzo skomplikowany ruchowo, Bardziej niż mogłoby to się nam wydawać, a dołożenie do niego skutecznej obrony bronią jest BAAAARDZO trudne. Nadal jednak - właśnie dlatego że jest to proces trudny - trzeba liczyć się z tym, że "pójdzie tam" przypadkowe, instynktowne natarcie (takie machnięcie bronią w waszą stronę) zamiast obrony. Niemniej jest to moment o wiele bardziej bezpieczny niż wbiegnięcie w przewracającego się zawodnika.
Inną taktyką jest próba trafienia części ciała, która jest DALEKO od broni przeciwnika (np. noga). Tak aby dać sobie czas na reakcję, gdyby jednak jakiś "random" w waszą stronę poleciał. Pamiętacie, że z chwilą zadawania trafienia jesteście także najbardziej bezbronni. Wasza broń trafia i nie da się wtedy wziąć nią zasłony... będzie to możliwe ułamek sekundy później... ale u nas.... ułamki sekund to jest wieczność.
Uważajcie zatem na upadających, nie wiadomo co potrącą, zahaczą, nabiją :P :P :P
Nie każdy sytuacja, która wygląda jakby dawała Wam przewagę, tą przewagę rzeczywiście daje.
To tyle na dzisiaj. Do zobaczenia gdzieś na planszy!
A na koniec: spora galeria z Mistrzostw. Enjoy!
Wymiana na żelazieOstatnio, przy okazji relacji z Pucharu Wieliczki, poruszaliśmy temat jak odmiennie wygląda walka bronią białą, od tego co widzimy w filmach czy grach. Skończyliśmy konkluzją, że więcej nie zawsze znaczy lepiej. Kto nie widział lub nadal nie wie o co chodzi, tego odsyłam do wpisu z tamtych zawodów.
Może zostańmy zatem w okolicy tego tematu, zwłaszcza że na koniec tej relacji mam dla Was "historię jednej akcji", w której obserwowaliśmy dość widowiskowy, ale i skuteczny unik - a tak naprawdę asekurację upadku połączoną z wycofaniem się/unikiem. No właśnie, upadek... to się zdarza. Wchodzimy w zwarcia, walczymy na pełnej... prędkości i nieraz się zdarzy, że albo po zderzeniu, albo po błędzie pracy nóg lub na skutek przypadku (np. poślizgnięcie) wasz przeciwnik kończy na deskach. Co teraz? Rzucić się i dobić? Zrobić z nim filmową jatkę i zrobić "dosiad" na następnie siłować się dociskając broń do jego gardła?
Mogę powiedzieć, że hmmm... "i TAK, i NIE", czyli dam Wam moją ulubioną odpowiedź (prawie tak ulubioną, jak odpowiedź po szóstej :P). Wszystko zależy jednak od sytuacji i jeśli przewracacie się w zwarciu razem z przeciwnikiem, to jeszcze większy skrót odległości i dosiad plus kontrola jego ręki uzbrojonej, to może być najlepsze co możecie zrobić! Rozważmy jednak sytuację trochę inną, częstszą ---> wasz przeciwnik, z jakiegoś powodu - np. uznał to zajebisty pomysł - przewraca się, a Was dzieli od Niego kilka metrów. Widziałem już nieraz, jak zawodnik stojący startuje wtedy do ataku, chcąc wykorzystać zaistniałą sytuację i nierzadko kończy się tym, iż nabija się na broń zawodnika leżącego. I aż widać to zdziwienie zza maski. Dlaczego tak się dzieje?
Otóż z kilku powodów:
- po pierwsze: przewracający się przeciwnik zwykle traci... równowagę hahaha... niezły suchar, nie?
No dobra, ale tak na serio:
- po pierwsze: przewracający się przeciwnik zwykle działa instynktownie bo sytuacja jest także dla niego zaskoczeniem. Zwykle nie planujecie upadku... no chyba że chcecie wyłudzić ubezpieczenie, ale w normalniej sytuacji próbujecie raczej uniknąć upadku. Natomiast działania intuicyjne będą zwykle instynktownym natarciem, a zatem jeśli próbujesz "dojechać" przewracającego się przeciwnika to oczekuj, że pojawi się z jego strony takowe. Bardzo często o tym zapominamy!
- po drugie: przewracający nie za bardzo ma się jak bronić. Jeśli wiecie jak działa mechanika zasłon, to będziecie świadomi że zasłona w trakcie upadku raczej nie będzie skuteczna... a więc przeciwnatarcie/natarcie będzie BARDZO racjonalnym działaniem! Ma ono na celu powstrzymać atakującego przeciwnika, zapobiec temu atakowi... w myśl zasady: skoro nie mam się jak obronić, to muszę powstrzymać ten atak, wystawiam zatem broń - przecież nikt się na nią głupio nie rzuci, prawda? PRAWDA...?
- po trzecie: natarcie to będzie lecieć po "dziwnej", nietypowej trajektorii. Nie będzie to natarcie pchnięciem prostym na bark, które parowaliście tysiące razy (albo nie... jeśli nie umiecie zasłon...), ale będzie to natarcie gdzieś od dołu, często ukośne/diagonalne, a może nawet jakiś tzw. "hakiem"... ogólnie, natarcie wyjdzie ku górze z poziomu parteru, a to nie jest typ natarcia, przed którym broniliście się setki razy. Często może być ono nawet PONIŻEJ waszej granicy postrzegania akcji, a to już jest problem, bo bronimy się tylko przed tym co widzimy.
Dlatego też, taka sytuacja często kończy się trafieniem obopólnym i dużym zdziwieniem strony atakującej, bo przecież miało się taaaaką przewagę!
Co zatem zrobić? Powiem szczerze: jeśli nie jesteście jeszcze bardzo doświadczonym szermierzem, to najlepiej będzie pozwolić przeciwnikowi wstać. Wiem, wiem... chciałoby się wtedy... wiem, ale to trzeba umieć! Jak nie umiesz, to nie ryzykuj - to są zawody !!!
Co bardziej doświadczeni zawodnicy mogą próbować trafić WSTAJĄCEGO przeciwnika... wstającego, nie leżącego! I to może fajnie zadziałać, bo proces wstawania jest bardzo skomplikowany ruchowo, Bardziej niż mogłoby to się nam wydawać, a dołożenie do niego skutecznej obrony bronią jest BAAAARDZO trudne. Nadal jednak - właśnie dlatego że jest to proces trudny - trzeba liczyć się z tym, że "pójdzie tam" przypadkowe, instynktowne natarcie (takie machnięcie bronią w waszą stronę) zamiast obrony. Niemniej jest to moment o wiele bardziej bezpieczny niż wbiegnięcie w przewracającego się zawodnika.
Inną taktyką jest próba trafienia części ciała, która jest DALEKO od broni przeciwnika (np. noga). Tak aby dać sobie czas na reakcję, gdyby jednak jakiś "random" w waszą stronę poleciał. Pamiętacie, że z chwilą zadawania trafienia jesteście także najbardziej bezbronni. Wasza broń trafia i nie da się wtedy wziąć nią zasłony... będzie to możliwe ułamek sekundy później... ale u nas.... ułamki sekund to jest wieczność.
Uważajcie zatem na upadających, nie wiadomo co potrącą, zahaczą, nabiją :P :P :P
Nie każdy sytuacja, która wygląda jakby dawała Wam przewagę, tą przewagę rzeczywiście daje.
To tyle na dzisiaj. Do zobaczenia gdzieś na planszy!
A na koniec: spora galeria z Mistrzostw. Enjoy!
Nagrywamy walkę z drona, a takie "pierdolnięcie" dobrze mieć zapisane :D
Całe życie na wypadzie
Piękna kontrola !!
Łapka :D
Mógłbym napisać: natarcie pchnięciem ukośnym z próbą kontroli Rapiera przeciwnika lewakim, ale napiszę:
"WJAZD NA PEŁNEJ !!!" :D
I znowu "na wypadzie" - this is what I call: "BIG AIR" :D
Pchnięcie z kryciem linii czwartej - pięknie :)
I znowu szablowa młócka :P
Ogólnie sytuacja sprowadza się do "nieudana zasłona szósta", chociaż wnioskując z ułożenia zawodników obstawiałbym, że było to:
nieudane przeciwtempo poprzez zasłonę długą szóstą jako próba obrony na przeciwnatarcie pchnięciem wyprzedzającym
I znowu STAY LOW !!!
Dopełnienie okręgu: Rapier w Lewak - uwielbiam to!
A na koniec HISTORIA JEDNEJ AKCJI !!!
Natarcie z lewej - agresywnym skrótem odległości (bo poprawnym "rzutem" tego nie nazwę :P)
Obrona Rapierem i wejście w unik... przejście do intuicyjnej zasłony niskiej szóstej (nie sądzę aby była ona intencjonalna)
...unik prowadzący do...
...przewrotu w tył przez lewy bark...
...skręt bioder w parterze...
...i ponowne wyjście do pionu... a tymczasem kolejne natarcie z lewej ma już status "in progress".
No właśnie, czy zawodnik z prawej nie "szarpnie" nagle Rapier w górę, instynktownie broniąc się przed agresywnym natarciem.
No i czy zawodnik ze strony lewej jest na to gotowy... ha! czy w ogóle rozważa taki scenariusz? Przemyślcie tą sytuację sami.
Kategoria SFA