IROKEZ 2016
-
DST
110.00km
-
Sprzęt SANTA
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 maja 2016 | dodano: 17.05.2016
Nazwa IROKEZ zawsze będzie kojarzyć mi się z "IROKEZ ŻELAZKO", czyli z zawodami, które odbyły się dwa lata temu. Organizatorem był wielki i niesamowity mapo-rysownik COMPASS, więc impreza wyszła rewelacyjnie, a dla nas były to pierwsze zawody w formule ROGAINING'u - czyli zupełnie nowe dla nas doświadczenie.
Dwa lata trzeba było czekać na drugą edycję imprezy, ale doczekaliśmy się.
Tym razem baza jednak nie była w Żelazku, ale w Nowej Górze (okolice znanego i lubianego, acz nielichego podjazdu w Miękini).
Rogaining czyli nikt nie zrobi całej trasy, a punkty w terenie mają punkty przeliczeniowe w zależności od odległości od bazy i trudności nawigacyjnej. Innymi słowy - kluczowa jest TAKTYKA !!
Zrywamy się wcześniej rano w sobotę i lecimy do Nowej Góry. Jadąc autem planujemy nie finiszować w ostatnich sekundach rajdu, bo górka w Miękini skutecznie może pokrzyżować nam plany. Trzeba uwzględnić, że powrót do bazy to będzie naprawdę długi i mozolny podjazd, którego nie można zlekceważyć.
Przybywamy na miejsce i rejestrujemy się w bazie. Pierwsza miła niespodzianka - COMPASS rozdaje starsze edycje map za darmo (szarpałem jak Reksio szynkę) oraz sprzedaje z 30-40% zniżką nowe wydania map (targałem jak komornik telewizor). Finalnie już przed zawodami, mamy jakieś 15 map w ręku. HAHAHAHA ja już dzisiaj wygrałem - wracam obładowany mapami.
O 9:30 zaczyna się odprawa - dostajemy dwa ogromne arkusze map.
Jakby ktoś chciał je zobaczyć, to są dostępne na stronie imprezy ----> http://irokez24.pl/
Mamy 30 minut na zaplanowanie trasy. Wydaje się, że czasu jest dużo ale spójrzcie na mapy - kwintesencja ROGAINING'u. Brak oczywistych wariantów, pomieszane wagowo punkty (nie tak że wszystkie 80-tki daleko, a wszystkie 30-tki blisko). Planujemy.Dwa lata trzeba było czekać na drugą edycję imprezy, ale doczekaliśmy się.
Tym razem baza jednak nie była w Żelazku, ale w Nowej Górze (okolice znanego i lubianego, acz nielichego podjazdu w Miękini).
Rogaining czyli nikt nie zrobi całej trasy, a punkty w terenie mają punkty przeliczeniowe w zależności od odległości od bazy i trudności nawigacyjnej. Innymi słowy - kluczowa jest TAKTYKA !!
Zrywamy się wcześniej rano w sobotę i lecimy do Nowej Góry. Jadąc autem planujemy nie finiszować w ostatnich sekundach rajdu, bo górka w Miękini skutecznie może pokrzyżować nam plany. Trzeba uwzględnić, że powrót do bazy to będzie naprawdę długi i mozolny podjazd, którego nie można zlekceważyć.
Przybywamy na miejsce i rejestrujemy się w bazie. Pierwsza miła niespodzianka - COMPASS rozdaje starsze edycje map za darmo (szarpałem jak Reksio szynkę) oraz sprzedaje z 30-40% zniżką nowe wydania map (targałem jak komornik telewizor). Finalnie już przed zawodami, mamy jakieś 15 map w ręku.
O 9:30 zaczyna się odprawa - dostajemy dwa ogromne arkusze map.
Jakby ktoś chciał je zobaczyć, to są dostępne na stronie imprezy ----> http://irokez24.pl/
Postanawiamy najpierw uderzyć na północny-zachód, lasami aż pod Bukowno. Potem na południe aż do Puszczy Dulowskiej, a stamtąd przeskoczyć na drugą mapę i wyhaczyć z niej wszystko, a no co zostanie czasu.
Godzina 10:00 - start. Ruszamy.
Ruszamy na pkt 32. Dość ławo znaleziony z dojazdem niemal pod sam punkt.
Teraz szukamy jaskini (pkt 56) - tu trzeba trochę pochaszczować za nią, ale udaje nam się ją znaleźć. W lesie jest przepięknie:
Teraz kierunek punkt 34 - zagajnik. Łykamy go bez większych problemów i kierujemy się na 68. Problemy witajcie !!
Opis punktu: DÓŁ. Wszystkie pięknie, ale po 3679-tym dole, pozostaje nam do zbadania tylko 4967 dołów. Masakra jakaś. Dół za dołem, dołem pogania. W końcu udaje się nam znaleźć punkt, ale godzina w plecy jak nic - tzn. godzina na spacery po lesie, po jakimś nie takim łagodnym zboczu.
Opis punktu: DÓŁ. Wszystkie pięknie, ale po 3679-tym dole, pozostaje nam do zbadania tylko 4967 dołów. Masakra jakaś. Dół za dołem, dołem pogania. W końcu udaje się nam znaleźć punkt, ale godzina w plecy jak nic - tzn. godzina na spacery po lesie, po jakimś nie takim łagodnym zboczu.
Tak, tak...przyszliśmy "z głębi" tego zdjęcia :)
Godzina w plecy, ale dużo czasu jeszcze więc ruszamy na 57. Kolejny dół, acz tym razem trochę łatwiej nam on przychodzi. Potem szybki skok i powrót po 47 i lecimy już na 33. Gdy na mapie są zaznaczone linie wysokiego napięcia, nawigacja jest dużo dużo prostsza. Łatwo łapiemy 33 i lecimy do Drogi Żołnierskiej i dalej na Pustynią Starczynowską po punkt 82.
Wjeżdżamy w pustynię, wyliczamy z mapy gdzie powinien być punkt i niemal jak po sznurku na niego trafiamy (trzeba trochę pochaszczować od głównej drogi ale bez jeżyn i róż więc nie ma tragedii).
Kolejny ruchem jest przelot przez Bukowno na znany nam parking nad dawną kopalnią i lecimy po najdroższy punkt na tej mapie - 91.
Łapiemy go i dalej przez kopalnię ku Diable Górze. Wymijamy ją jednak, nie pchając się tym razem na jej szczyt i jedziemy po 46.
Tutaj ukrywamy rowery w krzakach i idziemy z buta pod nielichą górkę, na azymut od głównej drogi. Jest trochę podejścia ale łapiemy 46-stkę.
Zaczyna się weryfikacja planu. Mieliśmy jechać na 74, ale ten punkt jest dość daleko i sporo czasu stracimy jadąc po niego. Uznajemy, że się nie opłaca, lepiej kontynuować pętlę po zagęszczeniu punktów, a nie jechać specjalnie po jeden tam i z powrotem.
Odpuszczamy 74 i lecimy na przez Płoki na 67 (ścieżkami "na południe").
Wyliczamy gdzie powinien być i odbijamy ze ścieżki na azymut - chwila poszukiwań i jest.
Lecimy dalej przez Psary i atakujemy 66 - piękny wąwóz!
Kolejny ruchem jest przelot przez Bukowno na znany nam parking nad dawną kopalnią i lecimy po najdroższy punkt na tej mapie - 91.
Łapiemy go i dalej przez kopalnię ku Diable Górze. Wymijamy ją jednak, nie pchając się tym razem na jej szczyt i jedziemy po 46.
Tutaj ukrywamy rowery w krzakach i idziemy z buta pod nielichą górkę, na azymut od głównej drogi. Jest trochę podejścia ale łapiemy 46-stkę.
Zaczyna się weryfikacja planu. Mieliśmy jechać na 74, ale ten punkt jest dość daleko i sporo czasu stracimy jadąc po niego. Uznajemy, że się nie opłaca, lepiej kontynuować pętlę po zagęszczeniu punktów, a nie jechać specjalnie po jeden tam i z powrotem.
Odpuszczamy 74 i lecimy na przez Płoki na 67 (ścieżkami "na południe").
Wyliczamy gdzie powinien być i odbijamy ze ścieżki na azymut - chwila poszukiwań i jest.
Lecimy dalej przez Psary i atakujemy 66 - piękny wąwóz!
Czas leci nieubłaganie, zbliża się godzina 16:00. Musimy znowu weryfikować plany - kwintesencja rogainingu!!
Miało być teraz 45 i 73, ale odpuszczamy na rzecz Puszczy Dulowskiej (płasko i sporo punktów). Leciemy na 72, gdzieś tam zostawiając sobie opcję powrotu po 73, jak się uda (ale od południa - od Puszczy).
Ruszamy w Puszczę ale te punkty to nie główne ścieżki znanej nam Puszczy a mokradła :)
Zaczyna się zabawa z bagnami.
72 udaje się nam znaleźć, ale trzeba parę razy rower ponosić aby dotrzeć. Następnie próbujemy zaatakować 65 od północy, ale rozlewiska nam skutecznie powstrzymują. Spotykamy tu Grzegorz L., który również postanowił się przedzierać przez bagna - cieszy, że nie jesteśmy jedyni, którzy taki wariant wybierają.
Finalnie jednak objeżdżamy mokradła w trójkę i 65 łapiemy od porządnej drogi.
Teraz skok na 42, Grzesiek nas wyprzedza i wracając z punktu krzyczy "podjechałem pod sam punkt!!" - za chwilę wiemy już o co Mu chodziło, rzeczywiście podjechać pod punkt to nie taka prosta sprawa. Jest dość grząsko, ale się udaje :)
Skaczemy po 54, który łapiemy dość łatwo ale postanawiamy nie wracać po 73, tylko cisnąć na zachód. Znowu, sporo czasu by nas kosztował skok po 73, a tak kierujemy się na 31 i potem na 53.
Ruiny pod 31 poszły szybko, bo zaatakowaliśmy od drogi, ale pod 53 było ostre podejście z buta. Kolejna "dobra techniczna skarpa" do pokonania :).
Przeskakujemy na drugą mapę - dochodzi 20:15. Zostało już bardzo mało czasu (limit do 22:00 a Miękinia nie wybacza błędów).
Łapiemy zatem jeszcze 41 i 61 i kierujemy się na bazę. 61 to jest MEGA punkt --> ogromna skała, chore nachylenie stoku, wspinaczka na czworakach, zjazd na butach. Doskonały punkt !!!
Jest 21:20 kiedy wpadamy do Krzeszowic. Chcielibyśmy złapać jeszcze 63 i 35 po drodze, ale nie ryzykujemy. Podjazd pod Miękinie gdy ma się ponad 100 km w nogach nie idzie szybko. Ale mamy zapas, nie trzeba finiszować w typowy dla nas, morderczy sposób.
Do bazy docieramy koło 21:45.
Nasz wynik to ponad 1000 punktów przeliczeniowych, co Basi daje 5-te miejsce. Niezły start i świetny rajd. Compas pokazał klasę i to po raz kolejny. Czpaki z głów bo trasa fantastyczna (mówię to z pełną świadomością że całej nie widziałem :P)
Finalnie jednak objeżdżamy mokradła w trójkę i 65 łapiemy od porządnej drogi.
Teraz skok na 42, Grzesiek nas wyprzedza i wracając z punktu krzyczy "podjechałem pod sam punkt!!" - za chwilę wiemy już o co Mu chodziło, rzeczywiście podjechać pod punkt to nie taka prosta sprawa. Jest dość grząsko, ale się udaje :)
Skaczemy po 54, który łapiemy dość łatwo ale postanawiamy nie wracać po 73, tylko cisnąć na zachód. Znowu, sporo czasu by nas kosztował skok po 73, a tak kierujemy się na 31 i potem na 53.
Ruiny pod 31 poszły szybko, bo zaatakowaliśmy od drogi, ale pod 53 było ostre podejście z buta. Kolejna "dobra techniczna skarpa" do pokonania :).
Przeskakujemy na drugą mapę - dochodzi 20:15. Zostało już bardzo mało czasu (limit do 22:00 a Miękinia nie wybacza błędów).
Łapiemy zatem jeszcze 41 i 61 i kierujemy się na bazę. 61 to jest MEGA punkt --> ogromna skała, chore nachylenie stoku, wspinaczka na czworakach, zjazd na butach. Doskonały punkt !!!
Jest 21:20 kiedy wpadamy do Krzeszowic. Chcielibyśmy złapać jeszcze 63 i 35 po drodze, ale nie ryzykujemy. Podjazd pod Miękinie gdy ma się ponad 100 km w nogach nie idzie szybko. Ale mamy zapas, nie trzeba finiszować w typowy dla nas, morderczy sposób.
Do bazy docieramy koło 21:45.
Nasz wynik to ponad 1000 punktów przeliczeniowych, co Basi daje 5-te miejsce. Niezły start i świetny rajd. Compas pokazał klasę i to po raz kolejny. Czpaki z głów bo trasa fantastyczna (mówię to z pełną świadomością że całej nie widziałem :P)
Kategoria Rajd, SFA