aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Zawody szermiercze ŁÓDŹ 2019

  • Aktywność Sztuki walki
Niedziela, 26 maja 2019 | dodano: 28.05.2019

Gdy duża część czytelników tu zaglądających uderza na OrientAkcje lub Kierat, my zapominamy na chwilę o rowerach i lampionach punktów kontrolnych i w sobotni poranek ciśniemy do Łodzi. Jeśli zastanawiacie się, jak mogliśmy zapomnieć o punktach kontrolnych, to powiem Wam, że było to tak. Stoję sobie na spokojnie na warcie i nagle podbija dwóch typów w dziwnym kabriolecie. Jeden to dziadek w kapturze, a drugi to jakiś lokalny wujo-pomagier na farmie wilgoci. Myślę sobie: "o! ta dwójka będzie na pewno wiedzieć coś o lampionach". Pytam dziadka czy dostanę je na OrientAkcji, a On mi na to, że "to nie są lampiony, których szukacie". Wyglądał dziwne, ale był naprawdę przekonywujący. Tym sposobem zamiast na akcję, to jedziemy na na zawody szermiercze do Łodzi.
Kto zna nas trochę bardziej od strony żelaza, ten może zapytać: ale jak to? Przecież zawody Pucharu 3 Broni odbywają się  u Was we wrześniu, październiku i listopadzie. To skąd nagle jakiś maj?
Jestem Wam winny słowo wyjaśnienia, bo rzeczywiście nie opisywałem jeszcze tutaj naszych majowych event’ów.
Podobne jak o innych zawodach, nie robię relacji minutowej, ale podzielę się z Wami różnymi przemyśleniami, refleksjami oraz postaram się przybliżyć Wam jeszcze bardziej, czemu na rajdach na orientację jeździmy wyłącznie pod (jedyną słuszną) banderą Szkoły Fechtunku ARAMIS (SFA). Zapraszam zatem na opowieść o mieście środka… Polski.

„Tylko nieznane przeraża człowieka, ale dla tego który stawia mu czoło, to już nie jest nieznane…”
Zawody Pucharu 3 Broni, czyli właśnie te rozgrywane na koniec lata i jesień to duże imprezy, na które stawiają się zawodnicy ze wszystkich poziomów wyszkolenia. Nierzadko (czytaj zawsze) oznacza to ostrą i zażartą rywalizację o każdy pucharowy punkt oraz o miejsce w ogólnym rankingu na koniec cyklu. Dla wielu osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z szermierką, pierwsze zawody to ogromne przeżycie, ale i duży stres. Wiecie pytania kotłujące się w głowie: czy jestem wystarczająco gotowy, czy się nie skompromituję…. Przecież broń w ręce mam dopiero niecały rok, a tam będą zawodnicy z 10-letnim stażem… i tak dalej, i tak dalej. Jeśli chodzi o wymyślanie różnego rodzaju fobii i strachów nasz umysł nie ma sobie równych.
Ich umysły jeszcze nie wiedzą, jak wygląda prawdziwa walka. Pamiętacie tą scenę (jak nie wstyd, wtedy kierunek przypisy, ale nie zapomnijcie o samo-biczowaniu wieczorem w ramach kary) - ona jest prawdziwa do bólu:

- Are you ready?
- I can... I can barely stands
(niespodziewany but na klatę) - Death does not wait for you to be ready! Death is not cosiderate... or fair (leci drugi na klatę) (*)

Wychodząc zatem naprzeciw tymże obawom (w trochę bardziej cywilizowany sposób niż ten powyżej), 3 lata temu zaczęliśmy organizować dodatkowe zawody, które mają pomóc oswoić się naszym nowym szermierzom z klimatem zawodów. Tak oto narodziły się:
- zawody Kobiet (i to mimo tego, że jest u nas odrębna klasyfikacja kobiet w Pucharze) 
- zawody Debiutantów/Nowicjuszy

W pierwszych zawodach startują same dziewczyny - to oczywiste, ale często są to młodsze stażem Zawodniczki. Te najlepsze w nich nie występują – oddając możliwość mniej doświadczonym Koleżankom pobić się o medale. Czemu to robią? Na to pytanie odpowie Wam następy rozdział naszej opowieści, ale nie będzie to odpowiedź wprost – naświetlę Wam pewne zagadnienie, a wnioski spróbujcie wyciągnąć sami. Wierzę, że Wam się uda :)
Drugie zawody są dla dwóch grup naszych uczniów: pierwsza z nich to osoby, które są w szkole krócej niż dwa lata. Jeśli były odważne, to być może startowały już w Pucharze 3 Broni, czyli w warunkach o wiele trudniejszych, ale nadal ich doświadczenie sparingowe nie jest duże. Druga grupa to osoby, które mają nieokreślony odgórnie staż w szkole, ale nigdy jeszcze w zawodach nie startowały i będzie to ich debiut.
Oczywiście dziewczyny spełniające wszystkie warunki (czyli bycie dziewczyną i debiutantem), mogą wystartować zarówno w sobotę, jak i w niedzielę czyli w obydwu zawodach. Dziewczyny spełniające tylko jeden warunek np. bycie debiutantem, w kategorii kobiet wystartować nie mogą. Albo na odwrót – mogłem coś pomieszać… ale ja tu sędziować przyjechałem. Sędziować i oglądać przemoc, a nie problemy gender rozkminiać.
Jednocześnie Łódź jest naszym dość świeżym, acz już mocno ugruntowanym oddziałem, więc uczynienie z niej gospodarza eventu bardzo podniesie prestiż tej placówki… a i wszyscy mają relatywnie blisko: od Tripolis (Trójmiasta), przez Toruń, Warszawę, Wrocław, Katowice i Kraków.

"Wojna nie ma nic z kobiety” Hmmm a może właśnie nie i „Piekło nie zna furii takiej jak kobieta wzgardzona” (*)
Słowo komentarza dlaczego kobiety walczą u nas w kategorii OPEN, bo może wydać Wam się to dziwne.
Odpowiedź jest prosta: szermierka jest niesamowitą sztuką walki, gdzie siła, szybkość, wytrzymałość mają ogromne znaczenie… ale tylko do pewnego momentu: na etapie high-level oraz mistrzowskim predyspozycje fizyczne bardzo tracą na znaczeniu i liczy się psycha, technika oraz taktyka. Widać to z resztą po wynikach, gdy niektóre zawodniczki lądują na podium w kategorii OPEN, w teorii fizycznie nie mając najmniejszych szans z jakimś wielkoludem. Nie jest to jednak walka na gołe pięści i kopyta. 
Myślicie, że to przypadek albo ktoś Im odpuszcza? To powiem Wam tak: sport walki, totalna rywalizacja, od tej walki zależy czy przejdziesz dalej, jesteś wielkim facetem – dwa razy większym od dziewczyny naprzeciwko Ciebie i trochę nie wyobrażasz sobie, że możesz tą walkę przegrać...
no bo tak trochę głupio będzie i koledzy będą się śmiać… czujecie to?
No więc właśnie! Uwierzcie, że nikt Im nie odpuszcza, a część osób to chce po nich przejść za wszelką cenę. Po prostu zmieść dziewczynę z planszy i najwyżej przeprosić później, że nie chciało się walnąć aż tak mocno…. Ale to oczywiście dopiero po wygranej.
Nie wierzycie? Polecam jedno ze zdjęć poniżej.
A mimo to stają na podium w kategorii OPEN. A mimo to wracają z medalami.
Ograniczenie dziewczyn do startu tylko we własnym gronie, bardzo mocno wpłynęło by na ich poziom. Statystycznie na sporty walki przychodzi więcej męskiej części społeczności, co automatycznie przekłada się to, że liczba dobrych zawodników jest spora (statystyki i rachunek prawdopodobieństwa). Gdyby kobiety miały walczyć tylko we własnym gronie, zostałaby odebrana Im szansa na zmierzenie się z wieloma trudnymi przeciwnikami w trudnych warunkach, a wyniki pokazują, że nie są w tym starciu bez szans.
A walka z trudnymi przeciwnikami, wysoka poprzeczka i trudności… czyż to nie jest to, co nas rozwija, uczy, umacnia? Tak, ja wiem… czasem też frustruje, jak przegrywamy po raz n-ty… ale taka jest droga do Mistrzostwa. Mimo, że kocham cytaty:

„there is only one way to become a champion, never f***king lose” (*),


ale chyba wiecie, że to nie do końca prawda i to Alfred ma rację, a Gannicus blefuje (jeśli pamiętacie teleturniej z lat 90-tych "Szalone Liczby" i teksty typu Dusia ma racje,a January blefuje).  

Tak więc, to Alfred prawdę Wam powie:

„Why do we fall , Mr Bruce? So we can learn to pick ourselves up" (*)

Dobra, dość słów - popatrzcie na akcje, które udało się uchwycić w obiektywie.

Ach te walki na Rapiery.  Klaudia i Magda w zwarciu.

Wiktorii marzy się wiktoria i broni się zasłoną czwartą przed natarciem ze strony Magdy.

Marika odrąbuje Magdzie ramię.

Kasia ze stoickim spokojem broni się zasłoną przed natarciem w pierś.

Marika w natarciu na głowę w wypadzie skoczno-ślizgowym. Czy Paula zdąży z zasłoną?

Marika może mieć problem z wyhamowaniem przed Rapierem, który nagle zawisł przed jej twarzą.

Dzień jak co dzień u Kasi. Zasłona - odpowiedź to naprawdę spoko taktyka.

Podium w trójboju klasycznym - Zawody Kobiet. Takie bukiety to ja rozumiem.


„Styk nad białą linią”
Pasuje Wam, jak to brzmi… ? Jest klimat, nie?
Powiedzcie to jeszcze jakimś grobowym głosem i robi się psychodela.
Zawodnicy na miejsca, salut, postawa, styk… nad białą linią, walczyć!
Hermetyczne - wiem, wybaczcie - niemniej idzie się domyślić, że są to komendy poprzedzające walkę. Styk oznacza, że klingi powinny się ze sobą zetknąć – w Szpadzie i Rapierze zawodnicy zaczynają daleko od siebie, ale w Szabli walkę rozpoczynają w styku broni (czemu tak jest – o tym może innym razem bo to złożony temat. Nie W(y)BIEGAJMY tak szybko w przyszłość…). Dobra, już kończę z tymi hermetycznymi docinkami i odpowiadam jasno i klarownie. Na razie niech Wam wystarczy fakt bez wyjaśnienia: Szable zaczynają w styku, a tak jakoś wyszło, że najważniejsze walki czyli od ćwierćfinału wzwyż, sędziowaliśmy w takim miejscu sali, że styk kling wypadał nad białą linią na parkiecie. No i wyszło samo: Styk nad białą linią.
A skoro jesteśmy już przy zawodnikach to powiem Wam, że dopisało!
18 osób!! To piękny wynik, zwłaszcza że mówimy tylko o Debiutantach.
Oznacza to, że do grupy wszystkich naszych zawodników dołączyło właśnie 18 nowych osób.Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nasze wrześniowe czy październikowe zawody powiększą się o taką liczbę osób. To jest mocny wzrost!
Jeśli chodzi o zawody kobiet, to było ich mniej niż w tamtym roku (stosunek 6 do 10), ale cóż… nie udało się w tym roku części dziewczyn namówić na start. Co ciekawe niektóre wystartowały w niedzielę w zawodach debiutantów (czyli w open) nie startując w kategorii im dedykowanej!! To tak jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości odnośnie poprzedniego rozdziału :)
Tu chciałbym także podziękować wszystkim doświadczonym (tym szermierczo i tym przez los) Zawodnikom i Instruktorom, którzy przyjechali pomóc w organizacji i sędziować. Sam wiem, jak jest to ciężkie wystać całe zawody, kiedy się nie walczy i tylko sędziuję… człowieka skręca, ciągnie na planszę, ale to nie jest event dla nas. My tu jesteśmy tylko oprawą… dziękujemy, że stanęliście na wysokości zadania i pomogliście nam w organizacji tego eventu.

Paweł i Michał w walkach eliminacyjnych

Wiktoria Wiktorii nad Robertem.

Finał Szpady: Miłosz vs Kasia.

Finał Szpady: Miłosz vs Kasia. Punkt za punkt!


Łódź you like to… DIE?
Zakochałem się w tej grze słów… Łódź you like. Hah piękne! Nie, nie jest to mój test – przyznam się bez bicia. Przechadzając się ulica Piotrkowską po prostu wpadła mi w oczy siatka… to znaczy nie dosłownie. Nie, że dostałem siatką po ryju, ale że zauważyłem po prostu dziewczynę z siatka z takim napisem na ramieniu no i mnie urzekła…. Eeee zamotałem… napis nie był na ramieniu, ale na siatce, no i nie dziewczyna mnie urzekła ale siatka (Basia, naprawdę! Nie będę przecież dojeżdżał do Łodzi – no bez przesady. Wszędzie, ale nie do Łodzi… tzn. eee… to znaczy nigdzie, oczywiście że nigdzie...) . Dobra, dość bo zaraz zgi… wracajmy do tematu.
Jak brzmiało pytanie? A właśnie: ŁÓDŹ YOU LIKE 2 DIE? Ja mówię NIE, ale inni już niekoniecznie tak odpowiadają na to pytanie.
Jako, że były to zawody Debiutantów to poziom walk był bardzo zróżnicowany. Czasami zaskakująco wysoki (i nie przesadzam, naprawdę parę osób zaprezentowało się z bardzo dobrej strony i pokazało, że nie próżnują na treningach), a czasami taki że ECH… nie, nie jest to jęk zachwytu. Jest to po prostu jęk – taki bez dodatkowego określenia.
Oczywiście, nie nabijam się z tego – wszyscy przecież się uczymy i każdy z nas był kiedyś na takim etapie (niektórzy nadal są...).
No i znowu zrobiło się hermetycznie. Zapytacie mnie, na o jakim etapie mówię. Już tłumaczę wszystkim nie szermierczym Czytelnikom. Już rok temu, podczas relacji z Pucharu Neptuna 2018 pisałem Wam o trafieniach obopólnych czyli dublach. W naszej filozofii trafienia obopólne to najgorsze, co może się zdarzyć w walce. Oznacza to bowiem, że obaj zawodnicy zaniedbali swoją obronę i najprawdopodobniej nie żyją. Każdy z nich zadał trafienia i żaden z nich trafienia nie uniknął. U nas wynik takiej walki jest gorzej punktowany niż wynik walki przegranej (w relacji z Neptuna macie szczegóły).
Ta także jedna z głównych różnic między szermierką klasyczną na szermierką sportową. W szermierce sportowe – w bardzo dużym uproszczeniu – zawodnikom nie opłaca się bronić. Atak lub kontratak statystycznie przynosi więcej korzyści niż obrona, ponieważ punkt zdobywa osoba która trafi pierwsza, a jeśli trafienia zostaną zadane w tym samym momencie (mówimy tu o milisekundach…) to obaj walczący otrzymują punkty. Dlatego też szermierka sportowa dla przypadkowego widza jest (co najmniej) nieczytelna: dwie osoby rzucają się na siebie, a sędzia decyduje kto był pierwszy. Co gorsza, bazując na takiej zasadzie dawno przestała być sztuką walki. To sport o określonych zasadach, niemający już niestety wiele wspólnego z prawdziwą walką na ostrą broń.
U nas także zdarzają się trafienia obopólne, a im mniejszy stopnień wyszkolenia zawodników tym trafień takich jest więcej. Dlaczego tak jest? To bardzo złożone zagadnienie treningowe ale w dużym uproszczeniu opiera się to na: braku kontroli nad walką (działania chaotyczne), przecenieniu własnych sił, niedocenienia sił przeciwnika, zaniedbaniu obrony lub czasem na najzwyklejszej panice – zamknięciu oczu i wystawieniu ręki do przodu.
Skoro mówimy o zawodach debiutantów to trafień obopólnych trochę było. Zobaczcie tę serię zdjęć i wyobraźcie sobie co by było gdyby broń była ostra. No, Szpady to by weszły chyba po rękojeść i to w obu zainteresowanych. Tak się przegrywa walki... widowiskowo.





Zawodnicy muszą nauczyć się bronić. Muszą nauczyć się wygrywać z przeciwnikiem, zapewniając sobie jednocześnie bezpieczeństwo. Dlatego też zawody – zwłaszcza dla Debiutantów – są tak cennym doświadczeniem.
U nas zaliczenie 2 lub 3 trafień obopólnych na zawodach powoduje, że nie wychodzi się dalej.
Czasami nawet już 1 trafienie obopólne sprawia, że nie przechodzi się do kolejnego etapu zawodów. Dzieje się tak, gdy duża liczba innych zawodników wygra swoje walki „na czysto”. Zasada ta wymusza zatem na Zawodnikach konieczność obrony. Chyba jesteśmy jedynym sportem / sztuką walki, gdzie do finału wchodzą 4 osoby, ale może zaistnieć sytuacja, gdy nikt nie zdobywa ani pierwszego, ani drugiego, ani trzeciego miejsca. Wszyscy dostają miejsce czwarte i nie odbywa się dekoracja medalowa, ponieważ żaden medal nie zostaje przyznany.
Myślicie, że to sytuacja hipotetyczna? Otóż nie, jestem laureatem jednego z takich czwartych miejsc. Marek także. (dla Nieszermierczych Czytelników – nasz główny Trener). I dwójka innych świetnych szermierzy również. Nie wytrzymaliśmy presji i obie walki półfinałowe zakończyły się trafieniami obopólnymi. Bolesna lekcja pokory dla nas wszystkich i piękny dowód na poprawne działanie naszego systemu. Nikt z nas nie wygrał. Wszyscy polegliśmy.

Bartek w natarciu.

Odpuszczanie dziewczynom, level expert :)


Oczywiście nauka bezpiecznej walki, nie przychodzi łatwo. Z jednej strony dysponujemy w pełni profesjonalnym sprzętem ochronnych, który zapewnia naprawdę wysoki poziom bezpieczeństwa walki, co umożliwia nam sparingi na pełnej sile i prędkości. Jest to poziom realności nie do odwzorowania np. w walce wręcz – bo tam ze względów bezpieczeństwa nie wolno na przykład uderzać w tył głowy, a u nas jest prosta zasada „jeśli uważasz że dasz radę mnie trafić, to to zrób – czekam”.
Mówimy oczywiście o trafieniach „na czysto” czyli bez jednoczesnego otrzymania trafienia.
Z drugiej strony, ten sam poziom bezpieczeństwa sprawia, że zawodnicy gubią gdzieś w walce strach przed bronią. Wiedząc, że nic Im się nie stanie, decydują się na bardzo niebezpieczne, czasem wręcz samobójcze akcje, byle tylko trafić przeciwnika. Coś, na co nie odważyli by się w prawdziwej walce… a nawet jeśli tak, to prawdopodobieństwo śmierci w takiej akcji było by duże, Zakładając zatem, że Im by ta akcja się udała, to zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa w krótkim czasie przestawali by jednak być zawodnikami i to permanentnie. Kończyli by karierę naprawdę nadziani…
Aby Wam to wyjaśnić zastosuję jeden ze znanych sposób narracji: mianowicie metodę AZD – analogię z d***
Wyobraźcie sobie że skaczecie z 3 piętra na beton. Tak powtarzalnie, 3 razy w tygodniu po 40-50 razy. Przed upadkiem chroni Was rozpięta poniżej siatka. Po kilkunastu skokach to zaczniecie może nawet robić akrobacje, bo strach zupełnie zniknie. Przecież nigdy Wam się nic nie stało.
Ale jak sprawa będzie wyglądać gdy zdemontujemy siatkę. Skoczycie? Czemu nie? Przecież nigdy Wam się nic nie stało. Skoczycie przecież w ten sam, znany Wam już sposób. Nawet lot będzie podobny.
Ktoś mi butnie powie: ja skoczę! OK, super! To zróbmy eksperyment. Statystycznie, ile razy Wam się nic nie stanie (tak, jest to możliwe), a ile razy złamiecie sobie jakąś ważną kość – np. podstawę czaszki. Naprawdę jestem ciekawy wyników! Kto chętny?
Wiecie, co różni tą sytuację od zdjęcia protektorów i walkę na ostrą broń? Nieuchronność. Z grawitacją nie podyskutujecie. Powiedzenie, że w nią nie wierzycie, nie zmieni faktu uderzenia czaszką w ziemię.
Ale założenia względem umiejętności przeciwnik nie są już dla Was takie pewne?
Panie, jestem tak dobry że On mnie nie trafi. Nie ma na to szans. Naprawdę wygodna opinia. Niestety częsta... Jakże budująca nasze ego. Przecież każdy chce być najlepszym. Z jakiegoś powodu zakładamy, że to nam musi się udać.
Pamiętajcie, żeby ktoś był najlepszy to inni muszą być gorsi… sorry, tak to działa.
Dlatego przeciwnik z bronią to bardzo niebezpieczna osoba, nawet jeśli czujecie się fechtmistrzami. Nigdy nie wolno Wam założyć, że jest on niegroźny!! To prosta droga do kłopotów. Zaufacie swoim Instruktorom, a wyszkolimy Was... (może nie w dwa księżyce, ale na pewno w jakimś skończonym czasie), na naprawdę zacnych szermierzy.

"You know how fight 6 men. We can teach you how to engage 600" (*)

Zapamiętajcie jedno: duble przytrafiają się każdemu. Nawet w walkach na poziomie mistrzowskim.
Niemniej matematyka i jej narzędzie w postaci analizy statystycznej to wasz wielki przyjaciel.
Jeśli większość waszych walk (z różnymi przeciwnikami) kończy się dublami, to już nie jest to pech czy wypadek przy pracy.
Powtarzalność na poziomie 70 czy 80 procent to już prawidłowość. Oznacza to, że albo wy walczycie dublogennie albo to wasi przeciwnicy tak walczą, ale Wy NIE UMIECIE sobie z tym radzić. W obu przypadkach jest to WASZ brak kompletnego wyszkolenia technicznego i taktycznego.
Tak, wiem. Przyznanie się do tego nie będzie miłe… ale będzie to pierwszy krok na drodze do stania się lepszym szermierzem.
Pierwszy i chyba najważniejszy, bo otwierający oczy i drogę do wielu tajemnic władania bronią białą.

Czasami zabraknie centymetrów... a może czasem obrona odległością uda się o włos. To może zależeć od punktu widzenia :) 

A Kasia nadal zasłona - odpowiedź... i tak ma być wszędzie! Zasłona to gwarant waszego bezpieczeństwa :)


"We're not going to do anything right now. This is a happy moment" (*)
Dobra… wystarczy już tej instruktorskiej gadki. Zaraz mi ktoś zarzuci, że zabijam naszym Zawodnikom radość z medali i wyników moralizatorskim wykładem o filozofii szermierki.
Gratulujemy wszystkim, którzy wystąpili, niezależnie od miejsc jakie zdobyli. Doświadczenie jakie zdobyliście jest bezcenne i uwierzcie na słowo, zaprocentuje już na jasień, kiedy wystartujemy z Pucharem 3 Broni 2019.
A co do medali, to ładnie się to ułożyło. Prawie każda filia coś wyrwała dla siebie. Nie podaję pełnych wyników, bo nie to przecież chodzi ale wspomnę tylko, że Tripolis zdominowało podium w Szpadzie, Rapierowe złoto i brąz trafiają do Krakowa, Łódź okupuje podium w zawodach kobiet, Szablowe medale lecą także do Katowic.


Jako Instruktorzy SFA jesteśmy dumni z każdego Zawodnika, który wziął udział w zawodach, a jako przedstawiciele filii Kraków składamy szczególne gratulację „naszym” którzy pokazali że Twierdza SFA Kraków to potęga, z którą trzeba się liczyć.
A na koniec, taka luźna uwaga organizacyjna. Pamiętajcie, że zawody to kapitalne narzędzie treningowe, ale i super zabawa. Rywalizujcie, nakręcajcie się (byle pozytywnie), dawajcie z siebie wszystko i nie przejmujcie jak Wam coś nie wyjdzie. Wyjdźcie z założenia, że na jakimkolwiek turnieju o złote gacie nie warto zajmować 3-ciego miejsca.
Złote gacie są spoko, srebrne ujdą w tłumie, ale od trzeciego miejsca to wolałbym jednak, w takiej sytuacji miejsce tuż poza podium.
I tym lekko chorym akcentem kończę dzisiejszą opowieść :)

CYTATY:
1) "Star Wars E4". Parafraza sceny z poszukiwaniem droidów.
2) Książka "Ziemia, planeta ludzi" autorstwa Antoine Marie Roger de Saint-Exupéry
3) Film "Batman Begins". Bruce Wayne zaczyna swój trening w Lidze Cieni - pierwszy krok na drodze do legendy, którą się stanie. 
4) Tytuł książki o kobietach podczas II wojny światowej, autorstwa Swietłany Aleksijewicz
5) Klasyka. William Congreve "The Mourning Bride"
6) Serial "SPARTACUS: Bogowie Areny". Słowa Gannicus, o tym jak stał się Czempionem. 
7) Film "Batman Begins" ciąg dalszy treningu Bruce (nota bene pojedynek szermierczy na zamarzniętym jeziorze) 
8) "Star Wars E3: Zemsta Sith'ów" gdy Anakin dowiaduje się, że Padme jest w ciąży.


Kategoria SFA


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]