Lubomir i Kudłacze
-
DST
36.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zima w pełni, grube koła wytrzymać w domu nie mogą i ciągle szepcą o KOKAINIE. Wincyj, wincyj, WINCYJ :)
Ruszamy zatem zaspokoić głód białego proszku.
Porywamy Lenona i uderzamy na Zarabie aby stamtąd zaatakować Chełm a potem Łysicę i Lubormir.
W planach jest powrót przez Trupielec, ale lekki falstart wycieczki (powrót po zapomniany ekwipunek) zabiera nam trochę czasu, a poza tym zima to nie lato (witaj w Klubie Tautologii... ) i nie zawsze wiadomo ile zejdzie Ci przepchanie się przez góry rowerem. Jednak w kopnym śniegu idzie pomału.
Trupielec padnie naszym łupem kiedyś indziej.
Lokalna wytwórnia białego proszku :)
Zasypało mnie :) 
"Wszystkie baterie ognia!" :D :D :D
Ciśniemy (na dalekim planie Lenon)
Uha ha rowery dwa (a trzeci robi to zdjęcie) :) 
Klasyka :) 
Skrót do szlaku przez lokalną ścianę :) 
Znowu same bałwany na rowerze zimą w górach :) 
Takie drogi lubimy
Szkodnik walczy z podjazdem
Wciąż dalej i dalej
Ale nawet Szkodnik czasem popchać musi
Ostatnia prosta przed szczytem (a właściwie ostatnia stroma) :) 
OKO SFAROCA (jeden z planowanych punktów na Kompanię KORNĄ... nim zmieniliśmy Beskid Makowski na Lanckoronę)
Shooting star :) 
Tabliczku dla Szkodniczku (i coś zza krzaka) 
Kocham takie drogi !!!
Son of the blue sky :) 
Na zjeździe 
Magia świateł zachodu słońca 
Pagóry, moje kochane pagóry
Znowu wracamy po nocy :) 
Kategoria Wycieczka, SFA






