Zawody Ligi B (SFA)
-
Aktywność Sztuki walki
Sobota, 18 lutego 2023 | dodano: 21.02.2023
Be-(a)-ware, it's official now!!! czyli nareszcie się udało. Udało nam się odpalić - i to w pełnym wymiarze! - zawody tzw. Ligii B czyli zmagania szermiercze dla naszych młodszych (stażem) zawodników. O szczegółach za chwilę, ale niech to wybrzmi, niech ma to swój moment w czasie: udało się. Po "szermierce w czasie zarazy" (2020) i drugim roku plagi (2021), udało się zrealizować projekt, którego początki sięgają roku 2019, kiedy to zadaliśmy sobie jedno zajebiście ważne pytanie: "ŁÓDŹ you like to die?" :P :P :P
Dobra, dość tej hermetycznej narracji, już wyjaśniam o co chodzi.
Jak pewnie wiecie Puchar 3 Broni czyli tzw. TRÓJBÓJ KLASYCZNY rozgrywamy od wielu, wielu lat. I to tak naprawdę wielu bo pierwsze Mistrzostwa, które posłużyły za jego początek, to był przecież rok 2005. Niezły kawał czasu, ale mimo to pamiętam wszystko jakby to wydarzyło się wczoraj. Dla mnie były to moje pierwsze zawody szermiercze w życiu, więc emocje sięgały zenitu (co to w ogóle za określenie... ja tam wolę konkrety, tak "po inżyniersku"... niech mi ktoś e końcu powie jaka to jest dokładnie wysokość, bo to określenie wydaje mi się jednak trochę nieprecyzyjne :P ).
Basia zaczęła startować trochę później bo w 2006 roku i to mimo faktu, że pojawiliśmy się w szkole równolegle bo oboje w 2003 roku. Ona zaczęła swoje starty od "II Mistrzostw" (nota bene, zdjęcie z naszego jubileuszowego wpisu, na którym Basia jest w białym kaftanie, pochodzi właśnie z tamtych zawodów!!).
Potem już wszystko poleciało "z górki" i następne lata zaczęły przynosić kolejne edycje Pucharu 3 Broni, robiąc go - z roku na rok - coraz bardziej trudnym i wymagającym cyklem zawodów. Profesjonalizacja dyscypliny to jest kierunek rozwoju, o którym nam chodzi, nad którym pracujemy zarówno organizacyjnie jak i żelazem (bo przecież startowaliśmy w zawodach przez lata), ale przynosi on także pewne konsekwencje. Mianowicie poziom zawodniczy rośnie bardzo szybko i niektóre osoby, które dopiero co zaczęły swoją przygodę z szermierką, mogą mieć obiekcje startu w zawodach. Oczywiście zależy to w dużej mierze od konstrukcji psychicznej zawodnika, ale dla niektórych, wyjazd na zawody lokalne czy Mistrzostwa, na których można będzie odpaść już w pierwszej rundzie (bo trafi się na jakiegoś "KILLER'a" z 15-letnim stażem w obijaniu masek)... był "lekko" stresujący. Nie dziwię się, bo sam pamiętam jakie emocje targały mną na moich pierwszych zawodach... Euforia i frustracja, determinacja i strach plus jeszcze kilka innych.
Wychodząc naprzeciw temu zjawisku, zorganizowaliśmy w Łodzi, w 2019 roku tzw. Zawody Debiutantów i okazały się one bardzo dużym sukcesem. Przyciągnęły one wielu zawodników, którzy do tej pory, dość zachowawczo podchodzili do pomysłu swojego startu. Jednocześnie my przekonaliśmy się, że to świetne rozwiązanie. Powstał pomysł stworzenia LIGI B, jako ligi przygotowawczej do głównego cyklu zawodów Pucharu 3 Broni, rozgrywanego na jesień. I wiecie jak to bywa... "kiedy wszystko szło tak spoko, nie dojechał na czas Rocco..." (link wyłącznie na własną odpowiedzialność - jak zawsze na tym blogu) i kiedy mieliśmy już wszystko przygotowane aby wystartować z nowym cyklem zmagań szermierczych, pewna "kulka z kolcami" ostro wjeb**ła nam się w plany... i przy okazji rozwaliła prawie całą światową gospodarkę... po prostu wszystko trafił szlag.
Niemniej, co Cię nie zabije, to Cię okaleczy... więc gdy w 2022 udało nam się wrócić do organizacji Pucharu 3 Broni, to wrócił także pomysł Ligi B i na nowo zaczęliśmy przygotowania do odpalenia już całego cyklu, a nie pojedynczego "strzału" jak w 2019 roku. Tak oto doprowadza nas to do dnia dzisiejszego, czyli do pierwszych z dwóch zawodów Ligi B, Kraków 2023. To tyle tytułem wstępu... pora przyjrzeć się co się działo.
Rapier, to jest jednak magia :)
Jak tu nie kochać Rapiera, jak się widzi taki akcje :)
No i znowu: "magic of the moment" (zasłona lekko spóźniona)
"... człowiek się znowu czuje półbogiem, bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem" (klasyk TUTAJ)
Sobota wita nas deszczem. Doskonale - pogoda idealna: można cały dzień siedzieć na sali i obijać sobie maski, przy użyciu Szpad, Szabel i Rapierów. Podobnie pomyślało sporo naszych Szermierzy i stawili się w naprawdę licznej grupie... powiem szczerze, że byłem bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczony frekwencją: Łódź, 3miasto, Poznań, Wrocław, Katowice, no i oczywiście reprezentacja gospodarzy. Ponad 30 startujących na samej lidze B? Kosmos, ale to cieszy, bardzo cieszy i tylko potwierdza, że takie zawody są kolejnym krokiem w kierunku rozwoju dyscypliny (także tej egzekwowanej na zawodnikach - choć z tym to akurat bywa KUPA roboty. Taki mega-hermet dla tych, którzy wiedzą o co chodzi...).
Rejestracja, kontrola sprzętu, odprawa i zaczynamy. Grupa Armii "SFA Południe" (Kraków, Wieliczka) wystawiła potężną reprezentację, więc mimo "przemieszania" zawodników lokalizacjami, nie obyło się bez kilku bratobójczych walk.
Dla nas z Basią to także idealna okazja aby zaobserwować czego nauczyli się (lub nie...) nasi podopieczni. A wiecie jak jest...
"Twoi uczniowie będą tacy jak jesteś, a nie tacy jakimi chcesz aby byli..." czyli innymi słowy "z wielką mocą wiążę się wielka odpowiedzialność"
...trenerska. Odpowiedzialność trenerska. Pierwszy cytat to słowa - nieżyjącego już niestety - profesora Zbigniewa Czajkowskiego, legendy polskiej szermierki, u którego mieliśmy zaszczyt - w pełnym znaczeniu tego słowa - robić z Basią kurs instruktorski na AWF Katowice. Na każdym kroku przekonujemy się, jak niesamowicie prawdziwe jest to stwierdzenie. Prawdziwe... aż do bólu. W praktyce oznacza to zatem ogromną odpowiedzialność, aby swoim zachowaniem, czyli dosłownie "sobą", promować pewne postawy zawodnicze, których będziemy potem oczekiwać od swoich uczniów. A oczekujemy często bardzo wiele: od gry fair-play, przez umiejętność zarządzania emocjami w walce (to jest mega trudne... znam to z autopsji... autopsji czyjejś czyli niejednego pokrojonego "krzykacza" :P :P :P) po umiejętność wyciągania wniosków i dobierania taktyki do przeciwnika, z którym przyjdzie Im skrzyżować klingi.
Tym bardziej cieszy, gdy przed walką Zawodnicy podchodzą do nas i pytają "co robić w nadchodzącej walce". My takich odpowiedzi udzielamy, ale czasami "wiedzieć co", a "umieć jak" to są dwa różne światy. Dla nas to także ciekawa obserwacja, bo możemy spotkać się z całym spektrum zachowań:
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik stosuje się do rady i Mu to wychodzi lub nie, ale próbuje i można ocenić nad jakim elementem pracować...)
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik nie stosuje się do rady robiąc różne inne działania, ale po walce twierdzi, że się stosował do udzielonej rady) - tu bywa zabawna dyskusja po walce
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik stosuje działanie, mimo że przeciwnik NIE opuszcza broni...) - tu bywa jeszcze zabawniejsza dyskusja
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik robi działanie B, gdy przeciwnik opuszcza broń... powtarzalnie... działanie B, które jest np. odwrotnością działania A...)
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (a zawodnik chwilę później stwierdza, że A na pewno nie zadziała i że wie lepiej...) - no OK, ale po ch*j zatem pytałeś :D
No powiem Wam, że bywa kosmos z postrzeganiem sytuacji z boku, a zza maski. Obserwacje potrafią rozjeżdżać się jak korytarz życia na autostradzie...
Trochę mi to przypomina mnie samego z początków nauki szermierki... kiedy dostawałem radę: uspokój walkę, a ja mówiłem "OK" i ruszałem na pełnej k***e... tzw na pełnej p***e..., a nie - to też nie to określenie... mocy, na pełnej mocy. Ruszałem na pełnej mocy do przodu przyspieszając walkę jeszcze bardziej. A potem, schodziłem wściekły z dublem i twierdziłem uparcie, że przecież zwolniłem!
Taaaaak... w niektórych, młodych-gniewnych widzę siebie samego z dawnych lat.
Nieśmiertelne, po prostu nieśmiertelne "do as I say, don't do as I do"
Z dedykacją dla naszych Uczniów, z taką trochę mentorską troską... ale tylko tych którzy nas - chociaż czasem - słuchają :P
"The smell of resined leather,
the steely iron mask
as you cut and thrust and parried
at the fencing master's call
He taught you all he ever knew,
to fear no mortal man..." (całość TUTAJ)
chociaż muszę przyznać, że kiedyś - kiedy ja wychodziłem na planszę to sercu zawsze mi grało:
"If you win or you lose,
it's a question of honour
and the way that you choose
it's the question of honour...
I can't tell what's wrong or right
If black is white or day is night
(but) I know when two men collide
IT'S A QUESTION OF HONOUR..." (całość TUTAJ)
Pojedynek na broń białą ma w sobie coś hipnotyzującego... można się ścigać, grać w jakąś grę, rywalizować w dowolny sposób i też jest fajnie, ale jednak gdy skrzyżuje się z kimś klingi, to jest to zupełnie nowa jakość. Cieszę się zatem, że tylu naszych nowych podopiecznych podziela to uczucie i wystartowało w zawodach.
Głębokie gardło :)
Ładny ten wypad, ale czemu to natarcie idzie tak nisko... i czemu obrona "krzywą" czwartą zamiast drugą lub siódmą :P
Kwintesencja Rapiera - z obu stron zasłona lewakiem i natarcie Rapierem... piękne dopełnienie "El circulo magico"
Venom przygotowuje się do natarcia :)
Najgorsza robota na świecie, zawód podwyższonego ryzyka :D
Zawody Ligi B to także okazja dla naszych młodszych stażem sędziów, aby praktykować... czyli uczyć się sędziować, a to nie jest łatwe. Nie chodzi mi tutaj o przyswojenie zasad, bo tu sprawa jest w sumie dość prosta: albo ktoś spuścił komuś łomot, albo ktoś ten łomot dostał (to tak zwana powszechna zasada zachowaniu WPRD-Olu)... no dobra! OK, OK... wiem, że upraszczam... bo przecież konwencja i i duble... ale nie czepiajmy się szczegółów. Chodzi o pewną ideę.
Chodziło mi tu raczej o postrzeganie akcji, bo walki często toczą się w bardzo szybkim tempie i utrzymanie koncentracji, jest naprawdę trudne. Największy grzech początkujących sędziów? Sędziują ostatnią akcję... nie widzą na przykład 2-3 trafień w lewo, które padły wcześniej i sędziują trafienie w prawo, które zostaje zadane już "całe wieki" później, ale Oni nie zdecydowali się zastopować walki (co jest dużym błędem).
Niemniej, nie da się tego po prostu wyuczyć, to trzeba wypraktykować - oglądnąć 1000-ce walk i nauczyć się "czytać" intencje zawodników. Jak zaczniecie widzieć, że zawodnik A wykonał wiązanie i pchnięcie z kryciem w linii 6-stej, na co zawodnik B bronił się zasłoną oporową i dał odpowiedź, którą zawodnik A spróbował wyprzedzić (czyli de facto ponowił) to będziecie w stanie ocenić czy wystąpiła różnica tempa w ocenianej akcji. Pamiętajcie, że różnica czasu, a różnica tempa to dwie różne rzeczy, ale o tym może kiedyś indziej...
Sędziowanie to także niewdzięczna fucha, bo wszyscy mają do Ciebie pretensje - przecież to nie ich wina, że nie umieją walczyć i przegrali... to jest twoja bo twoja ocena nie pokrywa się z ich wizją rzeczywistości. Abstrahując od tego, że nie oceniamy jakości trafień (bo to głupota - ale o tym też kiedyś indziej) to do dziś pamiętam jedną rozmowę:
Gość otrzymał prawdziwego skull-crusher'a w czapę... bałem się, że wgniotło Mu ze 3 kręgi w kręgosłupie, takiego strzała na masku zaliczył. Jednocześnie... końcówka broni trafił przeciwnika w lewą dłoń... w sumie, to był bardziej przypadek niż intencjonalne trafienie... i co? Jego opinia o sytuacji: miałbym szramę na twarzy, a Tobie odcięło by rękę... pół kilko żelaza, w prawdziwej walce zaostrzonego, spada Ci na głowę z taką siłą, że zgina Ci "stawy w kolanach", a maska ma widoczne wgniecenie kraty... a Ty twardo twierdzisz, że miałbyś szramę na twarzy. Masz ryj z betonu... czy tylko umysł? Bo ja już nie wiem...
Tak więc pamiętajcie, szanujcie sędziów swoich - możecie trafić na gorszych... wiecie na przykład "ślepych liniowych" i niedomagających głównych :)
To klasyczne już - jak nasze szermierka - pytanie "Liniowi?"... a tu cisza i chorągiewki opuszczone... ech.
Wyroki śmierci są tu na porządku dziennym, a groźby karalne adresowane są do nas masowo :)
No, ale nie śmiejąc się już - trzeba się tego gdzieś nauczyć, doświadczenia się nie przeskoczy, a gdzie będzie lepsza okazja do nauki niż zawody. I podkreślam raz jeszcze, nie mówię tylko o postrzeganiu walki, ale o całym ceremoniale, zwłaszcza w finałach, gdzie dodaje to klimatu toczącym się walkom.
Potrzeba nam wyszkolonych sędziów czyli zawodników, którzy rozumieją ideę szermierki klasycznej, umieją postrzegać i oceniać akcje (i to takie, które dzieją się czasem w mgnieniu oka,) a do tego trzeba umieć radzić sobie ze stresem wynikającym z odpowiedzialności za powierzone zadanie - przecież komuś przekreślamy marzenia, mówiąc że odpadł i nic nie wygrał. Prawie mi przykro... prawie, bo jakieś takie kruche były to marzenia. Szybko się przekreśliły, roztrzaskały :D
Żartuję oczywiście, w Lidze B każdy jest zwycięzcą: bo się odważył, bo spróbował, może nabrał ochoty (bo doświadczenia na pewno) i wystartuje w cyklu Pucharu 3 Broni 2023.
Bardzo na to liczymy!
Zasłona druga nie broni łapy od góry :P
Nawet trochę publiczności nam przyszło :)
...w sumie to sporo jak na zawody Ligi B
Droga do Poznania... szermierki może być długa i kręta, ale może być też wspaniałą przygodą
Tak! Już w kwietniu drugie zawody Ligi B, których gospodarzem będzie Grupa Armii "SFA PÓŁNOC" (Dywizja eee tzn. filia w Poznaniu). Patrząc po emocjach jakie towarzyszyły naszym zawodnikom, to wszyscy JUŻ czekają na te zawody. To dobrze, to bardzo dobrze, bo przecież o to w tym chodzi. Zawody to może i dla nas pewne narzędzie treningowe, ale także kapitalna zabawa, więc pilnujcie ogłoszeń co i kiedy :)
Ale nim zawitamy do Poznania, to dwa słowa podsumowania o krakowskiej edycji:
- udało się
- zajebiście się udało
- duża frekwencja i całkiem niezłe walki finałowe
- sporo emocji, bo latały maski... latały k***wy, latała broń. Kontrola emocji - tego też trzeba się nauczyć. I nie dlatego, żeby nie cisnąć maską przez całą salę, ale po to uspokoić walkę i wypracować sobie moment trafienia. Pojedynek to czasem długa gra, naprawdę długa gra... nerwów.
Jak mawiał profesor Czajkowski "kochaj szermierkę w sobie, a nie siebie w szermierce", więc pracujcie nad gaszeniem płonącej krwi i nauczcie wypracowywać sobie - czasem długo i cierpliwie - zwycięstwo. Praca, pokora, determinacja.
A nawet jeśli Wam się nie uda, to pamiętajcie że porażka - owszem, może być tragedią, ale może być też lekcją - momentem nauki.
Odsyłam do naszego jubileuszowego wpisu gdzie opisywałem swoje największe "momenty nauki" w mojej karierze zawodnika.
A jeśli już kompletnie nie wiesz co robić, to rób pompki - pompki są dobre na wszystko. Podziękujesz nam kiedyś za tą radę :D
Głębokie gardło 2: Po rękojeść :)
Jeszcze jedno z Rapiera :)
Medaliści wszystkich konkurencji: Szpada, Szabla, Rapier (M/K) + Trójbój klasyczny (suma punktów ze wszystkich 3 kategorii)
Bez kitu, zdjęcie wyszło jakby to była nasza Gwardia Przyboczna - chociaż w sumie czemu nie :D :D :D
Dobra, dość tej hermetycznej narracji, już wyjaśniam o co chodzi.
Jak pewnie wiecie Puchar 3 Broni czyli tzw. TRÓJBÓJ KLASYCZNY rozgrywamy od wielu, wielu lat. I to tak naprawdę wielu bo pierwsze Mistrzostwa, które posłużyły za jego początek, to był przecież rok 2005. Niezły kawał czasu, ale mimo to pamiętam wszystko jakby to wydarzyło się wczoraj. Dla mnie były to moje pierwsze zawody szermiercze w życiu, więc emocje sięgały zenitu (co to w ogóle za określenie... ja tam wolę konkrety, tak "po inżyniersku"... niech mi ktoś e końcu powie jaka to jest dokładnie wysokość, bo to określenie wydaje mi się jednak trochę nieprecyzyjne :P ).
Basia zaczęła startować trochę później bo w 2006 roku i to mimo faktu, że pojawiliśmy się w szkole równolegle bo oboje w 2003 roku. Ona zaczęła swoje starty od "II Mistrzostw" (nota bene, zdjęcie z naszego jubileuszowego wpisu, na którym Basia jest w białym kaftanie, pochodzi właśnie z tamtych zawodów!!).
Potem już wszystko poleciało "z górki" i następne lata zaczęły przynosić kolejne edycje Pucharu 3 Broni, robiąc go - z roku na rok - coraz bardziej trudnym i wymagającym cyklem zawodów. Profesjonalizacja dyscypliny to jest kierunek rozwoju, o którym nam chodzi, nad którym pracujemy zarówno organizacyjnie jak i żelazem (bo przecież startowaliśmy w zawodach przez lata), ale przynosi on także pewne konsekwencje. Mianowicie poziom zawodniczy rośnie bardzo szybko i niektóre osoby, które dopiero co zaczęły swoją przygodę z szermierką, mogą mieć obiekcje startu w zawodach. Oczywiście zależy to w dużej mierze od konstrukcji psychicznej zawodnika, ale dla niektórych, wyjazd na zawody lokalne czy Mistrzostwa, na których można będzie odpaść już w pierwszej rundzie (bo trafi się na jakiegoś "KILLER'a" z 15-letnim stażem w obijaniu masek)... był "lekko" stresujący. Nie dziwię się, bo sam pamiętam jakie emocje targały mną na moich pierwszych zawodach... Euforia i frustracja, determinacja i strach plus jeszcze kilka innych.
Wychodząc naprzeciw temu zjawisku, zorganizowaliśmy w Łodzi, w 2019 roku tzw. Zawody Debiutantów i okazały się one bardzo dużym sukcesem. Przyciągnęły one wielu zawodników, którzy do tej pory, dość zachowawczo podchodzili do pomysłu swojego startu. Jednocześnie my przekonaliśmy się, że to świetne rozwiązanie. Powstał pomysł stworzenia LIGI B, jako ligi przygotowawczej do głównego cyklu zawodów Pucharu 3 Broni, rozgrywanego na jesień. I wiecie jak to bywa... "kiedy wszystko szło tak spoko, nie dojechał na czas Rocco..." (link wyłącznie na własną odpowiedzialność - jak zawsze na tym blogu) i kiedy mieliśmy już wszystko przygotowane aby wystartować z nowym cyklem zmagań szermierczych, pewna "kulka z kolcami" ostro wjeb**ła nam się w plany... i przy okazji rozwaliła prawie całą światową gospodarkę... po prostu wszystko trafił szlag.
Niemniej, co Cię nie zabije, to Cię okaleczy... więc gdy w 2022 udało nam się wrócić do organizacji Pucharu 3 Broni, to wrócił także pomysł Ligi B i na nowo zaczęliśmy przygotowania do odpalenia już całego cyklu, a nie pojedynczego "strzału" jak w 2019 roku. Tak oto doprowadza nas to do dnia dzisiejszego, czyli do pierwszych z dwóch zawodów Ligi B, Kraków 2023. To tyle tytułem wstępu... pora przyjrzeć się co się działo.
Rapier, to jest jednak magia :)
Jak tu nie kochać Rapiera, jak się widzi taki akcje :)
No i znowu: "magic of the moment" (zasłona lekko spóźniona)
"... człowiek się znowu czuje półbogiem, bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem" (klasyk TUTAJ)
Sobota wita nas deszczem. Doskonale - pogoda idealna: można cały dzień siedzieć na sali i obijać sobie maski, przy użyciu Szpad, Szabel i Rapierów. Podobnie pomyślało sporo naszych Szermierzy i stawili się w naprawdę licznej grupie... powiem szczerze, że byłem bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczony frekwencją: Łódź, 3miasto, Poznań, Wrocław, Katowice, no i oczywiście reprezentacja gospodarzy. Ponad 30 startujących na samej lidze B? Kosmos, ale to cieszy, bardzo cieszy i tylko potwierdza, że takie zawody są kolejnym krokiem w kierunku rozwoju dyscypliny (także tej egzekwowanej na zawodnikach - choć z tym to akurat bywa KUPA roboty. Taki mega-hermet dla tych, którzy wiedzą o co chodzi...).
Rejestracja, kontrola sprzętu, odprawa i zaczynamy. Grupa Armii "SFA Południe" (Kraków, Wieliczka) wystawiła potężną reprezentację, więc mimo "przemieszania" zawodników lokalizacjami, nie obyło się bez kilku bratobójczych walk.
Dla nas z Basią to także idealna okazja aby zaobserwować czego nauczyli się (lub nie...) nasi podopieczni. A wiecie jak jest...
"Twoi uczniowie będą tacy jak jesteś, a nie tacy jakimi chcesz aby byli..." czyli innymi słowy "z wielką mocą wiążę się wielka odpowiedzialność"
...trenerska. Odpowiedzialność trenerska. Pierwszy cytat to słowa - nieżyjącego już niestety - profesora Zbigniewa Czajkowskiego, legendy polskiej szermierki, u którego mieliśmy zaszczyt - w pełnym znaczeniu tego słowa - robić z Basią kurs instruktorski na AWF Katowice. Na każdym kroku przekonujemy się, jak niesamowicie prawdziwe jest to stwierdzenie. Prawdziwe... aż do bólu. W praktyce oznacza to zatem ogromną odpowiedzialność, aby swoim zachowaniem, czyli dosłownie "sobą", promować pewne postawy zawodnicze, których będziemy potem oczekiwać od swoich uczniów. A oczekujemy często bardzo wiele: od gry fair-play, przez umiejętność zarządzania emocjami w walce (to jest mega trudne... znam to z autopsji... autopsji czyjejś czyli niejednego pokrojonego "krzykacza" :P :P :P) po umiejętność wyciągania wniosków i dobierania taktyki do przeciwnika, z którym przyjdzie Im skrzyżować klingi.
Tym bardziej cieszy, gdy przed walką Zawodnicy podchodzą do nas i pytają "co robić w nadchodzącej walce". My takich odpowiedzi udzielamy, ale czasami "wiedzieć co", a "umieć jak" to są dwa różne światy. Dla nas to także ciekawa obserwacja, bo możemy spotkać się z całym spektrum zachowań:
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik stosuje się do rady i Mu to wychodzi lub nie, ale próbuje i można ocenić nad jakim elementem pracować...)
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik nie stosuje się do rady robiąc różne inne działania, ale po walce twierdzi, że się stosował do udzielonej rady) - tu bywa zabawna dyskusja po walce
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik stosuje działanie, mimo że przeciwnik NIE opuszcza broni...) - tu bywa jeszcze zabawniejsza dyskusja
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (zawodnik robi działanie B, gdy przeciwnik opuszcza broń... powtarzalnie... działanie B, które jest np. odwrotnością działania A...)
- rób działanie A gdy przeciwnik będzie opuszczał broń (a zawodnik chwilę później stwierdza, że A na pewno nie zadziała i że wie lepiej...) - no OK, ale po ch*j zatem pytałeś :D
No powiem Wam, że bywa kosmos z postrzeganiem sytuacji z boku, a zza maski. Obserwacje potrafią rozjeżdżać się jak korytarz życia na autostradzie...
Trochę mi to przypomina mnie samego z początków nauki szermierki... kiedy dostawałem radę: uspokój walkę, a ja mówiłem "OK" i ruszałem na pełnej k***e... tzw na pełnej p***e..., a nie - to też nie to określenie... mocy, na pełnej mocy. Ruszałem na pełnej mocy do przodu przyspieszając walkę jeszcze bardziej. A potem, schodziłem wściekły z dublem i twierdziłem uparcie, że przecież zwolniłem!
Taaaaak... w niektórych, młodych-gniewnych widzę siebie samego z dawnych lat.
Nieśmiertelne, po prostu nieśmiertelne "do as I say, don't do as I do"
Z dedykacją dla naszych Uczniów, z taką trochę mentorską troską... ale tylko tych którzy nas - chociaż czasem - słuchają :P
"The smell of resined leather,
the steely iron mask
as you cut and thrust and parried
at the fencing master's call
He taught you all he ever knew,
to fear no mortal man..." (całość TUTAJ)
chociaż muszę przyznać, że kiedyś - kiedy ja wychodziłem na planszę to sercu zawsze mi grało:
"If you win or you lose,
it's a question of honour
and the way that you choose
it's the question of honour...
I can't tell what's wrong or right
If black is white or day is night
(but) I know when two men collide
IT'S A QUESTION OF HONOUR..." (całość TUTAJ)
Pojedynek na broń białą ma w sobie coś hipnotyzującego... można się ścigać, grać w jakąś grę, rywalizować w dowolny sposób i też jest fajnie, ale jednak gdy skrzyżuje się z kimś klingi, to jest to zupełnie nowa jakość. Cieszę się zatem, że tylu naszych nowych podopiecznych podziela to uczucie i wystartowało w zawodach.
Głębokie gardło :)
Ładny ten wypad, ale czemu to natarcie idzie tak nisko... i czemu obrona "krzywą" czwartą zamiast drugą lub siódmą :P
Kwintesencja Rapiera - z obu stron zasłona lewakiem i natarcie Rapierem... piękne dopełnienie "El circulo magico"
Venom przygotowuje się do natarcia :)
Najgorsza robota na świecie, zawód podwyższonego ryzyka :D
Zawody Ligi B to także okazja dla naszych młodszych stażem sędziów, aby praktykować... czyli uczyć się sędziować, a to nie jest łatwe. Nie chodzi mi tutaj o przyswojenie zasad, bo tu sprawa jest w sumie dość prosta: albo ktoś spuścił komuś łomot, albo ktoś ten łomot dostał (to tak zwana powszechna zasada zachowaniu WPRD-Olu)... no dobra! OK, OK... wiem, że upraszczam... bo przecież konwencja i i duble... ale nie czepiajmy się szczegółów. Chodzi o pewną ideę.
Chodziło mi tu raczej o postrzeganie akcji, bo walki często toczą się w bardzo szybkim tempie i utrzymanie koncentracji, jest naprawdę trudne. Największy grzech początkujących sędziów? Sędziują ostatnią akcję... nie widzą na przykład 2-3 trafień w lewo, które padły wcześniej i sędziują trafienie w prawo, które zostaje zadane już "całe wieki" później, ale Oni nie zdecydowali się zastopować walki (co jest dużym błędem).
Niemniej, nie da się tego po prostu wyuczyć, to trzeba wypraktykować - oglądnąć 1000-ce walk i nauczyć się "czytać" intencje zawodników. Jak zaczniecie widzieć, że zawodnik A wykonał wiązanie i pchnięcie z kryciem w linii 6-stej, na co zawodnik B bronił się zasłoną oporową i dał odpowiedź, którą zawodnik A spróbował wyprzedzić (czyli de facto ponowił) to będziecie w stanie ocenić czy wystąpiła różnica tempa w ocenianej akcji. Pamiętajcie, że różnica czasu, a różnica tempa to dwie różne rzeczy, ale o tym może kiedyś indziej...
Sędziowanie to także niewdzięczna fucha, bo wszyscy mają do Ciebie pretensje - przecież to nie ich wina, że nie umieją walczyć i przegrali... to jest twoja bo twoja ocena nie pokrywa się z ich wizją rzeczywistości. Abstrahując od tego, że nie oceniamy jakości trafień (bo to głupota - ale o tym też kiedyś indziej) to do dziś pamiętam jedną rozmowę:
Gość otrzymał prawdziwego skull-crusher'a w czapę... bałem się, że wgniotło Mu ze 3 kręgi w kręgosłupie, takiego strzała na masku zaliczył. Jednocześnie... końcówka broni trafił przeciwnika w lewą dłoń... w sumie, to był bardziej przypadek niż intencjonalne trafienie... i co? Jego opinia o sytuacji: miałbym szramę na twarzy, a Tobie odcięło by rękę... pół kilko żelaza, w prawdziwej walce zaostrzonego, spada Ci na głowę z taką siłą, że zgina Ci "stawy w kolanach", a maska ma widoczne wgniecenie kraty... a Ty twardo twierdzisz, że miałbyś szramę na twarzy. Masz ryj z betonu... czy tylko umysł? Bo ja już nie wiem...
Tak więc pamiętajcie, szanujcie sędziów swoich - możecie trafić na gorszych... wiecie na przykład "ślepych liniowych" i niedomagających głównych :)
To klasyczne już - jak nasze szermierka - pytanie "Liniowi?"... a tu cisza i chorągiewki opuszczone... ech.
Wyroki śmierci są tu na porządku dziennym, a groźby karalne adresowane są do nas masowo :)
No, ale nie śmiejąc się już - trzeba się tego gdzieś nauczyć, doświadczenia się nie przeskoczy, a gdzie będzie lepsza okazja do nauki niż zawody. I podkreślam raz jeszcze, nie mówię tylko o postrzeganiu walki, ale o całym ceremoniale, zwłaszcza w finałach, gdzie dodaje to klimatu toczącym się walkom.
Potrzeba nam wyszkolonych sędziów czyli zawodników, którzy rozumieją ideę szermierki klasycznej, umieją postrzegać i oceniać akcje (i to takie, które dzieją się czasem w mgnieniu oka,) a do tego trzeba umieć radzić sobie ze stresem wynikającym z odpowiedzialności za powierzone zadanie - przecież komuś przekreślamy marzenia, mówiąc że odpadł i nic nie wygrał. Prawie mi przykro... prawie, bo jakieś takie kruche były to marzenia. Szybko się przekreśliły, roztrzaskały :D
Żartuję oczywiście, w Lidze B każdy jest zwycięzcą: bo się odważył, bo spróbował, może nabrał ochoty (bo doświadczenia na pewno) i wystartuje w cyklu Pucharu 3 Broni 2023.
Bardzo na to liczymy!
Zasłona druga nie broni łapy od góry :P
Nawet trochę publiczności nam przyszło :)
...w sumie to sporo jak na zawody Ligi B
Droga do Poznania... szermierki może być długa i kręta, ale może być też wspaniałą przygodą
Tak! Już w kwietniu drugie zawody Ligi B, których gospodarzem będzie Grupa Armii "SFA PÓŁNOC" (Dywizja eee tzn. filia w Poznaniu). Patrząc po emocjach jakie towarzyszyły naszym zawodnikom, to wszyscy JUŻ czekają na te zawody. To dobrze, to bardzo dobrze, bo przecież o to w tym chodzi. Zawody to może i dla nas pewne narzędzie treningowe, ale także kapitalna zabawa, więc pilnujcie ogłoszeń co i kiedy :)
Ale nim zawitamy do Poznania, to dwa słowa podsumowania o krakowskiej edycji:
- udało się
- zajebiście się udało
- duża frekwencja i całkiem niezłe walki finałowe
- sporo emocji, bo latały maski... latały k***wy, latała broń. Kontrola emocji - tego też trzeba się nauczyć. I nie dlatego, żeby nie cisnąć maską przez całą salę, ale po to uspokoić walkę i wypracować sobie moment trafienia. Pojedynek to czasem długa gra, naprawdę długa gra... nerwów.
Jak mawiał profesor Czajkowski "kochaj szermierkę w sobie, a nie siebie w szermierce", więc pracujcie nad gaszeniem płonącej krwi i nauczcie wypracowywać sobie - czasem długo i cierpliwie - zwycięstwo. Praca, pokora, determinacja.
A nawet jeśli Wam się nie uda, to pamiętajcie że porażka - owszem, może być tragedią, ale może być też lekcją - momentem nauki.
Odsyłam do naszego jubileuszowego wpisu gdzie opisywałem swoje największe "momenty nauki" w mojej karierze zawodnika.
A jeśli już kompletnie nie wiesz co robić, to rób pompki - pompki są dobre na wszystko. Podziękujesz nam kiedyś za tą radę :D
Głębokie gardło 2: Po rękojeść :)
Jeszcze jedno z Rapiera :)
Medaliści wszystkich konkurencji: Szpada, Szabla, Rapier (M/K) + Trójbój klasyczny (suma punktów ze wszystkich 3 kategorii)
Bez kitu, zdjęcie wyszło jakby to była nasza Gwardia Przyboczna - chociaż w sumie czemu nie :D :D :D
Kategoria SFA