XVII Mistrzostwa MCF
-
Aktywność Sztuki walki
Sobota, 25 listopada 2023 | dodano: 26.11.2023
Witajcie na Mistrzostwach!!! Który to już raz spotykamy się skrzyżować ostrza w ramach tak wielkiego
dla całego SFA wydarzenia. W sumie jest to pytanie retoryczne, bo dobrze wiem który to już
raz się tak spotykamy: SIEDEMNASTY, no ale tak zadane pytanie zwiększa dramaturgię!
Tak więc... jeszcze raz, który to już raz spotykamy się obić sobie maski w
ramach najważniejszych zawodów sezonu! Najwyższy czas zakończyć także cały Puchar 3 Broni 2023, więc załóżcie maski, zapnijcie kaftany (także te bezpieczeństwa) bo ruszamy na szermierczą planszę poszukać najlepszych trójboistów klasycznych. Mistrzów:
RAPIERA
SZABLI
oraz SZPADY
O samych Mistrzostwach nieraz Wam już pisałem – czym są, co je charakteryzuje oraz ile dla nas znaczą. To co niezmiennie robi na mnie wrażenie to wzrost poziomu trudności tych zawodów. Nigdy nie było łatwo, ale ostatnio to wzrost z wysokiego do kosmiczny! Z każdym rokiem mamy coraz większą ilość pretendentów do strefy medalowej i mówię tutaj także o całym cyklu zawodów czyli Pucharze 3 Broni. Tabela po 3 zawodach lokalnych (Puchar Małopolski, VI Puchar Dolnego Ślaska, Puchar Piotrkowa) jest nadal „otwarta” i dobry start na Mistrzostwach może w niej nieźle zamieszać. Różnice punktowe między zawodnikami są niewielkie i ogromne zarazem – zależnie od przyjętego kryterium analizy. Niewielkie bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni i ogromne… bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni. Brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. Tak zwanym problemem "szóstek" (czyli ćwierćfinałów) jest to, że mają one tylko 6 miejsc... zaczyna więc być bardzo ciasno i czasem "położenie" już jednej walki w eliminacjach, przekreśla szansę na dostanie się do nich. Mówiąc na przykładzie: czasem "wystarczyłoby" zająć 3-cie miejsce w Rapierze aby nie stracić wywalczonej dotąd przewagi (niezależnie od wyniku waszych oponentów), ale aby zdobyć to najniższe miejsce podium, to trzeba pokonać pięciu prawdziwych killer’ów. Innymi słowy, globalnie i bez emocji wyniki są nadal otwarte, ale osobowo i uwzględniając presję psychiczną, to różne młode wilce już czekają na wasz najmniejszych błąd. Podołacie? I o tym dziś właśnie będzie – o brzemieniu przychodzącym wraz z tytułem Mistrza.
Pisałem Wam już także nieraz jak ciężko jest się „dosłużyć” takiego tytułu... jaki ogrom pracy trzeba włożyć w to aby po takie laury sięgnąć albo chociaż wejść do półfinałów. Mówiąc dosadnie, aby nie utknąć w grupie, którą nazywa się jajami (czyli są jak jaja podczas seks: biorą udział zawsze, ale nigdy nie wchodzą). Wiemy już zatem jak długa droga do tego tytułu wiedzie, ale czy zastanawialiście się kiedyś CO DALEJ?
Co dalej kiedy już tam dotrzecie? Jaki jest nie sam koszt osiągnięcia tego sukcesu, ale jakie przyniesie Wam on brzemię?
Wielu jest tak napalonych i głodnych tytułu Mistrzu, iż pewnie krzyknie, że zyski są tutaj zawsze większe od późniejszych kosztów. Być może tak jest, ale jeśli tych kosztów nie uwzględnicie w swoim rozwoju, to długo tego tytułu nie utrzymacie... wasza gwiazda zgaśnie szybciej nim się zapaliła, a Was pokryje mrok niepamięci. Czas zetrze na proch waszą chwilę sławy. Aby Mistrzem pozostać (a nie tylko jednorazowo po ten tytuł sięgnąć) musicie mieć plan. Plan uwzględniający „co dalej” i w jaki sposób chcecie się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem, z kolejnym etapem waszego rozwoju – utrzymaniem tytułu. Musicie zbudować własną legendę, musicie wykuć ją w kamieniu aby przetrwała długie lata... a nie będzie to łatwe. Czekają na Was liczne pułapki i przeszkody - ale pozwólcie, że udzielę Wam kilka rad przed wyruszeniem w tą drogę... czujcie się jednak ostrzeżeni. To niekoniecznie będzie miła opowieść. There be dragons, THERE BE DRAGONS !!!
STAY LOW !!!
Kontrola to podstawa :)
Między oczy :)
Jak ja lubię zasłonę pierwszą - ma tę moc :)
Druga też :P :P :P (hermetyczne - jak nie rozumiesz to zapytaj)
Jesteś prawdziwym mistrzem czy tylko wypadkiem przy pracy, chichotem losu, kaprysem historii... ?
"You were never one of us. You were nothing but usurper. A FALSE IDOL. My eyes have been opened. Let me help YOU to see..."
(kocham tą podlinkowaną scenę i ten tekst. A jakby ktoś się, tak jak ja, zachwycał się muzą w niej użytą to TUTAJ. Piękny tytuł: "The only thing they fear is you" - jakże pięknie pasuje do legendy prawdziwego mistrza. I te chóry na końcu: RIP AND TEAR, RIP AND TEAR... aż mam ochotę wjechać komuś w gardło Rapierem. Ah... ). Niech to będzie zatem motto dzisiejszej lekcji. Przyjrzyjmy się zagadnieniu głębiej. Najpierw jest radość i euforia. Złoty medal, puchar w dłoniach, Faust by rzekł „chwilo trwaj, jesteś taka piękna” ale niestety… to tylko chwila. Aby ją zatrzymać, aby stała się twoją na zawsze, aby nie zostać "fałszywym idolem" pamiętaj:
Po pierwsze: nic nie jest dane raz na zawsze. Zwłaszcza jeśli dopiero co udało Ci się po ten tytuł sięgnąć. Nie rozdmuchaj swoich oczekiwań zbyt bardzo. Sięgnąłeś po mistrzostwo ponieważ sprzyjało Ci szczęście. Tylko i wyłącznie dlatego. Nie bulwersuj się tak, taka jest prawda. Zaakceptuj to. Udało Ci się, nie dlatego że jesteś najlepszy, ale dlatego że komuś innemu mogło nie pójść tak dobrze, jak by mogło. Mistrzostwo to powtarzalność, to utrzymywanie pewnego poziomu w czasie. Historia jest pełna zawodników, którzy raz błysnęli i już nigdy więcej nie zbliżyli się nawet do tego wyniku ponownie. Nawet jeśli ten tytuł kosztował Cię ogromną pracę i wysiłek, to dopóki nie pokażesz mi, że zdobędziesz go po raz drugi, trzeci, czwarty… to nadal mógł być to tylko przypadek. Tak też działa pewna kobieta negocjowalnego afektu zwana statystyką, która lubi rozkładać się lubieżnie przed Panem Gauss'em. Nie oczekuj, że skoro raz wszedłeś do ćwierćfinału, raz stanąłeś na podium, to teraz na pewno masz już to zagwarantowane. Zbyt dużo jest młodych wilców, którzy tylko czyhają na to aby Cię stamtąd zrzucić. Jeśli założysz, że jesteś już teraz na tyle dobry, że będzie po prostu wchodził do (ćwierć)finałów automatem, to powiem Ci że przewiduję krótki koniec twojej kariery, „Miszczu”. Zwycięstwo w zawodach A, nie gwarantuje zwycięstwa w zawodach B, nawet jeśli w zawodach B walczą – w twojej ocenie – słabsi zawodnicy. Nigdy nie lekceważ żadnego przeciwnika, żaden przeciwnik nie jest łatwy... owszem, może się takim stać. Jeśli zachowasz koncentrację i wykorzystasz swoje atuty oraz jego błędy, to wtedy walka (po fakcie) może zostać nazwana łatwa, ale nie będzie taka tylko dlatego, że tak chcesz i dlatego ,że tak oceniasz swojego. Nie ma prostych przeciwników, są tylko zagrożenia... a zagrożenia się eliminuje, usuwa, a nie wyśmiewa.
Po drugie: „szermierka nie jest przechodnia”
Co to oznacza? Załóżmy, że mamy trzech zawodników i Ty jesteś jednym z Nich. Zdefiniujmy Cię jako „A” - wygrywasz powtarzanie z zawodnikiem "B", a tenże "B" powtarzalnie radzi sobie z "C". To wcale nie musi oznaczać, że „C” Cię nie pokona. "C" może spuścić Ci taki srogi wprdl że nie będziesz nawet wiedział jak i kiedy to się stało. Każdy z zawodników jest inny, ma inny styl walki, przyjmuje inne strategie i inne popełnia błędy (a błędy taktyczne i techniczne przeciwnika to nie zawsze jest "super sprawa" dla Ciebie – to często zwiększenie zagrożenia dublem!).
Co to oznacza zatem w praktyce? Dopóki nie będziesz powtarzalnie pokonywał wszystkich zawodników osobiście, nie możesz zakładać, że skoro z wygrałeś z jednym, to z tym drugim także wygrasz. Pycha często kroczy przed upadkiem. Potrzebujesz wszechstronnego wachlarza działań taktycznych i technicznych, aby radzić sobie z różnymi typami zawodników (defensywnymi, agresywnymi, chaotycznymi, bojaźliwymi, samobójczymi, itp). Udowodnij sam sobie, że radzisz sobie z każdym. Nie przez słowa i założenia, ale przez wyniki walki.
Nieudany unik
Stay low again!
Piękny timing
Tutaj także
Po trzecie: oczekiwania zewnętrzne i wewnętrzne
Presja! Jestem dobry, a więc nie mogę przegrać. Będzie wstyd jak nie wyjdę z grupy. Wszyscy tylko czekają na moje potknięcie... Klasyczna motywacja ujemna. Kocham ją.
Musisz nauczyć się radzić sobie z taką presją i nie mówię tutaj o coaching'owych bredniach o wychodzenia ze strefy komfortu. Nie ma żadnej strefy komfortu i nigdy nie będzie. "Nic nie musisz, wszystko możesz" - jak mawiają na szkoleniach. Zgadza się nic nie musisz... wygrywać też nie musisz, ale możesz chcieć. Skup się na celu i konsekwentnej jego realizacji. Jeśli nie idzie Ci zasłona szósta, doskonal ja do bólu, bo kiedyś może Ci jej zabraknąć. I stanie się to oczywiście w najważniejszej walce. W walce nie możesz walczyć tak "aby nie było wstydu". Oczekiwania innych nic nie znaczą, ich śmiech kiedy coś Ci się nie uda także niewiele znaczy... będą Ci zazdrościć i pożądać twojego tytułu, ale niekoniecznie będą chcieli włożyć odpowiednią ilość pracy aby mieć szansę Ci go odebrać. Zostaw ich ze swoim własnym losem, musisz sam chcieć stawać się wciąż lepszy i lepszy... czyli podejście nie "będzie wstyd przed innymi jak nie wygram", ale "będzie mi wstyd przez samym sobą, że nie zrobiłem wszystkiego aby wykorzystać szansę"
Kiedy twój trening się zakończy? Kiedy będziesz mógł nazwać się Mistrzem? NIGDY. Zawsze będzie coś do poprawy, zawsze znajdzie się jakiś pretendent do tytułu, który posiadasz. Kto nie idzie naprzód ten się cofa. Nigdy nie będzie tak, że zakończyłeś naukę i umiesz wszystko. Ciągłe doskonalenie to jedyna droga do utrzymania tytułu.
Po czwarte: Ty odpowiadasz za walkę….
Tu dotykamy zagadnienia doboru taktyki do przeciwnika, ale dziś spojrzymy na to zagadnienie zupełnie z innej strony. Osoba bardziej doświadczona lepiej rozumie to, co się w walce dzieje, a zatem musi przejąć odpowiedzialność/kontrolę. Nie pomyl tego z przejęciem inicjatywy – czasem właśnie najlepsze działanie to oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika. Kontrola, o której mówię dzieje się na wielu poziomach i technicznie to jest temat na osoby wykład…niemniej na potrzeby dzisiejszego wpisu, powiedz mi Mistrzu: kto jest bardziej doświadczony Mistrz czy Uczeń? Kto zatem bardziej odpowiada za tego dubla… uczeń, który zareagował intuicyjnie i błędnie czy też Mistrz, który miał kontrolować sytuację, a ta wymknęła Mu się z pod kontroli… a może nie było tutaj żadnego Mistrza, co? Były tylko dwa chaotyczne stwory, które kompletnie nie zważały na to co robi przeciwnik, a teraz chętnie przerzucają odpowiedzialność "za dubla" na drugą stronę, bo tak jest łatwiej.
Jeśli będziesz rozumiał co się w walce dzieje, będziesz umiał unikać sytuacji zwiększających prawdopodobieństwo niekorzystnego dla siebie wyniku (np. nie zaatakujesz wielokrotnie zwodzonym natarciem osoby, która kompletnie nie postrzega zwodów i panikuje wystawiając broń na każdy twój ruch do przodu albo będziesz umiał uspokoić walkę, ale nie tylko w swojej percepcji, ale w percepcji przeciwnika - w twojej mogła to być najspokojniejsza walka ever, ale czy twój oponent jest takiego samego zdania?).
Branie odpowiedzialności za walkę nie oznacza, że nigdy nie natrafisz na skrajnie samobójczego przeciwnika, z którym cokolwiek byś nie zrobił i tak skończy się to dublem. Im będziesz jednak lepszy, tym takich sytuacji będzie mniej. To będą skrajności. Wiele walk, które dziś kończysz dublem bo "nie było innej opcji", dasz radę wygrać jak opanujesz co robić i jak (taktykę i technikę). Gdzieś jest granica "lepiej się nie da", ale nigdy nie uznawaj że ją znalazłeś, a staraj się ją ciągle przesuwać - wciąż dalej i dalej.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt silny, to Ty jesteś za słaby.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt szybki, to Ty jesteś za wolny
Przeciwniki nigdy nie jest zbyt dobry, to Ty jesteś za kiepski
...albo za mało sprytny, aby zniwelować jego przewagę swoim innym atutem.
Dopełnienie geometryczne :D
Zwarcie
Dynamicznie
Po piąte: buduj swoją legendę – "you must break them before you engage them... you must have fear, surprise and intimidation on your side"
Przeciwnik powinien wychodzić do walki z Tobą nie wierząc, że da radę wygrać. Wiara przenosi góry, a jako Mistrza każdy będzie brał Cię na cel. Zwycięstwo z Tobą będzie jak drogocenne trofeum więc motywacji Im nie braknie. Będą ćwiczyć, będą się rozwijać, będą szukać sposobu aby Cię pokonać - tego nie dasz rady Im odebrać i do walki z Tobą wyjdą często bardzo mocno nakręceni. Poprowadź pierwszą fazę starcia tak aby wiarę w to zwycięstwo stracili. Jest na to wiele sposobów i to także temat na osobny wpis, ale jako Mistrz zakładam że je dobrze znasz.
"If you make yourself more than a man..." - przeciwnik powinien przegrać najpierw ze samym sobą. Jeśli uwierzy, że to grupa śmierci, jeśli uwierzy że skoro ma Cię w półfinale, to czeka Go już tylko walka o trzecie miejsce, bo na finał nie ma szans... to jest to pierwszy krok do tego, aby Ci nie zagroził. I co najpiękniejsze, ten spektakl może odbyć się wyłącznie w jego podświadomości, nie musi być On nawet świadomy że tak się stało... wystarczy, że Ty poczujesz, że stał się mniejszym zagrożeniem, a to będzie doskonały moment, aby pokazać Mu że nie jest jeszcze gotowy Cię zdetronizować... i nigdy nie będzie :P
Musisz być w percepcji przeciwnika poza jego zasięgiem. Nie ważne czy to jest prawda (najczęściej nie) - ważne że On w to wierzy.
Ale nie możesz tej legendy budować słowami --- patrz ostatni punkt.
Po szóste (albo piąte prim): czyny mówią więcej niż słowa
Nieważne ile razy nam opowiesz jak dobrze i skutecznie walczysz... wysłuchamy, pokiwamy głową, zweryfikujemy na planszy.
Poza tym, "wyrozumiałość to siły przywilej" - pozwól podnieść przeciwnikowi upuszczoną broń i wygraj z Nim (czy ryzykujesz nie wykorzystując szansy na trafienie? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Liniowy nie widzą twoich trafień - zadaj kolejne, nawet jeśli masz wygrać nie 3:0 a 7:0 (czy ryzykujesz przedłużenie walki, którą możesz przegrać? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Pamiętaj - RESPECT IS EARNED, NOT GIVEN.
Mistrz to nie tylko tytuł, to postawa. Uznaj swoją porażkę, przyznaj się jeśli otrzymałeś trafienie, przyznaj się do błędu (ludzie nie lubią nieomylnych, sędziowie tym bardziej)... nie da się zawsze wygrywać każdych zawodów, ale to nie oznacza że po porażce nie można wrócić silniejszym. Nawet przegrane zawody to nie jest koniec świata - ważna jest statystyka. Ważna jest powtarzalność wyników, ale to nie oznacza braku miejsca na bolesną lekcję. Ważne aby po niej wrócić mądrzejszym
Aha no i pamiętaj także aby dobrze czytać tocząca się grę i układy sił w niej. Jeśli przez 30 min grasz w pokera i nie wiesz kto jest frajerem, oznacza to że Ty nim jesteś :P
Simple as that.
Czy powyższa lista wyczerpuje temat? Buhahahaha... oczywiście, że nie, ale na dzisiaj już wystarczy.
Kiedyś może jeszcze powrócimy do tematu.
I znowu piękny timing
Śmierć z wysoka :P
Źle postawiona szósta nie działa :D
RAPIERA
SZABLI
oraz SZPADY
O samych Mistrzostwach nieraz Wam już pisałem – czym są, co je charakteryzuje oraz ile dla nas znaczą. To co niezmiennie robi na mnie wrażenie to wzrost poziomu trudności tych zawodów. Nigdy nie było łatwo, ale ostatnio to wzrost z wysokiego do kosmiczny! Z każdym rokiem mamy coraz większą ilość pretendentów do strefy medalowej i mówię tutaj także o całym cyklu zawodów czyli Pucharze 3 Broni. Tabela po 3 zawodach lokalnych (Puchar Małopolski, VI Puchar Dolnego Ślaska, Puchar Piotrkowa) jest nadal „otwarta” i dobry start na Mistrzostwach może w niej nieźle zamieszać. Różnice punktowe między zawodnikami są niewielkie i ogromne zarazem – zależnie od przyjętego kryterium analizy. Niewielkie bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni i ogromne… bo to 2-3 miejsca w rankingu pojedynczej broni. Brzmi dziwnie, ale taka jest prawda. Tak zwanym problemem "szóstek" (czyli ćwierćfinałów) jest to, że mają one tylko 6 miejsc... zaczyna więc być bardzo ciasno i czasem "położenie" już jednej walki w eliminacjach, przekreśla szansę na dostanie się do nich. Mówiąc na przykładzie: czasem "wystarczyłoby" zająć 3-cie miejsce w Rapierze aby nie stracić wywalczonej dotąd przewagi (niezależnie od wyniku waszych oponentów), ale aby zdobyć to najniższe miejsce podium, to trzeba pokonać pięciu prawdziwych killer’ów. Innymi słowy, globalnie i bez emocji wyniki są nadal otwarte, ale osobowo i uwzględniając presję psychiczną, to różne młode wilce już czekają na wasz najmniejszych błąd. Podołacie? I o tym dziś właśnie będzie – o brzemieniu przychodzącym wraz z tytułem Mistrza.
Pisałem Wam już także nieraz jak ciężko jest się „dosłużyć” takiego tytułu... jaki ogrom pracy trzeba włożyć w to aby po takie laury sięgnąć albo chociaż wejść do półfinałów. Mówiąc dosadnie, aby nie utknąć w grupie, którą nazywa się jajami (czyli są jak jaja podczas seks: biorą udział zawsze, ale nigdy nie wchodzą). Wiemy już zatem jak długa droga do tego tytułu wiedzie, ale czy zastanawialiście się kiedyś CO DALEJ?
Co dalej kiedy już tam dotrzecie? Jaki jest nie sam koszt osiągnięcia tego sukcesu, ale jakie przyniesie Wam on brzemię?
Wielu jest tak napalonych i głodnych tytułu Mistrzu, iż pewnie krzyknie, że zyski są tutaj zawsze większe od późniejszych kosztów. Być może tak jest, ale jeśli tych kosztów nie uwzględnicie w swoim rozwoju, to długo tego tytułu nie utrzymacie... wasza gwiazda zgaśnie szybciej nim się zapaliła, a Was pokryje mrok niepamięci. Czas zetrze na proch waszą chwilę sławy. Aby Mistrzem pozostać (a nie tylko jednorazowo po ten tytuł sięgnąć) musicie mieć plan. Plan uwzględniający „co dalej” i w jaki sposób chcecie się zmierzyć z kolejnym wyzwaniem, z kolejnym etapem waszego rozwoju – utrzymaniem tytułu. Musicie zbudować własną legendę, musicie wykuć ją w kamieniu aby przetrwała długie lata... a nie będzie to łatwe. Czekają na Was liczne pułapki i przeszkody - ale pozwólcie, że udzielę Wam kilka rad przed wyruszeniem w tą drogę... czujcie się jednak ostrzeżeni. To niekoniecznie będzie miła opowieść. There be dragons, THERE BE DRAGONS !!!
STAY LOW !!!
Kontrola to podstawa :)
Między oczy :)
Jak ja lubię zasłonę pierwszą - ma tę moc :)
Druga też :P :P :P (hermetyczne - jak nie rozumiesz to zapytaj)
Jesteś prawdziwym mistrzem czy tylko wypadkiem przy pracy, chichotem losu, kaprysem historii... ?
"You were never one of us. You were nothing but usurper. A FALSE IDOL. My eyes have been opened. Let me help YOU to see..."
(kocham tą podlinkowaną scenę i ten tekst. A jakby ktoś się, tak jak ja, zachwycał się muzą w niej użytą to TUTAJ. Piękny tytuł: "The only thing they fear is you" - jakże pięknie pasuje do legendy prawdziwego mistrza. I te chóry na końcu: RIP AND TEAR, RIP AND TEAR... aż mam ochotę wjechać komuś w gardło Rapierem. Ah... ). Niech to będzie zatem motto dzisiejszej lekcji. Przyjrzyjmy się zagadnieniu głębiej. Najpierw jest radość i euforia. Złoty medal, puchar w dłoniach, Faust by rzekł „chwilo trwaj, jesteś taka piękna” ale niestety… to tylko chwila. Aby ją zatrzymać, aby stała się twoją na zawsze, aby nie zostać "fałszywym idolem" pamiętaj:
Po pierwsze: nic nie jest dane raz na zawsze. Zwłaszcza jeśli dopiero co udało Ci się po ten tytuł sięgnąć. Nie rozdmuchaj swoich oczekiwań zbyt bardzo. Sięgnąłeś po mistrzostwo ponieważ sprzyjało Ci szczęście. Tylko i wyłącznie dlatego. Nie bulwersuj się tak, taka jest prawda. Zaakceptuj to. Udało Ci się, nie dlatego że jesteś najlepszy, ale dlatego że komuś innemu mogło nie pójść tak dobrze, jak by mogło. Mistrzostwo to powtarzalność, to utrzymywanie pewnego poziomu w czasie. Historia jest pełna zawodników, którzy raz błysnęli i już nigdy więcej nie zbliżyli się nawet do tego wyniku ponownie. Nawet jeśli ten tytuł kosztował Cię ogromną pracę i wysiłek, to dopóki nie pokażesz mi, że zdobędziesz go po raz drugi, trzeci, czwarty… to nadal mógł być to tylko przypadek. Tak też działa pewna kobieta negocjowalnego afektu zwana statystyką, która lubi rozkładać się lubieżnie przed Panem Gauss'em. Nie oczekuj, że skoro raz wszedłeś do ćwierćfinału, raz stanąłeś na podium, to teraz na pewno masz już to zagwarantowane. Zbyt dużo jest młodych wilców, którzy tylko czyhają na to aby Cię stamtąd zrzucić. Jeśli założysz, że jesteś już teraz na tyle dobry, że będzie po prostu wchodził do (ćwierć)finałów automatem, to powiem Ci że przewiduję krótki koniec twojej kariery, „Miszczu”. Zwycięstwo w zawodach A, nie gwarantuje zwycięstwa w zawodach B, nawet jeśli w zawodach B walczą – w twojej ocenie – słabsi zawodnicy. Nigdy nie lekceważ żadnego przeciwnika, żaden przeciwnik nie jest łatwy... owszem, może się takim stać. Jeśli zachowasz koncentrację i wykorzystasz swoje atuty oraz jego błędy, to wtedy walka (po fakcie) może zostać nazwana łatwa, ale nie będzie taka tylko dlatego, że tak chcesz i dlatego ,że tak oceniasz swojego. Nie ma prostych przeciwników, są tylko zagrożenia... a zagrożenia się eliminuje, usuwa, a nie wyśmiewa.
Po drugie: „szermierka nie jest przechodnia”
Co to oznacza? Załóżmy, że mamy trzech zawodników i Ty jesteś jednym z Nich. Zdefiniujmy Cię jako „A” - wygrywasz powtarzanie z zawodnikiem "B", a tenże "B" powtarzalnie radzi sobie z "C". To wcale nie musi oznaczać, że „C” Cię nie pokona. "C" może spuścić Ci taki srogi wprdl że nie będziesz nawet wiedział jak i kiedy to się stało. Każdy z zawodników jest inny, ma inny styl walki, przyjmuje inne strategie i inne popełnia błędy (a błędy taktyczne i techniczne przeciwnika to nie zawsze jest "super sprawa" dla Ciebie – to często zwiększenie zagrożenia dublem!).
Co to oznacza zatem w praktyce? Dopóki nie będziesz powtarzalnie pokonywał wszystkich zawodników osobiście, nie możesz zakładać, że skoro z wygrałeś z jednym, to z tym drugim także wygrasz. Pycha często kroczy przed upadkiem. Potrzebujesz wszechstronnego wachlarza działań taktycznych i technicznych, aby radzić sobie z różnymi typami zawodników (defensywnymi, agresywnymi, chaotycznymi, bojaźliwymi, samobójczymi, itp). Udowodnij sam sobie, że radzisz sobie z każdym. Nie przez słowa i założenia, ale przez wyniki walki.
Nieudany unik
Stay low again!
Piękny timing
Tutaj także
Po trzecie: oczekiwania zewnętrzne i wewnętrzne
Presja! Jestem dobry, a więc nie mogę przegrać. Będzie wstyd jak nie wyjdę z grupy. Wszyscy tylko czekają na moje potknięcie... Klasyczna motywacja ujemna. Kocham ją.
Musisz nauczyć się radzić sobie z taką presją i nie mówię tutaj o coaching'owych bredniach o wychodzenia ze strefy komfortu. Nie ma żadnej strefy komfortu i nigdy nie będzie. "Nic nie musisz, wszystko możesz" - jak mawiają na szkoleniach. Zgadza się nic nie musisz... wygrywać też nie musisz, ale możesz chcieć. Skup się na celu i konsekwentnej jego realizacji. Jeśli nie idzie Ci zasłona szósta, doskonal ja do bólu, bo kiedyś może Ci jej zabraknąć. I stanie się to oczywiście w najważniejszej walce. W walce nie możesz walczyć tak "aby nie było wstydu". Oczekiwania innych nic nie znaczą, ich śmiech kiedy coś Ci się nie uda także niewiele znaczy... będą Ci zazdrościć i pożądać twojego tytułu, ale niekoniecznie będą chcieli włożyć odpowiednią ilość pracy aby mieć szansę Ci go odebrać. Zostaw ich ze swoim własnym losem, musisz sam chcieć stawać się wciąż lepszy i lepszy... czyli podejście nie "będzie wstyd przed innymi jak nie wygram", ale "będzie mi wstyd przez samym sobą, że nie zrobiłem wszystkiego aby wykorzystać szansę"
Kiedy twój trening się zakończy? Kiedy będziesz mógł nazwać się Mistrzem? NIGDY. Zawsze będzie coś do poprawy, zawsze znajdzie się jakiś pretendent do tytułu, który posiadasz. Kto nie idzie naprzód ten się cofa. Nigdy nie będzie tak, że zakończyłeś naukę i umiesz wszystko. Ciągłe doskonalenie to jedyna droga do utrzymania tytułu.
Po czwarte: Ty odpowiadasz za walkę….
Tu dotykamy zagadnienia doboru taktyki do przeciwnika, ale dziś spojrzymy na to zagadnienie zupełnie z innej strony. Osoba bardziej doświadczona lepiej rozumie to, co się w walce dzieje, a zatem musi przejąć odpowiedzialność/kontrolę. Nie pomyl tego z przejęciem inicjatywy – czasem właśnie najlepsze działanie to oddanie inicjatywy w ręce przeciwnika. Kontrola, o której mówię dzieje się na wielu poziomach i technicznie to jest temat na osoby wykład…niemniej na potrzeby dzisiejszego wpisu, powiedz mi Mistrzu: kto jest bardziej doświadczony Mistrz czy Uczeń? Kto zatem bardziej odpowiada za tego dubla… uczeń, który zareagował intuicyjnie i błędnie czy też Mistrz, który miał kontrolować sytuację, a ta wymknęła Mu się z pod kontroli… a może nie było tutaj żadnego Mistrza, co? Były tylko dwa chaotyczne stwory, które kompletnie nie zważały na to co robi przeciwnik, a teraz chętnie przerzucają odpowiedzialność "za dubla" na drugą stronę, bo tak jest łatwiej.
Jeśli będziesz rozumiał co się w walce dzieje, będziesz umiał unikać sytuacji zwiększających prawdopodobieństwo niekorzystnego dla siebie wyniku (np. nie zaatakujesz wielokrotnie zwodzonym natarciem osoby, która kompletnie nie postrzega zwodów i panikuje wystawiając broń na każdy twój ruch do przodu albo będziesz umiał uspokoić walkę, ale nie tylko w swojej percepcji, ale w percepcji przeciwnika - w twojej mogła to być najspokojniejsza walka ever, ale czy twój oponent jest takiego samego zdania?).
Branie odpowiedzialności za walkę nie oznacza, że nigdy nie natrafisz na skrajnie samobójczego przeciwnika, z którym cokolwiek byś nie zrobił i tak skończy się to dublem. Im będziesz jednak lepszy, tym takich sytuacji będzie mniej. To będą skrajności. Wiele walk, które dziś kończysz dublem bo "nie było innej opcji", dasz radę wygrać jak opanujesz co robić i jak (taktykę i technikę). Gdzieś jest granica "lepiej się nie da", ale nigdy nie uznawaj że ją znalazłeś, a staraj się ją ciągle przesuwać - wciąż dalej i dalej.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt silny, to Ty jesteś za słaby.
Przeciwnik nigdy nie jest zbyt szybki, to Ty jesteś za wolny
Przeciwniki nigdy nie jest zbyt dobry, to Ty jesteś za kiepski
...albo za mało sprytny, aby zniwelować jego przewagę swoim innym atutem.
Dopełnienie geometryczne :D
Zwarcie
Dynamicznie
Po piąte: buduj swoją legendę – "you must break them before you engage them... you must have fear, surprise and intimidation on your side"
Przeciwnik powinien wychodzić do walki z Tobą nie wierząc, że da radę wygrać. Wiara przenosi góry, a jako Mistrza każdy będzie brał Cię na cel. Zwycięstwo z Tobą będzie jak drogocenne trofeum więc motywacji Im nie braknie. Będą ćwiczyć, będą się rozwijać, będą szukać sposobu aby Cię pokonać - tego nie dasz rady Im odebrać i do walki z Tobą wyjdą często bardzo mocno nakręceni. Poprowadź pierwszą fazę starcia tak aby wiarę w to zwycięstwo stracili. Jest na to wiele sposobów i to także temat na osobny wpis, ale jako Mistrz zakładam że je dobrze znasz.
"If you make yourself more than a man..." - przeciwnik powinien przegrać najpierw ze samym sobą. Jeśli uwierzy, że to grupa śmierci, jeśli uwierzy że skoro ma Cię w półfinale, to czeka Go już tylko walka o trzecie miejsce, bo na finał nie ma szans... to jest to pierwszy krok do tego, aby Ci nie zagroził. I co najpiękniejsze, ten spektakl może odbyć się wyłącznie w jego podświadomości, nie musi być On nawet świadomy że tak się stało... wystarczy, że Ty poczujesz, że stał się mniejszym zagrożeniem, a to będzie doskonały moment, aby pokazać Mu że nie jest jeszcze gotowy Cię zdetronizować... i nigdy nie będzie :P
Musisz być w percepcji przeciwnika poza jego zasięgiem. Nie ważne czy to jest prawda (najczęściej nie) - ważne że On w to wierzy.
Ale nie możesz tej legendy budować słowami --- patrz ostatni punkt.
Po szóste (albo piąte prim): czyny mówią więcej niż słowa
Nieważne ile razy nam opowiesz jak dobrze i skutecznie walczysz... wysłuchamy, pokiwamy głową, zweryfikujemy na planszy.
Poza tym, "wyrozumiałość to siły przywilej" - pozwól podnieść przeciwnikowi upuszczoną broń i wygraj z Nim (czy ryzykujesz nie wykorzystując szansy na trafienie? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Liniowy nie widzą twoich trafień - zadaj kolejne, nawet jeśli masz wygrać nie 3:0 a 7:0 (czy ryzykujesz przedłużenie walki, którą możesz przegrać? Oczywiście. Nie ma inwestycji bez ryzyka). Pamiętaj - RESPECT IS EARNED, NOT GIVEN.
Mistrz to nie tylko tytuł, to postawa. Uznaj swoją porażkę, przyznaj się jeśli otrzymałeś trafienie, przyznaj się do błędu (ludzie nie lubią nieomylnych, sędziowie tym bardziej)... nie da się zawsze wygrywać każdych zawodów, ale to nie oznacza że po porażce nie można wrócić silniejszym. Nawet przegrane zawody to nie jest koniec świata - ważna jest statystyka. Ważna jest powtarzalność wyników, ale to nie oznacza braku miejsca na bolesną lekcję. Ważne aby po niej wrócić mądrzejszym
Aha no i pamiętaj także aby dobrze czytać tocząca się grę i układy sił w niej. Jeśli przez 30 min grasz w pokera i nie wiesz kto jest frajerem, oznacza to że Ty nim jesteś :P
Simple as that.
Czy powyższa lista wyczerpuje temat? Buhahahaha... oczywiście, że nie, ale na dzisiaj już wystarczy.
Kiedyś może jeszcze powrócimy do tematu.
I znowu piękny timing
Śmierć z wysoka :P
Źle postawiona szósta nie działa :D
Kategoria SFA