aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:14596.00 km (w terenie 23.00 km; 0.16%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:241
Średnio na aktywność:60.56 km
Więcej statystyk

To co? BYSTRA? Nie, to MYLNA hipoteza...

  • DST 33.00km
  • Aktywność Wędrówka
Poniedziałek, 1 sierpnia 2022 | dodano: 02.08.2022

Nim wyjaśnię o co (znowu...) chodzi z tytułem, to powiem tak: "GÓRY BĘDĄ LEKARSTWEM". Ten cytat już nieraz padał na kartach tego bloga, więc pewnie kojarzycie że jest z komiksu "Batman: Miecz Azraela". Zgadzam się z tym stwierdzeniem, zawsze są, zawsze... a skoro TAK, to ja dziś poproszę potrójną dawkę. A chrzanić dawki, dziś zamierzam przedawkować! Muszę, po prostu muszę jakoś zrestartować łeb, bo zaczynam nieuchronnie zmierzać ku TEMU SCENARIUSZOWI. O co dokładnie chodzi planuję napisać dopiero we wpisie dotyczącym  podsumowania roku czyli w grudniu bo obstawiam, że nie widziałem jeszcze wszystkiego aby komentować sytuację... Niemniej poziom paranoi świata dookoła zaczyna mnie już lekko irytować... i wiecie... wtedy macie tylko dwa wyjścia: albo modlitwa "Panie, daj mi cierpliwość, bo jak mi dasz siłę, to ich wszystkich zaj**bię"
...albo wszystko od razu najlepiej obłożyć ogniem artylerii, bo "lecz napisano, że lepiej jest spalić jedno miasto, niż złorzeczyć ciemnościom. Corgo nie złorzeczył... wiele razy". Bądź jak Corgo, Corgo umiał w nie-złorzeczenie, a artyleria robi robotę...
Ten rok jest po prostu niesamowity... i trwa jakieś 5 lat za długo...
Aby zatem uratować kilka istnień ludzkich (czytaj: "nie wypatroszyć ich, nie ugotować i nie pożreć"), jadę w góry. Duży kaliber - TATRY. Góry będą lekarstwem... ta formuła jeszcze nigdy mnie nie zawiodła... jak kiedyś zawiedzie, no to cóż, ktoś albo jakaś grupa ktoś'ów wpadnie do nas na obiad...

Ruszam samotnie... dla Basi z tym kolanem to jeszcze za duży kaliber. Zamierzam się dość mocno przetyrać i upodlic, ale jak mówiłem: "ten rok jest niesamowity" i mimo, że "ten plan nie miał wad", to i tak będzie potrzebny pewien awaryjny wariant kombinowany. Niemniej, mimo komplikacji wpadnie prawie 1800 przewyższeń na 33 km, a to - w Tatrach - już zacnie. Ostatnio na Koprowy było 22 km i grupa mi zdezerterowała pod koniec, nie chcąc obchodzić Sterbskiego Pleasa... w deszczu :)

Basia, co zrozumiałe, nie chce abym jechał samotnie w Tatry Wysokie, zwłaszcza w trybie "idę się upodlić, wybatożyć i sponiewierać", więc obiecuję Jej, że pojadę w Zachodnie, a nie Wysokie... a obietnice są po to aby ich dotrzymywać (z dedykacja dla Ciebie ---> TUTAJ, zwłaszcza że we wrześniu rzeczywiście będzie "put me back in Mark VI"). To i tak pewien kompromis, bo wolałaby jednak, abym sam na takie wyprawy nie jeździł... Z drugiej strony nie chce mi przysyłać owoców do więzienia... a sądy dają wysokie wyroki za kanibalizm ("wypatroszę, ugotuję i pożrę").

Wstępny plan jaki jej pokazałem wychodził na jakieś... 18 godzin i dostałem bana na wejściu:
"Ty i twoje planowanie w Tatrach. Planujesz jak na rowerze, jakby były tu zjazdy, na których nadrobisz czas 3-4 razy względem tabliczek. Problem jest to, że nie będziesz miał roweru".
Trasa zostaje prze-negocjowana, ale uważam sama planuje nam mocne wielogodzinne wyrypy, gdzie wracamy po nocy, więc to trochę podwójny standard :P
Na przykład: Baraniec, oba Rohacze, Wołowiec, Kończysta, Jakubina i Grań Otargańców.
czy też: Nosal - Kasprowy - Czerwone Wierchy - Kopa Kondracka
czy: Starorobociański - Wołowiec - Rakoń - Grześ

Rozumiem jednak, że będzie się martwić, że idę samotnie i wolałbym aby nie wracał po nocy, ja chcę jednak na BYSTRĄ - jeden z najpiękniejszych szczytów Tatr Zachodnich.
Zakochałem się w tym widoku WTEDY, gdy robiliśmy Bystrą, wraz z Kamilą i Filipem, od słowackiej strony z Podbańskiego.

Finalnie ustalony plan jest zatem taki:
Dol Kościeliska - Przełącz Iwaniacka - Ornak - Siwa Przełęcz - Liliowy Karb - Błyszcz - Bystra (2248m)
(według "Mapy Turystycznej" online, to jest 6,5h w jedną stronę)
Mój pierwotny plan zakładał - powrót nie tą samą drogą, ale przez Starorobociański i... Wołowiec, do Chochołowskiej, z której Drogą nad Reglami z powrotem do Kościeliskiej... no ale dostałem bana. W sumie to się nie dziwię... :) :) :)

Zwykle chodzimy "szybciej" niż polskie tabliczki... i wolniej niż słowackie [dla mnie hit to był na Jakubinie (2194m).
Znak, że przez Grań Otargańców na dół to będzie 2,5h... TAAA.... oczywiście... nawet jakbym odpadł z Otargańca to byłbym wolniej :P 


No ile może zająć dojście tam :D ?

Jak już wytelepię się na Ornak to otwierają się widoki - TATRY ZACHODNIE, według mnie o wiele ładniejsze niż Wysokie:
Z lewej to Bystra, z prawej Starorobociański. Pomiędzy nimi Siwa Przełęcz oraz Liliowy Karb (w głębi... tam dalej, jak droga "znika").


Widoki petarda

Zielony robi robotę :)
Inna sprawa, że środek wakacji i ludzi naprawdę niewiele, jak się przyjrzycie to widać postacie na drodze - to lubię w Tatrach Zachodnich :D
Podczas gdy pewnie trwa oblężenie Morskiego Oka, masowy szturm na Rysy i kolejka na Giewont :P


Widok "z lewej". Wyłaniają się Wysokie

Mimo, że ludzi naprawdę nie dużo, to zawsze trafi się jakiś niesamowity osobnik. Gość ubrany w koszulę z opaską... Polski Walczącej.
Ja wiem... ja wiem, 1 sierpnia dzisiaj... ale wybaczcie, dla mnie to szarganie tych symboli. Noszenie takiej opaski w góry, po mieście, gdziekolwiek... w znaczeniu prywatnie, w moim odczuciu przeczy wszystkiemu czy jest pamięć historyczna... no i Pan zabrał dziewczynę w góry. Nota bene, śliczną ale widać, że nie obytą jeszcze z Tatrami - zejście z Ornaka nie jest trudne, ale sprawia jej trudność. Widać, że nie chodziła jeszcze po skałach... zamiast pomóc, to Pan popędza. Dojdzie do dialogu:

Ona: może puścimy Pana (to o mnie - i żeby nie było, NIE NACISKAŁEM... w górach nie wolno wywierać na nikogo presji na wejście czy zejście i to jest żelazna zasada).
On: NIE... (no tak Polska Walcząca! No pasaran, k***a)
Ona (trochę utknęła): Ale
On: IDŹ !!!!
Ona: Pan przejdzie, a ja:
On: IDŹ MÓWIŁEM. NIE WYDZIWIAJ. SZYBCIEJ. 
Taaa... popchnij ją jeszcze. To na pewno pomoże... zaufaj mi, znam się na tym, czytałem o tym w komiksach :P
Pan będzie umiejętnie blokował przejście i popędzał partnerkę przez całe zejście... opaska zobowiązuje do walki, prawda?
Ech...

Sesja zdjęciowa słupka :)

Mówiłem, że widoki petarda :D

Starorobocian :D

Bystra... no ale coś się tam zbiera na niebie

No i właśnie... miało dziś nie padać i nie być burz. Dlatego uderzałem w poniedziałek... no ale nad szczytem gęstnieją chmury i z każdą minutą robią się coraz czarniejsze.
Ech... nie lubię tych momentów decyzji. Iść, nie iść... to jeszcze rozsądek czy już panika?
Tego nie da się udowodnić matematycznie... trzeba by wysłać kolegę, a jak go piorun zabije, no to wtedy miałbym pewność, że wykazałem się rozsądkiem... acz nie wiem czy wysyłanie go tam byłoby podciągnięte pod to wykazanie się. Trzeba jednak podjąć decyzję... a niebo robi się coraz ciemniejsze nad Bystrą.
Nie znoszę się wycofywać, ale pamiętam jak kiedyś waliło na Śnieżce w zasadzie przed naszymi oczami... to był znak, że natura nalega na wycof :P
Co za rok... człowiek jedzie się poleczyć psychicznie w góry i na 1,5h przed szczytem (tak od tego słupka jest taki czas dotarcia na Bystrą) i nie wyjdzie na szczyt... mam niesamowitą ochotę stwierdzić "damy radę"... ale wiem, że jeśli dostanę piorunem to mnie Szkodnik zabije... mogę nie wracać... dostanę w ryj na progu własnego domu....
a jeśli nie przeżyję uderzenia pioruna, to mnie Szkodnik wykopie z ziemii, ożywi i zabije raz jeszcze... wycof.
Nie wiem czy finalnie była burza, ale po godzinie zejścia chmury tyko jeszcze zgęstniały, zrobiło się tam czarno... a ja byłbym 30 min przed szczytem...
Nie wiem czy to nie panika, nie wiem czy to rozsądek... na pewno lekki WKRW bo chciałem wrócić na Bystrą i tyle by było...
No ale jak nie to, nie to nie... no i teraz pora na odkrycie znaczenia tytułu wpisu...

Skoro nie mogę na Bystra to "wyrżnę" inne szlaki w Kościeliskiej, na które nigdy nie ma czasu:
- Jaskinia MYLNA
- Jaskinia RAPTAWICKA
- Staw SMRECZYŃSKI
- Jaskinia SMOCZA JAMA i WĄWÓZ KRAKÓW.


Innymi słowy, nie da się dziś na Bystra to wracam do KRAKOWA :D
No i powiem Wam, że jestem pod wrażeniem, bo części tych miejsc jeszcze nie znalem, nigdy nie po drodze gdy się ciśnienie na 2000m, a sami zobaczcie:

Spotkanie na szlaku :D

Pamiątka z Liliowego Karbu... siadł obok mnie i porywał okruszki ciasta, które jadłem :)

Podejście po łańcuchach  do Jaskini Raptawickiej

Niesamowite miejsce :D

Pożegnanie ze światłem, idę pod ziemię :)

Wejście do Jaskini MYLNEJ (polecam poczytać TUTAJ)

Widok z jednej z komnat MYLNEJ
Przez Wąwóz Kraków

Jest się tutaj gdzie pobawić :D

Nie ma chyba zatem w sumie tego złego z tą Bystra dzisiaj :)

Lubię takie klimaty :)



Kategoria Wycieczka, SFA

Modyń - Góra Zakochanych

  • DST 6.00km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 30 lipca 2022 | dodano: 30.07.2022

Modyń - Góra Zakochanych... jeden z ośmiu tysięczników Beskidu Wyspowego (kocham to stwierdzenie, po prostu kocham "osiem tysięczników" - ktoś kto to wymyślił był genialny).
Tym razem w deszczu i chmurach, czyli klimat prawie jak gorczański... no ale w końcu Gorce są tuż za rogiem.
Deszcz... góry w deszczu tez mają swój niesamowity urok. Deszczu nie lubimy na rowerach, bo sprzętu żal jak wali błotem i mokrym piachem po napędzie i hamulcach, ale pieszo to inna bajka.

Pamiętacie? GOD IS IN THE RAIN (scena TUTAJ)

Niech więc pada, niech mgły przewalają się przez zielone pagóry... mokre lasy, tego nam potrzeba.
A gdy zapada wieczór to... wiata... i ponad godzina snu na ławce. Pusto, nikogo, wszyscy siedzą w domach bo leje, można położyć się na ławce i słuchać kropel uderzających o dach tejże wiaty. Zdjęcia nie ma, ale czy to pierwszy raz jak śpimy w lesie :D ? Na pewno nie ostatni, spróbujcie kiedyś...:)

Dokładnie :)

Jeszcze nie pada :)

GSBW - Główny Szlak Beskidu Wyspowego :)

Wieża na szczycie - koniec wędrówki i początek deszczu

Tabliczki :)

Jeden z ośmiu tysięczników :D

Mleko :)

Jeszcze więcej mleka :)

Szkodnik na szczycie

Iście gorczański klimat :)

Zróbmy zdjęcie :)

Trochę mały się czuję :)

"The window burns to light the way back home
A light that warms no matter where they've gone.
They're off to find the hero of the day
But what if they should fall by someone's wicked way?
Still the window burns, time so slowly turns...
...
'Scuse me while I tend to how I feel
These things return to me that still seem real..."
(całość TUTAJ)



Kategoria Wycieczka, SFA

Koprowy Wierch i Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór

  • DST 22.00km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 23 lipca 2022 | dodano: 25.07.2022

Kolejna wyprawa z MySystemTEAM i to ponownie na Słowację w Tatry Vysokie. Tym razem było bardzo kameralnie, ale w sumie może to i dobrze. Im mniej osób w górach, tym więcej mam gór tylko dla siebie. Jeśli chodzi o "takie tam stożki" to bywam zaborczy (najchętniej dokonałbym zaboru całej Słowacji). To zazdrosna miłość :)
Celem był KOPROWY WIERCH (SZCZYT) 2366m, który - jak wiele osób twierdzi - ma jedną z najpiękniejszych panoram na Tatry Wysokie (dokładny opis trasy znajdziecie na jednym z blogów, które śledzę dość regularnie - TUTAJ).
Pobudka około 4:00 rano, 5:20 zbieramy się pod firmą, ale tym razem jakieś "Audi" to mogę, co najwyżej wyprzedzić na Zakopiance :P :P :P
Byłoby szkoda gdyby spał 3 godziny, ale damy radę... nie takie akcje odwalamy w normalnych czasach ze Szkodnikiem. Sen jest dla słabych.
Kilka minut po 9:00 rano ruszamy ze Strbskiego Plesa i zaczynamy mozolne podejście, bo do zrobienia będzie dzisiaj kolo 1300m przewyższenia.
Dodatkową atrakcją programu będzie - na koniec dnia - wizyta na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Gór. Jest to miejsce niesamowite i zmuszające do refleksji "Martwym ku pamięci, żywym ku przestrodze"
Plan wyprawy:
- Koprowy przez Popradzkie Pleso
- Symboliczny Cmentarz
- potem kolacja w schronisku w Popradzkim Plesie
- a na koniec dnia spacer ścieżką dookoła Strbskiego Plesa.

Na zejściu ze szczytu góry pokażą co potrafią i że należy je szanować... dostaniemy po twarzy gradem i będzie to super. Mówię serio, grad potrwa nie więcej niż 10-15 min, więc będzie niesamowicie klimatyczny, a nie zdąży jeszcze zrobić się problematyczny :)
Po zejściu do schroniska, nad szczytami rozpęta się burza. Uwielbiam burzę, na błyskawice tnąc niebo można patrzeć godzinami, jest coś hipnotyzującego w tej potędze... byle tylko nie być ma szczycie wtedy, no ale siedzimy bezpiecznie w schronisku, więc wszystko po kontrolą.

Do Krakowa wrócimy koło północy, a nim pójdę spać będzie prawie 3:00 w nocy.
Trzeba złapać ze 3h snu bo 6:30 w niedzielę budzik zadzwoni na nowo. Mówiłem Wam już, że sen jest dla słabych :P
Ruszamy z Basią do Piekła... ale i do Nieba. Iście "Piekielnym Szlakiem"
... ale to już zupełnie osobna opowieść.

Takie tam ścieżki... szkoda, że te pagóry widoki przesłaniają :D


Dzisiejsi Dramatis Personae :)

Drapiemy się mozolnie ze Strbskiego Plesa

Dwie i pół godziny później - jeden z punktów kontrolnych :)

W drodze na drugi punkt kontrolny, tym razem na prawie 2200m :)



Taaa... w drodze... po prostu forsują tempo podejścia :D

Control Point nr 2180 :D

Ola chyba lubi i(RYSY) :D

Chyba sami przyznacie, że z tej perspektywy robią wrażenie :)

Ale pomału otwiera się nam widok 360, więc nie tylko iRYSY znajdziecie na zdjęciach

Spojrzenie bardzo w lewo :)

A teraz tylko trochę w lewo - na ostatnim planie wyłania się KRYWAŃ !!!

Krywań w wersji ZOOM - ten górek wie jak zrobić spektakularne wejście w kadr :)

Tam gdzie są ludzie to przedwierzchołek Koprowego... zdjęcie robione z podejścia pod szczyt główny

...a tak wygląda to podejście

Szczyt - KOPROWY WIERCH 2366m

Takie tam z Krywaniem, ze szczytu :)

Spojrzenie do przodu - tzn jak się wychylicie za to na czym siedzą i spojrzycie w dół...


Jakieś 3 godziny później, po zejściu odwiedzamy Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór

Żywym ku przestrodze...

Znajdziecie tutaj także tablicę upamiętniającą Kowalskiego i Berbekę, którzy nie wrócili z pierwszego zimowego wejścia na Broad Peek
(niezmiennie polecam książkę "Broad Peek - Niebo i Piekło".)



"I siecze deszcz, i świszcze wiatr
i głośniej się potok gniewa,
na szczytach Tatr, w dolinach Tatr
mrok szary i ulewa... " (nie znacie? Asyk, proszę Państwa, Adam Asnyk - w poezji śpiewanej
TUTAJ)


Strbskie Pleso wieczorem w deszczu





Kategoria Wycieczka

U wrót Beskidu... sercu bliskiego

  • DST 65.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 lipca 2022 | dodano: 17.07.2022

Beskid Niski sercu bliski... czyli z tęsknoty za pagórami. Jak zaplanować wycieczkę, aby pojechać w pagóry ale nie tyrać po kamerdolacach i korzeniach, no bo Basia jeszcze nie może? Ciągnie mnie w Beskid Niski... bardzo ciągnie, ale trzeba uwzględnić ograniczenia medyczne Szkodniczka. Postanawiamy zatem zaplanować wyprawę po "czarnych i białych" drogach - typowa nomenklatura z orientu, jak ktoś nie ogarnia. Białe drogi to zwykle te szutrowe, a czarne... też :D, ale czasem także szerokie trakty leśne. Drogi przerywane... tzn. rysowane liniami przerywanymi... no to różne rzeczy się tam dzieją :D 
Wyruszamy na obrzeża Beskidu Niskiego, a dokładnie w okolice Magurskiego Parku Narodowego, ale od strony Pogórza Jasielskiego.
Celem jest kilka cmentarzy wojennych i pagóry, na które prowadzą "białe drogi" np. Grzywacka Góra, na które znajduje się fantastyczna wieża widokowa.
Ja jednak nie umiem zaplanować wyprawy tak, aby nie było przez krzory... więc będzie też przedzieranie się bez dróg... pomału i ostrożnie aby kolana nie nadwyrężyć... ale co ja mogę powiedzieć... po prostu nie umiem inaczej...

Tak, to czarna droga według mapy :)

Pierwszy z wielu dzisiaj... tak jak Wam kiedyś pisałem: śladami pierwszej, myśląc o trzeciej...

"Mostek"

No dobra, jest przerywana... zwiodły mnie czarne kropki :P

Robi wrażenie

Białe drogi...

Klimaty Beskidu Niskiego :)

Szkodnik pojechał dołem, aby nie telepać się na szczyt Cieklinki (512m)... okazało się, że "stokówka" istniała tylko na mapie i darł przez błoto i chaszcze...
Ja tym czasem górą przez dość stromy podpych...


Nawet ostrzegali, że stromo...

Ołtarz polowy na szczycie

Tabliczki, tabliczki, tabliczki :D

Tymczasem "biała" droga Szkodnika...

No tu już lepiej... biała droga :)

Jeden z najpiękniejszych cmentarzy z IWW (według mnie klasy Łużna-Pustki oraz Rotundy)


Niesamowita gra kolorów

Kolejny... pełno jest ich tu

Ten szlak to jakaś... :D

Wciąż dalej i dalej...

Kolejna biała droga :)

Przedzieramy się do Nowego Żmigrodu...


Gęsto od kolców... klimat :D


Żółtym czy czarnym :D ?

Ostatnie metry przed Grzywacką Górą - fenomenalny pagór i z doskonałym widokiem... i pusto :)

Wieża - Szkodnik prawie jak na Titanicu :D

Ja tam się chwilkę zdrzemnę... ostatnio mało sypiam bo tyle spraw się dzieje.

"I need some sleep, I can't go on like this,
I tried counting sheeps but there is always one I miss...
Every one says, I am getting too low
Every one says, you gotta just let it go...
I need some sleep,time to put old horse down..."
(całość TUTAJ)

Piękne te drogi

"Gdy trześnie bariera na moście
i runę w spienione fale rzeki,
rzucą się lekarze na oślep
dusząc mnie w szponach swej opieki.
Lecz ja umrę... a gdy stanę tam gdzie zupełnie pusto
tylko Ona kocem nakryje moje łóżko..."


Stary cmentarz choleryczny... opuszony i zapomniany (zobaczcie tablicę, a pod tablicą płot, tak nie widać go)
Niemniej znaki na krzyżu robią niesamowity klimat
Iście rajdowy punkt, znaleziony "z mapą" gdzieś na bezdrożach


Pasmo Magury Wątkowskiej

Ostatnie promienie słońca.
Do auta dotrzemy w zasadzie minutę po tym jak zacznie padać więc idealnie :D




Kategoria Wycieczka, SFA

SPISZ się dzielnie... bo miało być po płaskim

  • DST 65.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 lipca 2022 | dodano: 11.07.2022

...czyli z wizytą ma SPISZU za dnia oraz na obozie szermierczym pod Tatrami wieczorem i nocą. Miało być po płaskim... ale coś znowu nie pykło...  To wszystko przez tęsknotę za pagorami. Wracamy pomału do wypraw, a że Basia coraz lepiej już kręci to wpadło 800m przewyższenia... trochę się martwię czy to nie za szybko, ale wszystko wskazuje na to, że jest naprawdę OK !!! 
Planowałem uderzyć z Nowego Targu na zachód i zabrać Ją po czarnodunajeckich puściznach (zacną mają nazwę te bagna, prawda?) oraz przejechać się luźno Ścieżką dookoła Tatr (Velo), ale Szkodniczek chciał na wschód na SPISZ. Nie dziwię się, bo Spisz jest piękny (pamiętacie Rajd Waligóry III - jakże niesamowicie piękne zawody?)
Co było robić, pojechaliśmy zatem na wschód, trzymając się wspomnianej Scieżki dookoła Tatr ale w kierunku na Jezioro Czorsztyńskie, a nie na Jezioro Orawskie.
Plan był elastyczny, bo wcale nie planowaliśmy Velo Dunajec, ale chcieliśmy być około 18:30 w Murzasichle, bo tam kończył się właśnie tygodniowy obóz szermierczy. Kawał naszego życia, bo do pandemii byliśmy niemal na wszystkich edycjach i to właśnie w lipcu. Wyjątkiem był lipiec 2007, bo wtedy bylem w Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie i zdobywałem szarże podoficerskie na pagony :)
Pasuje Wam, że ogólnie w 2023 będziemy mieć 20-lecie szermierki i 10-lecie orientacji!!! Masakra jak ten czas szybko leci... a byliśmy tacy młodzi i piękni. No dobra, piękni to może NIE, ale młodzi jak najbardziej. Pewnie z obu tych jubileuszów na blogu pojawią się ciekawe podsumowania... skąd wiem? Bo część materiałów jest już w opracowywaniu. No co? To nie będą wpisy, które pisze się w 1 czy 2 dni, takie podsumowania wymagają głębszych analiz. No ale nie uprzedzajmy faktów, na razie jedziemy na Spisz i pracujemy nad kolanem Basi. 
Nie forsujemy tempa aby nie przeforsować nogi Szkodnika, ale niesamowicie cieszy mnie, że idzie ku lepszemu i to w oczach - sami zobaczycie na jednym zdjęciu.
Tak więc sobota pod znakiem roweru i szpady... ze Szkodnikiem w górach. Czy potrzeba czegoś więcej?
Do tego wracając przez Velo Dunajec spotkamy pewnych znanych Orientalistów - Rufusa i jego Pana :)
Dobra lecimy ze zdjęciami:

Bór na Czerwonem


Na granicy Podhala i Spiszu

Piękne te wstęgi dróg :)

Lorencowe skałki. Ja nadal twierdzę, że chodzi o tego Pana od transformaty (pamiętacie, pierwiastek z jeden minus v kwadrata przez c kwadrat, prawda?)

Uphill battle początek

Uphill battle walka :)

Droga do nieba :)

Ta droga to czerwony szlak na Górę Żar (Hombarki)
Znana nam z wakacji w tych okolicach... dymaliśmy to z rowerami. Czy to było mądre?
Mówiłem Wam już w relacji z Bike Orientu, nie musimy być mądrzy, wystarczy mi że będziemy szczęśliwi, a Wy nie definiujecie szczęścia przez noszenie roweru na plecach?


Wypasione  wiaty tutaj porobili (panele na dachu i można się podładować)

Sprawdzicie czy dobrze?
Jak kiedyś zostanę partyzantem, to jeśli nie będę miał pewności czym karmić oddział, każę Im zjadać truchła naszych wrogów :D
PROBLEM SOLVED :D


Kocham takie drogi

Jest zacnie

Nareszcie porządne opony :D

Takie tam, gdy kieruję ogień artyleryjski :)

Szkodniczek i pagóry

Coś czuję, że to może być TRAP DOOR :)

Jeszcze parę tygodni temu nie śniło się o kącie prostym !!!
Walczymy o każdy stopień... dosłownie... stopień zgięcia
Jest dobrze !!!
Wybaczcie jakość zdjęcia ale zrobione było podczas jazdy, gdy jedną ręką trzymałem kierownicę, a drugą apart... no i trochę szarpało na kamyczkach.


Pasmo Lubania

PROFILÓWKA MOJEJ BESTII :)

Velo Dunajec na powrocie :)

Ładne to Velo :)

Wieczorem wpadamy do Murzasichle'a na końcówkę obozu szermierczego... no jak to się mogło skończyć?
Od razu w zasadzie dostaję broń do ręki i każą mi walczyć... tu nie da się przyjechać towarzysko :P
Mówią, że "żelazo nie klęka", ale tym razem eksperymentujemy z "elegancką bronią na bardziej cywilizowane czasy"
A jak ktoś chciałby się dowiedzieć jak wyglądają obozy szermiercze, to kiedyś popełniłem wpis z takiego wydarzenia ---> TUTAJ (2018) oraz TUTAJ (2019).
Ogólnie idzie się nieźle upodlić, ale też bardzo wiele nauczyć, bo jak macie 6-8 godzin zajęć codziennie, to "szósta" powinna przestać mieć dla Was tajemnice :)
A przypominam tajemnicę zasłony "szóstej" - ŹLE POSTAWIONA SZÓSTA NIE DZIAŁA :)



Kategoria Wycieczka, SFA

Przez PAGÓR do KRYMINAŁU :)

  • DST 25.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 czerwca 2022 | dodano: 27.06.2022

Dla dociekliwych: Pagór - tak się nazywa wzgórze z "przekaźnikiem" widoczne na ostatnim zdjęciu, a Kryminał to nazwa kwartału lasu między Witeradowem a Bukownem)
Wracamy na rower... pierwszy wyjazd Basi na rower od operacji. Bez wielkich pagórów, bez korzeni i kamerdolców, ale jednak !!!
Długo czekaliśmy na tą chwilę, bardzo długo...

"W zardzewiałej ziemi - chwasty i kamienie,
W zardzewiałej ziemi - wyschnięte strumienie...
(skwar niemiłosierny)
...
W zardzewiałej ziemi - kości, sierść i zęby -
Proch, co skrywa diament wypchnięty z jej głębin.
A nad nią błękitne po chmurach wspomnienie -
Rozedrgana spiekota, ulewne płomienie
. (upał iście morderczy...)
Po tej zardzewiałej ziemi ludzie pokrzywdzeni (pokrzywdzeni...i to mocno w tym roku)
Zabłąkani w koleinach wyschniętych strumieni... (mojej ukochanej Sztoły już nie ma - TUTAJ)
Wydłubują strzępy sierści, kości i diamenty
Majacząc na słońcu, śniąc chłodne odmęty
Majaczące plemię spragnione krynicy
Zbrojne w kości przodków - tłucze się i krzyczy
(krzyczy, że czas już najwyższy wrócić na rower...)
Wściekła kłótnia wstrząsa niebiosa hałasem:
Czy Bóg - czy rozsądek ma być ich kompasem?
(byle poprawnie wskazywał północ)
Przez siebie uwielbieni i znienawidzeni
Depczą mylne szlaki wyschniętych strumien
i (... nawet rzeki umierają)
Z tą prawdą tak niemiłą i świętym i łotrom:
Bóg sprawił, że wciąż idą... (niezmiennie! NIEZMIENNIE!)
Rozsądek - że dotrą! (nie inaczej! NIE INACZEJ !)
Mistrz Jacek "Wyschnięte strumienie" (całość TUTAJ)

Jak ja tęskniłem za tym widokiem...

Niebo płonie żywym ogniem

Ślady historii... las pod Witeradowem

"Dość mam już pustych dni i wypraw, których nie było...zabiorę Cię właśnie tam, gdzie słońce dla nas wschodzi, gdzie wolniej płynie czas..." 
DO LASU, DO LASU, DO LASU !!!! (parafraza KLASYKI)


Rogaty zdobył traktor :)

W promieniach zachodzącego słońca...



Kategoria SFA, Wycieczka

Velky i Mały Rozsutec SYSTEMOWO :)

  • DST 20.00km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 25 czerwca 2022 | dodano: 26.06.2022

Zabrać MySystemTEAM na jedną z najpiękniejszych gór... taki był plan już od zeszłego roku. No i mimo wszystkich przeciwności tego nie-najprosteszego-dla nas roku UDAŁO SIĘ.
Dla mnie to 3-ci raz jak tu wracam, bo ta góra ma w moim sercu szczególne miejsce.
Pamiętam "nasz pierwszy raz" jak z Basią podchodziliśmy pod Velky Fatrzański Krywań (1709m), najwyższy szczyt Małej Fatry...i nagle z mgły wyłonił się ten ostry grzebień. CO TO JEST??
I DLACZEGO NAS TAM JESZCZE NIE BYŁO !!! Sprawdzamy mapę. kim jesteś? Mapa mówi: Velky Rozsutec...
...patrzymy na siebie i nie potrzeba słów. Wszystko jasne. Dzień później stajemy na szczycie Rozsutca, a w moim prywatnym rankingu zostaje on jedną z najpiękniejszych gór, na jakich byłem... a byłem na wielu. Schowajcie nawet lodowiec pod GrossGlockner'em w Austrii (3798m), co z tego że większy, skoro "nie odległością mierzy się oddalnie" ("Ziemia, Planeta Ludzi"), więc nie wysokością będziemy mierzyć "piękność". Nie mówię, ze Wielki Dzwonnik i inne alpejskie pagóry nie były ładne, ale Rozsutec to Rozsutec. 
Na blogu nie znajdzcie dedykowanego wpisu z tego wyjścia, jest tylko wspomniane TUTAJ (w podsumowaniu 2019), ale uwierzcie jak jesteście na 13 górskich wyprawach w 14 dni, to nie idzie nadążyć z wpisami i relacjami. To niewykonalne, zwłaszcza, że po takim urlopie zwykle wymagam urlopu dla poratowania zdrowia... choć to chyba nie ma sensu, bo też bym go spędził gdzieś na szlaku.
Jesteśmy tak zachwyceni Rozsutec'em, że rok później wracam tam z Kamilą i Filipem (TUTAJ), acz wtedy toniemy w morzu mgieł i do popołudnia nie ma w zasadzie żadnych widoków.

Jak będzie z MySystemTEAM? Sami zobaczcie na zdjęcia - pogoda żyleta.
Dobrze znowu tu wrócić, szkoda że niepełnym składem... no, ale nie przeskoczymy.  This year "I am a man who walks alone..." (klasyk, całość TUTAJ)

Wchodzimy w Janosikowe Diery

Po skłakach

...i drabinkach

Wąsko !!!

Wodospady :)

Maly Rozsutec - tam będziemy popołudniu (BIG things first :D )

Granica lasu

Kontemplując widoki :)

A jest co kontemplować :)

Spojrzenie do tyłu, tą drogą tu przyszliśmy

W górę i w górę :)

"To ten czas kiedy wyruszamy dalej, każdy z nas ma swoje małe SHIRE, to ten świat, który nazywamy rajem, spotkasz go w snach, drogi Samie" (całość TUTAJ)

Po grani! Po grani!
Nad przepaścią bez łańcuchów, bez wahania!
Tu na trzeźwo diabli wezmą,
Zdradzi mnie rozsądek – drań,
W wilczy dół wspomnienia zmienią
Ostrą grań!
Po grani! Po grani! Po grani!
Tu mi drogi nie zastąpią pokonani!
Tylko łapią mnie za nogi,
Krzyczą – nie idź! Krzyczą – stań!
Ci, co w pół stanęli drogi
I zębami, pazurami kruszą grań!
  (całość TUTAJ, Mistrz Jacek)

"Góry wysokie, co mi z Wami walczyć każe...sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt!" (całość TUTAJ)

Nawet udało mi się złapać na jakiś kadr

Pora schodzić...

Słowacki sposób znoszenia psów ze skały :D

Jak tu zleźć... ?

W górę czy w dół?

Praca w ścianie :)

"O cieniu mów, gdzie kraj mych snów... za szczyty gór, za kresy chmur, spiesz noc i dzień - odrzecze cień - tam znajdziesz ELDORADO"
całość w oryginalne TUTAJ (Edgar Allan), w formie poezji śpiewanej. Jeden z moich ukochanych wierszy.


Velky Choc (1608m) - też przepiękna góra, którą kiedyś ze Szkodniczkiem zrobiliśmy na spontanie, "z biegu" bo nam stała na drodze :D 

Mr. STOH (1607m), you and I have some unfinished bussiness... Velky i Maly Fatrzański Krywań zrobiony, Rozsutec też, a CHLEB (1646m) i Stoh pomiędzy niezaopiekowne... 

No więc tak, tego...

Sielanka... albo mi po prostu padli... padli, a ze plecami niezaopiekowany Mr. STOH !!!

No to wędrujemy dalej... w kierunku Małego

Mówiąc o :)

Atakujemy

Mały. ale ostry :)

Spojrzenie w tył... w dół?

Mały z widokiem na Velky :)

Teraz będzie już tylko w dół...

Ostro w dół :)

Z prawej idzie zło, ale zdążymy zejść :)

Balans to podstaw :)

Przez kosówkę łańcuchem skutą - forpoczta :)

...i ariergarda :)

Kadr na specjalne zamówienie :)



Kategoria Wycieczka

Powrót nad Kozi Bród

  • DST 7.00km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 18 czerwca 2022 | dodano: 19.06.2022

Wracamy nad Kozi Bród, do Doliny Żabnika. Pamiętam jak dziś, gdy pierwszy raz odkryliśmy te szlaki: najpierw żółty "SZLAK PUSTYNNY", a potem niebieski przez KOZI BRÓD. Dzisiaj widzę, że dorobili tutaj i czerwony. Zacnie, zacnie, szlaków nigdy za dużo :)
Jak co roku o tej porze, poziomek są tutaj całe polany, a my pracujemy nad uruchomieniem stawu (ale mówię nie o tym stawie, do którego ktoś ukradł konsoletę sterującą -> zdjęcie poniżej, ale o kolanie Szkodnika). Wracamy zatem do wędrówek po lesie. W Boże Ciało była Kajasówka, no teraz Kozi :)
Na rower brakuje jeszcze trochę zakresu ruchu, ale jesteśmy dobrej myśli, że już niedługo mapa z ręki trafi tam gdzie jej miejsce, czyli na kierownicę.    

Kochamy lasy :)

Testujemy działanie kolana :)

Miejsce na konsoletę sterującą? 1. Zamarznij   2. Odmarznij   itp :)

Ale my na razie w prawo :)

Droga po horyzont :)

Kozi Bród w czerwcu... niezmiennie :D

To oczka?

Przeskakujemy na niebieski

:) :) :)

Incepcja fotograficzna :)

Tędy darłem na skróty :)

Para rowerzystów i Zafira zaparkowana w lekkim ukryciu gdzieś w lesie... ech Szkodniku, to jeszcze nieraz będziemy my :D


Kategoria SFA, Wycieczka

Śladami PIERWSZEJ, myśląc o TRZECIEJ...

  • DST 70.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 czerwca 2022 | dodano: 18.06.2022

Kolejna samotna wyprawa... po cmentarzach z Pierwszej Wojny Światowej. Tym razem tych z trójką na początku swej trzycyfrowej liczby porządkowej. Wiele z tych obiektów już odwiedziłem, ale chciałbym zobaczyć je wszystkie (a jest ich trochę - pełną listę macie TUTAJ). Wyjeżdżam dość późno, bo dopiero po 12:00, ale do dwunastej to tutaj leje i to nieprzeciętnie. Mokry las, gdy zaczyna parować robi niesamowity klimat, więc jadę po śladach deszczu. W planie jest odwiedzić jest 7 cmentarzy i to się uda, acz do niektórych będę darł na dziko, bo nie prowadzą tam żadne ścieżki... stoją całkowicie zapomniane gdzieś pośrodku niczego. No ale przecież mam mapę i kompas. To mi wystarczy.

"Kiedyś mnie nie było,
potem się stałem,
teraz znów mnie nie ma"

Epitafium na pewnym nagrobku...dla mnie genialne w swojej prostocie, a jednocześnie mówiące tak wiele.  

Przez mokry las...

To tam, to...

Futrzaki na szlaku :)

Kolejny na którym dotąd nie bylem...

Kierunkowskaz...

Niesamowity!

Des Krieges Opfer...

Warto docenić fakt, że w przeciwieństwie do innych, tych za moimi plecami, ja jeszcze mogę wyjść przez tą bramę...

Drzewka i chmurek

Bezdrożami...

Jest i kolejny

Dobre miejsce na punkt :)

Jeszcze jeden, z drzewkiem i z widokiem...

Pięknie odnowiony... "powiewa flaga gdy wiatr się zerwie, a na tej fladze BIEL i CZERWIEŃ"

"A gdy przyjdzie mój czas, gdy pokryje mnie rdza..." (całość TUTAJ)

Niesamowicie klimatyczny z tymi...

Liniami pęknięć...

Po GRZYBA tu przyjechałem... no i mam :D

Las to mój drugi dom :)

Długie ręce sprawiedliwości :P

Coś mi ten szlak zamókł...

"Słońce już gasło...", prawda "Panie Tadeuszu"?



Kategoria SFA, Wycieczka

Sówka Kaja czyli KAJASÓWKA :)

  • DST 7.00km
  • Aktywność Wędrówka
Czwartek, 16 czerwca 2022 | dodano: 16.06.2022

Krok za krokiem (dosłownie, po prostu dosłownie...) pomału wracamy do pewnych aktywności. Ej, ktoś musi ze mną targać ten rower na plecach pod jakąś chorą ścianę... samemu to nie jest to samo... trzeba więc uruchomić Basi to kolano. Idzie pomału, bardzo pomału bo nadal nie ma Ona pełnego zakresu ruchu, ale możemy już wrócić do lasu i na nasze kręte ścieżki. Bez podejść i zjazdów, bez kamerdolców, bez sekcji korzennych... ale krzory i chaszcze pomału wracają do łask. Potrzeba po prostu cierpliwości...

„Cierpliwość przyciąga szczęście; przybliża to, co jest daleko ”.

„Cierpliwość to spokojna akceptacja faktu, że rzeczy mogą się wydarzyć w innej kolejności niż ta, o której myślisz”... i której pragniesz

„Miej cierpliwość. Wszystkie rzeczy są trudne, zanim staną się łatwe ”
... miej cierpliwość i pokorę, bo "„Wszystko, czego pragniesz, jest po drugiej stronie strachu”.

Kilka zdjęć z leśnego spaceru.

Pierwszy "niepewny" mostek Basi od dawna... zawsze lubiłem takie miejsca, ale dziś cieszy mnie on jeszcze bardziej.

Obrodziło roślinnością plugawą :)

Skałki zawsze na propsie :)

Keep walking... keep smiling

Takie miejsca też lubię :)

Fajny ten szlak, trochę dziki :)

W stronę światła :)

Bezdrożami...

"To jest przeznaczenie, które każe mi iść naprzód, kochana drużyno nie zwalniajmy marszu..." (całość TUTAJ)

Droga jest celem...

Był czarny, był żółty. był konny, teraz prowadzi nas czerwony...

Przeszłość wyryta w kamieniu...

Przeszkody niegdyś brane z biegu, dziś z trochę większą ostrożnością ale ważne, że "brane" :) 

Inny czerwony... 7 km spaceru ale 4 różne szlaki (cóż, rzadko udaje nam się trzymać jednego traktu)



Kategoria SFA, Wycieczka