Wycieczka
Dystans całkowity: | 14596.00 km (w terenie 23.00 km; 0.16%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 241 |
Średnio na aktywność: | 60.56 km |
Więcej statystyk |
WOLIN oznaczyć tą wyspę jako V3
-
DST
75.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Druga część dnia to okolice wstecznej delty Świny, a noc odnaleźliśmy kamień runiczny Wikingów.
Czy wiecie, że twórca Bluetooth'a (no dobra, nie twórca...) Król Wikingów Harald Sinozębny zmarł na Wyspie Wolin !!!
Jego nazwisko posłużyło do nazwania technologii Bluetooth, a to dla tego że BT paruje urządzenia i umożliwia ich komunikację i współpracę, a Harald życie spędził na jednoczeniu różnych plemion swojego królestwa.
No, dzień niesamowitych historii - piękna wyprawa.
Czerwony szlak w Wolińskim Parku Narodowym
Zobaczyć KIKUT i na plażę :)
Jest i obiekt, opisywany przez powyższą tabliczkę :)
SZKODNIK "Breaking the waves" !!!! jeśli wiecie do czego to nawiązanie :)
Morze wzdłuż morza :)
Zacne te szlaki :)
Zacne te ścieżki :)
No BA !!! Nie po to sobie taką wybierałem, aby nie :)
Pierwsze ślady...
Ruiny tutaj są ogromne
Czerwony idzie na Międzyzdroje, a niebieski na wyrzutnię V3 :)
Małe ale niesamowite muzeum - a zwłaszcza przewodnik :)
Dalej przez Park Narodowy
Szkodnik nad wsteczną deltą Świny
Sama delta
Dąb Wolinian niestety padł...Szkodnik z okienka
Jak ja lubię takie miejsca... ławeczka z widokiem
Kamień Runiczny Króla Bluetooth'a
BT :)
Jak ja kocham takie klimaty :)
Genialne to jest :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Chodzą GĄSKI KOŁOBRZEGU :D
-
DST
85.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwie latarnie (Kołobrzeg i Gąski) oraz łączące je VELO.
Do południa pada, a my zaklinamy deszcz w kurtach... ale od południa pogoda żyleta i można cisnąć.
Standardowo - wakacje, więc noc nas zastała, ale przepiękna noc. Takie VELO nocą to jest coś niesamowite, gdy morze huczy nad uchem.
Jak FALLOUT Random Encounter, nieprawdaż :D ?
"STONE CALLED CRAZY" :D :D :D
DRAKEN :D no więc skoro zrobiło się morsko, to z dedykacją dla ludzi morza:
"I've had women of every kind, but the only one truly was mine
Is the one at home who'll be alone when I am full-up with brine.
For my son I had always a plan, for to raise him as best as I can.
Oh well you can bet, my only regret is to not see him grow to a man...
'Cause the ship's going down
All on account of the weather
Though we'll drown
There's no need to frown
'
Cause we're all going together
And I won't say "Woe is me"
As I disappear into the sea
'Cause I'm in good company
As we're all going together..." (całość TUTAJ)
Latarnia morska w Kołobrzegu i pomnik tych co zginęli na morzu... więc z dedykacją:
"I can't forget, I won't forgive this sea
for the endless hurt it gave to me.
I want to stab, I want to kill this sea.
Took you away, took you away from me..." (całość TUTAJ)
Zaślubiny Polski z Morzem, ale Kołobrzeg przywłaszcza sobie to wydarzenie, bo pierwsze odbyło parę dni wcześniej. Mowa oczywiście o pierwszym podczas IIWW, bo pierwsze pierwsze było podczas IWW (a co będę gadał --> TUTAJ)
Cały pomnik wygląda tak -->
Wypaśne te dróżki :)
MEGA WYPAŚNE !!!
ZAKOCHAŁEM SIĘ !!!
Jak to było?
"I've had women of every kind, but the only one truly was mine" czyli rzadkość aby mieć wspólne zdjęcie :)
Latarnia w Gąskach
Niezły wynik jak na tydzień nad morzem, co? ROWER POWER :)
Btw, Ustkę też już mamy, ale była zrobiona na innym wyjeździe.
Szkodnik Latarnik :)
Rzuć okruszka :)
Zaczyna się spektakl świateł :)
Brakuje mi tylko dopisku KURWIU :D
Apart podręczny rowerowy/szturmowy nie daje rady przy takich warunkach oświetleniowych, bo jakby mieć sprzęt ze sobą, to by te zdjęcia to były magiczne :)
VELO NOCĄ - chwilo trwaj !!!
Hmmm... hej Karliku, co tam trzymasz w koszyku :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Od Niechorza do... zmroku
-
DST
90.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza wyprawa wrześniowego urlopu nad morzem. Cel? Od Niechorza na zachód do... zmroku, a potem powrót innymi szlakami do Rewala, który obraliśmy za bazę.
Mimo, że nad morzem jest fajnie to Szkodnik mnie nauczył, że "atrakcje nad morzem nie są tym za co się podają" czyli jest napisane że NAJWIĘKSZE, NAJLEPSZE, JEDYNE... a potem się okazuje, że ani to duże, ani jedyne...
Wrota sztormowe - brzmi mocno prawda :D ? No to sami zobaczcie poniżej czy nazwa jest adekwatna dla tego obiekty :)
No ale dotarliśmy do Niechorza, pod latarnię... a wiecie jak jest:
Nasza dziewczyna z Niechorza
weszła sobie do morza
w morzu jakieś piski, jakieś gwizdy
woda sięga jej do... kolan
A gdzie rym? Będzie przypływ będzie rym :D
Przepraszam, że przeszkadzam ale którędy nad morze? ("...a moment' break from your gaze is eternity past, so together we shall both put these bitches on blast") :D
"...co noc kwitłaś mi pąsową różą"
Zaraz po powrocie z nad morza, melduję się w jednostce na Szkoleniu Podoficerów Rezerwy więc dajmy coś w klimacie..
"Żołnierz drogą maszerował, nad serduszkiem się użalił,
więc je do plecaka schował i pomaszerował dalej" (klasyk TUTAJ)
Lubimy takie miejsca :)
Ruiny kościoła w Trzęsaczu czyli
"gdzie klify nadmorskie
tam brata jej grób
gdzieś w wieży, pogrzebanej przez falę,
gdzie kiedyś był zamek, tam leży jego trup
...gdy morze wyrwało nam ziemię i dom,
nie było w nim radości i życia..." (całość TUTAJ)
Historia tego obiektu TUTAJ
Wrota sztormowe :D
Darkness, to co tam widzisz to...
Nadmorskie klimaty :)
Pomnik "zaślubin z morzem" - tych pierwszych, dzień wcześniej bo Kołobrzeg zawłaszczył sobie trochę to zdarzenie :P (TUTAJ)
Przez nadmorskie lasy
WYPASSSSSS
Wzdłuż fal
W stronę zachodzącego słońca
Latarnia morska w Niechorzu
Kategoria SFA, Wycieczka
Szkodnik in Wonderland... :)
-
DST
105.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa przez północne rubieże Borów Dolnośląskich do Bielawy Tajemniczej Wioski.
Dla mnie wyprawa z cyklu Szkodnik w Krainie Czarów - sami zobaczcie zdjęcia :)
Leśne drogi szybkiego ruchu :)
" Z ZIEMI ŻELAZA" (link jak zawsze na własną odpowiedzialność bo ryje beret - TUTAJ). "Z Ziemi Żelaza" to tytuł całej płyty :D
Uwielbiam takie kamienne drogowskazy!
Upamiętnienie hekatomby wojsk polskich w 1945 roku... forsownie Nysy Łużyckiej celem otwarcia kierunku berlińskiego.
Fatalnie dowodzona zasadzie straty są bez znaczenia, któryś ze szturmów przecież przejdzie... Nysa spłynęła szkarłatem... zginęło prawie 5 tysięcy polskich żołnierzy, 3 tysiące uznano za zaginionych, a około 10 tysięcy zostało rannych...
"Six miles of ground has been won
Half a million men are gone...
And as the night falls the general calls
And the battle carries on and on...
what's the price of the mile...?" (całość TUTAJ)
To była jedna z najkrwawszych bitew polskiego oręża...
Psychodeliczny tekst... jakoś tak kojarzy mi się z:
"- Czytujesz biblię?
- Nieregularnie..." (klasyk TUTAJ)
Labirynt kóz :)
Geheimer ale czy SCHWARZES :D ?
Zestawienie tego tekstu z znakiem WC... jakoś tak kusi odpowiedzieć:
- Tylko mocz, Panie, bo niemal widzę na żółto :)
Granica PL - DE :)
Kręte ścieżki między drzewami do domków na drzewie :)
A w domkach...
Ale maszyna :D
Niesamowicie klimatyczne to miejsce
Obskurna kamera :)
Ścieżka nad bizonami (dosłownie!), tyle że siedziały cieniu bo gorąco
Damą być :D
Szkodnik in WONDERLAND :D
Zakaz parkowania na ziemi :)
Jestem zachwycony tym miejscem :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Kolej na rower... Czerwona Małpo :)
-
DST
115.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
KOLEJ NA ROWER Velo czyli wyprawa po Nową Sól... a nawet dalej. Sporo dalej!
Spotkanie z Czerwoną Małpą oraz most na Odrze. Velo KOLEJ NA ROWER jest wypaśne - zwłaszcza jeśli połączyć je w wyprawą po okolicznych, dość sporych lasach!.
W stronę światła :)
Na czerwonym szlaku :)
Leśne autostrady :)
Barszcze...
Czerwone szlaki zawsze są fajne :)
Pod przeszkodami (przeczytać śpiewnie, na melodię: "Pod papugami")
Imprezowicze z Bytomia... Odrzańskiego :D
A rano będzie pobudka w systemie GSM (gzie-jes-em?)
Podochocony... tak to się teraz nazywa :)
Resztki mostu wysadzonego pod koniec IIWW
Lokalny folklor :)
Wypas droga !!!
Ciśniemy !!!
Tylko trzeba uważać na wirażach :D
Mówisz o nim DĄB, a może to Polny Ostaniec Dębowy
Dawno nieużywany parking uległ inwazji roślinności plugawej :)
Zacny mostek :)
Szkodnik mapy czytelnik :)
Szkodnik zachodzącego słońca jeździec :)
CZERWONA MAŁPA !!! "Boom, boom, boom, boom, Mr Big Bamboon, what monkey see, monkey will do..." (całość TUTAJ)
Velo KOLEJ NA ROWER czyli około 70 km !!!! starym nasypem kolejki - Most na Odrze
Nadal Most na Odrze
Mówiłem, że KOLEJ NA ROWER !!!
Obserwując statki z hipernapędem wchodzące w nadświetlną :D
Przepiękna noc na jazdę nam się trafiła :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Izerski klasyk... w deszczu i mgle
-
DST
85.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Izerski klasyk w klasycznej pogodzie, ale skoro Lenon nigdy Izer nie widział, to pokazać Mu je trzeba. Mieliśmy trochę dojazdu do Jakuszyc z miejsca zakwaterowania, a o 22:00 Lenon miał pociąg z Jeleniej Góry, więc nie mieliśmy też całego dnia. Udało się jednak "złapać" najważniejsze izerskie miejsca czyli wizyta u Stanisława KWARCA (Kopalnia kwarcu "Stanisław"), wpadliśmy na wieżę widokową na bez-samogłoskowym SMRK'u, zalaliśmy knedliky Kofolą w Jizerce oraz wpadliśmy do Chatki Górzystów... tak jak mówiłem, IZERSKI KLASYK :D
Izerskie single są super :D
Pogoda też klasyczna :D
Ach te single :D
Lenon ginie we mgle :)
Kopalnia kwarcu też ginie we mgle :)
Widok na bardzo charakterystyczne wyrobisko (jak ktoś nie widział, to można zobaczyć TUTAJ)
Widoki owszem są bajer, ale taką pogodę w górach też uwielbiam :)
Mokro :)
Wieża na SMRK'u :)
Widoki :D
Sporo "metrów nad poziomem morza" NIŻEJ nawet wychodzi jakieś słońce :)
Jak my kochamy te drogi :)
"Witojcie Wy piknie, nasi drodzy goście
przejdźcie się po Parku* i po NOWYM MOŚCIE..." (link jak zawsze na własną odpowiedzialność TUTAJ)
*Parku Krajobrazowym Gór Izerskich... a w poprzednim linku (tym przy kopalni, można zobaczyć naszą przeprawę przez rzekę gdy most miał status "zabrany przez wodę")
Ja tam wolę kładkę alternatywną :)
Zachód słońca w Izerach :)
Torfowiska Doliny Izery... serce Gór Izerskich :)
Niestety nie pojeździmy po nocy, bo nas ten pociąg w Jeleniej o 22:00 trzyma... wracać trzeba.
Kolory zrobiły się obłędne - aparat, mimo że zdjęcia wyszyły, tego nie oddał w pełni :)
Kategoria SFA, Wycieczka
U wybrzeży Afryki... i u stóp Szklanej Piramidy
-
DST
103.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Afryka to nazwa największego z (chyba) miliona znajdujących się tu jezior. Słowo antropogeniczne oznacza, że zostały stworzone ręką człowieka - są to dawne zalane kopalnie.
Teren robi naprawdę wrażenie, zwłaszcza że zostały porobione tutaj ścieżki spacerowo-rowerowe i naprawdę wysoka wieża widokowa.
Następnie przejeżdżamy kolejne szlaki Parku Krajobrazowego "Łuk Mużachowa", jak i sam Park Dworski, także wpisany na listę UNESCO. Leży on po obu stronach granicy PL - DE i jest ogromny.
Stamtąd ruszamy do Krainy Niekończącej się Opowieści aby zobaczyć - raz jeszcze - bajkowy most w Kromlau (Rakotzbrucke).
Tam spotkamy osobnika o chudych oponach... Piotr Włóczykij, który zostanie naszym przewodnikiem po okolicy.
Damy się namówić na spontaniczną wycieczkę do Szklanej Piramidy - nawet uda się nam nawet wejść do środka, mimo że pilnuje jej strażnik z "Gwiezdnych Wrót", Alien oraz Tyranozaur (ale gang!!! wybuchowy niczym BANG - czyli GANG BANG. Pozdro dla kumatych, pozostali niech nie google'ją tego w pracy bo to materiały NSFW :P :P :P)
Po wizycie w Szklanej Piramidzie, pożegnawszy się z Piotrem ruszymy jeszcze nad Felixsee bo maja tam zacną wieżę, a potem wariantem kombinowanym żaba-diabeł (Niemcy tak oznaczają ścieżki rowerowe: wilk, żaba, kot, diabeł, itp) wrócimy do Łęknicy czyli na polską stronę.
Stamtąd jeszcze powrót do Afryki zobaczyć jezioro w blasku księżyca i powrót do miejsca zakwaterowania. Piękna wypraw... miejsca niczym z Krainy Czarów (Wonderland) lub z Niekończącej się Opowieści.
Wybrzeża Afryki :)
Spojrzenie z wieży widokowej
Klify afrykańskie :)
Przejście Szkodnika przez Morze Czerwone :)
Wieża afrykańska
Zarąbiste są te pagórki :)
Target spotted... gdzie jest moj ŁUK (Mużachowa) :D
Wjeżdżamy do Parku Dworskiego (Łęknica / Bad Maskau)
Hacjenda :)
Dwa lwy i jeden Tygrys Europy :D
Przez tzw. Labirynty Rododendronów (byliśmy tu kiedyś w porze ich kwitnięcia - to jest kosmos jak to wtedy wygląda!!)
Tunele Labiryntu
Klimat "Neverending story" czyli bardzo długich zasłon :D A tak szczerze, to niesamowite miejsce !!!
Z oddali nie wychodzi pixeloza wody :)
Piotr Włóczykij prowadzi nas do Dobern, do Szklanej Piramidy :)
Podróż długa i niebezpieczna, ma chłop odwagę tak w nieznane się wyprawić na tak chudych oponach i bez plecaka :D
#niereformowalni #gotowinawetjakbyśmyspotkaliCZOŁGI :)
Niebieski w zieloności :)
U stóp Szklanej Piramidy... oko w oko ze strażnikiem (tym z Gang Bangu...:P )
Zrobił by furorę na dzielni :)
Jak masz takie obręcze, to nie twoje koło a asfalt "łapie snake'a" :D
Szkodnik znowu coś oswoił :)
Pan jakiś taki wy-ALIEN'owany.... tak to było SUCHE I BETONOWE, wiem :P
Schody nad Felixsee
Wypass wieżę ma ten Felix :)
Szklany dach :)
Jeż wraca chyba z Frontu Wschodniego :)
O Szkodniku co... sie nie bał i księżyć zaj**bał :)
No co, romantyczy cytat z Nicka Cave'a poszedł do galerii na FB
("I told her that the Moon was a magical thing. It shone gold in the winter and silver in spring..." - całość TUTAJ)
Noc nad Afryką :)
Kategoria SFA, Wycieczka
(Feel) LIKE SINGLE... again !!!
-
DST
70.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co tu dużo mówić - cały dzień na SINGLE'ach.
IZERY, IZERY, IZERY czyli gdzieś POD SMRK'iem, TAK - tym bezsamogłoskowym :D
Puść te klamki :D
Mostki :)
Asfaltowa agonia :D doskonała nazwa dla tego podjazdu, który zaczyna się zaraz za widocznym tu zakrętem
Huberta - Kofola i ciasto z borówkami. ZAWSZE, ZAWSZE :D
Tabliczki przy Hubertce
Wiraże :)
Wąsko !!!
Ale da radę :)
Jak my kochamy te single :)
Lenon poszedł po bandzie :)
We wrota jebut :D
Nawiązywanie komunikacji niewerbalnej :)
Tu jest zacnie !!!
Szkodnik sprawdza koordynaty dla artylerii i...
OGNIA :D
Płoną te pagóry :D
Jest naprawdę zacnie :D
Słońce już gasło, Pani Tadeuszu :D
Do you still feel SINGLE tonight?
Który to już raz SINGLE po nocy - na pewno nie pierwszy, nie drugi, nie trzeci... :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Góry Żytawskie - Klasztor Oybin i Hochwald
-
DST
65.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza wyprawa w Góry Żytawskie, poprzedzona wizytą na trójstyku granic PL - CZ - DE, a zakończona zdobyciem Hochwaldu (czes. HVOZD), czyli jednego z ważniejszych szczytów tych gór. Miały być małe, niewysokie góry, co by Basi nogi nie przeciążyć, a skończyło się jak zwykle... noszeniem po skałach, bo owszem niewysokie są, ale niektóre szlaki mają schody i drabinki. W kwestii naszych wariantów, jesteśmy fanem "Rozkazu 227" więc ANI KROKU WSTECZ. Maszyna na ramię... nawet dwie, co by Basi kolana nie obciążać i tyramy po skałach pod górę.
A wytyrać warto bo "wbudowany" w skały Klasztor Oybin robi wrażenie jak z bajki... ogólnie panorama tych gór to taki trochę Wonderland.
Następny przystanek to graniczny HOCHWALD (HVOZD)... podejście niemal cały czas 18%... więc przystanków było w zasadzie więcej... mówiłem o docelowym :)
Stamtąd lecimy już na czeską stronę i powrót będzie odbywał się w dużej mierze po granicy, wzdłuż słupków DE - CZ.
Zacna ta kraina, te Góry Żytawskie (Żytawa - Zittau)... jeszcze tu wrócimy, za jakieś 3 dni, bo nie zdążyliśmy dzisiaj wrzucić na LUZ (niem. Lausch) czyli najwyższy szczyt tych gór.
Padnie naszym łupem jednak już niedługo, ale o tym w osobnym wpisie.
Słupek numer 1 :)
Trójstyk granic :)
Piękny, "polanowy" szlak od granicy do Gór Żytawskich, które już widać :)
Przez skałki :)
ale i po dobrych drogach :)
Ławeczki w standardzie niemieckim :P
No i zaczyna się... niewysokie te góry, ale...
Zacne te platformy widokowe :)
W taki oto sposób wpadają nam kolejne cele wypraw... kim jesteś o zacny pagórze... widzimy się niedługo, wtyrałbym sobie na Ciebie :)
Klasztor na skale OYBIN
Klimat DIABLO :D
Robi wrażenie
Naprawdę duże wrażenie
Przejścia między skałami i murami są niesamowite
To tak aby oddać perspektywę
Na tyle szeroko, że kiera się mieści więc dało się zjechać (dla tych bardziej wrażliwy, to jest "kanion" poza terenem klasztoru, aby nie było że odwalamy krzywe akcje :P )
Hochwald szczyt :)
No to Hochwald czy Hvozd?
Planowania ciąg dalszy... ale to jest samo sobie winne, jak się ma taki kształt, jak tak się kole w oczy, to się przyciąga Aramisy :)
Pan pagór KLIĆ
Już po czeskiej stronie
...w promieniach zachodzącego słońca
Fajne te ścieżki
Najpiękniejsza pora w górach (świty się nie umywają :P )
Wzdłuż słupków DE - CZ, w kierunku PL
Kategoria SFA, Wycieczka
Dwie wieże - wersja sądecka
-
DST
52.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
W góry, znowu w góry... bo ja bez gór żyć nie mogę. Po poniedziałkowych Tatrach, teraz padło na powrót w Beskid Sądecki, aby złapać kilka pagórów... i będzie ich kilka bo pęknie 52 km po szlakach i 1700m przewyższenia w 7 godzin, bo do Krościenka dotrę dopiero po 12:00. Cóż, ja owszem mogę być rannym ptaszkiem, ale takim dobrze opatrzonym :D
Wolę się szlajać po nocy jak już. Jak to nie Tatry to ciężko się zmusić do wyjazdu o 5:00 rano :)
W planie są dwie wieże "sądeckie": Eliaszówka oraz Radziejowa. Ostatnio "para wież" na jednej wyprawie wpadły w Gorcach: Lubań i Gorc (tutaj), a od dawna chciałem wrócić na Eliaszówkę... bo to szczególnych pagór w moim sercu. Tak wiem, że piszę to niemal o każdej górze, ale co ja poradzę... góry to moja szalona miłość, więc nie szukajcie tutaj logiki :)
W tym związku jest wszystko: niespodziewane burze, wiatr w oczy, drogi na skróty, ale i chwile uniesień (roweru na plecach, bo k***a tak stromo!).
No ale miało być o Eliaszówce, dla mnie szczególne miejsce bo to miejsce pamięci... to tam właśnie straciłem swojego przyjaciela i od tamtej pory nie wróciłem na tą górę... kto śledzi tego bloga regularnie, ten będzie pamiętał o co chodzi, ale dla tych co nie są na bieżąco wyjaśnię w toku relacji.
12:00 parkuję w Krościenku, aby nie pchać się do Szczawnicy autem w połowie wakacji. O miejsce parkingowe, zwłaszcza w południe, może być tam ciężej niż o zestaw stereo w "czarny piątek" (nawiązanie do TEGO - link jest chory, więc na własną odpowiedzialność, uwielbiam tego gościa, poczekajcie do fragmentu o babci co chciała "stereo set" :P).
Odpalam maszynę i ruszam dalej rowerem. Przelecę Szczawnicę (i może coś jeszcze :P :P :P) na dwóch kołach, po czym wbijam w Rezerwat Wąwóz Białej Wody na żółty szlak... a potem już tylko dymanie pod górę... mocno pod górę... aż do granicy ze Słowacją. Szlak prowadzi do Przełęczy Rozdziele, a wiecie co robi przełęcz Rozdziela? ROZDZIELA Pieniny od Beskidu Sądeckiego... genialna nazwa dla takiego miejsca. Uwielbiam takie klimaty.
Jako, że Wysoką z rowerem już robiłem (tak, to nie było mądre - TUTAJ) walę szlakiem graniczym w drugą stronę przez Szczob na Przełęcz Obidza.
Przed przełęczą, na pięknej polanie trzasnę jeszcze 30 min drzemkę pod krzakiem - uwielbiam być leśnym menelem i obieram szlak zielony w kierunku Eliaszówki (1023m).
Na Przełęczy Rozdziela :)
Lubię takie widoki, pagóry drogami malowane :)
Zielone bezkresy :)
Zaparkowane na słupie (granicznym)
Eliaszówka... miejsce pamięci. To tutaj umarł nieodżałowany SANTA... 5 lat temu i od tamtego zdarzenia na Eliaszówce nie byłem, mimo że w Sądeckim byliśmy w tym czasie wiele, wiele razy. Owszem jeżdżę dziś na niesamowitej maszynie, "Mrok" jest rewelacyjna bestią, ale Santę także kochałem. Gdzie ona ze mną nie była...
Poznał strome alpejskie zbocza
bieszczadzkie łąki, Mazur mokradła
piachy Jury i puszcze Roztocza
beskidzkie lasy, biebrzańskie bagna
Turbacz, Skalnik czy też Lackowa
Rudawiec, Gorc oraz Mogielica
Wysoka, Czupel i Radziejowa
zdobyte za dnia lub w blasku księżyca...
Skrzyczne, Ślęża i Wielka Sowa
Jagodna, Śnieżnik i Waligóra
Wysoka Kopa, Wielka Rycerzowa
Czantoria, Jasło, no i Magura
Otryt, Kudłoń, także Kowadło
Jaworzyny, co różnie mają na imię
tysiące Wierchów pod kołami padło
najczęściej latem, nierzadko w zimie...
ile maratonów się razem przejechało, ile lampionów łapało wspólnie. 5 lat... kawał czasu.
Przetrwał MORDOWNIK czy też PIACHULEC
a także WYRYPY dzięki swym grubym kołom
na GALICJI to nawet spalił hamulec
ostatni punkt w życiu wyrwał ŻYWIOŁOM (całe "Epitafium dla SANTY" znajdziecie TUTAJ)
Posiedzę trochę na Eliaszówce, wypiję Oshee toast pamięci na cześć starego przyjaciela...
Śpij Bestio, w ciszy swej mogiły
pokochałeś góry... i one Cię zabiły
i ruszam dalej:
Moje miejsce pamięci - Eliaszówka
Pierwsza wieża...
Spojrzawszy sobie w... obiektywy :D
Wracam na Przełęcz Obidza - zjazd jest cudowny. W niecałe 7 min byłem z powrotem na przełęczy. Co po drodze to pod koła: psy, dzieci, turyści... "Mrok" też się musi nasycić :)
Teraz odbijam na niebieski szlak i będę dymał ROGASIA... najpierw Małego a potem Wielkiego, bo przede mną masyw Wielkiego Rogacza.
To on oddzielna mnie od drugiej wieży, zlokalizowanej na Radziejowej.
Podejście pod Wielki Rogacz jest zacne... ale zjazd po drugiej stronie to bajka!
Tak przy okazji, Wielki Rogaś kojarzyć się może z książką, lekturą z lat najmłodszych "Rogaś z Doliny Roztoki" - czy wiecie, że chodziło o tą Dolinę Roztoki, która jest tuż obok?
Tak, ta z Beskidu Sądeckiego, a akcja książki dzieje się niedaleko Niemcowej. Taka ciekawostka :)
Krzyżyk na drogę i dymasz pod górę
Na niebieskim szlaku
Jest i Jego Ekscelencja WIELKI ROGAŚ :)
Zjazd z Rogasia do Przełęczy Żłobki, a przede mną RADZIEJOWA
No i teraz srogie pchanie się zaczyna... podejście po kamerdolcach na Radziejową. Czerwonym szlakiem - Głównym Beskidzkim, którego będę się odtąd trzymał już do powrotu Krościenka.
Dymaliśmy to ze Szkodnikiem pewnej zimy... z rowerami, też było wesoło. Też trzeba było nieść maszyny, w śniegu nic łatwiej nie było - niemniej wtedy podchodziliśmy bezpośrednio z Jaworek. Wpis TUTAJ.
Finalnie udaje się stanąć na szczycie najwyższego pagóra Beskid Sądeckiego. Jest i druga wieża :D
Na tle Radziejowej :)
Druga wieża...
To ile na tą Prehybę? Nie wiem, ja dolecę w około 20 min - większość trasy w dół i przejezdność bajka :)
Widoczki
Szkodnik, to o nas...
Druga wieża zaliczona, teraz będę cisnął czerwonym Głównym Beskidzkim ile się da.
Najpierw przez Przehybę, potem przez Skałkę, potem na Kubę :)
Następnie Dzwonkówka... i to kusić mnie będzie odbicie na trzecią wieżę dzisiaj (na Koziarzu), ale nie zdecyduję się bo:
- byliśmy tam już i to w zimie, tak rowerami :D (TUTAJ)
- nie zdążyłbym na zachód słońca... jest 19:30 jak jestem na Dzwonkówce. Na Koziarz jest stąd około 1,5h... na trudno, nie ma co, lepiej pociąć czerwonym GSB wprost do Krościenka.
I tak niezła trasa wyszła jak na start o 12:00.
Piękny dzień się udał w górach :)
Gra świateł :)
Gdzieś za Prehybą :)
Piękny ten szlak i aż się chce ciąć w dół :)
Kosiary pod Dzwonkówką :)
NO BA!!! JAM NAWIGATOR :D czasem upośledzon, ale jednak nawigator :)
Zjazd w promieniach zachodzącego słońca :)
Kategoria Wycieczka, SFA