aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Puchar Wrocławia 2020

  • Aktywność Sztuki walki
Niedziela, 20 września 2020 | dodano: 24.09.2020

Napisać, że ten rok jest rokiem nietypowym to tak jakby nic nie napisać. Ze względu na "lock down" musieliśmy zawiesić wszystkie nasze trening od połowy marca właściwie do września. Coś tam się w czerwcu zaczynało się dziać w temacie powrotu na salę, ale tak naprawdę... w pełni to ruszyliśmy dopiero z początkiem roku szkolnego. Nie obyło się bynajmniej bez problemów, bo sami chyba wiecie jaką niepewnością obarczony był powrót dzieciaków do szkół. Przekładało się to oczywiście na problemy z dostępem do sal i to właściwie w każdej naszej lokalizacji.
Finalnie udało nam się wystartować ponownie z zajęciami, ale przecież wrzesień - listopad to także sezon naszych zawodów szermierczych czyli zmagania w Pucharze 3 Broni.  
Zorganizowanie zawodów w nowym reżimie sanitarnym i po takiej przerwie od normalnych treningów było zadaniem co najmniej karkołomnym, ale podołaliśmy - udało nam się przeprowadzić pierwsze zawody Pucharu 3 Broni 2020! Jak co roku zatem, zapraszam na krótką opowieść o szermierce jak takiej i o naszych zawodach, zwłaszcza że jest to rok dużych dla nas zmian.

Puchar NIEptuna
Genialna nazwa. Wiecie jak kocham zabawy słowami, więc mnie ta nazwa po prostu kupiła. Sama historia stojąca za tą nazwą nie jest już niestety taka fajna... jak wspomniałem, różne organizacyjne problemy związane z globalną pandemią nie ominęły nawet nas i tak naprawdę to w trochę awaryjnym trybie przenosiliśmy zawody z Gdyni do Wrocławia. Od wielu lat koniec września to zawody w Grupie Armii "SFA Północ" czyli Trójmiasto lub Toruń (wkleiłem linki jedynie do relacji z ostatnich lat, bo wcześniej na tym blogu nie pojawiały się wpisy z naszych szermierczych zmagań). Bitwa o północne rubieże miała odbyć się w tym roku planowo, no ale finalnie nie wyszło... długa byłaby to opowieść, jeśli chciałbym podzielić się z Wami wszystkimi szczegółami dlaczego, ale to chyba niepotrzebne. Ważne że ostatecznie udało się nam te zawody zorganizować. Tutaj wielki ukłon w stronę Instruktorów Festung Breslau za kawał dobrej roboty, którą musieli odwalić we wspomnianym trybie awaryjnym i to pod dużą presją czasu.
Tomasz, Piotr, Gabriel, przyjmijcie nasze gratulacje i szermierczy salut za podołanie temu niełatwemu zadaniu.
Nie ukrywam jednak, że mimo iż był to spory problem organizacyjny z perspektywy całej naszej szkoły, to przeniesienie zawodów do Twierdzy SFA Wrocław z SFA Tripolis personalnie nas trochę ucieszyło. Nie, nie dlatego że nie lubimy Trójmiasta, wręcz przeciwnie - każdy wyjazd na zawody szermiercze na północy były również okazją do wypraw nad morze, a pisałem Wam całkiem niedawno, że jak kocham góry wszelakie, to po prostu zakochałem się też w Mierzei Wiślanej
Ucieszył nas dlatego, że dzięki bliskości miast Opole i Wrocław mogliśmy się ze Szkodnikiem pokusić o złapanie dwóch imprez w jeden weekend. Udało nam się wystartować w srogiej poniewierce w postaci  26-godzinnego Rajdu Wyzwanie. W tamtym roku łączenie naszych dwóch pasji: maratonów rowerowych na orientację i szermierki udało się znakomicie: Puchar Śląska za dnia i Tropiciel w nocy, więc w tym roku zaplanowaliśmy podobną akcję!
Jednak tak jak pisałem w relacji z Wyzwania możliwe było to jedynie dzięki jeszcze jednemu warunkowi, który bardzo zmienia dla nas perspektywę naszych zawodów




"So lay your weapons down, they serve no purpose in your hands..." (1*)
Po 14 latach startów w zawodach szermierczych, po niezliczonych ilościach stoczonych walk postanawiamy zrobić sobie przerwę od bycia czynnym zawodnikiem. Wiemy, że dla wielu z Was było to spore zaskoczenie, że nie walczyliśmy we Wrocławiu, ale spokojnie, nie traktujemy tego jako jakiegoś oficjalnego zakończenia kariery. Nie składamy żadnych deklaracji, że będziemy lub nie będziemy występować w zawodach. No to chwilę nie wiemy tego jeszcze, czas pokaże -  z jednej strony 14 lat startów to naprawdę kawał czasu i może warto przejść do kolejnego etapu rozwoju, z drugiej strony szermierce poświęciliśmy wielki kawał naszego życia i trochę nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez emocji towarzyszącym walka na Szpady czy Rapiery (no dobra, na Szable też...) na zawodach.
To bardziej pewnego rodzaju eksperyment, mający na celu sprawdzić kilka aspektów związanych z naszymi zawodami - na przykład zawsze brakowało nam kadry sędziowskiej, a teraz będziemy mogli właściwie sędziować przez cały czas na zawodach. Będziemy mogli także bardziej skupić się na nauczaniu i prowadzeniu naszych, krakowskich zawodników... coś co do tej pory było kompletnie poza zasięgiem podczas trwania zawodów, gdyż gdy występowaliśmy jako zawodnicy, nie mogliśmy jednocześnie pełnić roli Instruktorów.    
Co więcej, od marca prawie wcale nie ćwiczyliśmy ze względu na "lock down", nie udało nam się też w tym roku wyjechać na obóz treningowy (pasuje Wam, że to pierwszy opuszczony obóz od 2007 roku, kiedy to robiłem kurs podoficerski w Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie i po prostu nie dostawaliśmy tygodniowych przepustek aby przyjechać na obóz!).
Nie ukrywamy zatem także, że nie jesteśmy obecnie przygotowani ani kondycyjnie ani szermierczo do tego sezonu zawodów.
To dziwny, nietypowy rok... sami widzicie, że do samego końca nie będziemy wiedzieć czy zawody w danym mieście będą mogły się odbyć czy nie. Ciągle liczymy się z możliwością powrotu obostrzeń. Jeśli zatem eksperymentować, to kiedy jak nie teraz?
Czy sędziując i obserwując walki zatęskniłem do uczucia jakie towarzyszyło mi za maską. A niech Was szlag.. TAK! Oczywiście, że tak. Jak widziałem niektóre akcje, to w głowie rysowały mi się algorytmy, co ja bym wtedy zrobił na miejscu obserwowanego zawodnika: otwarte pole - wyprzedź na rękę i natychmiast obrona odległością! Nie, nie idź teraz do przodu! Za nisko trzymasz rękę - nie wybronisz się z tej pozycji! Nie uciekaj ze styku!.

Ech... "Wracajcie słodkie chwały godziny Sławne pojedynki i strzelaniny (...) Człowiek się znowu czuje półbogiem, bo oto stoi twarzą w twarz z wrogiem" (2*)

Mimo, że przyjechaliśmy jedynie na niedzielę, to właściwie z marszu mogliśmy pomóc w organizacji i sędziowaniu.
Finały Pucharu Wrocławia zostały zatem obstawione i mamy nadzieję, że  nikt nie wnosi jakiś większych zastrzeżeń i reklamacji do naszych werdyktów :)
Cóż, walczcie "na jedną lampę" to nie będzie tylu zasędziowanych dubli :P :P :P







"...zakur***ię z laczka i poprawię z kopyta" (3*)
Jeśli pewnie pamiętacie, każda moja relacja z zwodów skupiała się nie tyle na opisie poszczególnych rund kto z kim i ile, ale bardziej na szermierce jako takiej. Tak będzie także i tym razem, zwłaszcza że nie widziałem osobiście sobotnich eliminacji. Widziałem jednak co się działo w finałach Rapiera, ba nawet postrzegałem to, bo musiałem te akcje rozsędziowywać.
A jak mawiał świętej pamięci już Fechtmistrz prof. Zbigniew Czajkowski "patrzeć to nie to samo co widzieć, widzieć to nie to samo co postrzegać".
A działo się naprawdę wiele. Zastanawiałem się jaki temat przybliżyć Wam przy okazji tej relacji, a ten to sam się nawinął ze względu na materiał foto, jaki udało się zebrać. Skupimy się zatem dziś na zagadnieniach związanych z poniższym zdjęciem:


Wielu z Was widziało już je na profilu FB naszej szkoły, a dla osób z zewnątrz mógł to być też lekki szok, że takie rzeczy się u nas dzieją. Powiem więcej, nie tylko się dzieją, są normalne, akceptowalne i na porządku dziennym (i nocnym jeśli zawody by się przedłużały, choć od lat już nam się to nie zdarza).
To jedna z różnic między szermierka klasyczna a sportową. Biali nie potrafią kopać :D
Żartuję oczywiście, u Nich byłby to FAUL i zaraz poszła by jakaś kara dla zawodnika, który wykonał taką spektakularną akcję. Ech wiele bym dał aby zobaczyć takie złożenie na olimpiadzie. To by było coś!
Wracając do tematu: u nas sędziowie nawet nie zareagowali ponieważ jest to w pełni dopuszczone przez regulamin działanie. Ha, czasem nawet zalecane, ale o tym za chwilę. 
Jeśli ktoś widział fragment filmowy, może usłyszeć komendę "STOP", ale pada ona nie ze względu na kopnięcie, ale ze względu na to że padają także trafienia bronią!
Wyjaśnijmy najpierw jak postrzega to zdjęcie osoba z zewnątrz: zawodnik z lewej zapodaje kopa w paszczu zawodnikowi z prawej.
Jak widzi to osoba z SFA? Zawodnik z lewej, ze względu na dystans w jakim się znalazł z przeciwnikiem, wykonuje działanie zabezpieczające mające na celu utrudnić zawodnikowi z prawej trafienia go, a być może także ułatwić Mu (zawodnikowi z lewej) własne trafienie ze względu na szok i impakt wywołany przyjęciem trzewika na ryja. 

Jako, że naszym celem jest walka w systemie jak najbardziej przypominającym realne starcie, z zachowaniem możliwie bezpiecznych warunków, to według naszego regulaminu walka kończy się w jednej z czterech sytuacji:

a) Zawodnik otrzyma trafienie bronią
b) Zawodnik podda się
c) Sędzia przerywa starcie ze względu na niebezpieczną sytuację np. zawodnikowi spada maska lub innych ochraniacz
c') Sędzia uznaje wystarczającą przewagę zawodnika w zwarciu czy też w walce wręcz

C prim a nie d) bo jest to sytuacja zbliżona do punktu c)
Przewaga określana jest trochę uznaniowo, ale wynika z zasad bezpieczeństwa. Wystarczy sytuacja w której sędzia uzna że przegrywający zawodnik mógłby otrzymać np. szereg uderzeń rękojeścią broni w potylice i ze względu na to, aby zawodnik wygrywający NIE MUSIAŁ udowadniać, że może takie uderzenia realnie zadać, sędzia uznaje jego przewagę. Jeśli sędzia nie określa przewagi żadnego z zawodników, nie przerywa On walki i zwarcie połączone z uderzeniami, kopnięciami czy siłowaniem będzie nadal trwało aż do momentu zaistnienia jednego z punktów a, b lub c.
Innymi słowy sędzia "odgwizduje" potencjalny knock-out, który nie może zajść w znany z boksu czy innych sztuk walki sposób, bo mamy maski i ochraniacze - musiałby to być knock-out niebezpieczny: typu uderzenie w tył głowy, uszkodzenia kości czy stawów itp (a tego nie chcemy - mimo tego co widać na zdjęciach!)

Pamiętajcie także że w potencjalnym zwarciu obaj zawodnicy nadal dysponują bronią, więc walka różni się od walki na gołe ręce i kopyta. Podstawowym działaniem jest zabezpieczenie się przed bronią przeciwnika, bo zadanie mu nawet szeregu ciosów nie zda się na wiele, jeśli otrzymamy w tym samym czasie pchnięcie bronią w twarz czy korpus.
Niektórzy zawodnicy zapominają o elemencie broni i potem są zdziwieni, że mimo zadania 2-3 ciosów przegrywają całe starcie, bo broń przeciwnika właśnie wbija się Im w gardło. 
Wszystkie działania w zwarciu mają na celu NIE kopnięcie czy uderzenia samo w sobie, ale ZABEZPIECZENIE nas przed bronią przeciwnika (utrudnienie Mu zadania trafienia) oraz - jeśli to możliwe - ułatwienie nam zadania własnego trafienia. 
Dlatego tak bardzo skupiamy się na tzw. kontroli ręki uzbrojonej oraz różnego rodzaju działani. wytrącających przeciwnika z równowagi (psychicznej i fizycznej), tak aby jak najbardziej utrudnić Mu operowanie bronią. Uderzenie czy zderzenie może też kupić nam cenne ułamki sekund związane z szokiem, zaskoczeniem, "zastygnięciem w miejscu" lub "przyjęciem impaktu" po takim działaniu. Te ułamki sekund należy wykorzystać na zadanie trafienia bronią i ucieczkę z dystansu zagrożenia lub przejęcie całkowitej kontroli - przykład takiej kontroli możecie zobaczyć:

TUTAJ ( filmik z Pucharu Piotrkowa w 2018). Piotr klęka na uzbrojonej ręce Tomka uniemożliwiając Mu jakiekolwiek zagrożenie Mu bronią).

TUTAJ (to jest także przykład sytuacji, w której sędziowie "odgwizdują" przewagę: zasędziowany został potencjalny knock-out)

a TUTAJ możecie zobaczyć jak czasem wyglądają próby przejęcia kontroli - zwróćcie uwagę na reakcję lub jej brak u sędziów, chorągiewka idzie w górę kiedy sędzia uzna, że padło trafienie bronią, natomiast samo zwarcie nie jest przerywane, tylko dlatego że wystąpiło). 

W przypadku zdjęcia powyżej, Zawodnik z lewej dość dobrze znający zawodnika z prawej, wykorzystuje fakt że tenże (ten z prawej) często schodzi w dół w próbie uniku i kiedy głową znalazł się zbyt blisko przeciwnika otrzymuje kopnięcie w maskę. Jeśli ktoś widział filmik, ten zobaczy, że zaraz po kopnięciu leci pchnięcie Rapierem. Co robi zawodnik z prawej? Nie wdaje się w wymianę ciosów, ale także próbuje zadać trafienie swoją bronią. 
Oczywiście w szermierce sportowej takiej zachowanie nie było akceptowane, ale przypominam że szermierka sportowa jest sportem o określonych zasadach. W koszykówce także nie wolno wam "obłapiać" przeciwników celem ich zatrzymania. Szermierka klasyczna jest sztuką walki, sportem walki w którym bardzo duży nacisk kładziemy na jak najlepsze, ale bezpieczne, odwzorowanie warunków realnego pojedynku. Naprawdę sądzicie, że gdyby gość który chce w Was wbić metr żelaza, wpadł z Wami nagle w krótki dystans, to poprawi Wam koszulę i powie "Przepraszam, nie powinienem był skracać dystansu. To nie wypada, powinienem Cię zabić z odległości klasycznego trafienia bronią".
Poza tym istnieje jeszcze jeden ważny aspekt walki w zwarciu: ona się zdarza. Nawet jeśli bardzo tego nie chcecie. Często wynika to z błędu dystansu lub złego odczytania intencji przeciwnika. W takich wypadkach lądujecie w zwarciu nawet wbrew własnej woli i co wtedy?
Dlatego też podczas naszego szkolenia zwracamy uwagę na ten aspekt. Musicie nauczyć się radzić sobie w takich sytuacjach, wychodzić z nich zwycięsko, rozstrzygać je na własną korzyść. Owszem, zawodnik zawsze może się poddać i nie walczyć "w krótkim", ale jest to jednoznaczne z utratą punktu i przegrana w danym złożeniu. Taką opcję dostępną macie zawsze, może warto jednak zwiększyć swoje szansę w takich sytuacjach, poprzez wyćwiczenie właściwych odruchów i zachowań. Nawet choćby tylko po to, aby umieć bezpiecznie opuścić zwarcie, nie otrzymując trafienia.   







Na koniec chciałbym dodać jeszcze jedną rzecz do tego wykładu: zwróćcie uwagę co napisałem powyżej o walce w zwarciu "ona się zdarza". Owszem istnieją sytuację, że należy wejść w krótki dystans bo jest to najlepsze rozwiązanie w danej sytuacji, ale to trochę inny temat taktyczny. Takich sytuacji jest bowiem stosunkowo mało, więc dążenie do zwarcia ze wszelką cenę jest ogromnym błędem. Pamiętajcie wejście w zwarcie wynika zwykle z błędnej oceny dystansu, a nie jest podstawowym działaniem szermierczym.
Naprawdę nie chcecie podchodzić blisko do osoby, która ma broń. Uwierzcie, że nie chcecie. To nie jest zdrowe, możecie zatruć się zbyt dużą ilością żelaza w organizmie... To niestety także częsty błąd niektórych szermierzy. Zapominają Oni, że im lepszy przeciwnik (rozumiem przez to sprawność i sztukę władania bronią) tym trudniej i bardziej niebezpiecznie jest skrócić do Niego dystans. Tym większe zachodzi prawdopodobieństwo, że "zostaniecie powieszeni" na jego broni przy próbie skrócenia odległości. Dlatego zapamiętajcie sobie, że walka w zwarciu po prostu czasem się zdarza, ale nie dążymy do niej za wszelką cenę. Po prostu wszyscy popełniamy błędy w ocenie sytuacji i kiedy Wam się już ona przytrafi, to musicie umieć rozstrzygnąć tą sytuację na swoją korzyść.

To tyle na dziś. Do następnych zawodów! Do zobaczenia na terenie Teatru Działań Szermierczych Grupy Armii "SFA Południe" czyli w Katowicach... no chyba, że znowu będziemy gdzieś na szybko przenosić zawody, ale miejmy nadzieję że nie będzie takiej konieczności.   






CYTATY:
1) Piosenka Nicka Cave "The sweetest embrance"
2) Drobna parafraza piosenki KULTU "Knajpa morderców"
3) Piosenka Kazika "12 gorszy"
 

P.S
A na koniec zdjęcie z cyklu WTF:
Kto był ten wie co tam się wtedy odwalało, a dla innych powiem propagandowo: NOWE TECHNIKI GRUPY ZAAWANSOWANEJ :D 





komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa gowdu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]