aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Dwie wieże... i samolot SYSTEMOWO :)

  • DST 31.00km
  • Aktywność Wędrówka
Sobota, 8 października 2022 | dodano: 10.10.2022

Dwie wieże i samolot. No dobra, tytuł nie kojarzy się najlepiej... ale przynajmniej jest październik, a nie wrzesień. Zostawmy zatem te skojarzenia lotniczo-archtektoniczno-katastroficzne i pomówmy o wyprawie jako takiej. Była to kolejna wycieczka z cyklu "MySystemTEAM". Co ciekawe wyszła na na dość dużym spontanie, mimo że była planowana od dawna. Tak, wiem, że brzmi to jak sprzeczność, ale czego oczekiwaliście po blogu prowadzonym przez całkiem nieźle funkcjonującego socjopatę z zaburzeniami schizotypowymi i afektywno-maniakalnymi, który kieruje się głosem... w sumie to nawet wieloma głosami, więc darujemy sobie określenia czego. Ciężko to zdefiniować :P
Dobra, wracamy do głównego toku narracji. Wyprawa z "MySystemTEAM", tak?
Czemu spontan a planowana, bo jak się umawialiśmy na termin to zapowiadało się, że pojedzie może nawet i 7 osób. Skoro miała jechać duża ekipa to postanowiłem wymyślić coś nietypowego, taką wycieczkę - jak to mówi dzisiejsza młodzież - PETARDĘ i zaplanowałem dzikie tereny Beskidu Niskiego. Niemniej gdy było coraz bliżej terminu, to zaczął się eksodus chętnych... choć muszę przyznać, że mieli dobre wymówki. Jak kogoś krew zalewa, to rzeczywiście nie może jechać... krew albo woda, nie pamiętam teraz. No ale jak to mówią, krew nie woda... a zalać też może :P
Ktoś inny chciał się WESELIĆ weekendem w spokoju, innego coś rozłożyło (nie wiem wprawdzie gdzie go rozłożyło, ale wolałem nie pytać... im mniej wiesz, tym krócej Cię przesłuchują).
Ogólnie ekipa zredukowała nam się do 2 chętnych plus Basia (nareszcie!) i ja. Fantastyczna czwórka to też dobry model, nie musi być 7 wspaniałych... ale postanowiłem dać szansę poprawy pozostałym. Szansę na poznanie niesamowitych terenów. Beskid Niski to będzie wycieczka petarda na poziomie wyprawy na Velky Rozsutec (może nie szczytowo, ale klimatyczne bo odwiedzimy miejsca, jakie znają tylko prawdziwie przetyrani ludzie ORIENT'u :D). Przełożyłem zatem Beskid Sercu Bliski na inny termin, tak aby Ci co jechać chcieli, a nie mogli, nie byli aż tak bardzo stratni. No, ale skoro miała być wycieczka petarda, to wcale nie oznacza że musimy zjeżdżać z poziomem. Zrobimy wyprawę RAKIETĘ - dosłownie, bo prawdziwą kalifornijską rakietę, ale o tym później.
Wybór wyprawy to spontan i to w zasadzie na dzień przed wyruszeniem na szlak. Pada na GORCE czyli wracam do domu... tak, GORCE to mój drugi dom (pisałem Wam o tym, kiedy mówiłem, że najwięcej wypadków zdarza się w domu...). Ale te GORCE mniej znane - Ci, którzy jadą nie znają tych miejsc. Nie ma się co dziwić, GORCE to mainstream'owo dla większości Turbacz, prawda? :P :P

GORCE, moje ukochane GORCE


"Złotym kobiercem wymoszczone góry
Jesień w doliny przyszła dziś nad ranem
Buki czerwienią zabarwiły chmury
z latem się złotym właśnie pożegnałem..." (całość TUTAJ)

"Jesienią góry są najszczersze,
żurawim kluczem otwierają drzwi.
Jesienią smutne piszę wiesze,
smutne piosenki śpiewam Ci..." (całość TUTAJ)

My postanawiamy uderzyć tzw. szlakiem planowanym (czarnym) z Ochotnicy na GORC - nie jest jeszcze wyznakowany w terenie, ale przecież we własnym domu to się nie zgubię. Poza tym, trzeba mieć dojścia aby wiedzieć, jak ten szlak będzie biegł, a my wiemy... dziękujemy Vlad Palownik, eeee źle, Piotr Mapownik :D :D :D
Poruszanie się w ten sposób ma swoje plusy - na trasie spotykamy 3 auta lokalnych grzybiarzy :D
Uwielbiam mieć góry tylko dla siebie. To jest zazdrosna miłość :)

Podchodzimy czarnym szlakiem planowanym na GORC i teraz skręcamy zielonym w kierunku Jaworzyny. Jest to jeden z moich ukochanych szlaków...wiecie, jak to w domu, z pokoju do lodówki !!
No ale to też trochę jak "I come back to face my demons", bo to też szlak, na którym Basia, w kopnym śniegu skręciła kolano. Nigdy nie byłem zabobonny, ale jest coś takiego w podświadomości, że trzeba trochę na nowo oswoić to miejsce. Jakbyście sobie łapkę przycięli drzwiczkami sięgając po słodycze i teraz sięgacie tacy trochę nieufni :P :P :P
Potem udajemy się odnaleźć tytułową rakietę czyli pozostałości wraku samolotu Liberator  (historia TUTAJ oraz/lub TUTAJ).
Pamiętacie nasz wierszyk-zagadkę z Kompani KORNEJ (dotyczył innej maszyny, ale historia podobna, ale model samolotu był ten sam... misja także zbliżona)

"Zbombardować paliw wrogie zakłady"
Ten rozkaz będzie kosztować go życie
Bo z misji powrócić, nie da już rady,
gdy kule rozszarpią mu skrzydeł poszycie.
Liberator – taki model mu wbito w papiery,
ale jak nazywali go Ci, co usiedli za stery?


CALIFORNIA ROCKET sami zobaczcie na zdjęciach. Część osób pewnie zna to miejsce, ale jestem przekonany, że jest to ta znacznie mniejsza część.
Ostatnim punktem programu będzie wieża widokowa na Magurkach. Idealnie udało nam się "wycyrklować" aby być tu na zachód słońca.
Oznacza to zejście po nocy, ale mamy prawię pełnię więc dla mnie super. Szlajanie się nocą po górach jest niesamowite.

Natomiast w samej końcówce wyprawy czekała nas typowo ORIENT'acyjna przygoda. Jak to mówi Basia "z Tobą nie da się NIE chodzić po krzorach, ściąga Cię z drogi w gęstwinę...".
Coś w tym chyba jest bo nie obyło się bez opcji "na rympał".
Jako, że Basia jeszcze dość mocno musi uważać na tą nogę, schodziliśmy wolniej (pod górę już biega tak jak kiedyś, ale ruch schodzenia nie jest jeszcze do końca wypracowany na rehabilitacji). Nasza dwójka "dramatis personae" cisnęła w dół szybciej, ale w pewnym momencie zaczęli sugerować się strzałkami niedawnego maratonu i zeszli z drogi, która miała nas zaprowadzić z powrotem do auta.  Zorientowaliśmy się jakieś 200-300 metrów po fakcie i zaczęła się debata:
- wracamy do zakrętu i drogą czy też...
- "ani kroku wstecz" i dzida przez wąwóz do szlaku, tzw. korekta
Okazało się, że korekta była mocno na rympał, bo darliśmy najpierw do wąwozu po chaszczach, potem strumieniem, a nie koniec pionową polaną... ogólnie około kilometra nadrobiliśmy tym skrótem. Tzw. skrót przez wydłużenie, a że miejscami było całkowicie nieprzebieżnie, to ponad 40 min się przedzieraliśmy na dziko. Czyli wszystko zgodnie z planem, upośledzonym ale planem :)
Przypominam, że była to już noc, a my bez ścieżki przez wąwóz. Ech szkoda, że nie było dziś z nami większej ekipy. Ogólnie wszyszło na rympał i to tak, że Basię ze względu na ochronę kolana, trzeba było w dwójkę "znieść" z jednej skarpy i przeprawić przez kilka wiatrołomów... chłopakom się chyba podobało, ale bardzo ciekaw jestem reakcji innych częstych bywalców wypraw z cyklu "MySystemTEAM". Ola, Paulina, Ula, Marciny, Krystian, Szymon, Filip, Michał, Tomek... ciekawe czy rzucali by klątwy przez ciemny las, czy poczuliby klimat przedzierania się na dziko.
Sprawdzimy w Beskidzie Niskim, ale ciiiii nie mówcie Im tego na razie :D :D :D

A teraz zdjęcia:

Tak było :)

Tak też :)

Robię za ariergardę :)

Robię za awangardę :)

Wciąż dalej i dalej :)

Pierwsza z dzisiejszych dwóch wież (GORC)

Czarne piramidy :D

Na szczycie :)

W kierunku na Jaworzynę

Lasy jak malowane :)

Pasmo Lubania w tle, trzecia wieża :)

CALIFORNIA ROCKET

Kokpit

Zachód słońca z wieży na Magurkach

Słońce już gasło...

Czekają na ciemność :)

Zwłaszcza jak mamy taki księżyc :)


Zapraszamy na kolejne edycje wypraw MySystemTEAM.

Do tej pory odbyły się:

2021:
1) Wieża na Szpilówce
2) Leśna Szkółka Nawigacji "Przez krzory"
3) Huśtawka na poziomie
4) Pilsko w śniegu

2022:
5) Dany jest STOŻEK WIELKI i Soszów Niemały
6) Dolinka Racławki (Przez Diabelski Most)
7) Velky i Maly Rozsutec SYSTEMOWO
8) Koporowy Wierch i Symboliczny Cmentarz Ofiar Gór
9) no i teraz GORCE: Dwie wieże i samolot SYSTEMOWO

Zapraszamy w imieniu organizatorów :)

 


Kategoria Wycieczka


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa spotk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]