aramisy prowadzi tutaj blog rowerowy

szermierze-na-rowerze

Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:16432.00 km (w terenie 23.00 km; 0.14%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:274
Średnio na aktywność:59.97 km
Więcej statystyk

Poniewierka w Górach Pieprzo...wych

  • DST 60.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 października 2021 | dodano: 03.10.2021

Na Góry Pieprzowe ostrzyliśmy sobie korby już od dawna i jakoś tak nigdy nie były one po drodze. Kiedy zatem wyjeździliśmy już wszystkie możliwe tereny dokoła Kazimierza, na ostatnią wyprawę naszego wakacyjnego wyjazdu wybieramy Sandomierz. Nie bylem w tym mieście... naprawdę lata (inna sprawa, że jak już byłem to byłem pod nim :D).  Nic dziwnego, że unikam takich miejsc, skoro to najbardziej niebezpieczne miasto w Polsce - nie ma tygodnia aby nie było tu jakiegoś morderstwa! Dobrze przynajmniej, że Ojciec Atencjusz (czy jakos tak) umie to jakoś ogarnąć, skoro miejscowe służby sobie nie radzą...
My udaliśmy w Góry Pieprzowe, sprawdzić czy są tak dzikie jak powiadają i okazało się, że są... dziksze. Robienie tej trasy z rowerem mija się z celem, jest - powiedziałbym - daremne, ale była to naprawdę mocna przygoda, zwłaszcza że dzień wcześniej mocno padało i wszystko było mega śliskie...
To naprawdę nie są tereny na rower. Wąska, zakrzaczona ścieżka, chore nachylenia, glina po której ślizga się każdy bieżnik... wszystko parzy, drapie i kłuje. Jak ja kocham takie miejsca!
Szkodnik kocha je trochę mniej, ale nadal dzielnie przedzierał się przez dżunglę! Dobrze mieć takiego Szkodnika, co w takich chwilach nie siada i płacze, tylko wyciąga maczetę i pomaga torować.
Niesamowite miejsce... ciężko podejść z rowerem, ciężko zejść... wąsko, kierownica i koła łapią się o gałęzie i krzory, liczba kolców na gałęziach przekracza wszystkie możliwe dopuszczalne normy, buty ślizgają się na mokrej ścieżce i trzeba nieść rower na plecach lub ramieniu, bo ręce potrzebne są do chwytania się drzew.
W jednym miejscu nie mogłem się wspiąć na śliskiej glebie i rower się mi się mieścił między gałęziami... i wtedy dostałem dodatkowej motywacji. Rower zsunął mi się z ramienia i kierownicą uderzył w... gniazdo os.  O k***... grubo.
Żółte stwory nie dostały wprawdzie jeszcze "wściku", ale zaniepokoiły się już dość mocno i poderwały spore siły powietrzne. Nasiliły się ich agresywne patrole okolicy. Jak nie mogłem wyjść po skarpie bo się ślizgałem, to nagle odkryłem że mam całkiem niezłe pazury. Chwyciłem się gleby tak jak komornik chwyta telewizor i nagle ściana, która była nie do zrobienia poszła od kopa.
Zawsze wiedziałem, że to kwestia dobrej motywacji.

"Ona przychodzi chytrze, bez ostrzeżeń i gróźb. Krzyczy pękniętą liną, kamieniem zerwanym spod stóp..." (całość: TUTAJ)
No pierwsze "góry" w których zerwała się pode mną lina. Powiem Wam, że niefajne uczucie (wolę jednak tutaj niż w Tatrach czy Alpach).
Była do zrobienia krótka, ale niemal pionowa ściana. Bez roweru to byście się chwycili się drzew i korzeni, ale z rowerem to wcale nie takie proste, bo grawitacja go jednak trochę ściąga z powrotem... wziąłem rower na plecy (a dokładniej na plecak), obu ręcz chwyciłem linę i ruszam do przodu. Jest tak  ślisko, że buty zjeżdżają - wspinam się właściwie tylko na rękach i nagle TRACH... lina pęka. Jak nie pojadę w dół... ze 4 metry i to prosto z kolczaste krzory. Rower na plecach mnie trochę przygniata i ciężko się wygramolić z potrzasku. Ostra akcja...

Robienie tej trasy z rowerem jest daremne :)

No stromo tu mają

Przez dżunglę :)

Walczymy :)

Każdy sposób dobry, byle rower nie runął w dół... na zdjęciu tego nie widać, ale tu było MEGA ślisko.

Hmmm.... chodzi, że można je nawalać tą metalową rurą? Jeśli nawalacie mocno, to rzeczywiście może je odstraszyć :)

Pieprz pod nogami :)

Próba zjazdu, jak coś jałowiec poniżej będzie Was łapał :)

Lenon zza krzaka :)

Wciąż dalej i dalej :)

Taka lina pode mną pękła...

Sekwencyjnie: najpierw Szkodnik, potem jeden rower, potem drugi rower, potem dopiero reszta :)

Tak, to nadal szlak :)

...który doprowadził nas do końca. Dosłownie.
"Po szwadronie ni śladu, ni znaku... za urwiskiem - tam wije się rzeka, a za rzeką mogiła i krzyż"
(całość: TUTAJ)

"Inny wymiar upojenia..." zgadzam się... taka trasa z rowerem to lepsze niż narkotyki :D

Od teraz miało być już przejezdnie... No więc, czerwony szlak w okolicach Sandomierza....  

...ale kapliczka urokliwa

Odwiedzam n(PRA)przodka. Ponoć nieźle "robił bronią" i ożenił się z Barbarą. Brzmi znajomo :)

Góry Pieprzowe, Góry Wysokie :D




Kategoria SFA, Wycieczka

Kazimierz Wąwozowy z Puław :)

  • DST 80.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 września 2021 | dodano: 30.10.2021

Piękna wyprawa po niezliczonych wąwozach w okolicach Kazimierza nad Wisłą oraz Puław.
A skoro jeden obraz mówi więcej niż 1000 słów, to łapcie sporo takich obrazów:

Jak ja lubię to perspektywę.

Bardzo polecam TEN FILM ---> bardzo uświadamia skąd tyle cmentarzy

W nieustannym pędzie

Wąwóz Korzeniowy Dół ::)

Wąwóz Korzeniowy Dół 2

Niektóre wąwozy nie są bardzo turystyczne :)

Podejście pod Górę 3 Krzyży

Gdy Aleksander ujrzał swe imperium to zapłakał... bo nie zostało już nic do podbicia.

Góra 3 Krzyży

A mówili, że podążamy drogą bez powrotu :)

Nic tylko cisnąć !!!

Ruiny zamku Firlejów

Góra 3 Krzyży 2 (serio - mają tu dwie takie góry :D )

Zapadlisko :)

Uroki wąwozów :)

Zawsze, po prostu ZAWSZE. Chyba mamy jakiś radar na lampiony punktów kontrolnych :D

Park w Puławach robi wrażenie

Park w Puławach robi wrażenie 2

Niebieski taki trochę oswojony :)

Zacny ten park, doprawdy zacny

Wieża w widokiem na Wisłę

Czy my przypadkiem nie zjechaliśmy z tego Green Velo, tak pytam...?

Niesamowity kirkut - jeden z najpiękniejszych jakie widziałem (a to, że znowu na cmentarzu nocą... no jakoś tak nam to wychodzi)
Dziesiątki macew, a na każdej inny wzór, inna symbolika...
Nasz kierowca cierpliwie na nas czekał cały dzień :)


Kategoria SFA, Wycieczka

Puszczą Kozienicą do Studzianek Pancernych

  • DST 111.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 września 2021 | dodano: 29.10.2021

PROJEKT: zalicz wszystkie większe kompleksy leśne w kraju nadal w toku. Tym razem padło na Puszczę Kozienicką, która nigdy do tej pory nie była nam pod drodze (no ile razy w życiu, z  własnej nieprzymuszonej woli jedziecie w okolice Radomia?). Planem było dojechać przez Puszczę do Studzianek Pancernych bo to niesamowite miejsce pod kątem IIWW, a przy okazji odwiedzić wszystkie ważniejsze miejsca w tym niemałym lesie - różne cmentarze wojenne czy też "Źródła Królewskie". 
Krótka fotorelacja z tejże wyprawy:

Jak ja kocham lasy!!!

Niezmiennie :)

"Gdy w boju padnę - o, daj mi imię, moja ty twarda żołnierska ziemią" - (całość TUTAJ)

Źródła Królewskie

Szkodnik na drzewie :)

ZAGOŻDŻON, nie wiecie ile ma Hit Points'ów? Jakiś "resist fire"?

O nie, najgorzej - ZAGOŻDŻON !!!

Studzianki Pancerne - pomnikiem jest czołg, który pierwszy wjechał do tej miejscowości po bitwie. Niesamowite!

Załoga w 1945

Sam nie wiem co myśleć o tych ciągłych próbach nuklearnych pod Radomiem...

Luz de mis ojos :)

"I've been running after hope and living on a prayer. The sign in the road says 'we're going NOWHERE" (Całość TUTAJ)

To zacna, ciężka kapela BLOOD FOR BLOOD - polecam zwłaszcza kawałek "Living in the exile" (to dzięki niemu ich poznałem), a gdy jestem wkrw'iony na cały świat to odpalam:

"SOME KIND OF HATE"
You call me anti-social, well you're fucking right!
'Cause I hate this goddamned world and everything in sight (and every one in sight)
You call me anti-social, well you're fucking right!
'Cause I hate this mother fucking world and every mother fucker in sight!


Po prostu miód jak macie wszystkiego dość... ta piosenka ratuje życie (innym... odsłucham ze 3 razy i pomału przechodzi mi chęć zrobienia rzezi :P)

Jak zawsze na wycieczkach zastaje nas noc

Nocne klimaty bagienne - czyli albo rajd albo wakacje :D



Kategoria SFA, Wycieczka

ŻAR Micheal ŻAR... przewyższenia :)

  • DST 32.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 sierpnia 2021 | dodano: 23.08.2021

Oj ŻAR przewyższenia aż miło... aż Mu się uszy trzęsły czyli przed Wami druga część Rekonesansu MORDOWNIKA 2021 w Beskidzie (Nie-takim)Małym. Cóż mogę powiedzieć: trasa zamknięta, gotowa. Pozostaje teraz wszystko po prostu przenieść na mapy i widzimy się 4 września na rajdzie. Jeśli nie ma Was jeszcze na listach startowych to zapisy nadal otwarte pod tym linkiem MORDOWNIK.
IMMORTAL'e już czekają, ale czy zdołacie po nie sięgnąć?
Łatwo nie będzie ale CHYBA udało nam się zrobić trochę łatwiejszą trasę niż w Zawoi. Przynajmniej takie były założenia i tak się staraliśmy...

Trasa rowerowa :D

No dobra - trasa rowerowa :D

Lampiony, wszędzie widzę lampiony !!

Srogi siłowy podpych :D

Będzie na co popatrzeć :)

Będzie kogo odwiedzić - Pan Wykrot :D

Będzie gdzie po zjeżdżać :)

Będzie gdzie odpocząć :D


Niebo u stóp :D

Wariant czarny (szlak) !!

Wodospad, wodospad, gdzieś tu ponoć jest wodospad...

Raz w dół...

(Nie)raz pod górkę...

Bardzo pod górkę... :D



Kategoria SFA, Wycieczka

Pod słońcem To...karni :)

  • DST 70.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 lipca 2021 | dodano: 19.09.2021

Ostatnia wyprawa naszego wakacyjnego wyjazdu nr 2 (Pierwszy: Sudety - Góry Kamienne i Wałbrzyskie, Drugi: Bieszczady, Trzeci: czas pokaże... :D ) 
Byliśmy zbyt blisko naszego ukochanego Beskidu Niskiego (ale Stromego) aby nie wyskoczyć tam chociaż raz. Bieszczady Bieszczadami, są super - ale Niski ma w sobie coś magicznego.
Lecimy zatem w okolice Wisłoka i Jaślisk (oraz aby sprawdzić czy Czystogarb nadal jest czysty!), aby dorzucić do naszej kolekcji kolejny fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego rowerem. Krótka foto-relacja z naszej wyprawy Pod słońcem To... karni :)

Prawie jak w jakimś RPG'u, otwierasz wrota i się zaczyna rozpierducha z rogatymi :D

Gdzieś pod Polańską (Polany Surowiczne)

Beskid Niski...

Wybieram opcję c. "C" tylko i wyłącznie :D

C...D...AHA... C? Nie ogarniam tych nutek...

Znowu bezkresy...

Główny Beskidzki zawsze na propsie :)

Pędzimy przez las :)

Pod...

...słońcem...

TOKARNI :)

Pola i łąki :)

Niezmiennie "GET LOST IN THE FOREST" :D

W stronę słońca :)

Riders of the Setting Sun...




Kategoria SFA, Wycieczka

W mateczniku niedźwiedzi... HYRLATA

  • DST 50.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 lipca 2021 | dodano: 21.08.2021

Plan był prosty: zdobyć tzw. matecznik niedźwiedzi (tak napisali o tej górze w przewodniku) czyli Hyrlatą (1103m). Na starszej mapie Bieszczad Compass'u nie idzie tędy żaden szlak - dopiero na najnowszym wydaniu jest tu zielony szlak. Na tej górze nas jeszcze nie było, więc atakujemy. Z Hyrlatej chciałbym zjechać na południe i stamtąd - mimo że byliśmy już tam kilka razy - wbić na Okrąglik (1101m) [słowacka nazwa KRUHLIAK !!! dla mnie to słowo brzmi genialnie!] i potem na Jasło (1153m). Jednakże dostaję bana od Szkodnika, który mówi "NIE"... po co wbijać na Okrąglik i Jasło skoro tam już byliśmy i to nieraz. Ech smuteczek... "zwiesił głowę niemy", nie będzie Okrąglika. No dobra, niech będzie... walmy zatem po prostu na Hyrlatą.
Lenon jedzie z nami, chociaż jedzie to jest eufemizm bo dwie pierwsze godziny to po prostu ostre pchanie.
Sama Hyrlata jest jednak "u góry" niesamowicie przejezdna, aż jestem zaskoczony - rewelacyjny singiel między drzewami, ale także i piękne widoki.
...i wtedy padają takie słowa od Szkodniczka "w sumie to bez sensu objeżdżać górę dookoła stokówkami, skoro mamy zjeżdżać do Cisnej, to może przejdziemy jednak przez Okrąglik i Jasło".
WYJDŹ ZA MNIE !!! Raz jeszcze!! A potem jeszcze raz!
Jedziemy przez Okrąglik i Jasło - moje ulubione bieszczadzkie góry. Okrąglik to piękna graniczna góra, a Jasło to niesamowita panorama 360 !!
Ruszamy pod górę wzdłuż słupków granicznych. Podejście pod Okrąglik jest zacne, ale zachód Słońca na Jaśle to jest bajka. Zjazd Głównym Szlakiem Beskidzkim (czerwonym) już po zmierzchu, a końcówka na latarkach. 
Jeszcze jedna w sumie rzecz bardzo mocno zapadła mi w pamięć, ale o tym niżej - przy konkretnym zdjęciu,   

"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi, śród fal i łąk szumiących, śród kwiatów powodzi..." (przypis chyba niepotrzebny, prawda?)

Ponoć MATECZNIK NIEDŹWIEDZI :D

"...jest tyle gór do zdobycia" i to jest właśnie piękne

Kocham takie ścieżki, trzeba się dobrze składać miedzy drzewami :D

Szkodnik na Hyrlatej

Kolejna tabliczka wpadła "Fine addition to my collection" :D

Extra ścieżka :D

W dolnych partiach drzewo-porywacze znowu rozje*** walili drogi...

"...wołać będzie 'MORDOWAĆ' i spuści psy wojny"  (Szekspir oczywiście, "Juliusz Cezar", akt 3)

Słowa generała są dla mnie, z jednej strony hipnotyzujące, ale także i złowieszcze... tacy ludzie nigdy nie powinni piastować tak wysokich stanowisk dowódczych.
Fragment "ogarnęło mnie poczucie dumy; zrozumiałem że (...) pod naciskiem mej niesłabnącej woli, którą potrafiłem natchnąć wykonawców" ja odczytuję jako  "straty nie miały większego znaczenia, wykrwawiłem 13 Dywizję, ale przełęcz zdobyliśmy".
Wojny wybuchają czy tego chcemy czy nie i wiara w wieczny pokój jest po prostu naiwna (co nie znaczy że nie należy do niego dążyć!), ale dowodząc formacjami bierze się odpowiedzialność za życie ludzi "pod sobą". Owszem straty w pododdziałach, zwłaszcza podczas przełamywania tzw. "twierdz" zawsze są nieuniknione, ale wykrwawianie własnych oddziałów w kolejnych bezsensownych szturmach aż do skutku, to jest zbrodnia. Stopień dowódczy to nie chwała, to odpowiedzialność za życie podwładnych. Ktoś pewnie powie, że najlepiej nie pchać się w sytuację wojny. To święta prawda, ale jest to tak samo prawdziwe, jak to że nie mamy często na to żadnego realnego wpływu...  więc jeśli kiedyś przyjdzie nam włożyć mundur dowódcy,  to do samego końca trzeba pamiętać i rozumieć, co oznaczają gwiazdki i szarże na pagonach. Zwycięstwo to nie tylko "zajęcie przełęczy", ale także minimalizacja strat we własnych ludziach przy realizacji tego celu.       
Fragment "...stoczymy się jak lawina (...) i przeniesiemy nareszcie pożar wojny na obcą ziemię" jest niesamowity. Niesamowity i jeszcze bardziej złowieszczy niż poprzedni.
Definitywnie tacy ludzi nie powinni nigdy dosłużyć się tak wysokiego stopnia wojskowego.
Nie zmienia to faktu, że jest coś przerażająco fascynującego w "niesieniu pożogi"... i dlatego na takich stanowiskach potrzeba ludzi umiejących zdławić w sobie tą chęć. 
Bo ona się pojawi... możecie oszukiwać się, że nie, ale prędzej czy nie, ona się pojawi, zawsze się pojawia... od tysięcy lat.
Nie wierzycie? To poczytajcie --> TO ARCYDZIEŁO a potem wrócimy do dyskusji.

Jedna trzysiestodruga drogi za nami :D

Widok z Okrąglika... gdzie w oddali "równina węgierska", jak to było z tym pożarem...?

Binarna Góra same jedynki i zera :)

Jasło

Mówiłem, że Jasło !

Zostaniemy tu do nocy... jest pięknie

Zaczyna się piękny spektakl... horyzont po prostu płonie

Jak zwykle powrót po nocy



Kategoria SFA, Wycieczka

Przez bezkresy Księstwa Arłamowskiego...

  • DST 75.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 lipca 2021 | dodano: 24.08.2021

Ale nazwa, nie? I to nie jest nasz wymysł. Taka nazwa rzeczywiście funkcjonowała: KSIĘSTWO ARŁAMOWSKIE.
Tak nazywany był ośrodek wypoczynkowy "elit" PRL, gdzie nie miał wstępu normalny człowiek. 30 00 hektarów prywatnego folwarku władz jedynej słusznej partii, na terenach niemal do zera wysiedlonych w ramach Akcji "Wisła". Gościli tu Gomułka i Gierek i przez gościli nie rozumiem tylko że wypoczywali, ale dosłownie gościli także innych... na przykład takie postacie jak Breżniew, Tito, czy nawet ostatni szach Iranu Reza Pahlawi. W okresie stanu wojennego internowany był tutaj także Lech Wałęsa. 
Okoliczne lasy, doliny i pagóry były sztucznie "zasilane" w zwierzynę łowną. Przewodnik REWASZA (jak ktoś nie zna, ten niech wie, że REWASZ'e to najlepsze przewodniki na rynku PL) mówi, że w Dolinie Jamnej (która ma w sumie tylko kilka kilometrów) wieczorami pasło się około 900 - 1000 rogatych stworów (sarny, jelenie, itp). Mieli więc do czego postrzelać prominenci czasów słusznie minionych.
Obecnie znajduje się tutaj jeden z najbardziej znanych hoteli RP. Hotel Arłamów. Jak ktoś nie zna, to powiem tak: hotel ma własne lotnisko... w zasadzie dwa, jedno bliżej dla helikopterów i drugie trochę dalej dla samolotów. Takie rzeczy jak kryte własne, ogromne obiekty sportowe czy obiekty do jazdy konnej to nawet nie wymienię, bo to oczywiste.
Goszczą tu w najbogatsi czyli sportowcy, politycy, aktorzy... no i pewnie też mafia. W sumie niektóre w/w grupy mogą się całkiem skutecznie przenikać :)
Zrobiliśmy ze Szkodniczkiem prowokację i napisaliśmy do Hotelu prośbę o ofertę na 7 dniowy pobyt (utożsamiając się z oczywiście tym ostatnim ugrupowaniem). Dostaliśmy propozycję z kwotą 5-ciocyfrową i... jedynka nie była cyfrą na początku tej liczby :)
Przejeżdżając bezkresy Księstwa czyli Połoninki Arłamowskie oraz okoliczne pagóry Pogórza Przemyskiego, wieczorem wracając do naszego SFA-Orientpanzerkampfwagen postanowiliśmy się "karnąć" po obiekcie i sprawdzić czy dobrze, że wybraliśmy nocleg w innym miejscu... i powiem Wam, że tak. "Kto bogatemu zabroni" - przecież pięciocyfrowe kwoty bez jedynki na przedzie, to dla nas jakieś drobne... ale tak realnie patrząc, mają trochę za niski standard jak na moje oczekiwania. Miałbym problem z lądowaniem na tak małym lotnisku :D

Bezkresy czyli Połoninki Arłamowskie :)


Kurs kolizyjny :)

Dobre drzewo na punkt !

Tylko cisnąć!

Cisnąć bardziej !!

Jeden ze szczytów Pogórza Przemyskiego - nie był suchy, wpadłem w bagno do połowy łydki... jakże pięknie ukryte w trawie

Więcej bezkresów

Kolejna tabliczka do kolekcji :)

Widok z dołu na powyższą tabliczkę

Kurs (jeszcze bardziej) kolizyjny :D

Słup graniczny Doliny Jozefata (Kalwaria Pacławska)

Droga do Hotelu Arłamów :D więcej zdjęć nie ma no bo trochę przypał - przyjechały bidoki fotografować przepych :D



Kategoria SFA, Wycieczka

JELENIOWATY (i) u Źródeł Sanu

  • DST 75.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 lipca 2021 | dodano: 09.09.2021

Wyprawa do Źródeł Sanu z Mucznego. A że w Mucznym zrobili wieżę widokową (na szczycie Jeleniowatego), to oczywiście tam też musieliśmy wbić po drodze.

Stwory duże i małe

Dzień jak codzień na wakacjach

No zacny widok z tej wieży tu mają

Lenon w wersji WTF :)

Piękna droga

Dobry techniczny zjazd!

Wciąż dalej i dalej...

..nawet jeśli skończyły się drogi

Na granicy

Grób Hrabiny

Świat, który przeminął...

Prawie u źródeł

"Studnik"

Wysokość na polskiej tabliczce jest prawidłowa

Ci trochę poszaleli z tym pomiarem :)

Mostki przez bagna

Ramię w ramię... aż po horyzontu kres

Z wolna zapada nad nimi zmrok...

Bieszczady... zmiany klimatu coraz szybsze :)



Kategoria SFA, Wycieczka

Życie jak w Otrycie...

  • DST 70.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 lipca 2021 | dodano: 16.08.2021

Pasmo Otrytu nazywane jest najdzikszą częścią Bieszczad. Próżno szukać tu tłumów jak na Połoninach (Caryńskiej i Wetlińskiej) czy na Kremenaros'ie... i to jest właśnie piękne. Otryt pokazał nam Malo rzucając nas na niezłą poniewierkę podczas niesamowitego rajdu Jaszczur - Bojkowski Ślad. Deszcz, mgły, walka z hipotermią, niesamowite nieprzebyte błoto, porzucenie rowerów w nocnym lesie, spotkanie z watahą wilków około 3-ciej w nocy (powiem Wam, że zasypialiśmy na rowerach... otrzeźwiło nas to natychmiast) oraz psychodeliczna impreza w Chacie Socjopa... eee... Socjologów przy świecach i muzyce na bębnach... to był jeden z najbardziej niesamowitych rajdów w naszej "niekończącej się opowieści" o lampionach, jarach i wiatrołomach.
Tak oto Otryt wpisał się w moją pamięć... a dziś?
Ruszamy ponownie w Pasmo Otrytu, w planie mając przejechać je całe, zdobyć Trohaniec i odnaleźć wysiedlone w Akcji "Wisła" wioski Krywne i Trywolne.
Uwierzycie, że to zupełnie puste bieszczadzkie szlaki. Owszem przed Chatą Socjologów trochę osób było, ale samym pasmem dalej nie szedł już nikt... zupełnie nikt. Ponad 25 km górskim szlakami w całkowitej ciszy i spokoju... w samym środku wakacji. Niesamowite. W opuszczonych wioskach spotkaliśmy 4-osobową rodzinkę, z którą ucieliśmy sobie prawie 30 min konwersację... rewelacyjna ekipa! Pozdrawiamy serdecznie jeśli odnaleźli nas w mrocznej sieci internetów (i nie mówię o DarkWeb'ie) :D 

Słowo o Trohańcu bo zamyka on pewien etap w naszym wyprawowym życiu. Pisałem Wam już kiedyś o kontrowersjach Korony Gór Polski... analizując pod tym kątem tereny w których właśnie jesteśmy, to nie do końca wiadomo czy to już Bieszczady czy (nieuznawane przez niektórych) Góry Sanocko-Turczańskie. W Koronie ich nie ma, ale jednak wskazywane są jako osobne góry, więc pasowało nam je "machnąć"... do tego, jako że nie są w pełni określone, to nie wiadomo czy za ich najwyższy szczyt uznawać Jaworniki czy Trohaniec.
Innymi słowy: MASAKRA. Mamy zrobiony właściwie cały Diadem Gór Polski (80 szczytów, słownie OSIEMDZIESIĄT) a z Gór Sancko-Turczańskich nie mieliśmy wszystkich podejrzanych o "najwyższość".

Na Jawornikach już byliśmy - wpis tutaj: Wasza Wysokość, Panie Marszałku meldujemy rozbicie Grupy Kamiennej Laworty (zdobyte góry: Wielki Król, Pasmo Żukowa, Kamienna Laworta oraz właśnie Jaworniki). Ich inne pasmo czyli Gory Słonne także już mamy (wpis TUTAJ), ale Trohaniec - zwany przeze mnie TROHNIEC !!! do tej pory nam się wymykał.
Wstyd i hańba, więc dziś stawiamy kropkę nad "i".
Od dziś mamy Koronę Gór Polski w każdej możliwej konfiguracji i każdym podawanym wariancie, nawet z górami których nie ma :D 

Życie jak w Otrycie :D

"Stromo ścieżkami pnie się Otryt..." - wspomnienia ze Stanicy Kresowej "Chreptiów", z kręcenia pewnej klasyki :D

Dzikość Otrytu zaskakuje nawet mnie :)

Wakacje z Aramisami... Lenon nie narzeka (ma zakaz) :D

20 minut dzieli nas od postawienia kropki nad "i"... a zajęło nam to jednak trochę czasu :)

TROHNIEC !!!

Szkodnik na kamyczkach :D

Socjolodzy... nie można wymagać zbyt wiele :D

Szkodnik w Krainie Czarów :D :D :D

Głębiej i głębiej w Pasmo Otrytu

Gdzieś na krańcu świata :)

"Hear the sound of a machine gun
Hear it echo in the night
Mortals firing rains the scene
Scars the fields
That once were green

It's a stalemate at the front line
Where the soldiers rest in mud
Roads and houses
All is gone
There is no glory to be won...
What's the price of a mile?" (TUTAJ)


W kierunku na KRYWE

"W krainie wilka"

W kierunku wisi, których już nie ma...

"Tymczasem przenoś mą duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych.."
(przypis chyba niepotrzebny... powiedzcie, że niepotrzebny....)

Ruiny cerkwi... Akcja "Wisła" była zbrodnią.... Akcja "Wisła" rozwiązała problem UPA... nic nigdy nie jest czarnobiałe

Nikt tędy w zasadzie nie chodzi...

Iwan, Pawlo, Iwan, Wasily, Tjeodor, Katjerina, Michaił...

Pasmo Otrytu w całej okazałości

"Słońce już gasło, wieczór był ciepły i cichy,
Okrąg niebios gdzieniegdzie chmurkami zasłany,
U góry błękitnawy, na zachód różany;
Chmurki wróżą pogodę, lekkie i świecące,
Tam jako trzody owiec na murawie śpiące,
Ówdzie nieco drobniejsze, jak stada cyranek.
Na zachód obłok na kształt rąbkowych firanek,
Przejrzysty, sfałdowany, po wierzchu perłowy,
Po brzegach pozłacany, w głębi purpurowy,
Jeszcze blaskiem zachodu tlił się i rozżarzał,
Aż powoli pożółkniał, zbladnął i poszarzał:
Słońce spuściło głowę, obłok zasunęło
I raz ciepłym powiewem westchnąwszy - usnęło..."

...a my wracaliśmy pod zmroku paręnaście kilometrów... ale od śmierci głodowej uratował nas BLASZAK W DWERNIKU !!
Rewelacyjna miejscówka, gdzie coś na ciepło można zjeść nawet grubo po 22:00.
Ekipa z Krakowa... pier***nęła wszystkim wyjechała w Bieszczady i założyła Blaszak w Dwerniku.
Takie miejsca to skarb na trasie "Nocnych Wędrowców (Ulf Nitj'sefni)" - kto wie skąd pochodzi to określenie, ma u mnie piwo :)

 


Kategoria SFA, Wycieczka

Bieszczady (o wiele) mniej znane...

  • DST 50.00km
  • Sprzęt The Darkness
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 lipca 2021 | dodano: 27.08.2021

...czyli Magura Stuposiańska oraz Dwernik Kamień. Niemałe pagór, niemałe bo ponad 1000m każda. A przy tym niemal kompletnie bezludne. Na Magurze, na całym szlaku spotkaliśmy może z 10 osób, a na Dwerniku całe dwie (oprócz nas). Środek wakacji, to nie do uwierzenia niemal... ale tego właśnie nam było trzeba. 
Do tego, niesamowicie strome podejście (zwłaszcza na Magurę); wiecie - podpych z cyklu "każdy umiera w samotności"... tego akurat nam nie było trzeba, ale góry mają swoje prawa.   

Uwielbiam takie szlaki :)

Pchamy

Nadal pchamy...

Niesiemy...

No nie było łatwo tutaj się wytachać...

Co byś szlaku nie przegapił :)

Szkodniczka łapka do zobrazowania wielkości :)

YES YES YES !!! Mamy już na ścianie w salonie CZERWONY (zdobycz z Głównego Szlaku Świętokrzyskiego) i NIEBIESKI (znaleziony w Beskidzie Niskim)
Jakże cenne trofeum :) 


Dzień dobry, Bieszczady :D

Tabliczka po przejściach, tabliczka z przeszłością - naprawdę zapomniana cześć Parku

Skoro żubr to "Puszcza Imperator" to jaką funkcję pełnią miśki ? :)

Wciąż w górę i w górę :)

Aż na szczyt

Zaczyna się najpiękniejsza pora w górach

Tak było... 2 godziny srogiego podpychu :)
Pełen track z dzisiaj to dwa takie stożki (Magura i teraz Dwernik)


Morze gór :)

"Let them fall face-down if they must die, making it easier to say goodbye..."

Proces skutecznego dowodzenia ogromnymi formacjami (takimi jak armie czy grupy armii) oraz planowanie całych kampanii jest naprawdę fascynujące... 


Kategoria SFA, Wycieczka