Podsumowanie 2019
-
DST
1.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 grudnia 2019 | dodano: 03.01.2020
Kolejny rok w naszym rajdowym życiu za nami, więc zgodnie z tradycją robimy małe podsumowanie zdarzeń minionych.
Jedni uwielbiają podsumowania, inni ich nienawidzą – a ja się kocham w statystykach i analizach, więc nie sposób podsumowania nie zrobić. Tym razem trochę spóźnione, bo zwykle robiłem je już na koniec grudnia, no ale już jest.
Jak zawsze, coś tam udało się osiągnąć, a coś innego pokazowo (żeby nie rzec spektakularnie) spartolić. Zapraszamy zatem na krótkie zestawienie najważniejszych wydarzeń 2019 (w kontekście rajdów i szermierki).
Mam jednak nieodparte wrażenie, że stopniowo ale nieprzerwanie rajdów w kalendarzu ubywa… acz może to tylko wrażenie.
Miejmy nadzieję...
19 stycznia – RAJD IV ŻYWIOŁÓW
Klasyczne już rozpoczęcie roku: ostry mróz, w cholerę lodu i trójka ślizgających się po nim rowerzystów.
Na trasach przygodowych frekwencja dopisała, ale na rowerowej, gdyby nie jadący (w inną) stronę Piotrek, to bylibyśmy sami.
Impreza z cyklu UDÓRZ plerami o glebę (jak ktoś nie ogarnia, to podpowiem, że Udórz to taki zamek na Jurze – w zasadzie ruina, a tak naprawdę ze dwa kamienie i właśnie tam biegła trasa rajdu). Udórz mocno i często bo lód był po prostu wszędzie.
A potem zgasło nam światło… i musieliśmy kombinować przodem na zad. Możecie o tym poczytać TUTAJ.
9 luty – SILESIA RACE
Drugi rajdowy klasyk zimowy. Dzika noc w Jaworznie i okolicach. Co się tam nie działo… najpierw wrzucono nas w industrialne klimaty, potem zaliczyliśmy spotkanie z Wydrą nad zbiornikiem, jakiś rolnik zaorał moje sny gdy spałem w śniegu w środku pola, a potem uciekaliśmy przed Służbą Ochrony Kolei (czasem trzeba było odpowiedzieć ogniem…). Na koniec były też kajaki. Tak, byliśmy świadomi że jest luty, to nie tak że nas ta informacja zaskoczyła. Pełna relacja TUTAJ.
23 luty – RAJD LICZYRZEPY (ZIMA)
Czyli lasy w okolicy Jelcza-Laskowice. Jeszcze o tym nie wiemy, ale poznanie tych terenów bardzo nam się przyda w przyszłości.
Bunkry, jelenie i ciężki finisz, któremu nie podołaliśmy – spóźnienie na metę. Nie jakieś straszne, ale jednak brak formy po minionej zimie dał się nam mocno we znaki. Gdyby ktoś chciał wrócić pamięcią do zimowej Liczyrzepy to wpis znajdzie TUTAJ.
9 marca - RAJD WILCZY
Niby klasyk, bo byliśmy do tej pory na każdej edycji, a jednak tym razem było zupełnie inaczej. Od zawsze atakowaliśmy najdłuższą możliwą trasę przygodową, a w tym roku - jak nigdy - uderzyliśmy na trasę pieszą. Nadal nie biegamy i wolimy rower, ale tak jakoś wyszło, że była to jedyna dostępna dla nas opcja wtedy. Związane było to z szytymi ranami ciętymi, które trochę przeszkadzały zarówno w dźwiganiu dużego plecaku, jak i samej jeździe. No, ale nie powinny Was takie rzeczy dziwić, w końcu jesteśmy z Krakowa i do tego zajmujemy się szermierką, a więc maczety i głębokie sznity nie są nam obce. Pochodzenie zobowiązuje, prawda?
Na TYM RAJDZIE towarzyszyły nam także pewien Pies Księżycowy (Luna) oraz jego Pan.
23 marca - Wiosenne CZARNE KoRNO: Kompania KORNA
Jeden z najważniejszych dla nas dni w minionym roku. Kontynuacja naszej przygody z „Wiosennym CZARNYM KoRNO” i nasz drugi rajd. Po klęsce pod Kobylanami, Lord SFAROC powrócił i tym razem uderzył na froncie lanckorońskim. Świat Lampionu na mocy rozporządzenia Senatu Nawigatorów powołał do życia Kompanię KORNĄ - pododdział mający odbić lampiony (na karcie) z rąk złowieszczego Lorda. Pełen Raport Szefa Sztabu Kompanii KORNEJ znajduje się TUTAJ.
Jeśli jednak myślicie, że to koniec opowieści to wiedzcie, że już niedługo obudzicie się w EPICENTRUM rodzącego się koszmaru, albowiem SFAROC wezwał na pomoc najstraszniejszego ze swych sług. Tam gdzie zawiodły mięśnie i stał, sięgnął po magię...i przyjdzie Wam zmierzyć się z Alchemikiem KORNOlis'em. Wypatrujcie karty powołania weterani Kompanii KORNEJ.
4 kwietnia - XXXIV KrakINO: GAMBIT KRÓLEWSKI
Nasze drugie po „Zdradzie u Backingham’ów” KrakINO. Tym razem uderzyliśmy w klimaty szachowe, bo gambit to poświęcenie figury na rzecz uzyskania przewagi taktycznej (innymi słowy: ty tu sobie bij podstawioną bierkę , a ja w tym czasie wjeżdżam Ci na tyły z pełną rozpierduchą). A gambit królewski to nazwa konkretnego otwarcia szachowego, bazującego na tym działaniu.
Impreza robiona na wariackich papierach, po nocy (mowa o chodzeniu po lesie i wyznaczaniu trasy, a nie samym rysowaniu mapy…), zamknięta cudem w ostatniej chwili. A na koniec goniliśmy się z dzikami po lesie - nie szło „ściągnąć” trasy, bo brały błotną kąpiel przy samym lampionie… a że miały znaczną przewagę liczebną, to nie byliśmy na dobrej pozycji negocjacyjnej.
6 kwietnia – LISZKOR
Drugi raz z rzędu nasz rajd (czyli tegoroczna Kompania Korna) w jakimś stopniu pokrywa się terenowo z Liszkorem. Za pierwszym razem to był wypadek przy pracy, ale tym razem możemy już mówić o niesamowitym pechu, gdyż stało się tak mimo podjęcia SZEREGU (sic!) działań zapobiegawczych. Jednakże żadne z nich, przez splot niefortunnych, niezależnych od nas zdarzeń, nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Coś w stylu:
Zaowocowało to brakiem decyzyjności operacyjnej jak pojechać ten rajd, bo nie chcieliśmy powtarzać własnej trasy. Wyszedł z tego naprawdę chaotyczny wariant, z Leskowcem w tle… nocą… w deszczu. Do tego okazało się, że dysponujemy mocą zatrzymywania czasu. Więcej o tym TUTAJ.
13 kwietnia – RAJD KATOWICE
Jak zwykle rajd miejski głównie z nazwy bo EL Comandante de SAS’u (Silesia Adventure Sport) Marcin lubi robić imprezy z kozackim rozmachem. Odwiedzamy zatem Jurajski Park, powalczymy z czeladzką inkwizycją, zrobimy przeprawę linową z rowerami przez rzekę, pojeździmy po okolicznych lasach i popływamy kajakiem po Katowicach. Tempo: UPALANIE bo rajd krótki, ale zabawa przednia. Relacja TUTAJ.
22 kwietnia – WIELKANOCNY MINI RAJD NA ORIENTACJĘ
Istna ucieczka zza stołu… udaje nam się pogodzić obowiązki rodzinne z wyrwaniem się na mini rajd organizowany w Bieruniu.
Piękna pogoda i bardziej dynamiczne święta Wielkanocne. Super. Kilka słów o rajdzie znajdziecie pod TYM LINKIEM.
Weekend majowy – BORY DOLNOŚLĄSKIE
Kocham lasy, więc był to kolejny krok w kierunku realizacji planu: „Chcę objechać wszystkie większe kompleksy leśne w kraju”. Podkreślam, objechać całe (lub prawie całe) a nie odwiedzić na chwilę. Lasy, Puszcze, Bory, Knieje – wiecie, że każde z tych słów znaczy troszeczkę co innego? Tym razem naszym łupem padły Bory Dolnośląskie, na które chrapkę miałem już od dawna. Pięć dni (a czasem także i nocy, jak nam zeszło…) odkrywania tajemnic prastarego lasu.
Niestety wpisy dedykowane zdołałem zrobić tylko z 3 wycieczek (na 7)
- Co ty NATO? Przez poligon na Borówki!
- Kiedy HARRY poznał... BASZTA DOWNHILL i południk 15
- Alfred robi niezłe laski... i lubi wąwozy
wiec teraz poniżej kilka zdjęć z tego co do tej pory na bloga nie trafiło. Staram się aby z każdego rajdu powstała relacja, ale opisać wszystkie nasze wyprawy po prostu nie sposób. Musicie zatem uwierzyć na słowo.
Łęknica i Park Mużachowa, Góry Smocze, Most jak z bajki, Królestwo Kryształów (DE) oraz szlak bojowy Wojska Polskiego (Nysa Łużycka) i dawne po-niemieckie fabryki amunicji. Przejazd przez poligon Żagań – Świętoszów, obiad z Amerykańskimi Marines, „Wielka ucieczka” przez Tunel „Harry”. Ech działo się. A jakby ktoś pytał, czemu na liście nie ma takiej pozycji jak Zamek Kliczków, to powiem, że wyszczególniłem wyprawy a nie miejsce zakwaterowania!
Kilka zdjęć:
Na Łuku Mużachowa (Park PL-DE wpisany na listę UNESCO)
Rakotzbrucke Kroumlau:
W królestwie Kamerdolców (DE):
Na skraju Polski i Borów Dolnośląskich - Bielawa (Tajemnicza Wieś):
Śladami forsowania Nysy Łużyckiej:
U wybrzeży Afryki (to nazwa tego Jeziorka):
Dawna fabryka amunicji:
4 maja - RUDAWSKA WYRYPA
Nasz pobyt w Borach Dolnośląskich kończymy klasyką gatunku czyli 24-godzinną Rudawską Wyrypą. Jeździmy na tą imprezę nieprzerwanie od 2014 roku i jak co roku niedzielę po zawodach spędzamy na SingleTrek pod Smrk’iem.
W tym roku Rudawska dowaliła nam śniegiem i deszczem… to jak utknęliśmy w błocie „pośniegowym” to był hardcore.
Możecie o tym przeczytać TUTAJ.
12 maja – RAJD HAWRAN
Druga edycja Hawrana zabiera nas ponownie w Beskid Niski. Tym razem w inną niż poprzednio jego część. Zahaczymy o Wysową, Blechnarkę, pokręcimy się pod Laskową (ale bez szczytu), pojeździmy po Słowacji, a na deser nowa góra do naszej kolekcji – Szweja.
To co na zawsze wryło mi się w pamięć z tego rajdu to: jazda potokami, bo drogi po prostu płynęły oraz nieprzebrane ilości błota. Pełna relacja z Hawrana pod TYM LINKIEM.
26 maj – Zawody szermiercze Debiutantów ŁÓDŹ
ŁÓDŹ you like to take part…? Czyli odpalamy dodatkowe zawody szermiercze: dla wszystkich którzy są w szkole mniej niż 2 lata lub nigdy nie startowali w zawodach. Bardzo udany debiut imprezy Debiutantów mającej ośmielić i zachęcić nasz „nowy” i „nie-zawodowy” narybek do startu. Bardzo potrzebne działanie, bo poziom głównych zawodów Pucharu 3 Broni w ostatnich latach wzrósł tak bardzo, że niektóre początkujące osoby boją się wystartować w zawodach. To naturalne i rozumiemy te obawy. To właśnie z myślą o nich organizujemy zawody, które pozwolą w mniej stresującej atmosferze (bez grup śmierci) oswoić się z systemem naszych zawodów oraz rywalizacją. Relacja z zawodów TUTAJ.
Czerwiec - URLOP 1: Tatry, Niżne Tatry, Wielka Fatra, Mała Fatra.
No i się nie napisało... 13 małych i dużych wypraw. Kilka zdjęć z niektórych z nich:
HOLA! KraLOVE Przygody!!
SMOK DEMION TO FAJNY CHOPOK !!!
W (Słowackim) Raju Rowerowym
Klasa przejazdy w tym raju!
W Koronach Drzew:
Chata Pri Zelonym Plesie:
W Przełomie Hornadu:
U Miśka na Veternym Vrchu:
Reklamacja! Byłem na Słowacji i mam RYSY na zdjęciach!!
22 czerwca – GRASSOR 444
Data idealna (rocznica Operacji "Barbarossa" oraz ironiczne, zaiste ironiczne- Operacji "BAGRATION") na jedno z dwóch największych przedsięwzięć tego roku. Data zobowiązuje do działań z rozmachem. 36 godzin, trasa całego rajdu szacowana na 444 km… ciężko zdefiniować w sumie gdzie byliśmy, bo prościej byłoby chyba wyszczególnić które miejsca województwa podlaskiego nie zostały przez nas odwiedzone. Nasz absolutny rekord jeśli chodzi o wyprawy rowerowe: 320 km w 36 godzin. Niesamowita przygoda gdzieś na krańcach Polski…Więcej o tym TUTAJ.
29 czerwca – BIKE ORIENT
Więcej takich rajdów – na luzie, bez ścigania się, bez żadnej presji. Po morderczym urlopie i Grassorze 444 potrzebowaliśmy imprezy bez ciśnienia. Kamila, Filip oraz Andrzej postanawiają nam towarzyszyć i gdy inne ekipy ścigają się o podium, my jedziemy po prostu na wycieczkę. Na luzie nie oznacza jednak, że obejdzie się bez „finszu jak zawsze” bo pojechaliśmy trochę za bardzo na luzie i się nagle słabo z czasem zrobiło. Szkoda, tylko że przed rajdem nie wiedzieliśmy jak nas będzie wszystko po nim PIEKŁO!
Pełna relacja TUTAJ.
Lipiec - OBÓZ SZERMIERCZY
My Blade as my Pride...Czyli tydzień pod Tatrami i z bronią w ręku. Relacja z szermierczego piekła lub nieba TUTAJ, a może obu. To jak z dobrym (safe, sane, consensual) BDSM, niby boli ale jest jednak fajnie. No co, tylko mówię jak jest :D :P
20 lipca – Adventure Race European Championships (AREC)
Mistrzostwa Europy w Rajdach Przygodowych. Czy trzeba mówić coś więcej?
Druga z naszych największych przygód w minionym roku. Międzynarodowa impreza z niesamowitym klimatem…
To bez znaczenia jak słabą ekipą byliśmy w porównaniu do innych, ważne że jesteśmy dumni ze startu w imprezie o takiej randze!
I nawet nie byliśmy ostatni… pewnie przez pomyłkę, ale jednak! Dwu-języczna relacja TUTAJ.
3 sierpnia – ŚWIĘTOKRZYSKA JATKA
Cieszymy się, bo mamy Święto! Prawdziwe IKRZYSKA nawigacyjne! To, że skończyły się Jatką, to inna sprawa... Zwłaszcza dla pewnego łosia, którego dopadł bezlitosny ZUS. Jak nie wiecie o co chodzi, to można o tym przeczytać TUTAJ.
Sierpień - URLOP 2: Wielkie i Małe Fatry i inne słowackie impresje.
No i też się nie napisało. Trochę zdjęć na szybko:
Jałowiec (BINARNY!!)
Między Wielkim na Małym Fatrzańskim Krywaniem z widokiem na niesamowity ROZSUTEC!
Chodź na (Velky) CHOC!
Na krańcu Polski:
Ostredok!!!
Velky i Mały ROZSUTEC - zakochałem się w tej górze.
Zejdzie Pani w dół, do ronda :)
Kosówka łańcuchem skuta :)
Chodź pomaluj mój szlak na żółto:
i na czerwono :D
31 sierpnia – JASZCZUR: SV. JIRI
Kiedy jesteś w Czechach, ale Polska jest na południe od Ciebie… wiedz, że są to miejsca, w które normalni ludzie nie dotrą.
Gdzieś na końcu świata, w poszukiwaniu Św. Jerzego… Opisane TUTAJ.
7 września - RAJD WALIGÓRY
Naprawdę kiedyś zrobię wpis TOP N, gdzie N będzie liczbą naturalną większą od kilku opisującą najlepsze i najpiękniejsze rajdy w naszej historii. Pierwsza edycja tego rajdu ma pewne miejsce w takim rankingu… ale od pewnej wrześniowej soboty w 2019 roku nie jest już sama, bo edycja 3-cia Rajdu Waligóry wdarła się szturmem do tego zestawienia. Niesamowita impreza. Nie widzę jej jednak w kalendarzu na rok 2020... i to mnie smuci. Naprawdę smuci.
14 września - Mordownik
„Udowadnia naukowo co by było gdyby…” czyli jak wyglądałaby Kompania KORNA gdybyś nie przenieśli się do Lanckorony.
Start niemal na naszej własnej trasie. Wiele punktów w miejscach, które sami kwalifikowaliśmy jako dobre na punkty kontrolne. Ciekawe doświadczenie, zobaczyć swój (niedoszły) rajd z perspektywy zawodnika. Relacja z Mordownika pod TYM LINKIEM.
21-22 września - PUCHAR TORUNIA
Pierwsze zawody Pucharu 3 Broni 2019. Gospodarzem nasza nowo powstała filia w Toruniu.
Spora frekwencja i bardzo udany start sezonu zawodów 2019.
Relacja i zdjęcia to znalezienia TUTAJ.
28 września - SILESIA RACE
Silesia 3 Beskidów. Piękna górska impreza, która nas zacnie sponiewierała. Świetne punkty rowerowe i masakryczne BnO w Beskidzie Małym. Wspaniałe zawody, z których dokładną relację możecie przeczytać TUTAJ.
30 września - TURBACZ (służbowo)
Spontaniczna wyprawa, jako alternatywa do imprezy integracyjnej w pracy. Zamiast siedzieć w biurze, siedzimy w schronisku.
Chyba pierwszy wyjazd integracyjny na który pojechałem w życiu (i to z radością), bo zwykle unikam jak ognia takich imprez.
Niemniej jak jest fajna ekipa i super miejsce, to się nie ma co długo zastanawiać. Kilka zdjęć TUTAJ.
5 październik - JASZCZUR: OGNISTE POGRANICZE
Ten Jaszczur powinien nosić tytuł: Roponośne Obszary, bo włóczyliśmy się tuż nad ukraińską granicą (czasem tylko parę metrów od) w poszukiwaniu koników (kiwonów) i innych "ropolubnych" elementów infrastruktury. Do tego utknęliśmy w Krainie Barszczu (Sosnowskiego) - przerażająco rozległej... i dostaliśmy głębokiej hipotermii bo cały dzień lało (a było ze 2-3 stopnie).
Relacja do przeczytania TUTAJ.
19-20 października - PUCHAR ŚLĄSKA
Drugie zawody Pucharu 3 Broni 2019. Kolejny karkołomny przypadek w naszej karierze: sobota eliminacje, noc to Tropiciel 28 w Jelcz-Laskowice, a niedziela to finały. Raport z zawodów dostępny pod TYM LINKIEM.
20 października - TROPICIEL 28
W przerwie zawodów szermierczych łapiemy miano Tropiciela, na bardzo fajnych zawodach w Jelczu-Laskowice.
Super klimat i bardzo fajne zadania, zwłaszcza to strażackie. Relacja z Tropiciela TUTAJ.
26 października - JESIENNE BESKIDZKIE KoRNO
Najgorętsza premiera roku. Paliwo poszło mocno w górę i grubo na ponad 1000, bo ruszamy w góry! W poszukiwaniu lampionów na naszych nowych BESTIACH. Świetny rajd i pierwsze testy naszych nowych Maszyn... acz szkoda, że już ostatni w tym roku. Relacja z KoRNO ukrywa się TUTAJ.
9 listopada - PUCHAR PIOTRKOWA
Rzeź nie zawody... ostatnie zawody lokalne Pucharu 3 Broni. Jednocześnie też najtrudniejsze w tym roku (o ile nie EVER), bo do Piotrkowa przyjechały głównie same osoby zaawansowane i to ze wszystkich filii. Innymi słowy, na tych zawodach, jak nigdy, niemal nie było osób początkujących. Zaowocowało to bardzo trudnymi grupami od samego początku zmagań. Masakra... ale z drugiej strony, to także pokazuje poziom szkoły i wartość zdobywanych medali. Był HARDCORE i można o tym poczytać TUTAJ.
1 grudnia - XIV MISTRZOSTWA POLSKI W SZERMIERCE KLASYCZNEJ (MCF*)
Uroczyste zakończenie Pucharu 3 Broni 2019 i to w niesamowitej oprawie.
Słowem: emocje, emocje, emocje. Relacja TUTAJ. No i oczywiście nasz filmik z Mistrzostw!
(*Modern Classical Fencing)
Jedni uwielbiają podsumowania, inni ich nienawidzą – a ja się kocham w statystykach i analizach, więc nie sposób podsumowania nie zrobić. Tym razem trochę spóźnione, bo zwykle robiłem je już na koniec grudnia, no ale już jest.
Jak zawsze, coś tam udało się osiągnąć, a coś innego pokazowo (żeby nie rzec spektakularnie) spartolić. Zapraszamy zatem na krótkie zestawienie najważniejszych wydarzeń 2019 (w kontekście rajdów i szermierki).
Mam jednak nieodparte wrażenie, że stopniowo ale nieprzerwanie rajdów w kalendarzu ubywa… acz może to tylko wrażenie.
Miejmy nadzieję...
19 stycznia – RAJD IV ŻYWIOŁÓW
Klasyczne już rozpoczęcie roku: ostry mróz, w cholerę lodu i trójka ślizgających się po nim rowerzystów.
Na trasach przygodowych frekwencja dopisała, ale na rowerowej, gdyby nie jadący (w inną) stronę Piotrek, to bylibyśmy sami.
Impreza z cyklu UDÓRZ plerami o glebę (jak ktoś nie ogarnia, to podpowiem, że Udórz to taki zamek na Jurze – w zasadzie ruina, a tak naprawdę ze dwa kamienie i właśnie tam biegła trasa rajdu). Udórz mocno i często bo lód był po prostu wszędzie.
A potem zgasło nam światło… i musieliśmy kombinować przodem na zad. Możecie o tym poczytać TUTAJ.
9 luty – SILESIA RACE
Drugi rajdowy klasyk zimowy. Dzika noc w Jaworznie i okolicach. Co się tam nie działo… najpierw wrzucono nas w industrialne klimaty, potem zaliczyliśmy spotkanie z Wydrą nad zbiornikiem, jakiś rolnik zaorał moje sny gdy spałem w śniegu w środku pola, a potem uciekaliśmy przed Służbą Ochrony Kolei (czasem trzeba było odpowiedzieć ogniem…). Na koniec były też kajaki. Tak, byliśmy świadomi że jest luty, to nie tak że nas ta informacja zaskoczyła. Pełna relacja TUTAJ.
23 luty – RAJD LICZYRZEPY (ZIMA)
Czyli lasy w okolicy Jelcza-Laskowice. Jeszcze o tym nie wiemy, ale poznanie tych terenów bardzo nam się przyda w przyszłości.
Bunkry, jelenie i ciężki finisz, któremu nie podołaliśmy – spóźnienie na metę. Nie jakieś straszne, ale jednak brak formy po minionej zimie dał się nam mocno we znaki. Gdyby ktoś chciał wrócić pamięcią do zimowej Liczyrzepy to wpis znajdzie TUTAJ.
9 marca - RAJD WILCZY
Niby klasyk, bo byliśmy do tej pory na każdej edycji, a jednak tym razem było zupełnie inaczej. Od zawsze atakowaliśmy najdłuższą możliwą trasę przygodową, a w tym roku - jak nigdy - uderzyliśmy na trasę pieszą. Nadal nie biegamy i wolimy rower, ale tak jakoś wyszło, że była to jedyna dostępna dla nas opcja wtedy. Związane było to z szytymi ranami ciętymi, które trochę przeszkadzały zarówno w dźwiganiu dużego plecaku, jak i samej jeździe. No, ale nie powinny Was takie rzeczy dziwić, w końcu jesteśmy z Krakowa i do tego zajmujemy się szermierką, a więc maczety i głębokie sznity nie są nam obce. Pochodzenie zobowiązuje, prawda?
Na TYM RAJDZIE towarzyszyły nam także pewien Pies Księżycowy (Luna) oraz jego Pan.
23 marca - Wiosenne CZARNE KoRNO: Kompania KORNA
Jeden z najważniejszych dla nas dni w minionym roku. Kontynuacja naszej przygody z „Wiosennym CZARNYM KoRNO” i nasz drugi rajd. Po klęsce pod Kobylanami, Lord SFAROC powrócił i tym razem uderzył na froncie lanckorońskim. Świat Lampionu na mocy rozporządzenia Senatu Nawigatorów powołał do życia Kompanię KORNĄ - pododdział mający odbić lampiony (na karcie) z rąk złowieszczego Lorda. Pełen Raport Szefa Sztabu Kompanii KORNEJ znajduje się TUTAJ.
Jeśli jednak myślicie, że to koniec opowieści to wiedzcie, że już niedługo obudzicie się w EPICENTRUM rodzącego się koszmaru, albowiem SFAROC wezwał na pomoc najstraszniejszego ze swych sług. Tam gdzie zawiodły mięśnie i stał, sięgnął po magię...i przyjdzie Wam zmierzyć się z Alchemikiem KORNOlis'em. Wypatrujcie karty powołania weterani Kompanii KORNEJ.
4 kwietnia - XXXIV KrakINO: GAMBIT KRÓLEWSKI
Nasze drugie po „Zdradzie u Backingham’ów” KrakINO. Tym razem uderzyliśmy w klimaty szachowe, bo gambit to poświęcenie figury na rzecz uzyskania przewagi taktycznej (innymi słowy: ty tu sobie bij podstawioną bierkę , a ja w tym czasie wjeżdżam Ci na tyły z pełną rozpierduchą). A gambit królewski to nazwa konkretnego otwarcia szachowego, bazującego na tym działaniu.
Impreza robiona na wariackich papierach, po nocy (mowa o chodzeniu po lesie i wyznaczaniu trasy, a nie samym rysowaniu mapy…), zamknięta cudem w ostatniej chwili. A na koniec goniliśmy się z dzikami po lesie - nie szło „ściągnąć” trasy, bo brały błotną kąpiel przy samym lampionie… a że miały znaczną przewagę liczebną, to nie byliśmy na dobrej pozycji negocjacyjnej.
6 kwietnia – LISZKOR
Drugi raz z rzędu nasz rajd (czyli tegoroczna Kompania Korna) w jakimś stopniu pokrywa się terenowo z Liszkorem. Za pierwszym razem to był wypadek przy pracy, ale tym razem możemy już mówić o niesamowitym pechu, gdyż stało się tak mimo podjęcia SZEREGU (sic!) działań zapobiegawczych. Jednakże żadne z nich, przez splot niefortunnych, niezależnych od nas zdarzeń, nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Coś w stylu:
Zaowocowało to brakiem decyzyjności operacyjnej jak pojechać ten rajd, bo nie chcieliśmy powtarzać własnej trasy. Wyszedł z tego naprawdę chaotyczny wariant, z Leskowcem w tle… nocą… w deszczu. Do tego okazało się, że dysponujemy mocą zatrzymywania czasu. Więcej o tym TUTAJ.
13 kwietnia – RAJD KATOWICE
Jak zwykle rajd miejski głównie z nazwy bo EL Comandante de SAS’u (Silesia Adventure Sport) Marcin lubi robić imprezy z kozackim rozmachem. Odwiedzamy zatem Jurajski Park, powalczymy z czeladzką inkwizycją, zrobimy przeprawę linową z rowerami przez rzekę, pojeździmy po okolicznych lasach i popływamy kajakiem po Katowicach. Tempo: UPALANIE bo rajd krótki, ale zabawa przednia. Relacja TUTAJ.
22 kwietnia – WIELKANOCNY MINI RAJD NA ORIENTACJĘ
Istna ucieczka zza stołu… udaje nam się pogodzić obowiązki rodzinne z wyrwaniem się na mini rajd organizowany w Bieruniu.
Piękna pogoda i bardziej dynamiczne święta Wielkanocne. Super. Kilka słów o rajdzie znajdziecie pod TYM LINKIEM.
Weekend majowy – BORY DOLNOŚLĄSKIE
Kocham lasy, więc był to kolejny krok w kierunku realizacji planu: „Chcę objechać wszystkie większe kompleksy leśne w kraju”. Podkreślam, objechać całe (lub prawie całe) a nie odwiedzić na chwilę. Lasy, Puszcze, Bory, Knieje – wiecie, że każde z tych słów znaczy troszeczkę co innego? Tym razem naszym łupem padły Bory Dolnośląskie, na które chrapkę miałem już od dawna. Pięć dni (a czasem także i nocy, jak nam zeszło…) odkrywania tajemnic prastarego lasu.
Niestety wpisy dedykowane zdołałem zrobić tylko z 3 wycieczek (na 7)
- Co ty NATO? Przez poligon na Borówki!
- Kiedy HARRY poznał... BASZTA DOWNHILL i południk 15
- Alfred robi niezłe laski... i lubi wąwozy
wiec teraz poniżej kilka zdjęć z tego co do tej pory na bloga nie trafiło. Staram się aby z każdego rajdu powstała relacja, ale opisać wszystkie nasze wyprawy po prostu nie sposób. Musicie zatem uwierzyć na słowo.
Łęknica i Park Mużachowa, Góry Smocze, Most jak z bajki, Królestwo Kryształów (DE) oraz szlak bojowy Wojska Polskiego (Nysa Łużycka) i dawne po-niemieckie fabryki amunicji. Przejazd przez poligon Żagań – Świętoszów, obiad z Amerykańskimi Marines, „Wielka ucieczka” przez Tunel „Harry”. Ech działo się. A jakby ktoś pytał, czemu na liście nie ma takiej pozycji jak Zamek Kliczków, to powiem, że wyszczególniłem wyprawy a nie miejsce zakwaterowania!
Kilka zdjęć:
Na Łuku Mużachowa (Park PL-DE wpisany na listę UNESCO)
Rakotzbrucke Kroumlau:
W królestwie Kamerdolców (DE):
Na skraju Polski i Borów Dolnośląskich - Bielawa (Tajemnicza Wieś):
Śladami forsowania Nysy Łużyckiej:
U wybrzeży Afryki (to nazwa tego Jeziorka):
Dawna fabryka amunicji:
4 maja - RUDAWSKA WYRYPA
Nasz pobyt w Borach Dolnośląskich kończymy klasyką gatunku czyli 24-godzinną Rudawską Wyrypą. Jeździmy na tą imprezę nieprzerwanie od 2014 roku i jak co roku niedzielę po zawodach spędzamy na SingleTrek pod Smrk’iem.
W tym roku Rudawska dowaliła nam śniegiem i deszczem… to jak utknęliśmy w błocie „pośniegowym” to był hardcore.
Możecie o tym przeczytać TUTAJ.
12 maja – RAJD HAWRAN
Druga edycja Hawrana zabiera nas ponownie w Beskid Niski. Tym razem w inną niż poprzednio jego część. Zahaczymy o Wysową, Blechnarkę, pokręcimy się pod Laskową (ale bez szczytu), pojeździmy po Słowacji, a na deser nowa góra do naszej kolekcji – Szweja.
To co na zawsze wryło mi się w pamięć z tego rajdu to: jazda potokami, bo drogi po prostu płynęły oraz nieprzebrane ilości błota. Pełna relacja z Hawrana pod TYM LINKIEM.
26 maj – Zawody szermiercze Debiutantów ŁÓDŹ
ŁÓDŹ you like to take part…? Czyli odpalamy dodatkowe zawody szermiercze: dla wszystkich którzy są w szkole mniej niż 2 lata lub nigdy nie startowali w zawodach. Bardzo udany debiut imprezy Debiutantów mającej ośmielić i zachęcić nasz „nowy” i „nie-zawodowy” narybek do startu. Bardzo potrzebne działanie, bo poziom głównych zawodów Pucharu 3 Broni w ostatnich latach wzrósł tak bardzo, że niektóre początkujące osoby boją się wystartować w zawodach. To naturalne i rozumiemy te obawy. To właśnie z myślą o nich organizujemy zawody, które pozwolą w mniej stresującej atmosferze (bez grup śmierci) oswoić się z systemem naszych zawodów oraz rywalizacją. Relacja z zawodów TUTAJ.
Czerwiec - URLOP 1: Tatry, Niżne Tatry, Wielka Fatra, Mała Fatra.
No i się nie napisało... 13 małych i dużych wypraw. Kilka zdjęć z niektórych z nich:
HOLA! KraLOVE Przygody!!
SMOK DEMION TO FAJNY CHOPOK !!!
W (Słowackim) Raju Rowerowym
Klasa przejazdy w tym raju!
W Koronach Drzew:
Chata Pri Zelonym Plesie:
W Przełomie Hornadu:
U Miśka na Veternym Vrchu:
Reklamacja! Byłem na Słowacji i mam RYSY na zdjęciach!!
22 czerwca – GRASSOR 444
Data idealna (rocznica Operacji "Barbarossa" oraz ironiczne, zaiste ironiczne- Operacji "BAGRATION") na jedno z dwóch największych przedsięwzięć tego roku. Data zobowiązuje do działań z rozmachem. 36 godzin, trasa całego rajdu szacowana na 444 km… ciężko zdefiniować w sumie gdzie byliśmy, bo prościej byłoby chyba wyszczególnić które miejsca województwa podlaskiego nie zostały przez nas odwiedzone. Nasz absolutny rekord jeśli chodzi o wyprawy rowerowe: 320 km w 36 godzin. Niesamowita przygoda gdzieś na krańcach Polski…Więcej o tym TUTAJ.
29 czerwca – BIKE ORIENT
Więcej takich rajdów – na luzie, bez ścigania się, bez żadnej presji. Po morderczym urlopie i Grassorze 444 potrzebowaliśmy imprezy bez ciśnienia. Kamila, Filip oraz Andrzej postanawiają nam towarzyszyć i gdy inne ekipy ścigają się o podium, my jedziemy po prostu na wycieczkę. Na luzie nie oznacza jednak, że obejdzie się bez „finszu jak zawsze” bo pojechaliśmy trochę za bardzo na luzie i się nagle słabo z czasem zrobiło. Szkoda, tylko że przed rajdem nie wiedzieliśmy jak nas będzie wszystko po nim PIEKŁO!
Pełna relacja TUTAJ.
Lipiec - OBÓZ SZERMIERCZY
My Blade as my Pride...Czyli tydzień pod Tatrami i z bronią w ręku. Relacja z szermierczego piekła lub nieba TUTAJ, a może obu. To jak z dobrym (safe, sane, consensual) BDSM, niby boli ale jest jednak fajnie. No co, tylko mówię jak jest :D :P
20 lipca – Adventure Race European Championships (AREC)
Mistrzostwa Europy w Rajdach Przygodowych. Czy trzeba mówić coś więcej?
Druga z naszych największych przygód w minionym roku. Międzynarodowa impreza z niesamowitym klimatem…
To bez znaczenia jak słabą ekipą byliśmy w porównaniu do innych, ważne że jesteśmy dumni ze startu w imprezie o takiej randze!
I nawet nie byliśmy ostatni… pewnie przez pomyłkę, ale jednak! Dwu-języczna relacja TUTAJ.
3 sierpnia – ŚWIĘTOKRZYSKA JATKA
Cieszymy się, bo mamy Święto! Prawdziwe IKRZYSKA nawigacyjne! To, że skończyły się Jatką, to inna sprawa... Zwłaszcza dla pewnego łosia, którego dopadł bezlitosny ZUS. Jak nie wiecie o co chodzi, to można o tym przeczytać TUTAJ.
Sierpień - URLOP 2: Wielkie i Małe Fatry i inne słowackie impresje.
No i też się nie napisało. Trochę zdjęć na szybko:
Jałowiec (BINARNY!!)
Między Wielkim na Małym Fatrzańskim Krywaniem z widokiem na niesamowity ROZSUTEC!
Chodź na (Velky) CHOC!
Na krańcu Polski:
Ostredok!!!
Velky i Mały ROZSUTEC - zakochałem się w tej górze.
Zejdzie Pani w dół, do ronda :)
Kosówka łańcuchem skuta :)
Chodź pomaluj mój szlak na żółto:
i na czerwono :D
31 sierpnia – JASZCZUR: SV. JIRI
Kiedy jesteś w Czechach, ale Polska jest na południe od Ciebie… wiedz, że są to miejsca, w które normalni ludzie nie dotrą.
Gdzieś na końcu świata, w poszukiwaniu Św. Jerzego… Opisane TUTAJ.
7 września - RAJD WALIGÓRY
Naprawdę kiedyś zrobię wpis TOP N, gdzie N będzie liczbą naturalną większą od kilku opisującą najlepsze i najpiękniejsze rajdy w naszej historii. Pierwsza edycja tego rajdu ma pewne miejsce w takim rankingu… ale od pewnej wrześniowej soboty w 2019 roku nie jest już sama, bo edycja 3-cia Rajdu Waligóry wdarła się szturmem do tego zestawienia. Niesamowita impreza. Nie widzę jej jednak w kalendarzu na rok 2020... i to mnie smuci. Naprawdę smuci.
14 września - Mordownik
„Udowadnia naukowo co by było gdyby…” czyli jak wyglądałaby Kompania KORNA gdybyś nie przenieśli się do Lanckorony.
Start niemal na naszej własnej trasie. Wiele punktów w miejscach, które sami kwalifikowaliśmy jako dobre na punkty kontrolne. Ciekawe doświadczenie, zobaczyć swój (niedoszły) rajd z perspektywy zawodnika. Relacja z Mordownika pod TYM LINKIEM.
21-22 września - PUCHAR TORUNIA
Pierwsze zawody Pucharu 3 Broni 2019. Gospodarzem nasza nowo powstała filia w Toruniu.
Spora frekwencja i bardzo udany start sezonu zawodów 2019.
Relacja i zdjęcia to znalezienia TUTAJ.
28 września - SILESIA RACE
Silesia 3 Beskidów. Piękna górska impreza, która nas zacnie sponiewierała. Świetne punkty rowerowe i masakryczne BnO w Beskidzie Małym. Wspaniałe zawody, z których dokładną relację możecie przeczytać TUTAJ.
30 września - TURBACZ (służbowo)
Spontaniczna wyprawa, jako alternatywa do imprezy integracyjnej w pracy. Zamiast siedzieć w biurze, siedzimy w schronisku.
Chyba pierwszy wyjazd integracyjny na który pojechałem w życiu (i to z radością), bo zwykle unikam jak ognia takich imprez.
Niemniej jak jest fajna ekipa i super miejsce, to się nie ma co długo zastanawiać. Kilka zdjęć TUTAJ.
5 październik - JASZCZUR: OGNISTE POGRANICZE
Ten Jaszczur powinien nosić tytuł: Roponośne Obszary, bo włóczyliśmy się tuż nad ukraińską granicą (czasem tylko parę metrów od) w poszukiwaniu koników (kiwonów) i innych "ropolubnych" elementów infrastruktury. Do tego utknęliśmy w Krainie Barszczu (Sosnowskiego) - przerażająco rozległej... i dostaliśmy głębokiej hipotermii bo cały dzień lało (a było ze 2-3 stopnie).
Relacja do przeczytania TUTAJ.
19-20 października - PUCHAR ŚLĄSKA
Drugie zawody Pucharu 3 Broni 2019. Kolejny karkołomny przypadek w naszej karierze: sobota eliminacje, noc to Tropiciel 28 w Jelcz-Laskowice, a niedziela to finały. Raport z zawodów dostępny pod TYM LINKIEM.
20 października - TROPICIEL 28
W przerwie zawodów szermierczych łapiemy miano Tropiciela, na bardzo fajnych zawodach w Jelczu-Laskowice.
Super klimat i bardzo fajne zadania, zwłaszcza to strażackie. Relacja z Tropiciela TUTAJ.
26 października - JESIENNE BESKIDZKIE KoRNO
Najgorętsza premiera roku. Paliwo poszło mocno w górę i grubo na ponad 1000, bo ruszamy w góry! W poszukiwaniu lampionów na naszych nowych BESTIACH. Świetny rajd i pierwsze testy naszych nowych Maszyn... acz szkoda, że już ostatni w tym roku. Relacja z KoRNO ukrywa się TUTAJ.
9 listopada - PUCHAR PIOTRKOWA
Rzeź nie zawody... ostatnie zawody lokalne Pucharu 3 Broni. Jednocześnie też najtrudniejsze w tym roku (o ile nie EVER), bo do Piotrkowa przyjechały głównie same osoby zaawansowane i to ze wszystkich filii. Innymi słowy, na tych zawodach, jak nigdy, niemal nie było osób początkujących. Zaowocowało to bardzo trudnymi grupami od samego początku zmagań. Masakra... ale z drugiej strony, to także pokazuje poziom szkoły i wartość zdobywanych medali. Był HARDCORE i można o tym poczytać TUTAJ.
1 grudnia - XIV MISTRZOSTWA POLSKI W SZERMIERCE KLASYCZNEJ (MCF*)
Uroczyste zakończenie Pucharu 3 Broni 2019 i to w niesamowitej oprawie.
Słowem: emocje, emocje, emocje. Relacja TUTAJ. No i oczywiście nasz filmik z Mistrzostw!
(*Modern Classical Fencing)
Do tego seria wyjazdów:
- Ciężkowice i okolice: układanie trasy pod przyszłoroczne Wiosenne CZARNE KoRNO - SIła KORNOlisa
- Wolbrom i okolice: układanie trasy pod przyszłoroczną zimową edycję Rajdu IV Żywiołów
I przez słowo seria rozumiem dużo, bo w okolice Cieżkowic na całodniowe wyprawy z Garmin'em w ręku wybieraliśmy ponad 10 razy.
Intensywny, ale dobry rok. Oby 2020 był jeszcze lepszy.
To tyle na dziś. Do zobaczenia za maską lub gdzieś w lesie!