Rajd WALIGÓRY 2023
-
DST
60.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Brzeska arena dzisiejszych zmagań

Numer startowy 212. Co powiedzą Intjernjety o tym przypisaniu:
Liczba anielska 212 obejmuje atrybuty figury 2 i energie figury 1. Ponieważ figura 2 pojawia się dwa razy, wibracje figury 1 są wzmocnione... No jasne!
Ech, być ZODIAKAREM - szczęście przepowiedziane w gwiazdach :D :D :D

Piotr Pierwszy Rajdowy... a może Rajd Pierwszy Piotrowy?
Na rajd wybiera się z nami jeden z naszych Szermierzy z Grupy Armii SFA Południe "Dywizja Kraków", Piotr, który odpowiada za szkolenie grupy dziecięcej, a także nieraz zastępuje nas w obowiązkach prowadzenia grup dorosłych. Umie także w dobre jedzenie i sztućce... zwłaszcza te dłuższe, które zostawiają rany kłute, a w naszych zawodach coraz bardziej i częściej obija maski innym pretendentom do medali. Nastał zatem czas, aby i jego rzucić na najcięższy kawałek frontu orientacji pod wspólnym sztandarem SFA :D
Pamiętacie jak Tomek zadebiutował na Kaczawskiej Wyrypie (18h w deszczu w listopadzie... TUTAJ) i co? Teraz wygrywa niemal wszystko w zawodach szermierczych - został zahartowany przez ogień wariantu czarnego i prawdziwego orienteeringu, czytaj przeżył "dzidę na rympał". Ledwie przeżył.. no ale teraz wygrywa... zobaczymy co zatem czeka Piotra, ale wierzymy że jest dobrze przygotowany na takie wyzwanie.
W bazie okaże się, że na rajd przyjdzie także Andrzej, który zarzekał się jeszcze niedawno, że na Waligórę nie da rady przejechać. W praktyce pojedziemy w czwórkę, a czasem nawet w jeszcze większej ekipie bo będą do nas to dołączać, to "odrywać się" różni inny zawodnicy, np. Wojtek. Część trasy przejedziemy zatem w piątkę lub nawet szóstkę, ale skład startowy wyruszy w sile (lub słabości) czterech jeźdźców... pato-nawigacji... czterech żółwi... żółwi ninja... chodzących po drzewach. Będzie to można zobaczyć poniżej na kilku zdjęciach... na razie uwierzcie po prostu na słowo.
Zaraz po odprawie, Basia montuje Piotrowi nasz roboczy - z deseczki do krojenia - mapnik i mówi: "prowadź wodzu na parlament" (w kontekście jutrzejszych wyborów parlamentarnych ten tekst można rozumieć różnie). Będziemy tylko bardzo kaszleć, chrząkać i ogólnie odstawiać manianę, gdy Piotr będzie planował bardzo pobłądzić lub zjechać wszystko, tylko po to aby zaraz to wszystko podjeżdżać :D :D :D
Szkoda, że nam nikt tak nie kasła, gdy my błądzimy... no, ale żeby nie było, byliśmy pod dużym wrażeniem jak Piotr poradził sobie z nawigacją na rajdzie!
Szkodnik przestań grać na komórce i zajmij się nawigacją!

Pogańskie tereny... brzeski złoty cielec (tylko złota Im pewnie zabrakło... wiecie jak jest:
- To czyste złoto?
- Rano było czyste, tylko te gołębie srają... )

"Jesteśmy tu, ludzi w ch** eeee TŁUM" jak było w pewnej piosence (TUTAJ)
Wyruszamy z bazy z dość ambitnym planem zrobić komplet. Jak zawsze mogę powiedzieć, że "TEN PLAN BYŁ BEZ WAD" !! tylko czasem... później... coś się delikatnie skomplikuje :D
Zobaczymy jak będzie dzisiaj. Pierwsze punkty to spory ruch, bo obrodziło uczestnikami. Prawie 300 osób na starcie na wszystkich trasach to jest naprawdę imponująca liczba, a przy takiej liczbie zawodników zawsze na pierwszych punktach robią się kolejki. Trzeba też uważać aby nie sugerować się czyimś wariantem, bo czasem polecicie za wybitnym nawigatorem, który ciśnie prosto na punkt, a czasami agent dezorientacji sprowadzi Was w okolice czarnej d... dziury. To nie jest łatwe, to nie jest proste, ale trzeba być jak "Rajski" (mój kumpel ze szkoły z dawnym lat).
Pierwsze klasy LO i piszemy sprawdzian: pytania są z wyborem między a), b), c), d), itp. Tzn. abyśmy się zrozumieli, do wyboru było a, b, c i d, a nie "abcd" i "tp" - nie było tam tego TP, rozumiecie, prawda? No!
Nasza Pani "przyjdzie-dzień-sądu-oj-przyjdzie" Profesor na chwilę musiała wyjść z klasy... a wiecie, pytania były wzięte ze Zbioru Zadań "UDUPIACZ" więc łatwo nie było... zaraz po jej wyjściu Rajski się odpala i zaczyna niemal krzyczeć: drugie B, trzecie D, piąte A... a jedna z dziewczyna, taka mega obowiązkowa i bardzo uczciwa, mówi: "nie podawaj odpowiedzi na głos, daj samodzielnie pomyśleć".
Rajski odpowiada: NIE SUGERUJ SIĘ, szóste D, siódme A
No centralnie jak teraz na ORIENCIE: nie sugeruj się i nawiguj.
Pierwszy punkt wpada nam dość łatwo, zwłaszcza że Piotr jest z Brzeska i mówi "o tutaj to nam kazali karnie biegać w ramach WF'u". Też znam takie miejsca, gdzie się karnie biegało.
Czasy się zmieniają, metody WF-istów nigdy :D
Docieramy do pkt nr 7 przed którym ktoś wykopał wielki rów, a przynajmniej tak ostrzegali Organizatorzy na odprawie. My z Basią przeprawiamy się zostawiając rowery, ale Piotr i Andrzej targają maszyny ze sobą. Tu była dobra akcja, bo Piotr po prostu bierze rower i skacze z nim na drugą stronę. Trochę źle wyliczy odległość (ten rów był naprawdę szeroki jak na skok z rowerem na ramieniu), straci równowagę po drugiej stronie, skomentuje sytuacje jak przystało ("k***a")... i gdy już widzę, jak spada do rowu na łeb, to ten - mimo utraty równowagi - ODWRACA SIĘ i skacze z powrotem! Sprawna bestia!
Ja z moim kolanem to bym przy takiej utracie balansu zapikował w dół jak jakiś dron w ruski okop... pewnie złamałbym sobie przy tym jakąś ważną kość, na przykład podstawę czaszki... a ten po prostu oszukał to zakrzywienie czasoprzestrzeni zwane grawitacją i wydostał się ze złowieszczego przyciągania tej czarnej dziury pod nim :D
Rowo Widokowo :P

Rowo - okopowo :P

Rowo - skokowo :P

Na JAR-emu :P :P :P
Ruszamy dalej na południe mapy, a tam czekają na nas JARY JARY i JARY... a potem jeszcze trochę jarów. Ogólnie będziemy chodzić po jarach oraz ich zboczach. W sumie rozkminialiście kiedyś czym różni się jar od wąwozu, od wądołu, parowu i debrzy? Nie? No widzicie! A Orientaliści muszą. A inne takie: wykrot a karpa? Wysiadka a ambona? Posyp a nasyp. Tak, ja wiem że nasyp to jest dół na odwrót i ma się nijak do posypu, ale tylko zaznaczam, że nieraz sroga rozkmina idzie w lesie czego tak naprawdę szukamy...
Jarów na tym rajdzie będzie naprawdę wiele i ciężko umieścić je chronologicznie w tej opowieści, więc umówmy się - na potrzeby relacji - że CIĄGLE hasaliśmy po jarach, a na zdjęciach będziecie mieć to udokumentowane.
Jako, że to tereny dość blisko Krakowa, więc je dość dobrze znamy - choć jeśli mam być szczery, to te dalsze Pogórza są lepsze/fajniejsze niż Wiśnickie i częściej to tam jeździmy, ale to dzisiejsze także poznaliśmy całkiem nieźle. Wiele się tu nie zmieniło, te same krzaki, te same pagóry, nawet owce tak samo ze strachem przysiadły na zadach na mój widok :D
Pamiętliwe bestie :P
Piotr Trzeci punktowy :D

Ciśniemy przez pola

Psychodeliczne zagajniki :D

Trawers ściany JARU

W blasku słońca

Przez ROWO do Nowo-drogowo :D

Lasy mają oczy... i ciasteczka
Jeden z punktów kontrolnych znajduje się w tzw. Leśnej Galerii - jest to miejsce, które odkryliśmy całkiem niedawno sami podczas szlajania się po lesie w okolicach początku roku.
Spora galeria z leśnej galerii... galeria z galerii czaicie, nie? znajduje się TUTAJ. Nota bene, po linkiem znajdzie także zdjęcia z innego dzisiejszego punktu kontrolnego - ciekawe czy poznacie o czym mówię :)
Tak jakoś wyszło, że Organizatorzy zorganizowali tutaj zarówno bufet (ciasteczka!) jak i zadanie specjalne.
Zadaniem specjalnym jest znalezienie dwóch obrazów i zrobienie sobie z nimi zdjęcia.
To kapitalny pomysł, szkoda tylko że nie został wybrany ten obraz MEGA fajnym Jaszczur - można go zobaczyć w podlinkowanym wpisie powyżej.
Podoba mi się także jak niektórzy zawodnicy w trybie NAPIERANIA analizują otrzymywane wiadomości :D
- Tu nie ma perforatora!
- Bo to zadanie specjalne. Musisz zrobić sobie z zdjęcie z taką i taką rzeźbą. Jak je pokażesz to ja podbiję Ci kartę, jasne?
- TAK
POCISNĄŁ -- WRACA
- Znalazłem, ale tam też nie było perforatora...
Ja mam ochotę wtedy zapytać, którego dokładnie fragmentu zdania: "zrobić zdjęcie" nie zrozumiałeś... ale siedzę cicho, aby w ryja nie dostać :D
HEREZJA !!!!! Przecież na mygłach śpi się najlepiej! Nie wierzycie? No to na przykład ----> TUTAJ (Rudawska Wyrypa 2018) oraz TUTAJ (Adventure Trophy 2019)

ZOSTAŃ TAK - robię foto !!!

Widać, że to nasza szkoła :D

Spojrzenie w przód...

...i w tył

"Fucking back-stabber..." (nie idzie znaleźć linka bezpośrednio do tej sceny, ale tekst pochodzi z tego KULTOWEGO filmu - trzecia część "Martwego Zła" - ARMIA CIEMNOŚCI)
Przysiadamy na moment zjeść jakaś bułę, dać fory tym którzy się ścigają, co by ich za mocno nie objechać :D :D :D
A tak serio, kolano, pierwszy rajd Piotra plus niemal cała czołówka pucharu na liście startowej... co się będę ścigał, tylko się zmęczę. Przysiądę, bułkę zjem, śniadanie najważniejszy posiłek dnia, a to dopiero moje czwarte. I nie mówcie mi, że tak piszę aby odwrócić uwagę od tego, że nie jesteśmy w formie. To nie odwracanie uwagi, ale umiejętność akcentowania ważnych kwestii typu --->
- Słyszałem, że w lesie dostałeś w ryja!
- Taki las, parę drzewek!
No więc przysiadamy i postanawiamy zacząć trollować innych zawodników, bo jesteśmy na "logicznej przelotowej" między punktami. Ciągle ktoś wypada z krzaków, krzyczy "cześć", my odpowiadamy "cześć", czekamy aż nas prawie minie i pytamy "nie podbijasz?".
Reakcje są boskie, a przecież tu nie ma żadnego punktu kontrolnego.
Pamiętajcie ARAMISY to czyste zło i zawsze możecie liczyć od nas na jakiś ciepłe słowo. Na przykład "kaloryfer" :P
A co do tytułu tego akapitu, to popatrzcie na zdjęcie z kapliczki - jeszcze z tą "kreską" to wychodzi lekka psychodela :D
Jakoś tak TA SCENA :D

Wciąż dalej i dalej

Upamiętnienie załogi Liberatora z 1944 (jak ja lubię takie miejsca)

Jedziemy dalej!

WANNA SEND NUDES? :D
Chodzi o polskie słowo WANNA, taki "mebel" łazienkowy, a nie angielskie słowo "łona", chociaż w sumie o łona to też chodziło, co więcej te łona eksponowane... niemal słyszę tą ciszę przed waszym monitorem, która zapadła po tym sucharze :D
Jeśli zastanawiacie się, co tu się w zasadzie odwaliło to powiem, że było tak:
jedziemy po punkt nr 14 i ciśniemy całkiem fajną, widokową drogą - widoczną na zdjęciu poniżej. Tam na polu, z widokiem na pagóry stoi wanna... a w tej wannie nieodziana niewiasta. Nooooo, panna w wannie taka na dwa palce... tfuuu... PIANA w wannie taka na dwa palce. Piana bo to scena kąpieli z widokiem. Panna to była nie na palce, ale na rękę, nogę i coś jeszcze bo miała rubensowe kształty (popatrzcie na barokowe aniołki w kościołach to zrozumiecie). Powiem, że Pan, który tą Panią fotografował, nie musiał dużo wody wlewać do tej wanny, bo jak Pani do niej weszła... to już się tej wody niewiele zmieściło.
Pamiętajcie, prawo ArchiSedes jest bezwzględne: "ciało raz puszczone w ruch, dalej puszcza się samo" :D
No istna Afrodyta... i to taka dobrze odżywiona, tak abyś nie przeoczył jej nawet z dużego dystansu :D
Tak przy okazji, zniszczyć Wam dzieciństwo? Pamiętamy wszyscy "Mitologię" Parandowskiego, prawda? Afrodyta narodziła się z morskiej piany... ach jak romantycznie, prawda? No, nie do końca... cytat z pełnej wersji, a nie tej ugrzecznionej dla klas III podstawówki "Afrodyta urodziła się u wybrzeży wyspy Kithira z piany morskiej powstałej z kastrowanych genitaliów Uranosa"
Damn, kto to wymyśla... skąd piana z genitaliów... czekaj, wróć. NIE PYTAŁEM. Naprawdę, nie było pytania. Nie chcę wiedzieć :P
Uwagę jednak przyciąga także ten URANOS... znacie mój nieśmiertelny tekst na podryw angielskojęzycznych lasek?
Nazywam to podrywem na astronoma, bo opowiadam Im o planetach i naszym układzie słonecznym:
"There will be only 7 planets left in our galaxy when I destroy URANOUS" (jak nie rozumiecie to nie szukajcie - dla tych którzy rozumieją, zabija prawda?).
Dobrze... wracając do tematu. My ciśniemy drogą do lasu, Pani w wannie puszcza... bańki mydlane, Pan ją fotografuje i próbuje zasłonić BLENDĄ przed naszym wzrokiem. Nie dziwię się, bo nie ma patrzenia za darmo, pay per view musi być. Pewnie będą potem kosić ludzi za to na hajs na portalu "TylkoWENTYLATORY" czy jakoś tak. Dziwny sklep...
Pech chciał, że musieliśmy się zatrzymać aby spojrzeć na mapę i trochę tak głupio wyszło, jakbyśmy się na nich lampili na nich... zastanawiałem się czy nie podjechać bliżej i zadać Mu nurtujące mnie pytanie. JAK ON ZMIEŚCIŁ TĄ WANNĘ DO TEGO "Bajerisze Motor Wagen" stojącego na poboczu...
No nic, show nie dla nas... wracamy do lasu, pochodzić po jarach :P
Panna w topieli :D

Praca w ścianie :P

Andrzej przytula się do drzewa... czyli spadek w miarę swobodny po zboczu :P

Zabieramy się stąd!!

"Obudziłem się w ogórkach, wszędzie wojska od cholery
Moja Żona czyli córka Tadeusza, Kazimiera
łasi mi się do pancerza
patrzy w oczu moich toń
MISEK !!!!
za lampionem GOŃ, GOŃ, GOŃ..." (parafraz Mistrza Andrzeja TUTAJ)
Szkodnik popędza jak dziki - bo ma ochotę na zrobienie kompletu. Bardzo miło i kulturalnie każe nam "ZAPIERDALAĆ"... jak mi tego brakowało...a nie czekaj, mam to na co dzień :D
No jest duża szansa zrobić komplet, więc zaczyna się nacisk, szantaż i wymuszanie.
"... a że jestem chłopak szczery, jak filozof rzymski Katon
pytam: co to do cholery, wojna czy maraton?
Ja już dłużej nie zamierzam biegać w tym Tour de Lampion" :D
ale Szkodnik krzyczy: "za lampionem GOŃ, GOŃ, GOŃ..." no i nie ma wyboru.
Andrzej i Piotr podzielili mój los... zapierdalamy we trzech. Wojtek się wykpił - zaginął po drodze. Dla niego już spokój, a cierpienie jego już zakończone...
Gnamy jak opętani od lampionu do lampionu.
Buy the way (kup sobie drogę - dziwne to angielskie powiedzenia :D)...albo to drugie HANDLUJ Z TYM... no dziwne.
Na Bocheńcu było akurat otwarcie nowej wieży widokowej, a sami chyba wiecie jak reagujemy jak coś takiego wchodzi z ziemi. Wychodzi, to trzeba na to wleźć, więc Szkodnik zasuwa pod górę, przez wąwóz na Bocheniec. I to tak zasuwa, że nie idzie się za Nim utrzymać.
A na szczycie? Wież ubrali w kokardkę na otwarcie - genialne, jak ładnie, dla mnie bomba. Bez ironii! Super
No dobra, ale to polećmy z kolejną porcją zdjęć, bo wieżę na Bocheńcu to przyjechały zobaczyć nawet jakieś popaprańce z Mad Max'a --->
Szkodnik każe, to zadupiamy...

Andrzej nie skacz, to się kiedyś skończy... jest nadzieja. Nie skacz.
Andrzej, zejdź. Szkodnik nie będzie już Cię prześladował...

Ja trochę nie ogarniam co się na tym rajdzie działo...

Wariant czarny to jedyna opcja :D

Wygląda niewinnie, prawda? Ale spróbuj zwolnić...

Lampion, lampion, widzisz tutaj coś?


Szkodnikus się nie chrzani i idzie brute force'em przez pagóry...


Nie w każdej muszli słychać morze...- tako rzecz chłopak bez zęba na przedzie.
Wbijamy na Bocheniec, a tam - tak jak wspominałem - impreza na wieży z kokardką. To na górze, a na dole - pod wieżą - goście z Mad Max'a szukają wody, bo dziś dość naprawdę gorąco... nam też się właśnie kończy.
WTEM !!!
"Chwila przerwy, krótki oddech złapać chcemy - ale gdzie tam!
Podchodzi do nas, tak na oko - pijany poeta
Mówi: czuję jak nieznośna lekkość głazy w duszy spiętrza
po czym wybiegł gdzieś za rogiem kontemplować własne wnętrza..." (parafraza TEGO)
Gość na rauszu podbija do nas i mówi, że wie gdzie są lampiony. Jeden na wzgórzu, a drugi w Toi-toi'u... pytamy czy na pewno "w". Zamyślił się... spodobało Mu się i zamyślił się raz jeszcze.
Mówi, że być może za... ufff... było blisko, już myślałem że będziemy szukać w muszli, w której morza to raczej nie usłyszycie...
Azymutujemy sie od toi-toi'a i schodzimy do źródełka, przy którym powinien wisieć lampion, ale tu jest druga impreza... dla "dresów". Pierwszy bez zęba na przedzie wygląda tak jakby przed chwila lampiona to zajumał... to znaczy, uważam że gdyby mógł, to zajumał by całe źródełko... tylko ciężko nosić samemu taki kamienny słup (uwiera w plecy).
Szukamy, ale nie ma - musieli zabrać...
Zgłaszamy to telefonicznie do bazy. Po prostu "amba fatima, był lampion i ni ma... amba to takie zwierze - co zobaczy to zabierze".
Coś mi się wydaje, że ta Amba, to nie ma zęba na przedzie... pewnie mu inna amba zabrała... Robimy zdjęcia, że tu byliśmy i ruszamy dalej. Ostatnie dwa punkty to już formalność i zjeżdżamy do bazy z kompletem! YEAH !!!
Rajcują mnie takie gabloty :D

Kapliczka, źródełko i GEO-CACHE :D
Na karcie startowej odbiliśmy pieczątkę z tego cache!

Dobre drzewo na punkt :D

Ja: - HA! Komplet. Mamy tytuł Waligóry.
Szkodnik: Nie, nie mamy!
- Jak to nie?
- Bo trasa rowerowa była 60km a nie 100 i tytuł Waligóry był tylko na pieszej 50-tce?
- Czyli oszukali nas?
- Dostałeś darmowe mapy i dobre jedzenie, więc chyba nie jest tak źle.
- No źle nie jest. Było gorzej i chwalili :P
I tak wyglądała ta sobota. Było wszystko... nawet nagie panie :D
A jak są nagie panie, to chyba nie może być źle, no chyba że "chłopaki się chowajta, nadciąga Adelajda, Sprite'a nie dopijajta..."
(Na melodię "Chodź na Pragie")
"Grzej bracie furę i jedź na Waligórę
Weź kompas i zacny rower tyż
Zobaczysz plagie, dziewczynki nagie
każda na wagie, ma to co wisz...."
no ta w konkurencji "na wagie" to wysuwał się na prowadzenie.
To był lekko szalony dzień :P
Kategoria Rajd, SFA
Dailmilova i Brusek
-
DST
20.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatnia wyprawa październikowego urlop - krótka bo jeszcze trzeba do domu dojechać, ale także niesamowicie urokliwa bo wieża widokowa DAILMILOVA jest jak z bajki. Ciekawostka: tak kiedyś wyglądała wieża widokowa na Śnieżniku (ta zburzona - a nie obecne AGD :D ).
Do tego Góry Złote i powrót na Postawną oraz Brusek - jak ktoś nie zna kontrowersji "koronnej" związanej z tymi szczytami, to pisałem to tym TUTAJ.
Ech, zakochany jestem z Górach Złotych i Jesenikach... :)
Wieża jak z bajki :)
Szkodnik na podjeździe
Wejście do wieży
Ruszamy dalej
Król Olch? (TUTAJ)
"- Cóż tobie, synku, że w las patrzysz tak?
Tam ojcze, on, król olch, daje znak,
Ma płaszcz, koronę i biały tren.
- To mgła, mój synku, albo sen.
"Pójdź chłopcze w las, w ten głuchy las!
Wesoło będzie płynąć czas.
Przedziwne czary roztoczę w krąg,
Złotolitą chustkę dam ci do rąk"
Ta wieża jest niesamowita!
W drodze na Brusek
Brusek !!!
Szkodnik na Brusku
Kierunek POSTAWNA
No i jest :)
Lecimy dalej granicą
Ta wieża! AAAAA... niesamowite
Pomału wracamy
Ale spojrzę sobie raz jeszcze
Kategoria SFA, Wycieczka
SKYBRIDGE Most w chmurach
-
DST
40.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
LET IT FLOW :D


Zbunkrowana ławeczka

Te pagóry trzeba pokonać bo SKYBRIDGE jest za nimi.

Wszystkie wieże po drodze także wpadają pod koła - ta ma dla mnie klimat Mad Max'a :D


"Have you gone mad? Cause you're gonna, dude
There's a ton of them, and only one of you (mowa o wieżach na Dolnym Śląsku) ---> plebiscyt na waszą ulubioną :P (TUTAJ)
You ain't gonna catch aBreak in the wasteland
Pedal to the metal cause I hate using breaks...
...
You better grab on tight
I can drive you mad!...

...buckle up and hit the gas
Kick up dust and kick some ass
...
Won't take us long to drive you mad
Way out here we don't shake hands
Make the rules or take demands" (całość TUTAJ)

Widokowo

SKYWALK and SKYBRIDGE

NEEEEE, NEEEE... :D

Wkraczając w otchłań :D

Widok jest zacny - w dole wije się cudowny Singiel

Cień mostu

Singiel dla tych lepszych - Technical DH :D

My łapiemy FLOW i będzie niesamowicie

Skończymy pod mostem :D

"Świat się wokół nas wciąż mniejszy staje,
Kontynenty na odległość dłoni są
Samoloty jak z dziecięcych bajek,
ponad głową coraz szybciej niebo tną..." (całość TUTAJ)

Jak ja kocham zachody słońca w górach... oraz ten mrok, który przychodzi po nich. Las, wiatr, chłód, a my nadal wsród drzew

a ten mrok ma czasem swoich mieszkańców...

Kategoria SFA, Wycieczka
Góry Złote - Borówkowa i Trojak
-
DST
40.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Borówkowe knedliki na Borówkowej Górze czyli moje ukochane Góry Złote i wspaniały singiel pod Trojakiem.
Znowu ktoś obiecywał mi Złote Góry... no i jesteśmy.
Szlak graniczny na Borówkową...
Tyramy...
Nadal tyramy...
...czy mówiłem już, że tyramy?
Jest i Borówkowa
A na Borówkowej wszystko jest borówkowe :D
"...śpiewał, że blisko już świt" (kawał historii) Zjazd :D
"Idziesz, Czesiu? No to chodź!" :D (klasyka ---> TUTAJ)
Kolejny wędrowiec :P
Pod górę :P
Słowo rozdroże zawsze mi się kojarzy z tym --->
"When you're standing on the CROSSROADS that you cannot comprehend...(...)
When the storm clouds gather round and heavy rains descend (...)
And there is no-one there to comfort you with a helping hand to lend (...)
When the cities are on fire with the burning flesh of men..." ---> Całość TUTAJ
Rock Garden :P
Ledwie widoczny już napis na skale. Cholera, gmina powinna to odnowić i zabezpieczyć - to jest punkt przełomowy w historii naszego kraju)
"WOLNY ALE GŁODNY 04.06.1989"
W oczekiwaniu na zachód słońca
Zacnie :)
Singiel pod Trojakiem
Fontanna łez?
Kategoria SFA, Wycieczka
3 wieże (Czerniec, Anensky vrch, Jagodna)
-
DST
70.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
3 wieże w jeden dzień czyli Góry Bystrzyckie i Góry Orlickie. Potężna dawka przewyższeń, ale i nagroda w postaci kolacji w schronisku na Przełęczy Spalonej. Noc przyniosła potężne podmuchy wiatru i naprawdę złowieszczy klimat lasu, w którym obserwuje Was tysiące świecących w ciemności oczu:
"Noc padła na las,
las w mroku spał,
Ktoś nocą lasem na koniu gnał.
Tętniło echo wśród olch i brzóz,
Gdy rower Szkodnika do domu niósł...." (parafraza KLASYKI)
Btw, znacie RAMMSTEIN'ową wersję tej ballady osadzonej "w powietrzu", a nie w lesie... TUTAJ jak coś (PL tekst w jednym z pierwszych komentarzy.
Ruszamy z Różanki
Szukając pierwszej z trzech wież
Podążaj za strzałkami...
...białymi drogami
JEST !!!
Pierwsza z trzech!
In the Shadow of the Tower :D
Ruszamy dalej
Szlakiem w naszym ulubionym kolorze :D
Wyznawcy wielkiego czarnego szlaku :D
Oj...
Są bunkry, jest zajebiście :D
Druga z trzech
Potężna linia fortyfikacji w Górach Orlickich
Wieża na Jagodnej
Zachód słońca widziany z Jagodnej
Trzecia z trzech :D
"Noc padła na las, las w mroku spał..."
"...and the WINGED HUSSARS arrived !!
We remember
In September
That’s the night Vienna was freed
We made the enemy bleed!" (całość TUTAJ)
Ruiny zamku Szczerba
Kategoria SFA, Wycieczka
ŚNIEŻNIK po raz kolejny (Sudeckie AGD)
-
DST
45.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli wyprawa po BLENDER, bo tak złośliwi nazywają nową wieżę na Śnieżniku. Kocham tą górę i to tak bardzo, że nie akceptuję faktu, iż karkonoska Śnieżka jest wyższa. Dlatego też dla mnie Śnieżka to Śnieżnik II. Tyle w temacie. Śnieżnik musi być najwyższy w polskich Sudetach. Śnieżnik jest fajny, Śnieżnik jest super!
No ale ponoć jakieś AGD postawili tutaj na szczycie, więc nieważne zatem, że byliśmy tam już wiele razy - jedziemy zobaczyć nową wieżę i sami ocenić, co tam się odwaliło pod naszą nieobecność na naszej ukochanej górze. Dla ciekawych, nasze najbardziej pamiętne wizyty to było polowanie na Słoniątko i Żmijowca, kryzys śnieżnicki, kiedy to straszliwy Muflon wraz ze złowieszczym Jaszczurem zamienili Śnieżnik w stację pogodowo-bojową oraz rypanie się z rowerem przez Trójmorski Wierch i Mały Śnieżnik - z tego ostatniego razu na tej liście, nigdy nie udało mi się poczynić wpisu więc linka brak...).
Po drodze zaliczymy także kilka "singli" GLACENSIS, które zostały tutaj podbudowane... a skończy się tak jak zwykle czyli pchaniem roweru na szczyt. Potem zjazd na czeską stronę i przejazd (przeniesienie...) dość dzikim szlakiem przez Sousinę i Podbelkę. W finalnej fazie zjazd do SKYWALK'a i cudownym siglem "FLOW" do Dolni Morava. Powrót do auta przez przełęcz pod Klepacem (Trójmorskim Wierchem)... masakra podpych po wiatrołomach... i odnalezienie źródeł Nysy Kłodzkiej.
Single :D
SINGLE !!!
Blender z oddali :)
Schronisko pod Śnieżnikiem
W drodze po blender :P
SKYWALK po czeskiej stronie - tam będziemy wieczorem
Mój ulubiony słupek na tym szlaku :)
Mój ulubiony słupek z drugiej strony
Jest i nowa wieża :D
Stalowo :)
Cień AGD - brzmi jak nazwa jakieś promocji lub... horroru
Widok z wieży - zacnie!
Dom AGD :D
Mnie się podoba, serio!
Szkodniczek po kamyczkach
Słoniątko
Słoniątko i Szkodniczek
Cóżby nie...
Pchanie...
Pchanie bardziej...
Przejezdność chwilowo rośnie :)
ale tylko chwilowo...
Znowu u źródła
Trójmorski Wierch, to brzmi dumie... bo tak wody spływają (zgodnie z poniższą tablicą)... więc czemu Czesi mówią na niego Klepacz?
Kategoria SFA, Wycieczka
JESTED niczym Wieża z Kości Słoniowej
-
DST
16.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa do Wieży z Kości Słoniowej, a przynajmniej tak ta góra wygląda z oddali. Nie wierzycie? To sami porównajcie zdjęcie zrobione przez Atreyu podczas Niekończącej się Opowieści oraz te nasze poniżej. Są pewne podobieństwa, prawda?
Połowa urlopu - przejeżdżamy z Gór Żytawskich do Kotliny Kłodzkiej, a po drodze atakujemy górę, która swoim widokiem ciągle nas drażni, kłuje w oczy, a nie było do tej pory okazji aby się tam wytachać z rowerami. No było warto!
Jested - nasz dzisiejszy cel
Szkodnik i nasz dzisiejszy cel :D
Do Wieży z Kości Słoniowej prowadzi droga przez nieprzebyte skały...
...na które trzeba się wspiąć
...przeprawić przez Krainę Pagórów
...drogą w kolorze nadziei...
...wciąż bliżej i bliżej...
...ku niebu...
JESTE(m) na Vyrchole P :D
Hmmm... powiedziałby coś ale może jednak nie...
Robi wrażenie :)
Wojownicy zachodzącego słońca...
Ruszamy dalej...
"...Znów pełny gaz,
Bo cóż, że spadła któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra pomknie na szlak..."
"...A tych, co pozostali,
Trwoga nie przenika,
Radość skrzydła nam rozwija,
Nie przeraża z śmigieł krzyż.
Nigdy nie ścichnie w dali
Mocny głos silnika.
„Lecieć, a nie dać się mijać” –
Zawsze wzwyż!" (jak ja kocham wszelakie Siły Powietrzne) - cytat pochodzi z "Marszu Lotników" (TUTAJ acz nie są śpiewane wszystkie zwrotki utworu)
Przez skaliste noce :)
Wieża płonie światłem
Płoń na horyzoncie po wsze czasy
Kategoria SFA, Wycieczka
Drabina do nieba (Himmelsleiter)
-
DST
60.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny wypad do czeskiej i niemieckiej "Szwajcarii". Do tego kolejne wieże widokowe: Tanecznice oraz Weifberg (tutaj oraz tutaj)
A na koniec drabina do nieba - niesamowita miejscówka.
Co więcej to dzień w którym skończyło się lato... godzinę po zapadnięciu ciemności: burza, wiatr łamiący drzewa, zjazd termometru o prawie 20 stopni w dół... wychłostało nas zacnie. Aż się pewien żółty kogut z nas śmiał, ale tak to jest jak się jeździ po nocy :P
Znowu coś kłuje w oczy na horyzoncie :P
Rogate :D
Kolejna wieża w naszej kolekcji :)W przypadku złej pogody schronisko zamknięte... proszę umierać w śnieżycy, ale nie na schodach :D
Wkraczamy do Rajchu
Kapitalna wieża (Weifberg)
Z licznikiem na każdym piętrze... ładują się poziomy :D
Jest zacnie
Piękna wstęga drogi
Lecimy dalej
Znowu skałki
Leśne autostrady
Serce "Szwajcarii"
Skalne baszty
Okno na świat
Wjeżdżamy przez okno
Jaskiniami :D
"There's a lady who is sure, all that glitters is BLACK and she's buying..."
"...stairways to Heaven" (parafraza klasyki)
"There's a sign on the wall but she wants to be sure 'cause you know sometimes words have two meanings..."
My cock is yellow :D :D :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Przez czeską i niemiecką Szwajcarię
-
DST
62.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
To chyba trzeba umieć... aby pojechać z Polski do Czech i Niemiec przez Szwajcarię :D :D :D
Co więcej nim tam dotarliśmy to przyszło nam łatać dętkę (i w sumie to także oponę!) na bazaltowej, wulkanicznej skale, więc wariant tej wyprawy był... nazwijmy to autorski :D
Czarno-autorski.
Wracamy w tereny, które "liznęliśmy" rok temu... próżno jednak szukać wpisu na blogu (udało się pokryć wpisami jakieś 75% wycieczek, ale akurat nie tą do "Szwajcarii", bo była piesza :P :P :P - a wpadł nam wtedy do kolekcji kurort Rathen i jego okolice czyli na przykład MOST BASTEI ). No, ale nie zrobiłem wpisu, więc nie ma co podlinkować. Tym razem do niemieckiej i czeskiej "Szwajcarii" wybieramy się rowerem. Wycieczka przez 3 kraje czyli wszyscy kochamy Schengen (a pamiętamy czasy jak się stało na granicach)
W drodze do wieży na bazaltowej wieży czyli wszyscy kochamy wulkany (jak nie plują lawą)
Znowu noszonko :P
Magnetyt oszukuje kompasy :D
Kolejna wieża do kolekcji To w końcu Czechy czy Szwajcaria?
Skałek tu sporo :)
Ojców, Dolina Prądnika :D :D :D ?
Granica
Jest ładnie
Nawet bardzo ładnie!
No Ojców, naprawdę Dolina Prądnika...
...tylko skały coś mniej białe :D
Dzida do Rajchu :D
Vater'ów :D znowu Prądnik Tal ? :D :D :D
Wiewiór ognisty
- Po której stronie rzeki chcesz domek?
- Po obu naraz!
Ktoś tu ma chyba słabe tempo na podjazdach :D
Padło :P
Urokliwie tu jest
Kolejny raz przekraczamy granicę
Schody w ciemność :)
La luna bonita!
Lubimy takie klimaty
Kategoria SFA, Wycieczka
Jedlova, Studenec, Klić
-
DST
55.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdy próbujesz wrzucić na Luz w Górach Żytawskich i odpocząć, ale jakiś pagór jest tak cholernie spiczasty, że aż kłuje w oczy i musisz - po prostu musisz - się na niego wytelepać... to przy najbliższej okazji to właśnie robisz. KLIĆ zwany Sudecką Piramidą jest tak bardzo fotogenicznym szczytem, że natychmiast wpadł na naszą listę rzeczy, które wyszły z ziemi, a nas tam jeszcze nie było :P
Jednakże dzieli nas od niego spory kawałek, więc trzeba po drodze złapać jeszcze dwie wieże widokowe w Górach Żytawskich. Studenec oraz Jedlovą.
Innymi słowy cały dzień tyrania pod górę i w dół... czyli typowy dzień naszego urlopu. Kilometrów nie za wiele, przewyższeń w ch**j... bo my częściej pod górę niż w przód...
Latarnia na drzewie
Ruiny zamku Tolstejn
Nic tylko analizą Fouriera obłożyć te sygnały :D
"...i jeździec w pełnej zbroi, błądzący po pagórkach" (Jacek, Przemek, to było o nas?)
Zacne te ruiny
Znowu na czerwony szlaku
My zawsze coś fajnego znajdziemy :D
"Nie waż się zejść! Ciśnij"
Wieża nr 1 - Jedlova
Pagórzyście :P
Szkodnik fotografuje pagórki :P
Bunkry w wersji delux z nadbudówką :P
WOW, powiem tyle, Kaiser, Koning, 1757, no WOW
Dobry techniczny zjazd :P
Miśki :)
Widoczki
Wieża nr 2 - Studenec
Po kamyczkach :)
Znowu pod górę
I przez krzaki :P
Przynajmniej łańcuch dali, da się rower podpiąć...
Drzewo kubkowe :)
Podejście pod KLIC
KLIC, KLIC, KLIC !!!
Zachód słońca na KLIC'u :)
Znowu coś odwalamy po nocy...
Kategoria SFA, Wycieczka