Wycieczka
Dystans całkowity: | 16432.00 km (w terenie 23.00 km; 0.14%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 274 |
Średnio na aktywność: | 59.97 km |
Więcej statystyk |
Veterny Vrch i Przełom Dunajca
-
DST
50.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
A było to tak: byliśmy umówieni na sobotę z Kamilą i Filipem na wyjazd na Velky Rozsutec (Górę w której się zakochałem i mnie tam niesamowicie ciągnie ponownie). Potem jednak IMGW ogłosiło, że w sobotę czeka nas wodny armagedon, biblijny potop, "czas wielkiej wody" i inne takie... Do tego GRAD (dobrze, że nie ten BM-21), wichry i pioruny. Wysokość ponad 1600m npm, żelazny krzyż na szczycie i łańcuchy na szlaku, błyskawice z nieba... hmmmm to już chyba kiedyś było, coś TV pokazywali. Postanowiliśmy zatem przełożyć Rozsutca na inny termin, zwłaszcza że przełożenie po prostu na niedzielę było trochę niewykonalne czasowo, aby obrócić całą trasę z dojazdem na Słowację i zdążyć na głosowanie.
Zamiast tego w sobotę z Basią pojechaliśmy utonąć w lasach dookoła Zawoi budując trasę Mordownika 2020.
Z Kamilą i Filipem umówiliśmy się na krótką wycieczkę rowerową w niedzielę, zwłaszcza że zapowiadali znaczną poprawę pogody. Postanowiliśmy, że przejedziemy się gdzieś za Alwernię, może gdzieś na Jurę, tak po okolicy. Niemniej eksplorując lasy w masywie Babiej Góry, w deszczu i błocie, stwierdziliśmy że można by Ich zabrać na wycieczkę rowerową "Ścieżką wokół Tatr" lub "Dookoła Jeziora Czorsztyńskiego". Niemniej przed północą w sobotę jak szukałem map na wyjazd wziąłem do ręki "Spiską Magurę"... hmmm, Veterny Vrch (1111m) zatem. Przepiękna góra z widokiem 360 stopni. Do tego dobra droga podjazdowa, więc mimo że dzień wcześniej przeszedł potop, to nie powinno być na niej bardzo dużo błota... rzuciłem Basi pomysł, ale umówiliśmy się, że traktujemy go jako awaryjno-alternatywny. Tzn. Szkodnik myślał, że się tak umówiliśmy... u mnie w głowie już zaczynał się panoszyć pewien bezsamogłoskowy VRCH.
WELL, that escalated quickly !!
Miała być przejażdżka za Alwernią, a tu lecimy z rana w kierunku polskiego SPISZA. Gdy jednak zobaczyliśmy liczbę ludzi w Niedzicy... (nie ma się co dziwić: w końcu to wakacyjny weekend, a pandemia została już przecież odwołana - nie wiem czy się skończyła, ale odwołana została i to niemal na całym świecie. Nie wierzycie? Przykład TUTAJ , w końcu Vox populi, vox dei).
Dobra bo się wielka dygresja zrobiła - wracając do tematu: gdy zobaczyliśmy liczbę ludzi w Niedzicy SPISZaliśmy Czorsztyn na straty i uciekliśmy na Słowację. Powiedziałbym, że planowo, ale niech Szkodnik nadal wierzy, że był to spontan :D
Ruszamy zatem na jedną z ładniejszych widokowo gór pograniczna polsko-słowackiego: VETERNY VRCH. Innymi słowy, jedziemy odwiedzić Miśka z flagą. Rok się nie widzieliśmy, a zawsze warto wpaść do Miśka w odwiedziny!
Potem przeprawiamy się piękną widokowo drogą do Leśnicy i wracamy klasykiem pienińskim czyli Przełomem Dunajca. Około 19:00 czy 20:00 to nie ma tu niemal kompletnie nikogo.
Parę zdjęć z niedoszłej przejażdżki za Alwernią :)
Zaczynamy podjazd

Te 1000m npm się samo nie zrobi :)

Otwierają się widoczki

Cisną :)

Przełącz na której niegdyś za Szkodnikiem budowaliśmy schron przed gradem i deszczem (z ławki, folii NRC i kamieni)

Nie obyło się bez pchania :)

i srogiego pchania :)

Ostatni kawałek!

Dzień dobry, Miśku :)

Takie tam z Miśkiem :)

Pamiątkowa KNIGA :)

To już trochę później: piękna widokowo droga do Leśnicy

...ale i srogi podjazd :)

Panoramki podjazdowe

Na kole po syr i kofole :)

Pieniński klasyk czyli Przełom Dunajca

Pęd powrotny :)

Kategoria SFA, Wycieczka
ZAMEK - Zabudowa mieszkalna jednorodzinna :)
-
DST
90.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mocny dzień, bo pękło ponad 1000 przewyższeń... a miało być płasko. No dobra nie miało być, bo to miejsce nazywane jest Kaszubską Szwajcarią.
Łąki, łąki, łąki... i podjazdy.
Na wejściu zaczęliśmy od najwyższego "szczytu" (raczej punktu) województwa Pomorskiego - WIEŻYCA.
Potem trochę sponiewierał nas czarny szlak, aż dotarliśmy do Rezerwatu "Jar rzeki Raduni".
Pisało o nim, że to bardzo trudny terenowy szlak... jak to z jarami bywa. No i skończyło się wariantem "na rympał" z noszeniem rowerów.
Potem lokalny "Park Doświadczeń" i na koniec Zamek. Tzn. domek jednorodzinny.
To co zobaczycie na zdjęciach to jest... kosmos. Gość to budował na "pozwoleniu na budowę na dom jednorodzinny" i zrobiła się kosa z Nadzorem Budowlanym.
Całą lekko komiczną historię, może przeczytać TUTAJ
Pamiętajcie, Polska w dużych dawkach to mocny towar :D
Wieża na Wieżycy :)
My jak zawsze pod prąd... znowu to wyszło przypadkiem...
Tym razem zgodnie z strzałką, ale tak jakoś trochę niekomfortowo się zrobiło :)
Wieżyca z oddali :)
JARY, to lubię :)
Zaczyna się :)
Klasyk :)
"IDĘ DOŁEM, A TY GÓRĄ, jestem Słońcem, Ty wichurą..." (jak ktoś nie zna tej jednej z najlepszych górskich piosenek to TUTAJ)
I tak też było: ja przy rzeczce, Szkodnik po korzonkach :)
Szkodnika zawsze ciągnie do PKP :)
Pięknie tu jest
Zabawy z incepcją :)
Domek jednorodzinny :)
Miał gość rozmach :)
Wieże są wypass :)
Zdjęcie z bramy wjazdowej na zamek... tzn. do domku jednorodzinnego :)
Polska w dużych dawkach...srogi towar :)
Po Jarze Rzeki Raduni postanowiliśmy trzymać się szlaków i dróg... no i co to dało? Niesamowity jest ten znak tutaj :D
Kategoria SFA, Wycieczka
Długa jest droga do Pokoju...
-
DST
99.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Długa jest droga do Pokoju i prowadzi przez nieprzebyte lasy czyli Strobrawski Park Krajobrazowy. Tak! W końcu udało mi się dorwać mapy tych terenów. Planowaliśmy tą wycieczkę od dawien dawna... a dokładniej od pewnego Tropiciela, który się tu rozgrywał (czasy bez relacji z rajdów...ech) Szkoda, bo była to jedna z lepszych edycji i ten punkt "Ruiny Labiryntu" - yes, yes, yes! Musieliśmy to zobaczyć raz jeszcze i tym razem za dnia.
Kolejne lasy idą pod koła i wraz z Kamilą i Filipem wyruszamy "pokręcić" się po terenach tego Parku Krajobrazowego.
Głównym celem wycieczki jest Pokój - ale nie ten na świecie, ten w lesie!
A w nim Elizjum i inne atrakcje, no ale sami zobaczcie.
I znowu w lesie...
...cały dzień :)
Kiedy "Będzie dobrze"? JUŻ BYŁO !!!
Lokalne stanowiska ogniowe :)
Ruiny "Wilczej Budy" - dawnej karczmy. Idealne miejsce na lampion, nieprawdaż? Szkoda tylko, że ludzie to debile i muszą się tym (po)pisać...
Gdzieś pośród nieprzebytych lasów :)
W dzikim pędzie do Pokoju - widok w przód :)
W dzikim pędzie do Pokoju - widok w tył :)
Tzw. Romantyczne Ruiny :)
"In the jungle, the mighty jungle
The lion sleeps tonight..." :)
Elizjum - na Tropicielu "Ruiny Labiryntu". To jest całkiem spore w środku i ma sporo zakrętów :)
"The sanctity of this place has been fouled" - pamiętacie tą klasykę?
Dalej poszli pieszo?
Forsowanie wału (Jeziora) Turowskiego :D
No niezły wałek...
Stary czerwony szlak :)
Kategoria SFA, Wycieczka
Leśne Randez-Vouz
-
DST
110.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lasy te znamy z niejednego rajdu (Korna i Liszkory czy też zimowe i jesienne Silesie Race), ale najbardziej utkwiły nam w pamięci po jednym Tropicielu, rozgrywanym w klimacie katastrofy ekologicznej: promieniowanie, tereny skażone i tajne leśne laboratorium. Do dziś pamiętamy zjazd po linie do jeziora aby zaczerpnąć "skażonej" wody czy też akcję z licznikiem Geigera, który pokazał, że ta woda rzeczywiście jest napromieniowana - mistrzowska mistyfikacja ze strony Organizatorów!!!
Niestety były to czasy, kiedy nie pisałem relacji z każdej imprezy, więc nie będzie wspomnień i zdjęć... a szkoda, no ale cóż, błędy młodości.
Tym razem jedziemy własnym wariantem :)
Ponoć na południu kraju wszędzie pada. Na razie nie zauważyliśmy.

Na "Garbatym Moście"

Pamiętamy to miejsce bo naznaczone zostało radiacją :)

Jak to na Śląsku, infrastruktura drogowa jest wypaśna - jest i droga szybkiego ruchu z pasem zieleni pomiędzy...

... jest i leśna autostrada

Udało się nawet zdążyć na pociąg!

Na rozwidleniach wybieramy kierunek: "tam gdzie nie będzie padać" :)

"Nasze rendez-vous, tylko w LESIE !! Rendez-vous moich snów" - No dobra, do "z moich snów" to brakuje jeszcze gór :)

Dziewczyny nie zadawajcie się z tymi drzewami, bo są puste w środku... IDEALNE MIEJSCE NA LAMPION !!!

Tu chcieliśmy się przeprawić, ale narodził się lekki bunt :)

bo za lampionami to czasem chodzimy tak. Nawet się spodnie Szkodnika zgadzają - KORNO, sierpień 2018... to z kukurydzą w tle :)

Tyle dróg w tym lesie, a my zawsze jakiś wariant "z dupy" znajdziemy...

... i to niejeden raz.

i znowu po nocy... w okolicy radioaktywnego jeziora z Tropiciela

Kategoria Wycieczka, SFA
Łopień
-
DST
10.00km
-
Aktywność Wędrówka
Śladami Bestii z Beskidzkich Wysp czyli Łopień między deszczami.
Rozkaz "Poznaj Beskid Wyspowy" nadal aktualny, więc mówimy "Yes, Sir" i ruszamy w góry.
Pod górę, zawsze pod górę :)
Tabliczki moje kochane :)
Oszukaliśmy system bo w Krakowie ulewa :)
Spoglądając w dal :)
Hmmm... ten tego, także... dzień dobry?
Kaplica Jelenia Krzyżaka? :)
Bestia z Wysp Beskidzkich znaleziona :)
Oko w oko :)
Kategoria Wycieczka, SFA
MIELE(c) lasy pod kołami :)
-
DST
93.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybór tego kierunku związany jest z tym, że w lasach na N, W, S od Krakowa ma padać już za dnia w sobotę, ale w Podkarpackie deszcz ma przyjść dopiero w nocy, więc ulubiona liczba Leonhard'a czyli E :D
Tereny znamy trochę z pewnego Irokeza, ale wiecie jak to się jeździ za lampionami: szczyt wydmy, skrzyżowanie strumieni, zejście debrz, wysiadka, wykrot.
Tym razem postanawiamy przejechać je na spokojnie, czyli poznać główne szlaki, ważniejsze drogi i miejsca. Nie dość, że odkryjemy dawny poligon rakiet V1 i V2, to jeszcze znajdziemy single-tracki na wydmach! Cały dzień w lesie, tego było nam wszystkim potrzeba :)
Oznaczmy prędkość pierwszej rakiety jako V1, a prędkość drugiej rakiety jako V2 :)

Te lasy skrywają wiele tajemnic...

Pierwszy z naszych dzisiejszych kolorów :)

Nadciąga jakaś mocna leśna ekipa, dobrze że mają trochę pod górę, bo mam jeszcze szansę Im uciec :)

(S)Towarzysze dzisiejszych wojaży

"Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie - ja ze Szkodnikiem na czele... i jakoś to będzie" :)

Rzut o... obiektywem za plecy

Tabliczka "Grozi zawaleniem" zawaliła się wraz ze ścianą, której tutaj nie widać :)

Mieląc szyszki pod oponami :)

Gdzieś nad bobrowiskiem

Dobry, techniczny podjazd :)

Odkrycie dnia - Single na wydmach.

Jak to było w klasyce "niejedna wydma niejedno już widziała" :)

I umieć nie spaść, kiedy piersi pęd rozpiera. A spadłszy, szepnąć jeszcze..." k***a, czyli pozdrowienia dla Szkodnika :D

Noc nas zastała, a my nadal w lesie :)

W stronę światła :)

Kategoria SFA, Wycieczka
Lubogoszcz
-
DST
7.00km
-
Aktywność Wędrówka
Maj gwarantuje długi dzień, więc udaje nam się obrócić "na górę i z powrotem" jeszcze przed zmrokiem. Z powrotem do auta oczywiście, bo z powrotem do samego domu, jest już "po zmroku". Dobrze mieszkać tak blisko gór :)

W porządnych lasach wszystkie mają swoje nazwy :)

Aksjomat czy tautologia naszego życia? Niezależnie którą drogę wybierzesz i tak będzie pod górę :)

Czasem nawet bardzo :)

Szkodnik! Don't look back!

Szkodnik i LUbogoszcz w wersji ZOOM :)

Szkodnik i Lubogoszcz w wersji STANDARD :)

Kategoria Wycieczka, SFA
Rez "Bukowica" i "Rowerowy cud nad Wisłą"
-
DST
50.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wcześniej walczyliśmy o Pasmo Łososińskie oraz Kamienną(i)Paproć i zrobiliśmy 2000 przewyższeń, a więc przyda nam się dziś wyprawa na spokojnie i bez szaleństw.
Na koniec dnia spotkamy Pawła Gorczyce, które ciśnie jak szalony w trakcie przygotowań do maratonu Wisła 1200. Ech, dobrze znowu zobaczyć te rajdowe twarze i dowiedzieć się, że nic się nie zmieniło. Nadal wszyscy mamy nierówno pod sufitem i tęsknimy za rajdami.
Krótka foto-relacja z wyprawy:

Gdzieś w lesie, na rowerowym szlaku :)

Drogi bez szlaków mają swój urok :)

A to już z powrotem na szlaku rowerowym

I znowu poza szlakiem :)

Sami wiecie, jak uwielbiam zdjęcia dróg :)

Strzał w locie, przez plecy :)

(Prawie) Zawsze trzymaj się (szlaku w kolorze) nadziei :)

Rezerwat "Bukowica"

"I doszli!... I udał się szturm!
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach, wśród chmur!"

Już wiem po kim ciągle mnie ciągnie w podziemia, tłuc rogaciznę :)

"Pazurami" wbite w ścianę...

Idąc pod prąd, zawsze w końcu dotrzesz do źródła :)

Przypadkowe znalezisko!!! Las chyba wie za czym ze Szkodnikiem tęsknimy ostatnim czasem :)

Pięknie zrobione ścieżki rowerowe...

...i leśne autostrady

"Rowerowy cud nad Wisła". Ech kiedyś zamiast jechać w góry musimy to ze Szkodnikiem przejechać całe :)

No koniecznie :)

Jak ja kocham bagna!

Kategoria Wycieczka, SFA
Pasmo Łososińskie + Kamionna + Paproć
-
DST
55.00km
-
Sprzęt The Darkness
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponad 2000 przewyższeń... bo wymyślimy sobie dwie dodatkowe góry oprócz Pasma Łososińskiego czyli Kamionną i Paproć.
Uwielbiam te nasze wycieczki, kiedy parkujemy, ściągamy z dachu rowery, zapinamy kaski, przechodzimy na drugą stronę drogi i zaczynamy... pchać przez najbliższe 1,5 godziny. Droga, która wystartowała z naszego miejsca początkowego na wejściu miała 17% nachylenia, a potem pojawiły się kamerdolce i wiatrołomy... Mam czasem wrażenie, że coś jest nie tak z naszym planowanie, acz z drugiej strony lubię takie warianty. Szybko zdobywa się wysokość, a potem już sunie się po szczycie pasma. No chyba, że to Beskid Wyspowy i tutaj w zasadzie nie ma pasm i wszystko co podepchałeś zjeżdżasz, aby za moment podpychać znowu. ALE I TAK BYŁO FAJNIE !!!!
Leśny klasyk... "W samo południe" :)
Jeszcze większy leśny klasyk, powiedziałbym że "za pięć dwunasta", ale było pięć po :)
Pierwsza z naszych górek... 5,5 km na liczniku i 500 m przewyższeń. Jak to było w filmie "300" --> "A good start!"
Przy paśniku :)
W drodze po kwiat PAPROCI :)
NO NIE !!! Barany zjadają Kwiat Paproci !!!
W drodze na Pasmo Łososińskie czyli góry: Sałasz i Jaworz
Tak TO. Należy to stąd natychmiast:
ZABRAĆ
W drodze na Sałasz...
Nadal w drodze na Sałasz...
No i jest :)
No to w drodze na Jaworz... chyba wpadliśmy w jakaś dziwną pętlę :)
Obserwując ekspolozje na Słońcu z Jaworza :)
"Słońce już gasło, wieczór był ciepły i cichy,
Okrąg niebios gdzieniegdzie chmurkami zasłany,
U góry błękitnawy, na zachód różany..."
"Słońce spuściło głowę, obłok zasunęło
I raz ciepłym powiewem westchnąwszy - usnęło."
Kategoria SFA, Wycieczka
Ciecień
-
DST
10.00km
-
Aktywność Wędrówka
Odkryj Beskid Wyspowy mówili... no to odkrywamy.
Kilka zdjęć z wyprawy na Ciecień i historia pewnego widoku... jak wygląda porażka? Na pewno ma strzelistą wieżę...
Pod koniec wpisu wyjaśnienie o co chodzi...
Jak wygląda porażka? Ma strzelistą wieżę, w sumie to nawet dwie i zawsze ustawia się pośrodku kadru.
Ktoś by mógł powiedzieć, że to całkiem ładny widok. Nie zaprzeczę, ale dla nas to DEJA VU.
Już go gdzieś widzieliśmy... dokładnie to na Mordowniku 2015, a wiecie kiedy? Gdy wyjechaliśmy poza mapę!!!
SZERMIERZ:
Patrz, jaki piękny kościół po prawej majaczy
blask słońca, znak z nieba - to chyba coś znaczy?
SANTA:
Tak, to niebo wiadomość nam śle że,
że k****a znów pojechaliśmy źle
kościół po prawej zostaje w oddali
a mieliśmy tam być - znowu śmy zje****li...
brak skrętu w prawo, puknij się w czapę
bo właśnie opuściliśmy mapę !!!
Dodam, że kościół był na skraju mapy, więc wyjechaliśmy tak naprawdę konkretnie za mapę...
To, że wtedy udało się wyhaczyć Immortala to chyba był cud... no ale jak tam jest napisane, szczęście sprzyja głupcom, albo coś w ten deseń :)
Ech, wspomnienia...
Kategoria SFA, Wycieczka